synodalność
2021.10.27 21:51

Synod synodów i mesjanistyczna koncepcja papiestwa

Ten artykuł, tak jak wszystkie teksty na christianitas.org publikowany jest w wolnym dostępie. Aby pismo i portal mogły trwać i się rozwijać potrzebne jest Państwa wsparcie, także finansowe. Można je przekazywać poprzez serwis Patronite.plZ góry dziękujemy. 

 

W analizie Kołysanka dla polskich katolików, czyli o liście biskupów na początek synodu umieściłem cytat ze starszego swojego tekstu Nawet Papież powinien być posłuszny, mówiący czym jest pokusa władzy w Kościele dziś. Brzmi on tak:

[...] Pokusa papiestwa jest dziś przede wszystkim pokusą władzy nad Ewangelią, nad Słowem Bożym, nad tradycją, którą tu rozumiemy jako udział w realizacji dziejów zbawienia, przekazywanie i wypełnianie nauczania Pana Jezusa. Okazuje się – możemy wyobrazić sobie taką sytuację [...] – że całe nauczanie Kościoła opiera się na wyczuciu jednej osoby – Papieża. Byłby to prawdziwy horror teologiczny.

Przypomniał mi on świetny artykuł Tomasz Dekerta z grudnia 2018 roku zatytułowany Bonhoeffer o führerze, czyli mesjanistyczna koncepcja papiestwa, w którym autor zawarł analogiczną refleksję, ale jak sądzę pełniej i ciekawiej zarysowaną. Pretekstem do jej napisania stał się fragment artykułu The Ignatian Qualities of the Petrine Ministry of Pope Francis, kanadyjskiego księdza. Tomasa Rosicy, doradcy watykańskiej kongregacji ds. komunikacji. Rosica napisał m. in. tak:

Papież Franciszek, kiedykolwiek chce, łamie katolickie tradycje, jest bowiem “wolny od nieuporządkowanych przywiązań”. Nasz Kościół bez wątpienia wkroczył w nowy etap: wraz z przyjściem pierwszego papieża-jezuity rządzi nim otwarcie raczej jednostka niż autorytet samego Pisma, czy nawet jego [Kościoła] własny dyktat tradycji i Pisma.

Tomasz Dekert do tego cytatu dołącza drugi cytat, tym razem protestanckiego teologa, męczennika epoki hitleryzmu, Dietricha Bonhoeffera. Cytat jest bodaj pierwszą krytyką tego autora skierowaną przeciw tyranii władzy. Wyabstrahujmy wywód Bonhoeffera od tragicznego kontekstu jego epoki i potraktujmy jako celną refleksję o naturze władzy. Także władzy kościelnej.

Jeśli pojmuje on [wódz, przywódca – T.D.] swoją rolę inaczej, niż trzymając się jej pierwotnego zakorzenienia, jeśli tym, których prowadzi, nie mówi wyraźnie i nieustannie o ograniczonej naturze swojego zadania i o ich własnej odpowiedzialności, jeśli pozwala sobie na to, by ulegać ich zachciankom, a przecież zawsze będą oni chcieli uczynić z niego swojego idola – wówczas obraz wodza przekształca się w obraz zwodziciela, a on sam zaczyna postępować w sposób przestępczy nie tylko wobec tych, którym przewodzi, ale również wobec samego siebie. Prawdziwy wódz zawsze musi być gotów rozwiewać złudzenia. Na tym właśnie polega jego odpowiedzialność i jego rzeczywisty cel. Tych, którym przewodzi musi odwodzić od przekonania o jego własnej władzy i prowadzić ich do uznania autorytetu, który jest prawdziwym źródłem rozkazów i urzędów. Musi w sposób radykalny odmawiać, gdy chcą, by stał się atrakcją, idolem, czyli ostateczną władzą dla tych, których prowadzi. (…) Służy on pod rozkazami państwa, wspólnoty, a jego służba może mieć wartość nieporównywalną. Tylko wtedy jednak, gdy trzyma się ściśle swojego miejsca (…) musi [on] prowadzić jednostkę do jej własnej dojrzałości (…). A cechą dojrzałości jest odpowiedzialność wobec innych ludzi, odpowiedzialność za obowiązujące nakazy. Musi zatem pozwalać, by go kontrolowano, akceptować nakazy i ograniczenia”.

Publicysta “Christianitas” takie wydobywa z powyższych cytatów spostrzeżenia:

Triumfalistyczne ogłoszenie przez o. Rosicę autorytarnych rządów „wodza” jest bezpośrednio poprzedzone nieco mętnymi rozważaniami na temat tego, co jest zasadniczym rdzeniem zaangażowania Franciszka w “nawrócenie papiestwa i całego Kościoła”. Wynika z nich, że celem tej “konwersji” ma być na jednym poziomie wprowadzenie jezuickiego modelu „rozeznawania”, polegającego na wsłuchiwaniu się przez papieża przed podjęciem decyzji i działania w zdania różnych komitetów i gremiów mądrych ludzi. Na poziomie kolejnym natomiast, który, jeśli dobrze rozumiem, wyznacza pewien szczyt, ma rządzić papieska otwartość, która “oznacza, że nawet on (papież! – T.D.) nie ma pewności, gdzie poprowadzi duch” (not even he is sure where the spirit will lead - pisownia oryginalna). Mogłoby się wydawać, że mamy tu pewien paradoks. Papież jest autorytarnym władcą, którego nie ograniczają żadne narzucone przez Chestertonowską “demokrację umarłych” ramy i zobowiązania. Ale ów autorytaryzm tak naprawdę nie jest nim, ponieważ przed podjęciem decyzji papież kontempluje różne zdania i optyki, a ostatecznie daje się, a wraz z sobą cały Kościół, bez reszty prowadzić duchowi. Innymi słowy, autokracja Franciszka miałaby oznaczać tak naprawdę niepodzielne rządy Pana Boga, który mówi do papieża już nie w ramach “nieuporządkowanych przywiązań” do takich czy innych pism i tradycji, ale w obrębie żywej relacji z tymi, w których się wsłuchuje, a ostatecznie w jego własnym umyśle/sumieniu (?).

I dalej:

Gdyby miało być tak, jak pisze kanadyjski duchowny, to papież stałby się faktycznie „wodzem”, którego władza, jak ujmuje to komentujący myśl Bonhoeffera Metaxas, „nie podlega niczemu. Jest (…) źródłem samej siebie i pozostaje autokratyczna, a przez to zyskuje wymiar mesjanistyczny”[1]. Tacy komentatorzy jak ks. Rosica pokazują, że są w Kościele ludzie, którzy tak właśnie myślą o Franciszku. Pytanie, jak on sam o sobie myśli. Przyłożenie do różnych jego słów, działań i zachowań zasad sformułowanych w cytowanym wyżej tekście Bonhoeffera nie pozwala nie odczuwać w tej materii niepokoju.

Tak właśnie wygląda clue zagrożenia, jakie towarzyszy synodowi jeśli brać poważnie zapisy znajdujące się w Vademecum. To bardzo ciekawe, że podobne spostrzeżenia mogły być formułowane nawet kilka lat temu, gdy wciąż wielu mechanizmów tego pontyfikatu nie wykładano wprost, tak jak robi się to teraz. Ten obraz składał się powoli od początku. Zapewne bystry obserwator mógłby go wywieźć już u zarania pontyfikatu, analizując bardzo specyficzny charakter współczesnego jezuityzmu. Jednocześnie dopiero czas wypełniał coraz bardziej żywymi barwami dostrzegane niezbyt wyraźnie kontury.

Tomasz Rowiński

 

[1] E. Metaxas, Bonhoeffer. Prawy człowiek i chrześcijanin przeciwko Trzeciej Rzeszy, tłum. D. Chabrajska, Kraków 2012, s. 156.

----- 

Drogi Czytelniku, prenumerata to potrzebna forma wsparcja pracy redakcji "Christianitas", w sytuacji gdy wszystkie nasze teksty udostępniamy online. Cała wpłacona kwota zostaje przeznaczona na rozwój naszego medium, nic nie zostaje u pośredników, a pismo jest dostarczane do skrzynki pocztowej na koszt redakcji. Co wiecej, do każdej prenumeraty dołączamy numer archiwalny oraz książkę z Biblioteki Christianitas. Zachęcamy do zamawiania prenumeraty już teraz. Wszystkie informacje wszystkie informacje znajdują się TUTAJ.


Tomasz Rowiński

(1981), redaktor "Christianitas", redaktor portalu Afirmacja.info, publicysta poralu Aleteia.org, senior research fellow w projekcie Ordo Iuris: Cywilizacja Instytutu Ordo Iuris, historyk idei, publicysta, autor książek; wydał m. in "Bękarty Dantego. Szkice o zanikaniu i odradzaniu się widzialnego chrześcijaństwa", "Królestwo nie z tego świata. O zasadach Polski katolickiej na podstawie wydarzeń nowszych i dawniejszych", "Turbopapiestwo. O dynamice pewnego kryzysu", "Anachroniczna nowoczesność. Eseje o cywilizacji przemocy". Mieszka w Książenicach koło Grodziska Mazowieckiego.