Felietony
2015.04.04 14:23

„Rozbijając flakonik nardowego olejku…”

Jeden z wierszy Karola Wojtyły zawiera takie słowa: „Miłość mi wszystko wyjaśniła, Miłość wszystko rozwiązała…” Niosą one w sobie o wiele głębszą treść niż może się na początku wydawać. Tak wiele razy, szczególnie podczas Wielkiego Postu, a tym bardziej Triduum Paschalnego słyszymy, czy sami powtarzamy, że Bóg cierpiał dla nas z miłości, że miłość to ofiara, krzyż, poświęcenie. Ta prawda jest niestety dla wielu z nas już „osłuchana” i wcale nas nie porusza. Czym jest ta miłość, która wszystko wyjaśnia, miłość, która odpowiada na wszystkie pytania? Jak ją przedstawić, aby wreszcie zrozumieć, że szaleństwo Golgoty to po prostu jej synonim?

Na początku Wielkiego Tygodnia Kościół ukazuje nam scenę, która rozegrała się w domu Łazarza w Betanii[1]: „Sześć dni przed świętem Paschy Jezus przyszedł do Betanii, gdzie przebywał Łazarz, którego wskrzesił z martwych. Tam urządzono dla Niego przyjęcie, podczas którego Marta usługiwała, natomiast Łazarz był jednym z tych, którzy siedzieli z Nim przy stole. Maria zaś wzięła funt pachnącego i drogiego olejku nardowego, namaściła nim stopy Jezusa, po czym wytarła je własnymi włosami, a woń olejku napełniła cały dom. Wtedy odezwał się Judasz Iskariota, jeden z Jego uczniów, ten który miał Go wydać: „Dlaczego nie sprzedano tego olejku za trzysta denarów, a pieniędzy nie rozdano ubogim?”. Powiedział to jednak nie dlatego, że zależało mu na ubogich, lecz dlatego, że był złodziejem. Mając bowiem sakiewkę, zabierał wkładane do niej datki. Jezus więc rzekł do niego: „Zostaw ją w spokoju. Ona przechowała go na dzień mojego pogrzebu. Ubogich bowiem stale będziecie mieć u siebie. Mnie natomiast nie będziecie mieć zawsze”. Czy coś innego poza miłością mogło skłonić Marię do- po ludzku patrząc- zmarnowania wonności, na której zakupienie trzeba było pracować cały rok?

W geście Marii znajduję kwintesencję miłości, choć to ciągle jeszcze preludium Kalwarii. Szalone marnotrawstwo, bezinteresowny dar, rozrzutność. Dla otoczenia czyste wariactwo, dla Marii, Jezusa i każdego wrażliwego serca po prostu miłość. Patrząc na zachowanie Marii, zaczynam trochę lepiej rozumieć krzyż Jezusa i jego jedyny sens- miłość. To nie przypadek, że właśnie od tej sceny liturgia stopniowo prowadzi nas ku misterium Odkupienia. To w tę scenę trzeba najpierw wejść, ją rozważyć, ją przeżyć, aby- choć zawsze tylko w niewielkim stopniu- uchylić rąbka tajemnicy krzyża.

Kto zrozumie, że zachowania Marii pojąć się nie da, bo jedynym jego wytłumaczeniem jest miłość, ten już odtąd inaczej będzie patrzył na krzyż. Gdy czuje się w powietrzu woń olejku, przestaje się podejmować próby racjonalizacji krzyża. Pytanie „dlaczego Bóg Ojciec pozwolił”?, „dlaczego Jezus nie zbawił nas inaczej”?, „dlaczego katolicy widzą sens w cierpieniu”?, tracą sens. Krzyża nie czyta się rozumem, tylko sercem, podobnie jak tylko sercem można wytłumaczyć zmarnowanie drogocennego olejku…

Miłość każe oddać ukochanej osobie to, co ma się najcenniejszego. Ostatecznie dar ten pozostaje zawsze niezrozumiały dla otoczenia, jak krzyż- „zgorszenie dla Żydów i głupstwo dla pogan” (1 Kor 1, 23). Maria zachęca do zadania sobie pytania- „A ja? Co jest moim olejkiem nardowym? Czy jestem gotowa wylać go na stopy Jezusa, tak po prostu? Dla Niego, z miłości, bez żadnych racjonalnych powodów”? Jezus odbiera gest Marii jako namaszczenie Go na dzień Jego pogrzebu. Maria po prostu pociesza Jezusa. W dniu, w którym większość obdaruje Go opluciem, uderzeniem, zniewagą, wyśmianiem i naczyniem pełnym octu, On przypomni sobie woń nardowego olejku z Betanii. Bóg- Człowiek wzruszy się, jak kiedyś nad grobem brata Marii, tym razem wspominając, że są dusze, które Go kochają i chcą pocieszyć. A Ty? Chcesz Go pocieszyć?

Czy już rozumiesz, że można na przykład spędzić na modlitwie całą noc albo iść na pielgrzymkę nie dla żadnych intencji, ale tylko dlatego, że się Go kocha? Czy już rozumiesz, że to nie jest śmieszne, choć owszem, dla kogoś, kto nie kocha jak Maria, jest tak samo dziwne, jak jej marnotrawstwo? Rozbijesz dla Niego flakonik z funtem Twojego nardowego olejku? Tylko miłość to wyjaśni, tylko ona rozwiąże…

 

Monika Chomątowska

 

[1] J 12,1-11


Monika Chomątowska

(1989), doktorantka Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie, publikuje w Christianitas i Frondzie. Mieszka w Krakowie