Komentarze
2010.12.20 10:44

Anglikanie na start. Rok po Anglicanorum coetibus

Na początku listopada minął rok od ogłoszenia przez papieża Benedykta XVI konstytucji apostolskiej Anglicanorum coetibus. Można śmiało powiedzieć, że tylko nieliczne papieskie dokumenty wywołały porównywalne poruszenie w całym chrześcijańskim świecie. Przyczyn tego poruszenia może być wiele. Jedną z nich jest z pewnością fakt, że dawno już tyle osób z jednej wspólnoty kościelnej nie chciało przejść do Kościoła, a tego dotyczy ta właśnie konstytucja. Co więcej, tym „innym” Kościołem jest po prostu, będący stale na cenzurowanym w światowych mediach, Kościół katolicki. Po kilkunastu miesiącach od wejścia w życie ustaleń konstytucji warto podsumować efekty tego wydarzenia i spojrzeć w przyszłość. Dziś widać wyraźnie, że istnienie katolickich anglikanów staje się faktem.

Obietnica Rzymu

Konstytucja Anglicanorum coetibus umożliwia tworzenie w ramach Kościoła katolickiego specjalnych ordynariatów dla tych anglikanów, którzy pragną przejść pod skrzydła Rzymu. W praktyce oznacza to dla nich zachowanie dotychczasowych tradycji liturgicznych i kościelnych bez porzucania ważnych elementów chrześcijańskiej wiary, a także obyczajowości. Tendencja do porzucania zasadniczych elementów tradycji katolickiej jest od lat coraz wyraźniejszym kursem we Wspólnocie Anglikańskiej.

Co więcej, Rzym przychylnie określił sytuację duchowieństwa przechodzącego do Kościoła katolickiego. Księża anglikańscy będą mieli możliwość otrzymania odpowiednich, ważnych kanonicznie, święceń katolickich – diakonatu, prezbiteratu, a także święceń biskupich. Oznacza to zachowanie struktury kościelnej, z której wychodzą. Duchowieństwo więc pozostanie na swojej pozycji w relacji z wiernymi, których dotychczas obejmowali duszpasterstwem, tyle że w posłudze Ordynariatu. Jedynym wyjątkiem będą żonaci biskupi, dla nich nie przewidziano możliwości piastowania swojej dotychczasowej funkcji, co nie znaczy, że zostanie im odmówiony sakrament święceń kapłańskich, jeśli wyrażą pragnienie otrzymania go.

Pęknięta Wspólnota

Propozycja zawarta przez papieża w konstytucji nie jest przypadkiem, ale stanowi wynik wieloletniego już konfliktu pomiędzy poszczególnymi grupami wewnątrz Wspólnoty Anglikańskiej. Konflikt ten dotyczy przede wszystkim postępującej liberalizacji dyscypliny i wyświęcania jawnych homoseksualistów na księży i biskupów, a także błogosławienia związków homoseksualnych. W grę wchodzi także najpoważniejsza być może doktrynalnie kwestia, wynikająca z Ewangelii i katolickiej teologii kapłaństwa, czyli wyświęcanie kobiet. Liberalnych i zwyczajnie niechrześcijańskich ustaleń wspólnot anglikańskich nie akceptują nie tylko tradycyjnie nastawieni wierni w Anglii, ale także, a może przede wszystkim, znaczące grupy anglikanów z innych kontynentów, choćby Afryki.

Głosy o konieczności rozważenia porzucenia rozpadającego się Kościoła Anglii pojawiały się już wcześniej wśród różnych grup i środowisk, choćby takich jak Tradycyjna Wspólnota Anglikańska, która od 2007 roku oficjalnie ubiega się o przyjęcie w całości do Kościoła katolickiego. Miało też miejsce wiele indywidualnych decyzji o konwersji. Dotyczy to choćby Australii, gdzie w Kościele katolickim posługuje dziś znaczna grupa dawnych pastorów anglikańskich. Jednemu z nich, biskupowi Peterowi Eliotowi, polecono już tworzenie specjalnego Ordynariatu anglikańskiego dla swojego kraju na zasadach określonych przez papieską konstytucję.

 

Spór o ekumenizm

Pomimo realnych rozterek i potrzeb wiernych anglikańskich decyzja papieża spotkała się z ostrą krytyką. Podobnie, jak w wielu innych przypadkach, propozycja papieża została potraktowana jako porzucenie reform ostatniego soboru i powrót do praktyki „przeciągania wiernych”. Tymczasem wydaje się raczej, że konstytucja jest właśnie reakcją na bezpłodność dotychczasowych wieloletnich starań o zbliżenie anglikanów i Rzymu. Wyraźnie mówi się o klęsce dotychczasowych zabiegów ekumenicznych. Deklaracje o kolejnych „zbliżeniach stanowisk” okazały się mniej warte niż papier, na którym je napisano. Papież wyszedł ze słusznego założenia, że jeśli ktoś puka do Kościoła katolickiego i jest gotów przyjąć jego wiarę, nie może być odprawiony z kwitkiem. Oburzenie wynikało z faktu, że naruszony został jeden z bastionów myślenia o ekumenizmie zbudowany na protestanckich zasadach, wedle których wszyscy chrześcijanie i wszystkie wspólnoty pobłądziły w takim samym stopniu, więc wszelkie wewnątrzchrześcijańskie konwersje są pozbawione sensu na poziomie wiary i mogą opierać się ewentualnie na względach ludzkich. Papież przypomniał o pewności prawdy wiary chrześcijańskiej, jaka jest zachowana w swojej pełni tylko w Kościele katolickim.

Praktyczne reakcje

Pomimo próby medialnego zdyskredytowania działań papieża, a także, co zrozumiałe, negatywnej reakcji prymasa Kościoła Anglii Rowana Williamsa, konstytucja Anglicanorum coetibus żyje własnym życiem. Propozycja Rzymu była przemyślana i skierowana do konkretnych grup wiernych, a nie do mediów, czy komentatorów pokroju Hansa Kunga, którzy niezależnie od okoliczności zawsze gotowi są wznieść protest w jakiejkolwiek sprawie ogłoszonej przez papieża. Po roku, kiedy emocje opadły i media głównego nurtu przestały się interesować konwersjami anglikanów, zaczęły pojawiać się kolejne deklaracje ze strony duchowieństwa anglikańskiego o planowanym przejściu do Kościoła katolickiego i chęci sformowania Ordynariatu. W dniu 17 października biskup Fulham w Londynie, John Broadhurst, jako pierwszy ogłosił, że z końcem roku zamierza porzucić dotychczasową posługę. Jego słowa podane przez portal ekumenizm.pl brzmiały niezwykle wymownie: „Często zapomina się o tym w dyskusji o kobietach biskupkach. Święcenia to nie kariera, a powołanie. Trzeba czynić to, co Kościół chce, a nie to, co chce się od Kościoła”. Słowa te odniósł do faktu własnego życia w małżeństwie, posiadania czwórki dzieci i osobistego pragnienia, by pełnić posługę kapłańską w Kościele katolickim, a także równoczesnej gotowości porzucenia stanu duchownego, jeśli taka byłaby decyzja Rzymu.

Na kolejne informacje nie trzeba było długo czekać - 8 listopada podano, że pięciu biskupów anglikańskich wraz z kilkuset wiernymi zamierza z końcem roku przenieść się do Kościoła katolickiego i dołączyć do powstającego Ordynariatu. Do Johna Broadhursta dołączyli biskupi posługujący rozsianym po kraju parafiom przeciwnym protestantyzującym tendencjom Kościoła Anglii – Keith Newton z Richborough, Andrew Burnham z Ebbsfleet, a także dwóch biskupów seniorów - Edwin Barnes - honorowy biskup pomocniczy Winchester oraz David Silka, honorowy biskup pomocniczy Exeter. Ksiądz Anthony Kelton, anglikański komentator religijny, miał powiedzieć: „W Kościele Anglii jest przestrzeń dla duchownych o różnych poglądach, więc myślę, że powinni byli pozostać. Ale cóż można zrobić, takiego dokonali wyboru i musimy to uszanować.” Można się zastanowić, czy właśnie to, co dla Keltona jest atutem jego wspólnoty, nie stało się przyczyną całego kryzysu i powodem konwersji. Jak wiele różnic i w jak wielu sprawach można akceptować, by zachować jedność i przekaz wiary?

Ledwie tydzień później ekumenizm.pl poinformował o deklaracji około 50 księży, którzy zamierzają podążyć drogą wytyczoną przez pięciu biskupów i zamierzają uczynić to w tym samym terminie. Już w grudniu podobną decyzję ogłosiła parafia św. Jana Ewangelisty w Calgary w Kanadzie. Jest też oczywiste, że bardzo wiele środowisk, a także znaczna część duchowieństwa we Wspólnocie Anglikańskiej, ciągle się waha i czeka na rozwój wypadków. Ich decyzja będzie łatwiejsza, kiedy przygotowywane dla nich struktury kościelne zaczną już w pełni funkcjonować, a najodważniejsi, czyli pierwsi z konwertytów, podejmą posługę w nowych warunkach.

Z Ordynariatem na start

Publicysta „The Telegraph” Damien Thompson 19 listopada podał na swoim blogu tekst oświadczenia katolickiego Episkopatu Anglii i Walii, który stanowi założycielską mapę drogową Ordynariatu powstającego na zasadach konstytucji Anglicanorum coetibus. Jak zauważa, „rozkład jazdy”, jaki tam znajdujemy, jest niezwykle intensywny i wskazuje na bezpośredni wpływ Rzymu, który wyraźnie jest zainteresowany tempem prac. Nie dziwi to. W tekście Episkopatu Anglii i Walii znajdujemy słowa o „wielokrotnych i natarczywych” petycjach otrzymywanych przez papieża od anglikanów, pragnących „być przyjętymi do pełnej komunii zarówno indywidualnie, jak i kolegialnie”.

Powstawanie Ordynariatu ma faktycznie rozpocząć już w styczniu 2011 roku. W oświadczeniu znajduje się potwierdzenie gotowości pięciu biskupów konwertytów do zaangażowania w tworzenie nowej struktury. W pierwszych tygodniach przyszłego roku planowane jest wydanie dekretu ustanawiającego zaistnienie Ordynariatu, a także jego oficjalnej nazwy. Niedługo potem, po akceptacji przez Kongregację Nauki Wiary, trzech biskupów nie-emerytów ma zostać wyświęconych na diakonów i prezbiterów i inkarnowanych przy Ordynariacie. W nieco późniejszym terminie podobny proces ma dotyczyć biskupów emerytów. Jego zamknięcie jest przewidziane przed Wielkim Postem. Wszystko to ma służyć jak najszybszemu otwarciu Ordynariatu dla innych grup wiernych już w okresie Wielkiego Postu. W okolicy Zesłania Ducha Świętego przewiduje się pierwsze święcenia kapłańskie anglikańskich księży, którzy zdecydują się przystąpić do Ordynariatu w czasie Wielkiego Postu. Będzie to oznaczało usamodzielnienie się katolickich anglikanów w Kościele katolickim.

Trudności na przyszłość, ale i nadzieje

Pozostaje jednak wiele niewiadomych. Na razie można tylko spekulować, ilu wiernych i jak wielu duchownych ostatecznie dołączy do Kościoła katolickiego. Nie wiadomo na razie, jak swoje miejsce w Kościele znajdą inne grupy i środowiska zbliżone do katolicyzmu, które już wcześniej zgłaszały swoje pragnienie powrotu. Wreszcie pozostaje pytanie o inne kontynenty, ich potrzeby i możliwość zorganizowania tam nowych struktur kościelnych, a także o stanowisko katolickich biskupów, którzy mogą nie wszędzie być życzliwi nowej i prężnej grupie wiernych w swoich szeregach. Trzeba dodać, że w wielu przypadkach katoliccy anglikanie na tle lokalnych wspólnot katolickich wypadają bardzo tradycyjnie – zwłaszcza jeśli spojrzymy na ich obrzędowość i praktykę liturgiczną. Bliżej im do zwolenników katolickiego tradycjonalizmu niż do zwolenników liturgicznej ekspresji, a tych przecież także w kręgu kultury anglosaskich katolików nie brakuje. Można mieć jednak nadzieję, że pojawiające się lada moment w łonie katolicyzmu stare tradycje anglikańskie posłużą do odnowienia życia religijnego w miejscach, gdzie złączą się z wiarą rzymską.

Tomasz Rowiński


Tomasz Rowiński

(1981), redaktor "Christianitas", redaktor portalu Afirmacja.info, publicysta poralu Aleteia.org, senior research fellow w projekcie Ordo Iuris: Cywilizacja Instytutu Ordo Iuris, historyk idei, publicysta, autor książek; wydał m. in "Bękarty Dantego. Szkice o zanikaniu i odradzaniu się widzialnego chrześcijaństwa", "Królestwo nie z tego świata. O zasadach Polski katolickiej na podstawie wydarzeń nowszych i dawniejszych", "Turbopapiestwo. O dynamice pewnego kryzysu", "Anachroniczna nowoczesność. Eseje o cywilizacji przemocy". Mieszka w Książenicach koło Grodziska Mazowieckiego.