Ten artykuł, tak jak wszystkie teksty na christianitas.org publikowany jest w wolnym dostępie. Aby pismo i portal mogły trwać i się rozwijać potrzebne jest Państwa wsparcie, także finansowe. Można je przekazywać poprzez serwis Patronite.pl.
Z góry dziękujemy.
Jednym z elementów, który czyni obecnie bycie członkiem Kościoła katolickiego doświadczeniem rozpaczliwie ekscytującym jest fakt, iż stosunkowo często towarzyszy temu poczucie zażenowania lub niedowierzania w to, co robią i co mówią ludzie z tzw. kościelnej „góry”. Człowiek czyta lub słucha i myśli sobie: no nie, to nie może być na poważnie. A tu okazuje się, że może. I co? I nic. Nie mamy pańskiego płaszcza, i co nam pan zrobi?
Ta niewesoła refleksja powróciła do mnie w związku z fragmentem upublicznionego niedawno listu prefekta Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, abp. Arthura Roche’a, z 4 sierpnia 2021 r.. List był odpowiedzią na pytania arcybiskupa Westminsteru, kard. Vincenta Nicholsa odnośnie szczegółów implementacji motu proprio Traditionis Custodes (kopie obu listów można przeczytać na portalu One Peter Five). W szeroko już komentowanym passusie abp. Roche pisze m.in.: „Nadinterpretacja i promowanie używania tych tekstów [chodzi o teksty liturgii przedsoborowej – T.D.], po tym, jak zostały one przez wcześniejszych Papieży dopuszczone w ramach wyłącznie ograniczonych koncesji, zostały wykorzystane aby zachęcać do [sprawowania i uczestniczenia w] liturgii pozostającej w sprzeczności z reformą soborową (która to liturgia została zresztą abrogowana przez św. Pawła VI) oraz do eklezjologii, która nie jest częścią Magisterium Kościoła”.
Abstrahując od dyskusyjności innych elementów tej wypowiedzi (przede wszystkim opisu zgód wcześniejszych papieży w kategoriach „ograniczonych koncesji”), warto zwrócić uwagę na uderzający anachronizm zawarty w myśleniu abp. Roche’a. Otóż niezależnie od tego, czy mówimy o indultach Jana Pawła II (Quattuor abhinc annos z 1984 r. i Ecclesia Dei z 1988r. ), czy o Summorum Pontificum Benedykta XVI, liturgia sprawowana na ich mocy była oparta o księgi przedsoborowe, przede wszystkim Missale Romanum Jana XXIII z 1962 r. Każdy, kto ma jakiekolwiek pojęcie – swoją drogę to ciekawe pytanie, czy prefekt KKBiDS takowe ma – zarówno o samej tej liturgii, jak też o mentalności duchownych i wiernych do niej przywiązanej wie, że nie jest to rytuał, w którym byłoby miejsce na dodawanie czegoś, czego w nim nie ma lub na przekształcanie go według intencji uczestników. W najmniejszym stopniu samo w sobie odprawianie i uczestniczenie w liturgii według usus antiquior ritus Romani nie było zatem i nie mogło być wymierzone przeciwko liturgii zreformowanej. (Mogli znaleźć się wierni, którzy z taką intencją do uczestnictwa przystępowali, ale to osobna sprawa). Tymczasem Roche w ten właśnie sposób formułuje swój opis, ujawniając, że on sam myśli o liturgii zreformowanej (jak też o posoborowej eklezjologii) jako o sprzecznej w stosunku do swoich poprzedniczek. Chciałbym to podkreślić: nie jako o rozwinięciu czy ulepszeniu, tego, co było wcześniej, ale o czymś sprzecznym, antagonistycznym. Zdaje się być przy tym doskonale nieświadomy tego, że takie postawienie sprawy teoretycznie nakłada na niego konieczność uzasadnienia tezy, dlaczego Kościół katolicki miałby przyjmować (a historycznie po prostu przyjął) system rytualny, który jest sprzeczny z tym, który kultywował do tej pory. Oczywiście standardową odpowiedzią byłoby w takiej sytuacji odesłanie do „woli Soboru”. Jednak nawet biorąc pod uwagę cały reformatorski potencjał konstytucji Sacrosanctum Concilium, nie da się na jej podstawie udowodnić, że ojcowie Vaticanum II chcieli liturgii sprzecznej czy wrogiej w stosunku do tej, którą znali jako liturgię Kościoła. Jeśli zatem dzisiaj zwierzchnik watykańskiej kongregacji liturgicznej uważa rytuał według ksiąg św. Jana XXIII za „sprzeczny z reformą soborową”, to tym samym arogancko lub prostodusznie przyznaje, że widzi w liturgii zreformowanej rzeczywistość antagonistyczną w stosunku do katolickiej tradycji liturgicznej.
– Aha, a więc jest Ekscelencja prefektem Kongregacji Kultu Bożego?
– No jestem. I co mi Pan zrobi?
Tomasz Dekert
-----
Drogi Czytelniku, prenumerata to potrzebna forma wsparcja pracy redakcji "Christianitas", w sytuacji gdy wszystkie nasze teksty udostępniamy online. Cała wpłacona kwota zostaje przeznaczona na rozwój naszego medium, nic nie zostaje u pośredników, a pismo jest dostarczane do skrzynki pocztowej na koszt redakcji. Co wiecej, do każdej prenumeraty dołączamy numer archiwalny oraz książkę z Biblioteki Christianitas. Zachęcamy do zamawiania prenumeraty już teraz. Wszystkie informacje wszystkie informacje znajdują się TUTAJ.
(1979), mąż, ojciec, z wykształcenia religioznawca, z zawodu wykładowca, członek redakcji "Christianitas", współpracownik Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.