Pismo
2022.12.12 21:15

Summorum Pontificum jako eksperyment, czyli meandry myśli kard. Roche’a

Ten artykuł, tak jak wszystkie teksty na christianitas.org publikowany jest w wolnym dostępie. Aby pismo i portal mogły trwać i się rozwijać potrzebne jest Państwa wsparcie, także finansowe. Można je przekazywać poprzez serwis Patronite.plZ góry dziękujemy.

 

W motu proprio papieża Franciszka Traditionis Custodes, a w sposób bardziej jednoznaczny w dołączonym do niego liście do biskupów można dopatrzyć się krytyki w stosunku do Benedykta XVI i Summorum Pontificum. Nie wchodząc w szczegóły da się ją określić jako wskazanie, że papież Ratzinger, chcąc za pośrednictwem swojego dokumentu zachęcić do powrotu do pełnej jedności z Kościołem radykalnych tradycjonalistów, przyjął pewien zestaw błędnych założeń, przede wszystkim dotyczących tego, że przywrócenie liturgii w starszej formie pełni obywatelstwa w Kościele nie przełoży się na negację reformy liturgicznej i poddanie w wątpliwości dziedzictwa Vaticanum II. Zgodnie z narracją Franciszka stało się dokładnie odwrotnie i stąd jego interwencja.  

W samych dokumentach obecnego papieża ciężar winy za tę sytuację zostaje przeniesiony na „nieznanych sprawców”, tj. niezidentyfikowanych wprost w dokumencie „ktosiów”, którzy dopuścili się wykorzystania większej dostępności starszej liturgii „do powiększenia dystansów, zaostrzenia różnic i budowania przeciwieństw, które ranią Kościół i hamują jego postęp, narażając go na ryzyko podziałów”. Jest to więc krytyka implicite. Interesującej jednak – i już bardziej wprost skierowanej w stronę Benedykta XVI – wykładni tej krytyki wydaje się udzielać kard. Arthur Roche. W wywiadzie dla jednej z telewizji stwierdza on, że zezwolenia Jana Pawła II i Benedykta XVI, „zostały ustanowione przede wszystkim w celu zachęcenia lefebrystów do powrotu do jedności z Kościołem”, dodając następnie:  “Jest jasne, że Traditionis custodes mówi: OK, ten eksperyment nie w pełni się udał. A zatem wróćmy do tego, czego Sobór chciał dla Kościoła”[1]. O ile zatem Franciszek przerzuca odpowiedzialność za zauważany przez siebie problem na (pozornie) „nieznanych sprawców”, o tyle Roche, co prawda stosując dyplomatyczne eufemizmy, ale wskazuje, że chodzi tu o nieudany (a więc nieprzemyślany, wadliwie zaprojektowany etc.) eksperyment w wykonaniu Jana Pawła II a przede wszystkim Benedykta.

Jeśli przyjąć, że prefekt Kongregacji Kultu Bożego faktycznie identyfikuje tu logikę krytyki Benedykta stojącej u podstaw działań Franciszka, to mielibyśmy do czynienia z dość paradoksalną sytuacją. Otóż skądinąd wiadomo, że odrzucanie reformy liturgicznej, dużej części uchwał i dziedzictwa Vaticanum II oraz krytyka totalna posoborowego Kościoła stanowi zasadniczo domenę Bractwa św. Piusa X i innych radykalnych nurtów tradycjonalizmu katolickiego, które w rzeczywistości nie stanowiły beneficjentów SP, ponieważ kultywowali oni i kultywują liturgię przedsoborową zupełnie poza zezwoleniami (lub ich brakiem) Rzymu. Nie jest bynajmniej tak, że tego rodzaju poglądy i postawy nie pojawiają się wśród tradycjonalistycznie nastawionych katolików w środowiskach działających w Kościele w ramach uregulowanej kanonicznie sytuacji, a więc na podstawie najpierw Ecclesia Dei a potem Summorum Pontificum (np. w swojego rodzaju ruchu, który wytworzył się wokół postaci abp. Carla Marii Viganò). Można by nawet zgodzić się, że w okresie pontyfikatu Franciszka doszło w nich do radykalizacji postaw (co moim zdaniem jest, choćby z czysto socjologicznego punktu widzenia bardzo znaczące, wziąwszy pod uwagę kurs jaki ten papież przyjął i sposób sprawowania przez niego urzędu). Jednak mimo to grupa ta nie jest w żaden sposób jednolita pod względem swojego stosunku do aktualnej sytuacji kościelnej i jej źródeł, nie można więc jej jednoznacznie powiązać z radykalnymi tendencjami zdefiniowanymi w liście Franciszka do biskupów (dalej: F-LB). Żaden też z podmiotów organizacyjnych w tym nurcie działających, takich jak Bractwo św. Piotra, Instytut Dobrego Pasterza etc. w jakikolwiek oficjalny sposób swoich poglądów w takich kategoriach nie wyraża, wręcz przeciwnie. Jeśli zatem Prefekt KKBiDS ma rację, to należałoby uznać, że zgodnie z logiką TC i F-LB, ponieważ SP nie doprowadziło do zmiany postaw i poglądów tych katolików, którzy go pod względem liturgicznym nie potrzebowali, bo i tak działali poza jego zakresem, należy wynikające z niego uprawnienia ograniczyć w stosunku do tych, którzy na jego podstawie funkcjonowali.

W rzeczywistości jednak Roche mówi jeszcze coś więcej. Przyjmijmy za nim, że SP było ze strony Benedykta XVI eksperymentem, mającym na celu sprawdzenie – taka jest przecież funkcja eksperymentu – czy nie uda się przez wytworzoną za jego pośrednictwem sytuację przyciągnąć do pełnej jedności z Kościołem radykalnych tradycjonalistów. Zgodnie z dyskursem prefekta KKBiDS, ponieważ próba ta poniosła fiasko, to trzeba zakończyć okres testów i wrócić „do tego, czego chciał dla Kościoła sobór”, tzn. do bezwarunkowej i bezkonkurencyjnej dominacji zreformowanej liturgii (ewentualnie z rezerwatami dla „liturgicznych Indian” utrzymanymi do czasu, kiedy dokona się ich pełna asymilacja). Jeśli tak by było, to oznaczałoby to ni mniej, ni więcej, tylko skierowany w kierunku papieża Ratzingera zarzut socjotechnicznego manipulowania religijnością wiernych w celu osiągnięcia politycznego celu. W ciągu całego czasu od wydania SP w 2007, aż do swojej abdykacji w 2013 r. pozwalał on bowiem na w dużej mierze niekontrolowany rozwój środowisk zorientowanych wokół tradycyjnej liturgii, na wiążące się z jej odkrywaniem przemiany w religijności katolików i na powstawanie wśród nich przekonania, że ma ona trwałe umocowanie zarówno na poziomie prawnym[2], jak też – co ważniejsze – w pewnym logosie katolickości. Tymczasem w rzeczywistości okazało się, że wszystko to było tylko częścią wielkiego społecznego eksperymentu, który następna ekipa po skrupulatnym sprawdzeniu wyników (ankieta Kongregacji Nauki Wiary) uznała za nieudany, a nawet mający niebezpieczne skutki uboczne i zdecydowała się zamknąć. Innymi słowy, idąc za interpretacją Roche’a, a jeśli jego wykładnia podłoża wydania TC jest prawdziwa – również Franciszka, krytyka Benedykta wyrażona w TC i F-LB nie stanowiłaby tylko zarzutu nieroztropności czy naiwności, ale miałaby wagę dużo cięższą i obejmowałaby oskarżenie go o polityczne wyrachowanie, nie liczące się w żaden sposób z liturgiczną i w ogóle religijną wrażliwością wiernych.

W odniesieniu do Ratzingera jest to z wielu znanych powodów oczywisty absurd, sam w sobie pokazujący, że cała konstrukcja krytyki SP w TC i F-LB oraz jej interpretacji w wykonaniu Roche’a jest bezpodstawna. Natomiast ciekawy paradoks dyskursu prefekta KKBiDS polega na tym, że nie wydaje się on widzieć w tak rozumianym eksperymencie nic nadzwyczajnego, nie mówiąc już, że nagannego. Mało tego, ewidentnie nie widzi on, że jego interpretacja oskarża w rzeczywistości o bezduszność i kompletny brak już nawet nie zrozumienia, ale zwykłej ludzkiej wrażliwości na religijność części wiernych samego papieża Franciszka. O ile bowiem nie ma najmniejszych wątpliwości, że Benedykt wydając SP żadnego eksperymentu nie rozpoczynał, to Franciszek i jego przyboczni, przerywając radykalnie okres obowiązywalności SP, zachowali się dokładnie właśnie tak, jakby Kościół był ich laboratorium społecznym, a wierni szczurami doświadczalnymi, które po negatywnych wynikach testów trzeba jakoś “humanitarnie” zutylizować. Bardzo możliwe, że ani Franciszek, ani Roche nie są świadomi tego, jak to wygląda. Tylko trudno powiedzieć, czy to lepiej, czy gorzej.   

Tomasz Dekert 

 

[1] Por. La Messa in latino al tempo di Papa riformatore, https://www.tvsvizzera.it/tvs/la-messa-in-latino-al-tempo-del-papa-riformatore/47106424 (dostęp: 01.12.2022) (wypowiedź kard. Roche’a znajduje się w dostępnym pod linkiem nagraniu).

[2] Wsparte konkretnym dokumentem, tzn. instrukcją Universae Ecclesiae (2011), gdzie znajduje się deklaracja, że jednym z celów SP było: „ofiarowanie wszystkim wiernym liturgii rzymskiej w usus antiquior, jako skarbu do najstaranniejszego zachowania” (8a).


Tomasz Dekert

(1979), mąż, ojciec, z wykształcenia religioznawca, z zawodu wykładowca, członek redakcji "Christianitas", współpracownik Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.