Komentarze
2012.11.09 13:28

Kościół otwarty i ubodzy

Misza Tomaszewski w "soborowym" numerze "Kultury Liberalnej" zanotował uwagę, które mnie zaintrygowała choć z soborem nie ma bezpośredniego związku. Tomaszewski pisze:

 
Problem polega na tym, że nasi ubodzy stanowią raczej konserwatywną grupę społeczną, którą jej naturalni sojusznicy - Kościół katolicki i lewica - zostawili samej sobie.
 

Czy lewica zostawiła ubogich, czy nie to nie moja sprawa, lepiej by pewnie na to odpowiedział Krzysztof Wołodźko, który recenzował w Christianitas ciekawą teologiczną koncepcję ekonomi pióra Wiliama Cavanaugh. Gdy jednak czytam, że Kościół katolicki porzucił ubogich to zastanawiam co autor ma na myśli. Jeśli ktoś w Kościele zostawił ubogich samych sobie to ci duchowni i świeccy, którzy bezkrytycznie popierali twardą liberalną "transformację" (ignorując nie raz solidarystyczne stanowisko nauczania kościelnego) i ci którzy z zapałem zajęli się dialogowaniem z sytym "światem" (np. sytą kawiorową lewicą). W obu przypadkach mówimy o środowiskach, które wywodziły lub wywodzą się z katolicyzmu postępowego. Trochę to bezkrytyczne uważać się za cały Kościół i obarczać go winą za niemądre diagnozy niektórych (także własnych) środowisk. Kościół jest największą organizacją charytatywną w Polsce, a zaangażowanie wielu duchownych i świeckich w sprawy ubogich graniczy z heroizmem. Problematyką ubóstwa zajmowaliśmy się choćby w numerze 34, w którym to zamieściliśmy ciekawy tekst Dariusza Karłowicza, "Dobroczynność jako solidarność". Oczywiście nie jest to polityczne rozwiązanie problemu ubóstwa. Co jednak zrobić skoro za sprawą katolików postępowych w XX wieku większość wierzących utraciła zdolność angażowania się w rzeczywistość polityczną w zgodzie z katolickim duchem (pozwoliłem sobie na analizę tego zjawiska w artykule "Czy wszyscy jesteśmy antyklerykałami?" Christianitas 48-49 szczególnie w paragrafie Mistrz Maritain, a także w rozmowie z Krzysztofem Wołodźką "Nie można przyklepywać problemów Kościoła"). Nie dziwmy się zatem, że nie ma owoców obecności katolików w polityce. Skoro najubożsi i bezbronni nie mogą liczyć na ochronę swojego życia w imię kompromisu, to jak może być mowa o sprawiedliwości tam, gdzie w rachubę wchodzą kompromisy mniejszego kalibru.

Tomasz Rowiński


Tomasz Rowiński

(1981), senior research fellow w projekcie Ordo Iuris: Cywilizacja Instytutu Ordo Iuris, redaktor "Christianitas", redaktor portalu Afirmacja.info, historyk idei, publicysta, autor książek; wydał m. in "Bękarty Dantego. Szkice o zanikaniu i odradzaniu się widzialnego chrześcijaństwa", "Królestwo nie z tego świata. O zasadach Polski katolickiej na podstawie wydarzeń nowszych i dawniejszych", "Turbopapiestwo. O dynamice pewnego kryzysu", "Anachroniczna nowoczesność. Eseje o cywilizacji przemocy". Mieszka w Książenicach koło Grodziska Mazowieckiego.

Komentarze

Tomasz Rowiński, http://trowinski.blogspot.com: + Nie bardzo rozumiem jaki jest związek Pan komentarza z zamieszczonym tu felietonem. Pozdrawiam (2013.01.09 14:54)

 

jazmig, : Czy zdaniem p. Rowińskiego, niepotrzebnie likwidowano PRL? Mieliśmy żyć z pustymi sklepami, ludźmi udającymi, że pracują? Transformacja była niezbędna, bo PRL zbankrutowała, a o czym p. Rowiński zdaje się nie wiedzieć. Kto miał kupować badziewie produkowane w polskich firmach? Co takiego produkowano w PRL, co miałoby zbyt na świecie po zyskownej cenie? (2012.11.11 19:04)