Chciałbym rozpocząć od przywołania myśli papieża Benedykta XVI, który uważa, że kwestia liturgii odsyła nas do kluczowej kwestii wiary i Kościoła: w podejściu do liturgii decyduje się przyszłości wiary i Kościoła (J. Ratzinger). We wstępie do wydanego jako pierwszy tomu Opera omnia traktującego o liturgii papież Benedykt XVI przypomina, że Sobór Watykański II rozpoczął swoje prace od obrad nad „Schematem o świętej liturgii”. Wybór ten nie wypływał z przesłanek taktycznych, ani też nie był przypadkowym wyborem, lecz chciano przez niego jednoznacznie zamanifestować prymat Boga, absolutną nadrzędność tematu „Boga”. „Tam, gdzie spojrzenie w stronę Boga nie jest podstawowe, pozostałe sprawy tracą swoją orientację” (J. Ratzinger, Teologia della liturgia, Prefazione, LEV, 2010, 5-6).
Nie jest to właściwy czas ani miejsce, aby poddać badaniu analitycznemu wyniki reformy liturgicznej i sposób jej wprowadzenia w związku z promulgacją Mszału Novus Ordo z 1970. To, co chciałbym podkreślić, to fakt, że dzięki Motu proprio Summorum Pontificum (2007), które uwolniło celebrację Mszy i pozostałych sakramentów według Vetus Ordo – precyzując wyraźnie, że należy mówić o dwóch formach jednego rytu rzymskiego: zwyczajnej i nadzwyczajnej – po raz kolejny, na nowo został potwierdzony, tym razem w liturgii, absolutny prymat Boga i prymat Sacrum. Nie ulega bowiem wątpliwości, że Vetus Ordo stanowi cenny i bezdyskusyjny wkład w rozumienie liturgii jako dzieła Bożego, w którym uczestniczy cały Kościół. Dzięki Vetus Ordo bogate dziedzictwo duchowe i sakralne Liturgii Rzymskiej staje się udziałem nie tylko tych, którzy biorą udział w celebracjach według Starożytnego Rytu Rzymskiego, ale także tych, którzy uczestniczą w celebracjach według nowych ksiąg liturgicznych.
W szczególności chciałbym wyraźnie podkreślić zasadnicze elementy Vetus Ordo, które mają wielkie znaczenie i które niezależnie od czegokolwiek powinny być przeżywane i ze świadomością przyjmowane przez wszystkich wiernych.
1. Ożywiając tradycję liturgiczną Mszy sprawowanej według Vetus Ordo i recytację Officjum Bożego, zaświadcza się, że także dzisiaj, co z resztą powinno zawsze obowiązywać, sprawą podstawową jest nasze zwrócenie się w liturgii i w życiu ku Chrystusowi. To On jest naszym Oriens ex alto – słońcem wschodzącym z wysoka – i dlatego koniecznym jest zwrócenie się do Krzyża Chrystusa, który nadaje naszej wierze w ofiarę Chrystusa wysoką miarę. Ów zwrot ku Chrystusowi oprócz tego, że zapewnia nam właściwe ukierunkowanie modlitwy, zapobiega także pokusie sprowadzania liturgii do czegoś, co jest przez nas „robione”, co jest dziełem wspólnoty, bo przecież liturgia jest przede wszystkim dziełem Boga. Należy bezwzględnie przywrócić oratio Mszy całą jej sakralność, która przecież jest w niej niejako zawarta, włączając w to właściwą językowi łacińskiemu ekspresję. Łacina zapewnia teologiczną precyzję sformułowaniom i podniosłość słowom modlitwy, a tym samym pomaga wiernym zrozumieć, że dzięki Msza jest momentem, w którym wkracza się mysterium fidei, ponieważ wraz z Chrystusem włączamy się w oratio, które skierowane jest od całego Mistycznego Ciała do Ojca w Duchu Świętym.
2. Kolejnym istotnym elementem jest ponowne odkrycie i potwierdzenie realnej i substancjalnej obecności Chrystusa pod postaciami chleba i wina. Po Soborze Watykańskim II katolicyzm był rozdarty między dwoma biegunami. Tradycyjnie katolicyzm skupiał się na realnej obecności Chrystusa w Eucharystii, która w cały drugim tysiącleciu chrześcijaństwa zaowocowała duchowością adoracji Ciała Chrystusa Eucharystycznego. Duchowość ta miała wielką siłę religijną i pozwalała na mistyczne skupienie się wokół wiary w realną Obecność. Poprzez usunięcie z centrum duchowości wiernych realnej Obecności narusza się głęboki wymiar chrześcijańskiej religijności[1]. Po reformie liturgicznej z lat 70-tych inna myśl zajęła centralne miejsce. Zaczęto pojmować Mszę jako działanie ludu Bożego, działanie wspólnoty, która tak bardzo angażuje się w różne funkcje. Podczas gdy w Vetus Ordo centralnym akt Mszy jest konsekracja z następującą po niej adoracją, w zreformowanej Mszy akt konsekracji jest często rozumiany i traktowany jako jeden z wielu aktów, dzięki którym Chrystus staje się obecny (w zgromadzeniu liturgicznym, w czytanym Słowie Bożym, w braterskiej miłości…). Misterium realnej obecności Chrystusa grozi, że zejdzie na dalszy plan. Owo zagrożenie wynika nie tyle z ksiąg liturgicznych, czy z samego rytu, ale ze specyficznego rozumienia i postrzegania, o czym wyżej pisałem. Nawet dla zrozumienia intelektualnej formacji liturgicznej, warto przytoczyć to, co już miałem okazję powiedzieć w jednym z poprzednich moich wystąpień o nauczaniu Vaticanum II: reformie liturgicznej towarzyszyła ideologia okołosoborowa, która w pewnym stopniu pokrywała się z pomysłami i z zasadami zawartymi w Konstytucji Sacrosanctum Concilium Vaticanum II, i która jednocześnie stała się podwaliną dewiacji, nadużyć i zniekształceń w postaci konkretnych zastosowań reformy liturgicznej. Z pewnością nie jest rzeczą drugorzędną, że klimatowi reformy liturgicznej towarzyszył specyficzny kontekst kulturowy głęboko naznaczony sekularyzacją.
Prawdopodobnie w kontekście innym niż sekularyzacja, przy katechezie mistagogicznej na temat bosko-ludzkiego wymiaru życia chrześcijańskiego, czyli w klimacie doktrynalnie poprawnej formacji liturgicznej i katechetycznej, nowe księgi liturgiczne byłyby zrozumiane i zastosowane w zgodzie z misterium wiary. Tymczasem sekularyzacja teologii i życia chrześcijańskiego była decydującym czynnikiem, który przekształcił samą liturgię w aktywizm i w takie formy celebracji, które pomijały sakralny wymiar i zaciemniały centralne miejsce, jakie powinna zajmować realna obecność Chrystusa, ofiarniczy charakter Mszy św., a także nierzadko znoszące zupełnie uczucie adoracji, aby jednostronnie podkreślić znaczenie wspólnoty i rozumienie Mszy jako uczty, pojmowanej wszelako nie jako uczta ofiarna (św. Tomasz z Akwinu: sacrum convivium), ale jako zwykły posiłek braterski, skutkując w ten sposób protestantyzacją katolickiej liturgii.
Kryzys wiary, liturgii, duszpasterskiej działalności Kościoła wynika z trzech głębokich korzeni: sekularyzacji wiary, sekularyzacji liturgii i sekularyzacji miłości.
Sekularyzacja wiary polega na przeniknięciu do katolickiej kultury relatywizmu doktrynalnego, religijnego i moralnego. Jest to zasadniczo nowa, gnostyczna wersja chrześcijaństwa, która głęboko rozwadnia wiarę chrześcijańską, ponieważ redukuje ją do subiektywnej opinii równorzędnej z istniejącymi obok subiektywnymi przekonaniami. To, co staje się najważniejsze to, aby w coś wierzyć, podczas gdy treść wiary jest relatywizowana. Zagadnienie prawdy jest praktycznie marginalizowane i zaciemniane.
Sekularyzacja liturgii polega na zastąpieniu kategorii sacrum kategorią profanum. Liturgia staje się w ten sposób wydarzeniem przede wszystkim społecznym i wspólnotowym, a prymat Boga, adoracja misterium i znaczenie sakralności zostają usunięte. Wywyższa się wspólnotę liturgiczną, ale rozumie się ją jedynie jako rzeczywistość socjologiczną, podczas gdy prawdziwa wspólnota kościelna jest ciałem Chrystusa, Głową i członkami, jest nadprzyrodzoną rzeczywistością, która staje się widoczna w historii, w odróżnieniu od historycznego zjawiska o niejasnym wymiarze duchowym.
W wyniku sekularyzacji miłości wertykalną miłość ewangeliczną (miłość Boga i bliźniego) zastąpiła miłość horyzontalna. To, co się liczy, to zrealizowanie ludzkiego braterstwa, w którym głównym bohaterem jest ludzki aktywizm, a nie komunia z Chrystusem i z braćmi opierająca się i wynikająca z działania Bożej łaski (Bóg jest miłością, a miłość polega przede wszystkim na tym, że Bóg najpierw nas umiłował i bez Jego miłości nasza miłość jest jedynie uczuciem lub polityczną wolą dążącą do osiągnięcia jakiegoś ideologicznego celu). Ten sekularyzm miłości jest nową formą pelagianizmu, który wywyższając ludzką działalność, pozbawia chrześcijańskie działanie siły i pierwszeństwa łaski.
3. Podsumowując ten aspekt, uważam, że powinno się uznać, że Motu proprio Summorum Pontificum Benedykta XVI odegrało znaczącą rolę, pomagając zrozumieć, że Usus antiquior liturgii rzymskiej należy uważać za cenny skarb, który trzeba otworzyć dla wszystkich wiernych (por. Instrukcja Universae Ecclesiae, 8), aby zachować właściwą wiarę, właściwą liturgię i właściwą miłość.
Dzisiaj pilnie potrzebne jest świadome przywrócenie znaczenia i wartości sakralności liturgii katolickiej w obu formach: zwyczajnej i nadzwyczajnej oraz w konsekwencji właściwej celebracji, która powinna również poprzez gesty wyrażać zdrową doktrynę liturgiczną w jej integralności i kompletności.
4. Konstytucja liturgiczna Sacrosanctum Concilium Soboru Watykańskiego II w pewnym momencie stwierdza, że Kościół, w sprawach, które nie dotyczą bezpośrednio wiary i dobra wspólnego, nie zamierza nawet w liturgii narzucać sztywnego uniformizmu (SC 37). Jednakże nie ulega wątpliwości, że dzisiaj gra toczy się o wiarę, dla której konieczne jest, aby w uzasadnionej różnorodności form rytualnych ponownie odkryć zasadniczą jedność kultu katolickiego. Benedykt XVI z całą powagą przypomniał o tym w liście do biskupów z okazji zdjęcia ekskomuniki z czterech biskupów konsekrowanych niezgodnie z prawem przez abp. Lefebvre’a:
„W naszej epoce, kiedy na wielkich obszarach ziemi występuje zagrożenie, że wiara zgaśnie jak niepodsycany ogień, najważniejszym z priorytetów jest uobecniać Boga w tym świecie i otwierać ludziom drogę do Boga. Nie do jakiegokolwiek boga, ale do tego Boga, który przemówił na Synaju; do tego Boga, którego oblicze rozpoznajemy w miłości aż do końca (por. J 13, 1) – w Jezusie Chrystusie ukrzyżowanym i zmartwychwstałym.
Już św. Jan Paweł II przypomniał, że: „Święta Liturgia wyraża i sprawuje jedną wiarę, wyznawaną przez wszystkich, a ponieważ jest ona dziedzictwem całego Kościoła, nie może być określana przez Kościoły lokalne w izolacji od Kościoła powszechnego" (Encyklika Ecclesia de Eucharistia, nr 51), a w innym miejscu: „Liturgia nie jest nigdy prywatną własnością kogokolwiek, ani celebransa, ani wspólnoty, w której jest sprawowana tajemnica”. W przywołanej już Soborowej Konstytucji o Liturgii powiedziano: „Sobór święty oświadcza, że święta Matka Kościół uważa za równe w prawach i godności wszystkie prawnie uznane obrządki i że chce je na przyszłość zachować i zapewnić im wszelki rozwój” (SC 4).
Dlatego szacunek dla form rytualnych powinien być bazą dla prac rewizyjnych, które od czasu do czasu stają się niezbędne. Otóż właśnie dwie formy liturgii rzymskiej zwyczajna i nadzwyczajna są przykładem wzajemnego rozwoju i ubogacenia. Kto myśli i działa w odmienny sposób, narusza jedność rytu rzymskiego, który powinien być stale chroniony, nie prowadzi właściwej działalności duszpasterskiej ani nie promuje poprawnej odnowy liturgicznej, lecz pozbawia wiernych dziedzictwa, do którego mają prawo. Ogłoszone przez papieża Benedykta XVI motu proprio Summorum Pontificum, dzięki któremu bogactwo rzymskiej liturgii stało się bardziej dostępne dla Kościoła powszechnego, stanowi kontynuację magisterium jego poprzedników.
We wstępie do Instrukcji Universae Ecclesiae opublikowanej przez Papieską Komisję Ecclesia Dei w 2011 r. przypomina się, że papież promulgował prawo uniwersalne dla całego Kościoła. A zatem oznacza to, że nie jest to już indult, którego w 1988 roku udzielił papież Jan Paweł II. Nie jest to również prawo dla poszczególnych grup, lecz jest to prawo dla całego Kościoła, które, jeśli weźmie się pod uwagę zagadnienie, jakiego dotyczy, jest także specjalnym prawem, które, jak mówi Instrukcja w numerze 28 (z praktycznego punktu widzenia jest to bardzo ważny artykuł), „w swoim własnym zakresie znosi wszystkie przepisy prawa, związane ze świętymi obrzędami, promulgowane po 1962 r. nie dające się zastosować do rubryk ksiąg liturgicznych obowiązujących w 1962 r.”
Dlatego wszystko, co dotyczy przepisów liturgicznych: szaty liturgiczne, komunia do ust lub na rękę, ewentualna obecność kobiet przy ołtarzu, wszystkie te normy, które zostały ogłoszone po 1962 roku, nie mają zastosowania w stosunku do celebracji w nadzwyczajnej formie rytu.
W tym miejscu należałoby również wspomnieć o innej zasadzie, o słynnym principium wyrażającym się w powiedzeniu lex orandi – lex credendi, o którym jest mowa w numerze 3 Instrukcji: doktryna katolicka nie została zmieniona w Mszy w obrządku rzymskim, ponieważ liturgia i doktryna są nierozerwalne, są one z konieczności nierozdzielne. Tak w jednej jak i w drugiej formie rytu mogą bez wątpienia wychodzić na pierwszy plan pewne akcenty, podkreślenia, wyraźniejsze uwypuklenia pewnych aspektów w porównaniu z innymi jak wkrótce to zobaczymy, nie wpływa to jednak na zasadniczą jedność liturgii. Dlatego Instrukcja nie dotyczy tylko tych, którzy chcą nadal celebrować wiarę w ten sam sposób, w jaki Kościół robił to przez tyle wieków; papież bowiem proponuje wszystkim katolikom życie zgodnie z prawdą liturgii, aby znając i uczestnicząc w starożytnej rzymskiej formie rytu, zrozumieli, że Sobór chciał tak przejrzeć, zreformować liturgię, aby zachować ciągłość z tradycją.
5. Zadaniem Biskupów jest nie tylko zagwarantowanie i zapewnienie, ale również sprzyjanie pojednaniu i jedności w Kościele, zapobiegając w ten sposób rozłamom i konfliktogennym dążeniom w chrześcijańskiej wspólnocie, takim jak na przykład marginalizacja i izolacja wiernych przywiązanych do nadzwyczajnej formy z jednej strony, czy z drugiej strony różne formy kontestowania Mszału Pawła VI, który przez niektóre grupy wiernych, nawet jeśli nieliczne, jest nadal postrzegany jako daleki czy nawet zdradzający prawdziwą liturgię.
Tymczasem forma nadzwyczajna i zwyczajna Rytu Rzymskiego nie powinny być postrzegane: jedna jako wyjątek, a druga jako reguła, lecz winny być rozumiane jako formy o równej wartości, pomimo tego, że zwyczajna forma jest bardziej powszechna i powszednia, a nadzwyczajna szczególna i wyjątkowa i stąd ustanawia się dla niej konkretne ustawodawstwo, jakie należy respektować przy jej celebrowaniu.
Aby wyjaśnić, że Mszał Rzymski nie został uchylony, w Instrukcji umieszczono następującą normę o wielkiej wadze:
„w chwili wprowadzenia nowego mszału nie wydawało się konieczne wydawanie dyspozycji mających regulować używanie liturgii obowiązującej w 1962.” Jednakże dzisiaj „ze względu na wzrost liczby tych, którzy proszą o możliwość używania formy nadzwyczajnej” takie przepisy zostały ustanowione.
6. Takie ujęcie sprawy otwiera spojrzenie na kluczową zasadę, która legła u podstaw Motu Proprio. Reforma liturgiczna Soboru Watykańskiego II nie może być rozumiana jako zerwanie z tradycyjną liturgią, ale należy ją rozumieć jako odnowa przy zachowaniu ciągłości z tym co zasadnicze. Niestety linia zerwania z Tradycją promowana przez liczebnie duże sektory życia Kościoła doprowadziła do wciąż obecnego kryzysu kościelnego i liturgicznego. Sam Józef Ratzinger pisząc o liturgii używał niepozostawiających wątpliwości sformułowań:
„Jestem przekonany, że kryzys kościelny, w centrum którego dziś się znajdujemy, zależy w dużej mierze od upadku liturgii – użył właśnie tego słowa „upadek” liturgii – należałoby ocenić – kontynuuje Ratzinger – w jakim stopniu poszczególne reformy liturgiczne Vaticanum II owocowały ulepszeniem, a w jakim banalizacją, w jakim były duszpastersko mądre, a w jakim wręcz przeciwnie, lekkomyślne”. Zatem po raz kolejny kluczową kwestią nie jest nakazana przez Sobór odnowa, ale recepcja i sposób wdrożenia tej odnowy w konkretnej praktyce.
7. Krytyczne spostrzeżenia na temat dyskusyjnych form wdrożenia odnowy nie powinny poddawać ponownie pod dyskusję Mszału opublikowanego przez Pawła VI, następnie przejrzanego, zaaprobowanego i po raz trzeci wydanego przez Jana Pawła II, który pozostaje zwyczajną formą liturgii eucharystycznej. Natomiast celebracja Mszy Świętej w usus antiquior pomaga niewątpliwie uchwycić i unaocznić w jaskrawszy sposób, wyraźniej w niektórych aspektach, pewne prawdy doktrynalne, które mogą zostać przysłonięte przez zbanalizowany czy niewłaściwy sposób celebrowania zreformowanego rytu. Na przykład: traktowanie Eucharystii jako uczty (już Pius XII na niego wskazał w encyklice Mediator Dei, ale z pewnością Vaticanum II, a następnie reforma liturgiczna podkreśliły ten wymiar Eucharystii), zostało ze szkodą dla zasadniczo ofiarniczej natury Eucharystii do tego stopnia uwydatnione, że zapomniano niemal o tym, że bez ofiary nie ma komunii. Komunia rodzi się z ofiary Chrystusa, a nie na odwrót. Uczestnictwo wspólnotowe i społeczne, które w reformie liturgicznej jest akcentowane i unaoczniane, często przyćmiewa element i wymiar transcendentny i chrystocentryczny. Kapłaństwo powszechne wiernych jest do tego stopnia eksponowane, że odbywa się to kosztem niezastępowalnej roli kapłaństwa służebnego. Jest oczywistym, że w tekstach, w księgach liturgicznych, nie ma tego zachwiania, ale znajdujemy je przede wszystkim w sposobie kształtowania świadomości chrześcijańskiej ludu Bożego, a także kapłanów. Brak równowagi przejawia się w sposobie rozumienia, interpretacji i wreszcie w konkrecie celebracji.
Rozważmy na przykład tak bardzo podkreślaną przez reformę liturgiczną koncepcję actuosa participatio (czynnego uczestnictwa). Nie można jej sprowadzić do aktywności czysto zewnętrznej, do przemówień, słów, komentarzy, do działalności, którą moglibyśmy scharakteryzować za pomocą sformułowania „zrób to sam”. Pod pojęciem actuosa participatio rozumie się także ciszę, która wyraża rzeczywiste, głębokie i osobiste uczestnictwo, jako że liturgia nie potrzebuje narzucającej się i zawłaszczającej kreatywności, ale domaga się uroczystych powtórzeń. Istnieje zatem realne ryzyko upadku, instrumentalizacji zreformowanego rytu ze szkodą dla integralności wiary i kultu Bożego.
8. Podsumowując, chciałbym zwrócić uwagę na pewne kwestie, które stoją u podstaw trudności związanych z pokojową integracją w życiu Kościoła starożytnego rytu. Fundamentalne przyczyny są zasadniczo dwie. Inne mają charakter praktyczny i właśnie dlatego możemy je pominąć, ponieważ z pewnością nie są istotne i znaczące. Pierwsza podstawowa przyczyna trudności wynika z braku, chociaż właściwiej byłoby powiedzieć z rzekomego braku posłuszeństwa wobec Soboru Watykańskiego II, który z pewnością chciał zreformować księgi liturgiczne. Druga przyczyna jest związana z niebezpieczeństwem zerwania jedności kościelnej z powodu różnicy pomiędzy dwoma formami rytu, co może również skutkować inną formą katechezy i duszpasterstwa.
- Jeśli chodzi o pierwszą trudność, należy pamiętać, że Sobór Watykański II z pewnością wezwał do rewizji ksiąg liturgicznych, ale ustalił także pewne podstawowe kryteria, w świetle których należy dokonać oceny owej rewizji, a przede wszystkim sposobów celebracji w okresie posoborowym. W przeciwnym razie nie sprzeciwiając się świętemu Piusowi V, jesteśmy nieposłuszni względem Soboru Watykańskiego II! Kryteria są sformułowane w numerach 34 i 36 Sacrosanctum Concilium. Sobór nie uchylił poprzednich ksiąg, ale wezwał do ich odnowienia i przejrzenia.
- Drugą trudnością miałoby być istnienie dwóch różnych form rytu, które skutkowałyby naruszeniem jedności Kościoła, jedności liturgicznej i duszpasterskiej. Musimy w tym miejscu rozróżnić, jak sądzę, aspekt teologiczny i aspekt praktyczny. Z teologicznego punktu widzenia wiadomo, że w Kościele zawsze istniały różne formy rytu łacińskiego i że w przeważającej liczbie zostały one zarzucone z powodu ujednolicania się kultur cywilnych, świeckich i europejskich. Jednak do Soboru Watykańskiego II, obok rytu rzymskiego, w ramach obrządku łacińskiego istniał ryt ambrozjański, ryt mozarabski czyli z Toledo, z Braga (Portugalia) i różne warianty rytu rzymskiego: ryt dominikański, ryt karmelitański, ryt kartuski. Nikt nigdy nie dziwił się tym różnicom. Nikt nie uznawał za gorszący udział w rycie dominikańskim, który stanowi wariant rytu rzymskiego św. Piusa V.
To, czego jak sądzę, należy unikać to osądzania dwóch form: zwyczajnej i nadzwyczajnej na podstawie ich cech zewnętrznych. Opinia publiczna uważa za istotne dla nowej liturgii: celebrację w języku ojczystym, a nie w języku łacińskim, z którego jak mówią: „niczego nie rozumiemy”; zwrócenie się kapłana ku wiernym; pozostawienie pewnej przestrzeni dla swobodnej twórczości celebrującego kapłana oraz świeckich, którzy uczestniczą w celebracji, tak, aby mogli poruszać się wokół ołtarza i współuczestniczyć poprzez krótkie lub dłuższe refleksje. W klasycznej liturgii rzymskiej, wręcz przeciwnie, uznano za istotne, aby sprawowano ją po łacinie, aby celebrans był zwrócony do ołtarza (coram Deo), aby wreszcie wierni uczestniczyli w niej w ciszy. Nie oznacza to, że wierni w ogóle nie uczestniczyli w liturgii; lecz że uczestniczyli, ale przez milczenie, a nie jak to proponuje i o co zabiega reforma Pawła VI poprzez bardziej aktywną i widoczną rolę. Zatem różnica między widzialnym i niewidzialnym, między ciszą, a zewnętrzną aktywnością jest fenomenologicznie wyczuwalna. Istnieje zatem różnica. Pytanie brzmi, czy to zasadnicza różnica?
Dla niektórych dwie formy liturgiczne wyrażają dwie z gruntu odmienne postawy, które inaczej rozumieją tak liturgię jak Kościół: Kościół hierarchiczny i Kościół Ludu Bożego. Niektórzy twierdzą: „przed Soborem Kościół był hierarchiczny i piramidalny, ale teraz jest wspólnotowy i ludowy, cały lud ma swoje miejsce”. Na to odpowiadamy: oczywiście, istnieją pewne uwypuklenia i inne podkreślenia. Ale wspólnota, o której mówi Sobór Watykański II, Kościół jako wspólnota, jest communio hierarchica, wspólnotą hierarchiczną! Tak więc także przed Vaticanum II lud Boży, świeccy nie byli uważani za kogoś, kto godzien jest zasadniczo mniejszego szacunku niż kapłan.
9. Pomimo wszystko punkt widzenia, który uważa, że w liturgii aspekt fenomenologiczny, empiryczny jest podstawowy, nie jest głównym punktem widzenia. Kontrasty, które wyłoniły się z rzeczywistości, nie biorą się z Soboru. Chcę to podkreślić. W Sacrosanctum Concilium jest powiedziane, że łacina musi być zachowana z zapewnieniem szerokiej przestrzeni dla języków narodowych. Postuluje się mimo to, że łacina powinna być zachowana. Czy zatem jesteśmy naprawdę posłuszni Soborowi powodując niemalże całkowity zanik łaciny?
Jeśli chodzi o udział osób świeckich, Sobór potwierdza, że liturgia powinna być zasadniczo troską całego mistycznego ciała, głowy i członków, co w konsekwencji niesie ze sobą wspólnotowe uczestnictwo actuosa participatio, czynny udział wiernych. Ale tekst stwierdza precyzyjnie: „w odprawianiu liturgii każdy spełniający swą funkcję, czy to duchowny, czy świecki, powinien czynić tylko to i wszystko to, co należy do niego z natury rzeczy i na mocy przepisów liturgicznych” (SC 28).
Na koniec chciałbym potwierdzić, że nie chodzi tutaj o zredukowanie zasad i kryteriów soborowej Konstytucji o liturgii Sacrosanctum Concilium, lecz faktycznie o podjęcie na nowo i zastosowanie ich również do celebracji w zwyczajnej formie. Z pewnością pozostaną akcenty, uwypuklenia duchowe i teologiczne, które będą różnić się w zależności od obu postaci jednego rytu rzymskiego, ale nie jako dwa przeciwstawne sposoby bycia katolikiem lub celebrowania chwały i ofiary Pana, ale raczej jako wspólne dziedzictwo, choć z różnymi wyakcentowaniami tej samej wiara.
Dzisiaj, w obliczu nadużyć i błędów, które szpecą liturgię, jakiej pragnął Paweł VI, jakiej pragnął Sobór, i które często są objawem kryzysu wiary, który zaciemnia nadprzyrodzony wymiar chrześcijańskiej egzystencji i misterium samego Kościoła, w sposób szczególny powinniśmy być wdzięczni, że Motu Proprio Summorum Pontificum i związana z nim Instrukcja Universae Ecclesiae przywróciły starożytną formę liturgii Kościoła do życia w Kościele jako dar służący wzmocnieniu całego ciała Chrystusa, którego wszyscy jesteśmy członkami i sługami w sposób właściwy dla każdego z nas.
J. E. ks. abp Guido Pozzo, Sekretarz Komisji Papieskiej Ecclesia Dei
Konferencja wygłoszona 18 lipca 2018 r. na Warsztatach Liturgicznych Ars Celebrandi w Licheniu.
***
Po wygłoszeniu konferencji Ksiądz Arcybiskup udzielił odpowiedzi na następujące pytania.
Czy Papieska Komisja Ecclesia Dei rozważa możliwość publikacji w jednym tomie wszystkich odpowiedzi na pytania, jakie dotychczas nadesłano do komisji?
Nie sądzę, żeby taka ewentualność była obecnie rozważana. Pytania są często okazjonalne i ad casum, a zatem odpowiedzi są przesyłane bezpośrednio do zwracających się do Komisji. Uważam, że zasadniczo instrukcja Universae Ecclesiae daje odpowiednie rozwiązania co do zastosowania motu proprio Summorum Pontificum.
Wielu wiernych w Polsce ceni liturgię Wielkiego Tygodnia sprzed reformy z 1955 roku, czy Komisja Ecclesia Dei rozważa możliwość udzielenia indultu generalnego na celebrowanie liturgii Wielkiego Tygodnia sprzed reformy z czasów papieża Piusa XII?
Taka prośba była rozpatrywana przez Komisję, ponieważ była przedłożona bądź to przez instytuty Ecclesia Dei, bądź przez niektórych ordynariuszów. Komisja postanowiła udzielić zgody na trzy lata ad experimentum. Po upływie tego czasu wnioskodawcy są proszeni o dokonanie oceny. Nikt, bez pozwolenia Komisji Ecclesia Dei, nie jest upoważniony do celebrowania liturgii Wielkiego Tygodnia sprzed reformy z roku 1955.
Czy Komisja Ecclesia Dei bierze pod uwagę wprowadzenie do kalendarza nadzwyczajnej formy rytu rzymskiego wspomnień świętych, którzy zostali kanonizowani po roku 1962?
Przez ostatnie lata pracowaliśmy znalezieniem najlepszego rozwiązania tej kwestii. Uprzedzająco mogę zakomunikować, że jesteśmy prawie u końca tej pracy, zatem nie będzie trzeba długo czekać. Wkrótce zostanie opublikowany dekret, który określi warunki uaktualnienia sancotrale. Nie będzie to ani równoległy kalendarz, ani nowe wydanie, ani też reforma kalendarza liturgicznego, lecz będzie to dekret, który pozwoli na celebrowanie wspomnień świętych kanonizowanych do tej pory, a także tych, którzy będą kanonizowani w przyszłości. Nie wchodząc w szczegóły, chciałbym zapewnić, że wkrótce zostanie to przedłożone Ojcu św. do zatwierdzenia. Dekret ten będzie także obejmował niektóre nowe prefacje, które będzie można stosować ad libitum.
Papież Benedykt XVI mówił często o reformie reformy liturgicznej. Czy ten temat jest także dziś ważny?
Przede wszystkim musimy wyjaśnić jak należy rozumieć sformułowanie reforma reformy liturgicznej używane najpierw przez kardynała Ratzingera, a później przez papieża Benedykta XVI. Papież mówił zawsze o reformie reformy nie w znaczeniu dekretu biurokratycznego czy decyzji prawnej podjętej przez najwyższy autorytet Kościoła, ale miał na myśli ruch liturgiczny, dzięki któremu cały Kościół, cała kościelna rzeczywistość dojrzewa do możliwej do osiągnięcia w przyszłości jedności rytu rzymskiego. Zatem oczywiście nie wykluczamy, że w przyszłości doczekamy jednej formy liturgicznej, która będzie w sobie rekapitulowała obie formy: zwyczajną i nadzwyczajną, jednakże w tej chwili konieczne jest zapładnianie, wzbogacenie obu form liturgicznych ściśle respektując specyfikę każdej z nich, bez mieszania i kompromisów między nimi, co, gdyby się zdarzyło, nie pomogłoby osiągnąć oczekiwanej jedności liturgicznej.
Jakie są kompetencje Komisji Ecclesia Dei w odniesieniu do starożytnej liturgii, np. zatwierdzanie nowych tekstów liturgicznych lub przyznawanie przywilejów liturgicznych?
Do kompetencji Komisji należy zatwierdzanie tekstów oraz prerogatywy dotyczące norm liturgicznych, rubryk liturgicznych oraz stosowanie, pomoc w stosowaniu oraz czuwanie nad tym, aby stosowano w kościelnych realiach różnych diecezji motu proprio Summorum Pontificum.
Jaka jest aktualna sytuacja Bractwa św. Piusa X?
In mente Dei. Nie zaprzestaliśmy dialogu z Bractwem św. Piusa X. W ostatnich latach dokonano wielu kroków naprzód. Podkreśliłbym przede wszystkim, że zmienił się w pozytywnym tego słowa znaczeniu klimat. Istnieje większa serdeczność, większa uwaga i zażyłość, wzajemna przyjaźń, jednakże problemy pozostaną tak długo, jak długo Bractwo św. Piusa X nie przyjmie deklaracji doktrynalnej zatwierdzonej przez papieża Franciszka i przedstawionej przez Kongregację Nauki Wiary. Zatem oremus.
Jak rozumieć decyzję Papieża Franciszka, który udzielił kapłanom Bractwa św. Piusa X władzy rozgrzeszenia sakramentalnego? Czy ten gest należy rozumieć jako pewien rodzaj zachęty dla wiernych do pójścia do kapłanów bractwa, aby prosić także o inne sakramenty?
Nie jest to zachętą do pójścia do kapłanów Bractwa. Motyw tej decyzji został jasno przedstawiony w dekrecie papieża. Papież jest zatroskany o dobra duchowe wiernych korzystających z posługi kapłanów Bractwa św. Piusa X. To jest powód, który skłonił papieża do udzielenia po zakończeniu Roku Świętego władzy ważnego i godziwego udzielania sakramentalnego rozgrzeszenia oraz szafowania sakramentem ostatniego namaszczenia. Dla dobra dusz. Suprema lex salus animarum. Dotyczy to także listu na temat małżeństw, w którym papież udzielił możliwości ważnego asystowania przy zawieraniu małżeństw, zgodnego z formą kanoniczną: zawsze dla dobra dusz wiernych w nadziei na oczekiwane pojednanie. Ale faktem jest, że księża i biskupi Bractwa św. Piusa X sprawują władzę święceń w sposób niegodny i bezprawny. Nie są już ekskomunikowani, ponieważ ekskomuniki zostały zdjęte, więc formalnie z punktu widzenia kanonicznego nie są schizmatykami, ponieważ nie ma już ekskomuniki, jednakże są w sytuacji nieuregulowanej, a zatem nie mając statusu kanonicznego, nie wykonują władzy święceń w sposób prawy, z wyjątkiem sakramentu spowiedzi i małżeństwa zgodnie z ustalonymi zasadami, gdyż w tej kwestii Papież dał im taką możliwość. Potrzeba kanonicznego uznania nie jest tylko aktem notarialnym, formalnym. Kościół ma widzialną strukturę, stąd dla instytutu kleryckiego jest czymś zasadniczym być kanoniczne uznanym przez Stolicę Apostolską, a tymczasem brak takiego statusu kanonicznego u Bractwa św. Piusa X jest wciąż raną w rzeczywistości Kościoła i członkowie tegoż bractwa powinni być tego świadomi.
Prosimy o szerszą refleksję na temat kryzysu wiary we współczesnych Kościele.
Istnieją trzy główne źródła współczesnego kryzysu wiary: sekularyzacja wiary, sekularyzacja liturgii i sekularyzacja miłości. Te trzy źródła łączą się zasadniczo w jedno. Kiedy traci się nadprzyrodzony zmysł wiary, łaski i liturgii z konieczności wkracza się w świecką, zsekularyzowaną, immanentną, horyzontalną rzeczywistość, w której Bóg nie jest na pierwszym miejscu. A jeśli Bóg nie jest na pierwszym miejscu, zaczynamy zadawać pytanie po co istnieje Kościół, religia. Wszystkie próby otwarcia na świat, które nieustannie się podejmuje do czego doprowadziły? Czy przyczyniły się do wzrostu chrześcijan? Nie. Doprowadziły do jeszcze większego oddalenia się. Jeśli ktoś twierdzi, że aby się zbawić nie musi uczestniczyć w sakramentach, ponieważ można zbawić się samemu, po co taka osoba miałaby się do nas zbliżyć? Dlaczego miałby chrzcić własnego syna, własną córkę, skoro także bez chrztu można, według niej łatwo dostać się do nieba?
Tak więc prawdziwym źródłem dzisiejszego kryzysu nie jest zaprzeczenie wybranemu artykułowi wiary, na przykład: nie wierzę w boskość Chrystusa, nie wierzę w nieomylność Papieża, nie wierzę w ofiarniczy wymiar Mszy św. Dzisiaj kryzys wiary ma charakter gnostycki. Jest to nowa gnoza, gnoza podobna do tej z pierwszych wieków Kościoła, która nie była jednoznaczną ideologią, taką jak komunizm czy nazizm. Była to duchowa atmosfera, ogólna wizja życia, świata, a ta ogólna wizja stawia w centrum człowieka, podmiot poznawczy, a nie prawdę, Boga, nadprzyrodzoność, sacrum. Oto współczesna herezja, która nie jest podobna do wielu dawnych herezji. Jest w niej, jak mniemam, coś głębszego. Nie przezwyciężymy współczesnego kryzysu, jeśli nie przezwyciężymy tego źródła kryzysu. Sądzę, że starożytna liturgia, oczywiście nie tylko ona, ale także ona, pomaga uporządkować sprawy, dając pierwszeństwo temu, co musi mieć pierwszeństwo, czyli Bogu, sacrum, nadprzyrodzoności, łasce, a nie jak to ma współcześnie miejsce wielu dziełom miłosierdzia w Kościele, wolontariatowi, powszechnej dechrystianizacji. Być może w Polsce i w Europie Wschodniej sytuacja jest inna i nie mówię tego, aby was pocieszyć. Europa Wschodnia katolicka opiera się jeszcze temu prądowi, ale Zachód jest w upadku.
Czy w sytuacji, w której wierni nie otrzymują ze strony proboszcza i ordynariusza pozwolenia na celebrację Mszy w formie nadzwyczajnej, mogą zwrócić się do Komisji Ecclesia Dei?
Trzeba postępować zgodnie z przepisami motu proprio Summorum Pontificum i instrukcji Universae Ecclesiae. Kiedy grupa wiernych zwraca się do proboszcza, a następnie do biskupa i nie otrzymuje pozwolenia na sprawowanie Mszy św. w nadzwyczajnej formie, może odwołać się do Ecclesia Dei. Wnioskodawca powinien przedstawić podpisy wszystkich uczestników stabilnej grupy, ponieważ konieczne jest zweryfikowanie, czy istnieje stabilna grupa. Drugim warunkiem jest istnienie kapłana, który jest w stanie odprawiać Mszę św. Zachęcam, aby wierni z grupy składającej wniosek, jeśli tylko znają takiego kapłana, wspomnieli o nim w liście, w przeciwnym razie Komisja zwraca się do biskupa, od którego oczekujemy odpowiedzi na pytanie o istnienie takiego kapłana. Jeśli natomiast Komisja wie, że istnieje odpowiedni kapłan, zwraca się do biskupa i prosi o przedstawienie powodów odmowy celebracji. Gdy biskup udzieli odpowiedzi, komisja ocenia odpowiedź, a następnie podejmuje decyzje. Zatem są zasadniczo dwa warunki: istnienie stabilnej klasy i odpowiedniego kapłana.
Grupa stabilna przed zwróceniem się do Ecclesia Dei musi zawsze zwrócić się do biskupa, starać się z nim skontaktować. Jeśli biskup nie odpowie, wówczas wierni mogą zwrócić się do nas, podobnie jeśli biskup odpowiada negatywnie, wówczas wierni powinni załączyć odmowną odpowiedź biskupa. Ważne jest jednak, aby najpierw zwrócili się do biskupa, a nie bezpośrednio do Ecclesia Dei.
Nie można ustalać liczby stabilnej grupy. Oczywiście nie mogą to być 2-3 osoby. Nie możemy ustalić liczby dla stabilnej grupy, ponieważ zależy ona od wielkości diecezji. Na przykład w diecezji warszawskiej stabilna grupa nie może liczyć 5-6 osób, ale jeśli jest to np. włoska diecezja liczącą 30 tysięcy mieszkańców, dopuszczalne jest nawet 5 lub 6 osób. Tak więc liczba ta różni się znacznie od wielkości diecezji.
Wniosek musi być złożony przez stabilną grupę: parafialną, międzyparafialną lub diecezjalną, a nie przez instytucję taką, jak np. Una Voce Internationalis, ponieważ taka organizacja nie ma kanonicznego statusu. Una Voce może pomóc w promowaniu starożytnego rytu. Ale prośba musi być złożona przez grupę parafialną lub międzyparafialną.
Tłumaczenie konferencji i pytań
ks. dr Jarosław Powąska
[1]Pogrubienia tekstu pochodzą od Arcybiskupa.
(1951), sekretarz Papieskiej Komisji Ecclesia Dei w latach 2009–2012 i ponownie od 2013