Dwa poniżej zaprezentowane teksty pozostają ze sobą w stosunku polemicznym, pierwszy jest próbą duszpasterskiego uzasadnienia twierdzenia o nowości nauczania zawartego w adhortacji "Amoris Laetitia" i pokazania, że są przypadki, w których uzasadnione jest udzielenie Komunii Świętej osobie rozwiedzionej żyjącej w nowym związku. Drugi w kilku punktach wskazuje na błędy zawarte w rozumowaniu i wskazówkach praktycznych jakie zawiera pierwszy z artykułów.
Studium przypadku udzielenia Komunii św. dla rozwodnika w ponownym związku cywilnym
[Nota autora: następujące studium przypadku, choć duszpastersko realistyczne, nie opisuje żadnej konkretnej osoby ani wydarzeń, z którymi miałem styczność. Nie złamałem tajemnicy spowiedzi, ani nie zawiodłem oczekiwań poufności].
“Ale, proszę księdza, czy nie mogłabym przystępować do Komunii?”.
Kiedy siedzimy w konfesjonale, Irma, rozwiedziona katoliczka w ponownym związku cywilnym, patrzy na mnie błagającym wzrokiem. Zadaje mi bezpośrednie pytanie.
Kiedy odpowiadam, muszę podążać za wskazówkami zamieszczonymi przez Papieża Franciszek w „Amoris Laetitia”, które światło dzienne ujrzały po dyskusjach i rozeznaniu podczas dwóch Synodów Biskupów o rodzinie. Jestem wezwany do towarzyszenia Irmie. Powinienem wykazać się rozwagą podczas długiego, jak może się okazać, stopniowego procesu pomocy Irmie w zrozumieniu, docenieniu i wprowadzeniu w życie tego, czego Bóg od niej oczekuje.
Podczas tej drogi muszę “unikać osądu, który nie bierze pod uwagę złożoności” sytuacji Irmy. Pastoralne rozeznanie nie będzie potrzebne, jeżeli wszystko co miałbym zrobić, to powiedzieć Irmie, że są pewne zasady, a potem rozkazać jej, że ma ich przestrzegać. Nie mam pozwolenia na to, żeby przykazania moralne Kościoła traktować jak kamienie, którymi miałbym ciskać w życie Irmy.
W procesie rozeznania i towarzyszenia muszę zrozumieć, że możliwe jest, że pośród pewnej obiektywnej sytuacji grzechu osoba, która nie jest subiektywnie winna albo nie jest w pełni winna, może żyć w łasce Bożej, może kochać, a także może wzrastać w życiu łaski i miłości, otrzymując w tym celu pomoc Kościoła (AL 305 – przyp. tłum.).
Na tym etapie rozmawiałem już z Irmą wiele razy, w ciągu prawie dwóch lat, podczas sakramentu pokuty i pojednania. Podczas naszych wielu rozmów i modlitwy, sporo dowiedziałem się o jej życiu.
Irma jest z El Salvador, gdzie poślubiła swoją szkolną miłość, Francisco, kiedy obydwoje mieli po dwadzieścia jeden lat. Opowiadała mi jak cudowną osobą był Francisco: pełen szacunku, hojny i wspaniałomyślny, z poczuciem humoru. Zostali poślubieni sobie w Kościele Katolickim, chociaż dziś Irma opisuje siebie z tamtych lat jako zaledwie „kulturową” katoliczkę.
Ani ona, ani jej chłopak nigdy poważnie nie myśleli o wierze. Pochodzili z rodzin katolickich. Wszyscy, których znali, byli katolikami. Wszyscy więc z góry zakładali, że kiedy bierzesz ślub – będzie on w Kościele Katolickim.
Pierwszy rok ich małżeństwa był według Irmy „cudowny”. Chociaż trudno było związać koniec z końcem, dawali radę. A potem Francisco został zmuszony do tego, czego szczęśliwie udało mu się uniknąć w czasie lat szkolnych: przyłączył się do lokalnego gangu kontrolującego okolicę. Od tego czasu Francisco zaczął późno wracać do domu. Zaczął nadużywać alkoholu i – jak uważa Irma – zażywać narkotyki.
„Stał się zupełnie inną osobą” – powiedziała Irma.
Koniec końców kiedy Francisco był pijany stawał się werbalnie i fizycznie agresywny. Zawsze potem przepraszał następnego dnia i obiecywał, że to się nigdy nie powtórzy. Ale to się zawsze powtarzało.
Kiedy był pijany, Francisco zaczął regularnie przechwalać się swoimi miłosnymi podbojami. Jacyś sąsiedzi powiedzieli Irmie, że jedna ciężarna kobieta utrzymuje jakoby ojcem jej dziecka był Francisco.
Francisco znikał z domu na dłużej nie mówiąc Irmie gdzie idzie, ani kiedy wróci. W końcu wyszedł i wcale nie wrócił. Tydzień… dwa tygodnie… miesiąc… sześć miesięcy.
Po tych sześciu miesiącach Irma nie miała pojęcia co robić. Francisco już dawno temu stracił swoją pracę, a Irma nie mogła znaleźć pracy. Cała jej rodzina przeprowadziła się do USA.
W desperacji Irma wystąpiła o rozwód z Francisco i (nielegalnie) emigrowała do USA, gdzie mogła zamieszkać z kimś z rodziny i znaleźć pracę.
Po roku w USA Irma poznała Tony’ego. Zaczęli się spotykać i zakochali się. Irma opisywała Tony’ego jako miłego, spokojnego i ciężko pracującego mężczyznę.
“Jest taki taktowny, zawsze zaskakuje mnie małymi prezentami, często gdzieś wychodzimy”. W końcu Irma i Tony wzięli ślub cywilny i na tej podstawie Irma mogła wystąpić o prawo pobytu. Irma zaszła w ciążę. Mniej więcej rok po ślubie cywilnym Irma i Tony zostali rodzicami Araceli.
Irma chciała ochrzcić Aracelę w Kościele Katolickim. Tony nie jest katolikiem i nigdy naprawdę nie chodził do kościoła, ale wspierał Irmę w jej decyzji wychowania Araceli jako katoliczki.
Po chrzcie Irma i Tony zaczęli uczęszczać na Mszę. Nastąpiło ożywienie wiary Irmy. Chciała być dobrą katoliczką i wzrastać w swojej relacji do Boga. A szczególnie chciała móc przystępować do Komunii Świętej
Irma nie miała pojęcia gdzie może być Francisco. Nawet nie wiedziała, czy on wciąż żyje. Nie miała żadnej rodziny w El Salvador. Nie przywiozła ze sobą żadnych dokumentów – ani kościelnych, ani innych, kiedy przybyła do USA.
Chciała uzyskać stwierdzenie nieważności małżeństwa, chociaż było prawie zupełnie niemożliwe uzyskać informację lub pomoc z jej parafii w El Salvador.
Chociaż Irma jest przekonana, że ona i Francisco byli po prostu zbyt młodzi na małżeństwo, wydaje się że nie miałaby ona żadnych podstaw do wystąpienia o stwierdzenie nieważności małżeństwa, jako że problemy Francisco związane z uzależnieniem od alkoholu (i prawdopodobnie narkotyków), nie rozwinęły się przed czasem zawarcia małżeństwa.
“Ale, proszę księdza, czy nie mogłabym przystępować do Komunii”?
Rozmawialiśmy o tym czego naucza Kościół w odniesieniu do rozwodników w nowych związkach cywilnych. Wyjaśniłem jej, że jeśli ona i Tony będą żyli jak „brat z siostrą” wtedy mogłaby przystępować do Komunii.
Odpowiedziała mi, że Tony uważa to za szaleństwo. Mają tylko po 26 lat, a Irma obawia się co mogłoby stać się z ich związkiem jeżeli nie mogliby więcej wzrastać w miłości przez fizyczną bliskość.
Nie sądziła, że Tony mógłby poradzić sobie z perspektywą zobowiązania do kompletnego celibatu przez następne 70 lat. Poza tym, obydwoje chcieliby mieć „przynajmniej dwoje lub troje dzieci”.
Irma powiedziała, że każdej niedzieli, kiedy wraca do domu po Mszy z Tonym i Araceli, płacze potem do wieczora. Tak jest zrozpaczona tym, że nie może przystępować do Komunii św. i otrzymywać Jego łaski przez Sakrament Eucharystii.
Jej rozpacz jest tak wielka, że jako ksiądz, który również ma dyplom terapeuty, obawiam się, że jej duchowe i psychologiczne zdrowie ucierpi na tym, że uczęszcza na Mszę św. nie mając możliwości otrzymania Komunii św. Chociaż nie powiedziałem tego Irmie, zastanawiam się czy nie byłoby dla niej lepiej, gdyby zaczęła uczęszczać do nie-katolickiego kościoła.
Powiedziała mi, że Tony zaczął odmawiać chodzenia na Mszę, ponieważ nie mógł znieść, że jest częścią tego, co jest przyczyną jej tak wielkiego bólu. Nawet mała Araceli chce wiedzieć dlaczego mama zawsze płacze, kiedy wychodzi z Mszy Świętej
„Ale, proszę księdza, czy nie mogłabym przystępować do Komunii”?
Po więcej niż roku takich rozmów i towarzyszenia, jak mam odpowiedzieć na tak wprost zadane pytanie? Gdyby po prostu podeszła do Komunii, nie mógłbym jej odmówić. Po pierwsze, wszystko co wiem o jej relacji, pochodzi z sakramentu pokuty i pojednania. Poza sakramentem nie mogę „użyć” tej informacji w żaden sposób, z całą pewnością nie przez publiczną odmowę udzielenia Komunii.
Nawet jeśli znałbym sprawę Irmy poza spowiedzią, nikt inny w parafii nic o tym nie wie. Nie jest to sytuacja trwania z uporem w jawnym (publicznie znanym) grzechu ciężkim. Nie ma niebezpieczeństwa zgorszenia. Gdyby podeszła sama do Komunii Świętej nie wiedziałbym nawet, czy nie zdecydowali się z Tonym zacząć żyć „jak brat z siostrą”.
Irma z całą pewnością nie ma lekceważącego stosunku do Kościoła i Jego nauczania, nie brakuje jej też miłości do Niego. Biorąc pod uwagę wszystkie te okoliczności, gdyby podeszła do Komunii, nie mógłbym w oparciu o naukę Kościoła publicznie odmówić jej Komunii.
Ale problemem nie jest czy odmówić jej w takiej sytuacji Komunii. Mam tu do czynienia z wierną Kościoła, która zadaje mi bezpośrednie pytanie i zasługuje na bezpośrednią odpowiedź.
Irma z pewnością ma “pokorę, dyskrecję i miłość do Kościoła i Jego nauczania”, o których papież Franciszek powiedział w „Amoris Laetitia”, że są nieodzowne w takiej sytuacji, aby można było dopuścić kogoś do Komunii. „Szczerze poszukuje woli Bożej” i „pragnie w sposób bardziej doskonały odpowiedzieć na nią”.
„Amoris Laetitia” wymienia szereg rzeczy, które muszę rozważyć podczas opieki duszpasterskiej nad Irmą.
Po pierwsze, nie widzę po stronie Irmy żadnej winy jeśli chodzi o porażkę jej małżeństwa. Podczas gdy jest smutna, że ona i Tony nie są poślubieni sobie w Kościele, jednocześnie wierzy, że Bóg postawił Toniego na jej drodze w trosce o jej dobrostan.
Pomimo tego, że nie zawarła z Tonym sakramentalnego małżeństwa, ich relacja w każdym aspekcie wydaje się być duchowo, psychologicznie i emocjonalnie zdrową relacją. Mają silne więzi i piękne dziecko. Są sumienni, wspaniałomyślni i ofiarni.
Przywiązanie Irmy do chrześcijaństwa jest ewidentne i – jak twierdzi Irma – zanim Tony stał się tak smutny z powodu bólu Irmy, wyrażał zainteresowanie tym, aby dowiedzieć się więcej o Mszy i Kościele Katolickim.
Podzielam obawy Irmy, że próba celibatu na całe życie mogłaby zagrozić wierności i trwałości ich relacji, co z pewnością nie wyszłoby na dobre ich dziecku. Wierzę, że zakończenie ich relacji byłoby ze szkodą dla ich całej trójki.
W takim przypadku, doszedłem do pewnego przekonania, że łaska sakramentu Eucharystii byłaby wielką pomocą dla Irmy. Bez tego, jak się obawiam, mogliby przestać chodzić na Mszę, a może nawet – powinni tak zrobić. Mam również podstawy sądzić, że Tony może zostać ostatecznie katolikiem.
Wierzę, że któregoś dnia w przyszłości, może kiedy będą już mieli dwoje czy troje dzieci, Irma i Tony będą mogli podjąć życie „jak brat z siostrą”.
„Ale, proszę księdza, czy nie mogłabym przystępować do Komunii”?
W oparciu o wszystko co wiem jako ksiądz o grzechu, sumieniu, nadziei, Jezusie, nauczaniu Kościoła, a w szczególności o instrukcji jaką otrzymał Kościół od papieża Franciszka w “Amoris Laetitia” mówię Irmie: “Jeżeli w sposób pewny wierzysz w swoim sumieniu, że to jest sposób w jaki Chrystus pomoże wzrastać ci w świętości, to – tak. Możesz iść do Komunii”.
Po Mszy w najbliższą niedzielę, Irma wita mnie ze łzami w oczach – tym razem są to łzy radości. Nawet oczy Toniego wydają się wilgotne, kiedy trzyma za rękę szczególnie dziś wesołą Araceli.
Irma mówi do mnie: „Przez te wszystkie lata na każdej Mszy, kiedy przychodził czas Komunii, czułam się jakby Jezus odwracał się do mnie tyłem. Dzisiaj po raz pierwszy poczułam, że Jezus objął mnie i powiedział, że mnie kocha!”.
Ojciec Paul Keller, C.M.F. jest księdzem katolickim i misjonarzem klaretyńskim. Prowadzi bloga „Smells like Steep” na portalu U.S. Catholic Magazine, który skupia w jednym miejscu duszpasterstwo, politykę, teologię i etykę.
tłum. Teofila Bepko
------------
Sumienie nie może być ostatecznym arbitrem rozstrzygającym kto zostanie dopuszczony do Komunii Świętej.
Próbując zastosować adhortację papieża Franciszka “Amoris Laetitia” w hipotetycznym, ale prawdopodobnym przypadku prośby o dopuszczenie do Komunii Świętej rozwiedzionej, żyjącej w ponownym związku cywilnym katoliczki, w swoim artykule „Studium przypadku udzielenia Komunii św. dla rozwodnika w ponownym związku cywilnym”, ks. P. Keller popełnia szereg poważnych błędów.
Poprawienie nawet tylko niektórych z tych błędów zajmie trochę czasu, ale warto to zrobić, bo esej ks. Kellera jest przykładem tego, jak przeciętni proboszczowie, czytając „Amoris laetitia” zgodnie z jej literalnym sensem (a nie podchodząc do niej jak prawnicy, analizujący różne problematyczne zwroty na tyle wąsko, żeby trzymać się tradycyjnej interpretacji) prawdopodobnie potkną się i zaakceptują to, co postrzegam jako główną usterkę AL, a mianowicie – jako wniosek ostateczny przyjmą założenie, że indywidualne rozeznanie katolika jego/jej własnego sumienia jest jedynym kryterium, które ma wpływ na decyzję szafarza, czy dopuścić do Komunii tego wiernego.
Jednak to założenie, niezależnie od tego jak powstało, czy przez kogo jest promowane, stanowi błąd.
Od strony prawa kanonicznego, przypadek, który Keller przedstawia jest oczywisty: jego fikcyjna „Irma” zawarła przypuszczalnie ważne małżeństwo, jej mąż „Francisco” rujnuje je, a Irma (co prawdopodobnie jest zrozumiałe w oparciu o podane fakty) rozwodzi się z nim. Podczas gdy zgadzam się z Kellerem, że niewiele w tej historii wskazuje na to, że małżeństwo Irmy z Francisco było kanonicznie nieważne, sądy lepsze są w wychwytywaniu potencjalnych podstaw stwierdzenia nieważności niż przeciętny ksiądz diecezjalny i wiedzą jak postępować w przypadkach tzw. „zaginięć”.
Keller słusznie nie daje Irmie nadziei na stwierdzenie nieważności, ale – według Prawa Kanonicznego – do tej pory nic nie stanowiło przeszkody do otrzymywania Komunii Świętej przez Irmę. Jednak Irma zawiera cywilny związek z „Tonym” i od jakiegoś czasu żyje z nim jak z mężem.
Jej aktualną sytuacją, według jednomyślnej tradycji katolickiej, jest cudzołóstwo (i rzeczywiście, biorąc pod uwagę, że mamy do czynienia z małżeństwem cywilnym, jest to „publiczne i uporczywe cudzołóstwo”), co więcej – według dotychczasowych niekwestionowanych zasad katolickich, powoduje to, że Irma nie spełnia warunków do przyjęcia Komunii świętej, a gdyby, pomimo wszystko, podeszła ona do Komunii, uniemożliwia to szafarzowi udzielenie Komunii.
Przejdźmy teraz do błędów, które Keller poczynił w ocenie sytuacji Irmy, udzielając jej porad pomimo tego.
Błąd pierwszy: Keller pisze: Kiedy odpowiadam [na prośbę Irmy dot. dopuszczenia do Komunii św.], muszę podążać za wskazówkami zamieszczonymi przez Papieża Franciszka w „Amoris Laetitia”, które światło dzienne ujrzały po dyskusjach i rozeznaniu podczas dwóch Synodów Biskupów o rodzinie.
Źle. Przy udzielaniu Komunii świętej księdza rzymskokatolickiego obowiązują nie „wskazówki” zaczerpnięte podobno z pojedynczego, niejednoznacznego i wysoce kontrowersyjnego dokumentu papieskiego, lecz pewny i jednoznaczny tekst innego dokumentu papieskiego, który zwiemy Kodeksem Prawa Kanonicznego oraz z powszechna i stała interpretacja, od stuleci zgodna z tymi normami.
Jednak nie jest niczym zaskakującym, że Keller, wyposażony jedynie w AL, nie zważa na te normy w swoich rozważaniach. AL, zresztą, również nigdzie o nich nie wspomina.
Błąd drugi: Keller pisze: [Irma] odpowiedziała mi, że Tony uważa to [postulat, aby żyć jak brat i siostrą] za szaleństwo. Mają tylko po 26 lat, a Irma obawia się co mogłoby stać się z ich związkiem, jeżeli nie mogliby więcej wzrastać w miłości przez fizyczną bliskość.
Keller akceptuje, najwyraźniej bez żadnego sprzeciwu, opis obiektywnie cudzołożnej relacji seksualnej Irmy, jako sposobu na „wzrastanie w miłości”. Tym samym popełnia radykalny błąd nie mówiąc - z miłością - prawdy dziecku Bożemu, które prosi o radę jego, jako księdza i szafarza Sakramentów Chrystusa.
Każdy ksiądz w ten sposób postępujący, a tym bardziej ksiądz udzielający nauki w czasie sakramentu pokuty i pojednania, będzie musiał rozliczyć się z tego błędu w czasie Sądu Ostatecznego. Co więcej, jeśli Keller, jako spowiednik, zaaprobował decyzję Irmy dot. angażowania się w relację seksualną z Tonym, popełnił grzech nakłaniania do grzechu podczas spowiedzi.
Błąd trzeci: Keller mówi, że Irma nie sądziła, że Tony mógłby poradzić sobie z perspektywą zobowiązania do kompletnego celibatu przez następne 70 lat. Poza tym, obydwoje chcieliby mieć „przynajmniej dwoje lub troje dzieci”.
Odkładając na bok niedojrzałe szacunki 26-letniej Irmy co do długości życia ludzkiego i okresu seksualnej aktywności, trzeba powiedzieć, że Tony nie jest wcale zobowiązany do zachowania celibatu. Nic, w całym artykule Kellera, nie sugeruje, że Tony nie może się natychmiast ożenić. Zakładamy, że nie może on poślubić Irmy ponieważ, jak Keller przyznaje, Irma już jest poślubiona innemu mężczyźnie, ale punkt widzenia Kellera postrzegającego Tonego jako osobę, która nie może zawrzeć związku małżeńskiego jest po prostu błędny.
Przyjmujemy, że Tony jako człowiek wolny jest moralnie zobowiązany do zachowania wstrzemięźliwości, a Keller powinien wyjaśniać to wszystkim, którzy zwyczajowo mylą „celibat” ze „wstrzemięźliwością” (czystością) (chociaż Keller, jak się wydaje, sam nie zauważa tu różnicy), ale trzeba jasno powiedzieć: Tony nie jest zobowiązany do celibatu w związku z sytuacją, w której znalazła się Irma.
Błąd czwarty. Keller pisze: “Chociaż nie powiedziałem tego Irmie, zastanawiam się czy nie byłoby dla niej lepiej, gdyby zaczęła uczęszczać do nie-katolickiego kościoła”.
Bogu dzięki, że ksiądz Kościoła Katolickiego nie poczynił takiej nagannej sugestii w stosunku do osoby świeckiej, która przychodzi do niego z naglącymi wątpliwościami moralnymi. Ale, ponieważ Keller wspomina o tym dwukrotnie, powinien on bezzwłocznie przestać myśleć o jakimkolwiek pomyśle doradzania penitentowi popełnienia obiektywnie ciężkiego grzechu (tj. opuszczenia Mszy niedzielnej, czy nawet przejścia na inne wyznanie), po to aby „złagodzić” uczucie winy doświadczane w wyniku popełnienia wcześniejszego ciężkiego grzechu.
Dobry Boże, czy naprawdę trzeba o tym przypominać?
Błąd piąty (centralny).Gdyby [Irma] po prostu podeszła do Komunii, nie mógłbym jej odmówić. Po pierwsze, wszystko co wiem o jej relacji, pochodzi z sakramentu pokuty i pojednania. Poza sakramentem nie mogę „użyć” tej informacji w żaden sposób, z całą pewnością nie przez publiczną odmowę udzielenia jej Komunii Świętej.
W tym fragmencie znajduje się kilka błędów.
Przede wszystkim, jeśli (podkreślmy – jeśli) wiedza Kellera o sytuacji Irmy pochodzi z jej wyznania poczynionego podczas sakramentu pokuty, dotyczącego jej cudzołożnego związku cywilnego (czego nie żałuje), w takiej sytuacji – oczywiście – nie może on odmówić udzielenia Komunii Świętej Irmie. Ale przecież, gdyby Irma, pod tajemnicą spowiedzi, wyznała, że – powiedzmy – zabiła papieża, Keller również nie mógłby publicznie odmówić jej udzielenia Komunii Świętej, chociaż wątpię, czy w takim przypadku chciałby „towarzyszyć” jej aż do momentu usprawiedliwienia tego uczynku w sumieniu.
Przez użycie argumentu „z tajemnicy spowiedzi” Keller sprawił, że jego przykład jest nawet jeszcze mniej użyteczny z punktu widzenia duszpasterskiego, niż był na początku.
To powiedziawszy trzeba dodać, że podczas gdy informacje Kellera dotyczące Irmy mogły pochodzić tylko z sakramentu pokuty, jest więcej niż pewne, że inne osoby (Keller wspomina, że krewni Irmy również przeprowadzili się do USA) znają jej sytuację, i – podobnie jak jej przyjaciele – dowiedzieliby się jak „Kościół” na tę sytuację zareagował. Jeżeli Keller myślał, że nikt nie dowie się o zagranicznym małżeństwie, czy też, że reakcja księży na takie małżeństwa, których byli świadomi, nie będzie później kwestionowana – to jest strasznie naiwny.
Podsumowując, status Irmy (kluczowy dla zastosowania rutynowo ignorowanego kanonu 915) jako kanonicznie i cywilnie poślubionej Francesco w El Salvador oraz jako cywilnie poślubionej Tony’emu w USA, jest kwestią publicznych zapisów (nawet jeśli niektóre z tych publicznych zapisów są trudno dostępne jak w tym niezwykłym przypadku), a publiczna ewidencja jest wystarczającą podstawą do podjęcia publicznych akcji takich jak odmowa udzielenia Komunii Świętej pewnym katolikom, w pełnej zgodzie z prawem.
Abstrahując nawet od użytecznej wiedzy Kellera, zaczynamy dostrzegać tu fundamentalny problem jakim jest podejście do udzielania Komunii Świętej rozwodnikom w ponownych związkach cywilnych tak jak postrzega to Keller, i tak jak zdaje się podchodzić do tego Amoris Laetitia, tj. podejście bez żadnego odniesienia do Prawa Kanonicznego, a zwłaszcza do Kanonu 915, który – jak była już o tym wielokrotnie mowa – wymaga od szafarzy Komunii Świętej odmowy udzielenia tego sakramentu tym, którzy „trwają z uporem w jawnym grzechu ciężkim”.
Nie ma najmniejszej wątpliwości, że przypadek Irmy doskonale pasuje do klasycznej sytuacji “publicznego i trwałego cudzołóstwa” z prawa kanonicznego. Szafarz mający do czynienia z takimi jawnymi faktami powinien odmówić udzielenia sakramentu Komunii Świętej pod groźbą sprzeniewierzenia się swoim obowiązkom określonym przez Kanon 915.
Ale, drogi czytelniku, czy widzisz jak ksiądz, polegając tylko na wskazówkach AL, może łatwo podążyć błędną ścieżką Kellera?
AL przyjmuje, chociaż nigdzie nie jest to wprost wyartykułowane, że indywidualne sumienia (które mogą być bardzo skomplikowane, często mają do czynienia z trudnymi przypadkami, mogą być tylko częściowo poinformowane, a ich osąd nigdy nie jest w pełni dostępny dla innych, itd.) są ostatecznymi arbitrami w kwestii tego, czy osoba chcąca przystąpić do Komunii Świętej powinna być do tej Komunii dopuszczona.
AL, nie wspominając ani razu o istnieniu Kanonu 915 czy 916, zdaje się wskazywać, że pewien proces duszpasterskiego „rozeznania” czy „towarzyszenia” może doprowadzić katolickich rozwodników w ponownych związkach cywilnych, nawet tych, którzy nie przyjęli na siebie zobowiązania o wstrzemięźliwości seksualnej (czyli do życia w tzw. „białym związku”), do punktu, w którym po upewnieniu się, że przecież nie grzeszą, będą mogli przystąpić do Komunii Świętej, a szafarz sakramentu, pomimo obiektywnego publicznego statusu przystępujących do Komunii, będzie musiał im tej Komunii udzielić.
Innymi słowy, Kanon 915 - kluczowa, historycznie niekwestionowana, i kanonicznie jednoznaczna norma regulująca decyzje szafarza dotyczące udzielania Komunii św. w takich przypadkach - jest po prostu ignorowany.
To właśnie wszechobecna i trwała odmowa prawie wszystkich “zwolenników AL” (nie lubię tego określenia, ale pozwala ono zaoszczędzić czas), żeby uczciwie uznać starą tradycję, która stoi za Kanonem 915 oraz jednoznaczną interpretację tego kanonu, z góry przesądza o tym, że jak dotąd każda obrona „Amoris” w najlepszym wypadku może być uznana za niestosowną, a w najgorszym – za duszpasterską i doktrynalną katastrofę. Nie można sensownie dyskutować o przyjmowaniu Komunii św. przez katolickich rozwodników w ponownych związkach cywilnych kiedy ignoruje się jasny tekst kanonu 915.
Błąd szósty: Keller powtarza swoją tezę, że jest „konstruktywnie nieświadomy” („constructictively ignorant”; termin mój – przyp. autora) sytuacji, w której znalazła się Irma (ponieważ rzekomo wie o jej sytuacji tylko z sakramentu pokuty i pojednania, więc kanonicznie nic o tym „nie wie”), aby móc stwierdzić, że byłoby niewłaściwe z jego strony, gdyby odmówił udzielenia Komunii św. Irmie.
Lecz chciałbym zasugerować tu coś wręcz przeciwnego: Keller (nie wspominając o lokalnej społeczności, zarówno dziś, jak i w miarę upływu czasu) może mieć „konstruktywną wiedzę” o obiektywnie nieregularnym statusie Irmy na podstawie faktu, że Irma przystąpiła do dwóch publicznych ceremonii, z których każda – jak się wydaje – była ślubem.
Wreszcie, formułowane przez Kellera dylematy mogą doprowadzić kogoś do wniosku, że kanonicznie publiczny status małżeństwa, nawet cywilnego małżeństwa, jest niewystarczający do podjęcia akcji na zewnętrznym forum, dopóki ten status małżeński nie jest również faktycznie znany przez jakąś nieokreśloną część lokalnej społeczności. Ten pogląd na to jak działa prawo jest nieprawidłowy w samej swojej istocie, ale według samej narracji Kellera, szereg osób w rzeczywistości wiedziało o pierwszym ślubie Irmy, a inne z pewnością o tym się kiedyś dowiedzą.
Błąd siódmy: W oparciu o wszystko co wiem jako ksiądz o grzechu, sumieniu, nadziei, Jezusie, nauczaniu Kościoła, a w szczególności instrukcji jaką otrzymał Kościół od papieża Franciszka w “Amoris Laetitia”, mówię Irmie: “Jeżeli w sposób pewny wierzysz w swoim sumieniu że to jest sposób w jaki Chrystus pomoże wzrastać ci w świętości, to – tak. Możesz iść do Komunii”.
Ta wskazówka jest błędna (nawet w świetle kanonu 916 dot. rachunku sumienia osoby komunikującej), ale proszę zauważyć w jaki sposób Keller czyni swoją decyzję o udzieleniu Komunii św. (co reguluje kanon 915, ale czego Keller, jak się wydaje, nie wie) zależną od oceny przez Irmę własnego sumienia, a nie od swoich obowiązków jako szafarza sakramentów, który staje w obliczu kanonicznie publicznej postawy.
Zakładam, że to być może w oparciu o rzeczy, których – co jasno wynika z tekstu – Keller NIE wie o „grzechu, sumieniu, nadziei, Jezusie, nauczaniu Kościoła, a w szczególności instrukcji jaką otrzymał Kościół od papieża Franciszka w “Amoris Laetitia”, mógł on prostodusznie dojść do swojego wniosku i przedstawić swoje rady, ale jego wnioski i porady mimo to są błędne.
Co więcej, ktoś na miejscu Kellera, zaniepokojony możliwością tak wielu błędów w swoim myśleniu, i to tak poważnych błędów, jest, jak sugeruję, wezwany do pogłębienia swojej wiedzy w tej dziedzinie w celu dostosowania swoich poglądów do nauczania Kościoła.
Wnioski końcowe.
Osoby żywiące nadzieję, że esej Kellera może udowodnić jak cudownie byłoby, gdybyśmy wszyscy odczytali AL na sposób Kellera oraz te wszystkie, które sądzą, że „Amoris” tak powinna być interpretowana, mogą zareagować na mój post – jak się wydaje – na cztery sposoby.
Pierwszy: Peters w sposób istotnie błędny przedstawia prawo dotyczące przyjmowania Komunii Świętej przez katolickich rozwodników w ponownych związkach cywilnych, dlatego może zostać zignorowany. Takie osoby zapraszam do wykazania mi, w którym miejscu istotnie wypaczam prawo dotyczące takich sytuacji.
Drugi: Peters jest bezdusznym faryzeuszem, którego nie obchodzą problemy duszpasterskie prawdziwych ludzi i dlatego może być zignorowany. Takim osobom odpowiadam, że jest to nużący argument ad hominem mający swoje źródło we współczesnym antynomizmie w Kościele, który wciąż pozostawia możliwość, że mogę mieć słuszność (nb. dlaczego krytycy AL zawsze określani są jako „Faryzeusze”? Czy to właśnie nie Faryzeusze byli tymi, którzy próbowali dopuścić rozwód i ponowne małżeństwo?).
Trzeci: Peters poprawnie interpretuje prawo, ale prawo musi być znacząco zmienione. Takim osobom odpowiadam: proszę, wskażcie w jaki sposób prawo może być zmienione bez doktrynalno-dyscyplinarnych szkód dla wielu aspektów małżeństwa, Spowiedzi i Eucharystii.
Czwarty: Peters poprawnie interpretuje prawo, ale oczywisty jest ogólny związek prawa z duszpasterstwem. Takim osobom mówię, że powinniśmy dopasować indywidualne udzielanie sakramentów do uniwersalnej katolickiej doktryny i dyscypliny.
I wniosek finalnie ostateczny.
Keller napisał hipotetyczne, ale wiarygodne, zakończenie swojej historii, żeby pokazać plusy udzielenia Komunii Świętej Irmie. Pozwólcie więc, że ja zaproponuję swoje hipotetyczne, wiarygodne zakończenie, żeby uzmysłowić niebezpieczeństwa z tym związane.
Pewnego dnia dzwoni dzwonek u drzwi naszej rozwiedzionej-w-ponownym-związku-cywilnym i regularnie komunikującej Irmy. Za drzwiami stoi Francisco. Sięgnął dna w więzieniu, ale z pomocą Bożej łaski, po przemyśleniu pewnych trudnych prawd zasłyszanych w międzyczasie od wierzących katolickich księży, przystąpił do sakramentu pokuty i pojednania i teraz przychodzi błagać Irmę o przebaczenie, zobowiązuje się podjąć na nowo swoje mężowskie obowiązki odmieniony, skruszony, i pełen wdzięczności za drugą szansę.
I w tym momencie dowiaduje się, że Keller ułatwił Irmie drogę do życia w fałszywym związku, z jawnym błogosławieństwem Kościoła. Jak można porównać błędy Francisco (wynikające, według Kellera, z dojmującego ubóstwa i nacisków gangów narkotykowych) z porażką samego Kellera, przebywającego bezpiecznie w Ameryce, który zaniechał należytego/właściwego nauczania penitenta, nie będąc w stanie sprostać tylko kilku pytaniom zdezorientowanej katolickiej kobiety?
Edward Peters, mieszka w USA, posiada doktorat z prawa cywilnego i prawa kanonicznego i jest referendarzem (doradcą) Sygnatury Apostolskiej, watykańskiego Sądu Najwyższego. Jest profesorem prawa kanonicznego w Sacred Heart Major Seminary archidiecezji Detroit; prowadzi blog nt. prawa kanonicznego.
https://canonlawblog.wordpress.com/
Jest żonaty i ma 6 dzieci oraz liczne wnuki.
tłum. Teofila Bepko