Trzy samotne dni w domu. Rodzina wyjechała odetchnąć na wsi, a ja czas poza pracą spędzam miedzy innymi na lekturze "Znowu w Brideshead" i oglądaniu serialowej ekranizacji tej znakomitej powieści. Sam Evelyn Waugh określił jej materię jako opis
działania łaski Bożej na grupę kilku zupełnie odmiennych, ale ściśle z sobą powiązanych, osób.
Myśl ta, podobnie jak zawartość fabularna i intelektualna powieści niemal w konieczny sposób wiąże się z uwagą Tolkiena zawarta w jednym z jego listów, określającą katolicyzm mianem "gorzkiej religii". Oczywięcie nie chodzi o katolicyzm, który pokazuje sie u innych palcem, ale chodzi Tolkienowi o "naszą gorzką religię". Jak wiadomo był katolikiem. I jak wiadomo, choćby z korespondencji życie jego było właśnie dość gorzkie - zarówno jeśli chodzi o relacje z ukochaną żoną, jak i dziećmi, do tego trudne materialnie. Słowa "nasza gorzka religia" bardzo wspołbrzmią z zasadnicza goryczą powieści Evelyna Waugh. Wiele by pewnie o tym można pisać odnosząc się do perypetii poszczegolnych bohaterów. Zasadniczym jednak obrazem "Znowu w Brideshead" jest jak sądzę to, że "działnie łaski" nie sprawia, że życie ich przestaje byc gorzkie. W znamiennym fragmencie IV rozdziału Sebatian charakteryzuje swoją katolicką rodzinę:
jak widzisz pod względem wyznaniowym jesteśmy rodziną mieszaną. Brideshead i Kordelia oboje są żarliwymi katolikami, on jest z tego powodu nieszczęśliwy, ona wesolutka jak ptaszek; Julia i ja jesteśmy na wpół poganami; ja jestem szczęśliwy, ale Julia chyba nie; mamę powszechnie uważa się za świętą, a ojciec jest ekskomunikowany i sam nie wiem, które z nich bylo szczęśliwe. W każdym razie, jakiekolwiek by się na to nie patrzyło, szczęście nie ma z tym wiele wspólnego, a ja szczęścia pragnę najbardziej...
Gorzkie prawda? Może nawet zbyt gorzkie nam się to dziś wydaje. Mamy często zbyt wiele nadziei na jakiegoś rodzaju skuteczność "naszej gorzkiej religii". Może faktycznie świat katolików w Anglii był gorzki ze względów, których dziś nie potrafimy uchwycić. Mam jednak wrażenie, że Tolkiem mówi o jakiegoś rodzaju "prawdziwej goryczy", którą zaprawiona jest religia katolicka. Lub przynajmniej była. Tego rodzaju gorycz oczyszczająca duszę, pozbawiająca ją naleciałości melancholii, odsłaniająca jakiś korzeń "twardości" ludzkiego życia, w tej kondycji jaka nam przypadła w udziale w czasach po wypędzeniu Adam i Ewy z ogrodu Eden.
Czy to faktycznie zbyt gorzkie? Czy warto udawać, że przemijanie tego świata nie jest dla nas gorzkie, albo nie następuje z tak nieubłaganą nieuchronnością jak to ma niejsce faktycznie. Sam bym z tych goryczy, które pozbawiają mnie melancholii nie ważył się rezygnować choć to codzienna pokusa. Bo melancholia to lepki nalot na ludzkim życiu, który daje wrażenie, że można gorycz przemijania powstrzymać smutkiem.
Lektura "Znowu w Brideshead" zwraca uwagę na jeszcze jedną sprawę - "gorycz naszej religii" dzisiaj bardziej jest współodczuwana chyba w codziennym katolickim życiu niż w "życiu kościelnym" gdzie tej goryczy się unika. Nie wierzy się, że to gorycz odsłania Boga, udostępnia łaskę, ale "gorące emocje", "działanie", "aktywność". Tak się rzeczy mają przecież także z katolicką liturgią. Nie ma goryczy większej niż adoracja Najświętszego Sakramentu, nie ma modlitwy bardziej wysuszającej (pomijając adoracje zamkniętych drzwi tabernakulum) i oczyszczającej, a przecież cała klasyczna liturgia rzymska - liturgia Tolkiena i Waugh polega na adoracji i patrzeniu. Dziś wciąż mówienie o liturgii jako patrzeniu jest największą obelgą wobec Mszy trydenckiej. Może to obawa przed gorycza jaką człowieka dopada gdy zbliża się do Boga i nie zasłania go swoją krzątaniną, jak ewangeliczna Marta. Tak jakby patrzenie to mógł być tylko teatr, przesłony, symulakry. Skoro teatr to czmu sami nie mamy wchodzić na scenę. Tyle, że scena to nie rzeczywistość, to mit, to coś osłodzonego, jakieś szczęście tutejsze, jakiś sen. ale
nasza gorzka religia [...] nie ma z tym wiele wspólnego.
Tomasz Rowiński
zobacz także:
"Brideshead revisited" - czyli katolicka "Identity"
(1981), redaktor "Christianitas", redaktor portalu Afirmacja.info, publicysta poralu Aleteia.org, senior research fellow w projekcie Ordo Iuris: Cywilizacja Instytutu Ordo Iuris, historyk idei, publicysta, autor książek; wydał m. in "Bękarty Dantego. Szkice o zanikaniu i odradzaniu się widzialnego chrześcijaństwa", "Królestwo nie z tego świata. O zasadach Polski katolickiej na podstawie wydarzeń nowszych i dawniejszych", "Turbopapiestwo. O dynamice pewnego kryzysu", "Anachroniczna nowoczesność. Eseje o cywilizacji przemocy". Mieszka w Książenicach koło Grodziska Mazowieckiego.
Komentarze