Felietony
2014.07.02 08:06

Rewolucja już była

Parlament Europejski

Ulrike Lunacek, autorka słynnego homoseksualnego raportu Parlamentu Europejskiego, została wiceprzewodniczącą Parlamentu Europejskiego. Dzień przed wyborami, jeszcze w ramach kampanii na przewodniczącą Parlamentu, spotkała się w z klubem Europejskich Konserwatystów i Reformatorów. I przede wszystkim okazało się, że kandydatka radykalnej lewicy w sposób bardzo poprawny podziela poglądy europejskiego establishmentu. Czyżbyśmy rewolucję już mieli za sobą?

Lunacek cieszy się, że J. C. Juncker zostanie przewodniczącym Komisji Europejskiej, bo jej zdaniem to nie „mechanizm międzyrządowy” (więc nie uzgodnienia państw Unii) powinien wyznaczać przewodniczącego komisji, ale „partia europejska”, która wygrała wybory. Dzięki temu konceptowi pomału z zarodka unijnego establishmentu wyrosnąć ma „populus europaeus”, a konkretnie – mają być stopniowo pozbawiani władzy legalni przedstawiciele narodów Europy. Nawiasem mówiąc o kompletnej fikcji konceptu „zwycięskiej partii ludu europejskiego” świadczy choćby to, że podczas gdy kandydat owej „zwycięskiej partii” dostał poparcie wszystkich lewicowych („opozycyjnych”) rządów, zawetowany został przez jedną z czołowych partii „zwycięskiej partii”, czyli węgierski rząd Viktora Orbána. Bo przecież kompletnym absurdem jest by z faktu, że Fidesz w Parlamencie Europejskim zasiada w jednym klubie z niemiecką CDU – wyprowadzać wniosek, że Węgrzy głosowali za zwiększeniem władzy Brukseli.

W swych poglądach Ulrike Lunacek znakomicie też łączy antyprzemysłowy romantyzm z oficjalną polityką klimatyczną unijnego establishmentu. Lunacek i jej środowisko najradykalniej opowiada się za porzuceniem wydobycia paliw kopalnych, więc – siłą rzeczy – również polskiego węgla. Jak widać – Śląsk szczęścia nie ma, jak nie neoliberałowie, to neolewica.

Paradoks współczesnej Europy polega na tym, że ugrupowania skrajne już są w „głównym nurcie” życia publicznego – a obrońcy już nie tylko ładu moralnego, ale po prostu dotychczasowego porządku prawnego – wypychani są na jego margines, a nawet uznawani za skrajność.

Korzystając ze spotkania zapytałem oficjalnie Ulrike Lunacek czy (jej zdaniem) w związku z rozszerzeniem listy „mniejszości seksualnych” o tzw. interseksualistów (w wyniku czego LGBT to już formuła zbyt wąska, obecnie obowiązuje LGBTI), również tzw. poliamoria, multiseksualizm, po prostu amatorzy seksu grupowego – mają być uznani za „orientację seksualną”. Czy nie jest to raczej perwersja seksualna? Posłanka Lunacek nie odpowiedziała mi na pytanie, opinię w sprawie rozszerzenia katalogu „mniejszości” i „orientacji” zachowała dla siebie, ale zapewniła mnie, że ludzie, którzy chcą tak żyć (to znaczy – praktykować seks grupowy) nie dopuszczają się żadnej perwersji. Istotnie, „nie mówię nie” – to też jest odpowiedź. W tym wypadku – nawet mocna odpowiedź.

 

Marek Jurek


Marek Jurek

(1960), historyk, współzałożyciel pisma Christianitas, były Marszałek Sejmu. Mieszka w Wólce Kozodawskiej.