Komentarze
2010.09.01 11:40

Uwagi na marginesie "Listu prowincjusza" Ch. Peguy

Na lewicy różne spory. Choćby ostatnio z Cezarym Michalskim rozsiadłym w Krytyce Politycznej polemizuje Paweł Marczewski i Jarosław Kuisz z Kultury Liberalnej. Dwaj ostatni Panowie to moi znajomi jeszcze z lat studenckich dlatego pomimo rozejścia się naszych dróg intelektualnych i światopoglądowych czytam co piszą. Pomimo przepaści w wielu sprawach rozumiem podejście, czy strategie choć, jak wspomniany spór, są one dla mnie dość egzotyczne i peryferyjne. Jak zapewne moje sprawy dla nich.

 

Jednak w tekście Pawła Marczewskiego zainteresowała mnie sprawa jeszcze bardziej marginalna. Jako prawdziwego prowincjusza zaintrygował mnie morał, który brzmi tak:

 

(...) wbrew deklaracji z 14. numeru „Krytyki Politycznej” o przejściu lewicy na stronę prawdy, my wolimy być po stronie zdrowego, a więc pluralistycznego rozsądku. Nawet jeśli oznacza to czasami konieczność wysłuchania głosów nierozsądnych.

Pal sześć pojawienie się tu KP. Zaskakująca jest ta deklaracja dotycząca prawdy, przeciwstawiająca jej pluralizm i zdrowy rozsądek. Przecież po pierwsze jeśli nie obchodzi nas prawda to zdrowy rozsądek (czy powiedzmy common sens) pozbawiony jej busoli staje się zbieraniną przesądów, złudzeń, mniemań, więc jakimś horrorem nie tylko metafizycznym, ale i egzystencjalnym w którym jedynym punktem odniesienia staje się wchłaniająca wszystko przemoc polityczny. Bez busoli prawdy człowiek staje się chorągiewką narracji, zatomizowana jednostką w chaosie slów lub skonformizowaną amebą podążająca a grupowymi emocjami a nie rozumem. Przyznam, że prędzej podobny sąd uznałbym za sztandar KP niż publicystyki Pawła Marczewskiego (widać tu wyraźnie, że nie czytam uważnie KP).

 

Prawdą jest, że rzeczywistość jest pluralistyczna, ale nie jest prawdą, że pluralizm jest przeciwieństwem prawdy. Jest oczywistym, że do pluralizmu należą wolność osobista, zachowanie prawa sumienia, prawo do krytyki, etc. Jednak nawet w ramach jakieś szalenie ważnej taktyki nie miałbym śmiałości tak po kartezjańsku "porąbać" spotykających się dóbr - by jeszcze pluralizm cenić wyżej niż prawdę. Takie tezy uzasadniają i legitymizują właśnie politykę karmiącą nas frazesami jakoby celem aktywności publicznej było posthistoryczne grillowanie - bez pamięci i bez wizji przyszłości. W dodatku "pluralistyczny rozsądek" jawi się jako wyższe "doksa" od głosów nierozsądnych. Więc choć nie interesuje nas prawda to jednak istnieją zasady szlachectwa, które oddzielają rozsądnych od nie rozsądnych. I co ciekawe, być może tą granicą jest obecność lub nie w polu widzenia "prawdy". Prawdziwa brzytwa Ockhama - a przecież to właśnie spory o prawdę są ciekawe, nie wszystko odcinamy w imię arystokracji "nie-prawdy".

 

Proszę o wybaczenie za ten głos z "wora tradycjonalistów", ja rozumiem, że prawdę to różnie można rozumieć, że prawda w życiu społecznym to przecież jakiś faszyzm, średniowiecze, zaścianek etc. No cóż jestem już takim prowincjuszem prawdy.

 


  • Charles Peguy - zwany przez siebie samego prowincjuszem, ponieważ pochodził z prowincji i sam uprawiam intelektualny prowincjonalizm, a także ponieważ lubił Pascala i jego "Prowincjałki. Napisał także "List prowincjusza": "Mówić prawdę, całą prawdę, tylko prawdę, mówić głupio prawdę głupią, nudno - prawdę nudną, smutno - prawdę smutną".

 

Tomasz Rowiński


Tomasz Rowiński

(1981), redaktor "Christianitas", redaktor portalu Afirmacja.info, publicysta poralu Aleteia.org, senior research fellow w projekcie Ordo Iuris: Cywilizacja Instytutu Ordo Iuris, historyk idei, publicysta, autor książek; wydał m. in "Bękarty Dantego. Szkice o zanikaniu i odradzaniu się widzialnego chrześcijaństwa", "Królestwo nie z tego świata. O zasadach Polski katolickiej na podstawie wydarzeń nowszych i dawniejszych", "Turbopapiestwo. O dynamice pewnego kryzysu", "Anachroniczna nowoczesność. Eseje o cywilizacji przemocy". Mieszka w Książenicach koło Grodziska Mazowieckiego.