Komentarze
2010.06.09 12:13

Sprawy Księdza Jerzego

Paweł Milcarek w felietonie dla portalu fronda.pl rozważa męczeństwo ks. Jerzego:

 

W pamięci wciąż żywe obrazy z beatyfikacji ks. Jerzego Popiełuszki: tłum zgromadzonych, widok matki Błogosławionego, wspaniała homilia legata papieskiego, w końcu sama formuła beatyfikacji, trzeźwa i wzruszająca…

Myślałem o tym, za jakie dobro został umęczony Ksiądz Jerzy – za jaką sprawę. Męczennik zawsze oddaje życie za Chrystusa, za wiarę w Niego – jednak nie zawsze bezpośrednio. Na przykład św. Maksymilian Kolbe swoje męczeńskie świadectwo wierności Chrystusowi dał poprzez oddanie życia za bliźniego, zamiast którego zgłosił się do bunkra śmierci. Razem z Chrystusem powtórzył gest ofiarowania swego życia, za życie człowieka – na tym polegało jego męczeństwo.

 

Ksiądz Jerzy nie zginął dlatego, że był księdzem, że był księdzem pobożnym, że po prostu odważnie głosił wiarę – w tamtych latach to już nie wymagało takiej ofiary. Przez ludzi, którzy nienawidzili Kościoła, został wybrany na ofiarę dlatego, że w swoim duszpasterstwie regularnie przekraczał granicę „Kościoła nie mieszającego się do polityki”. Irytował dlatego, że był obecny w środku ówczesnych narodowych zmagań, jako kapelan Solidarności.

 

Można by powiedzieć, że sprawa, w której Ksiądz Jerzy umieścił swoje świadectwo, nazywała się po prostu: Ojczyzna. Jedno z tych naczelnych dóbr naturalnych, które Bóg nam daje i któremu błogosławi.

 

I tak – beatyfikacja Księdza Jerzego przypomni, że wiara przeżywana w określonym miejscu i czasie nie powinna być „aseptyczna”, oderwana od spraw ziemskich pod pretekstem jej nadprzyrodzonego pochodzenia i uniwersalnej natury. Wiara Księdza Jerzego była „zbrudzona” naszą ziemią, „tą ziemią” – była ryzykowna, niebezpieczna, poślubiona zaangażowana w ziemskie zmaganie wspólnoty… i wnosząca w to zmaganie chrześcijańską logikę „zwyciężania zła dobrem”.

 

Komentatorzy zastanawiali się w tych dniach, w jaki sposób postać Błogosławionego może być natchnieniem dla ludzi dzisiaj – co prowadziło np. do refleksji, że Księdza Jerzego należałoby przedstawiać, z dzisiejszej perspektywy, jako „człowieka sukcesu” (oczywiście sukcesu duchowego). A ja myślę inaczej: niech właśnie on, nasz najświeższy męczennik, pozostanie patronem innej duchowej skuteczności – wierności w sprawach rzekomo przegranych, w takich, w których tak łatwo opuszcza się ręce, spuszcza z tonu.

 

Sądzę, że właśnie w tych sprawach bł. Jerzy ma ochotę nas wspierać. Z ostatnich lat pamiętam dwie interwencje związane z jego nazwiskiem. Obie nastąpiły w roku 2007.

 

Pierwsza z tych „interwencji” miała miejsce wtedy, gdy na stolicy Arcybiskupa Warszawskiego zasiąść miał hierarcha nie potrafiący wywikłać się ze swojej przeszłości współpracownika Służby Bezpieczeństwa: wiem i pamiętam, że w dramatyczną noc przed zaplanowanym ingresem w Stolicy Apostolskiej zdano sobie sprawę, że Warszawa to miasto Księdza Popiełuszki, i że to właśnie przypomnienie nazwiska męczennika przecięło dywagacje, które pogłębiały zamieszanie. Pamięci o krwi Księdza Jerzego zawdzięczamy zahamowanie tamtej katastrofy.

 

A potem pamiętam jeszcze to: że gdy 8 marca zebrane w Pałacu Prezydenckim dziennikarki z inicjatywy Moniki Olejnik wezwały, razem z Panią Prezydentową, do nie wzmacniania ochrony życia w konstytucji – znaliśmy już od kilku dni zupełnie inny apel. Mama Księdza Jerzego, Pani Marianna Popiełuszko poprosiła władze Rzeczypospolitej o wpisanie do konstytucji zasady ochrony życia od poczęcia. „Ksiądz Jerzy – pisała mama Błogosławionego w liście z 28.02.2007 – był żarliwym obrońcą życia nienarodzonych dzieci i trzeba dzisiaj usłyszeć jego głos. Przypomnę, że w czasie jego pogrzebu nad jego otwartą mogiłą w Warszawie na Żoliborzu tłumy ludzi przyrzekły bronić życia”.

 

Jak wiadomo, ta druga sprawa nie zakończyła się sukcesem, mimo że był on wyjątkowo bliski. W sprawie zmiany w konstytucji zwyciężył list z Pałacu Prezydenckiego, a nie dziedzictwo Księdza Jerzego. Być może sprawa ta pozostała jako otwarta właśnie dlatego, żeby nie przechodziło nad nią zbyt łatwo sumienie każdego z nas.

 

Dlatego zamiast snuć teraz hipotezy, kogo poparłby dzisiaj Ksiądz Popiełuszko, lepiej zastanowić się, o co ten bezkompromisowy kapłan musiałby się dziś upomnieć i kogo napomnieć, nie bacząc jakie tabu naruszy. „Ksiądz Jerzy – powtórzmy słowa jego mamy - był żarliwym obrońcą życia nienarodzonych dzieci i trzeba dzisiaj usłyszeć jego głos”.

 

Paweł Milcarek


Paweł Milcarek

(1966), założyciel i redaktor naczelny "Christianitas", filozof, historyk, publicysta, freelancer. Mieszka w Brwinowie.

Komentarze

Grzegorz, : Niebywałe, jeszcze panu nie przeszła ta chora niechęć do tak dobrego hierarchy jakim był abp Wielgus, przez co przyczynił się pan do mianowania "biskupa gazety wyborczej". Myślałem, że pan zmądrzał z wiekiem. Co za wstyd... (2010.06.13 22:01)