[Tytuł artykułu jest parafrazą tytułu znanej książki o. Benedykta Huculaka OFM - przyp. MB]
Maciej Tryburcy w swoim tekście Tradycjonaliści w postchrześcijańskim świecie przypomina koncepcję „archipelagu ortodoksji radykalnej”, czyli współpracy różnych środowisk wewnątrz Kościoła w walce o chrześcijański świat. Środowisk, które jak do tej pory częściej widzą w sobie nawzajem główne zagrożenie dla chrześcijaństwa niż potencjalnych sojuszników. Tryburcy proponuje, by częścią tego archipelagu stały się środowiska związane Bractwem Kapłańskim św. Piusa X. Propozycja ciekawa, ale skłaniająca od razu to postawienia kilku zasadniczych uwag.
Archipelag ortodoksji radykalnej, jak sama nazwa wskazuje, zakłada wierność magisterium Kościoła i posłuszeństwo Kościołowi hierarchicznemu, jako fundamentowi wszelkich wspólnych działań. Archipelag nie może być doraźnym sukcesem różnych partii, które czasowo i taktycznie zawieszają spory doktrynalne, by podjąć wspólne działania przeciw wspólnemu przeciwnikowi. Jeśli więc środowiska skupione wobec FSSPX chcą realnie być "radykalnie ortodoksyjne", muszą zmierzyć się z odrzuceniem przez FSSPX ważnych punktów nauczania Kościoła zwłaszcza tych sformułowanych przez II Sobór Watykański i posoborowych papieży. Nie tylko dlatego, że nie ma dla katolika opcji odrzucenia tego, co Kościół podaje w sposób wiążący (nawet, jeśli nie angażuje swej nieomylności), ale także dlatego, że argumentując odrzucenie jakiegoś aktu Magisterium rzekomą sprzecznością z poprzednim nauczaniem, wypacza się również wcześniejsze nauczanie tak samo, jak protestanci wypaczali nauczanie Pisma Świętego, a starokatolicy „wiarę Kościoła pierwszego tysiąclecia”.
Podobnie jest z fundamentem posłuszeństwa Kościołowi hierarchicznemu. W przypadku FSSPX jest ono faktem nie tylko będącym jakąś raną z przeszłości, ale aktem całkiem świeżym, żeby nie przypomnieć odrzucenia wyciągniętej ręki Benedykta XVI.
Maciej Tryburcy błędnie wybrał adresata swoich propozycji. Żeby rzeczywiście mogły one skutecznie owocować musiałby najpierw przekonać swoje środowisko do takiej współpracy. Tymczasem jednym z najsmutniejszych aspektów działania FSSPX i skupionych wokół niego środowisk jest agresja wobec każdego, kto podzielając ich troskę o obecność „nigdy nie zakazanej” liturgii i całości doktryny w życiu Kościoła, chce do tego celu iść inną drogą niż FSSPX. Nawet kardynał Ratzinger doczekał się ze strony polskiego organu FSSPX obelgi jako ten, który działa „przeciwko Tradycji Katolickiej”. Myślę, że fakt, że „nie jest uczeń nad mistrza” będzie pocieszeniem dla dzielnych chłopaków z Opola, o których wspomina Maciej Tryburcy (przeinaczając – zapewne bez złej woli – fakty i sprowadzając długi wywiad do krótkiego jego fragmentu, który ukazał się w sieci), a na których ze strony osób identyfikujących się ze stanowiskiem FSSPX spadł deszcz obelg, z posądzaniem o niskie pobudki ich działań włącznie. Za co? Za to, że powiedzieli rzecz oczywistą dla każdego, kto chce walczyć w Kościele o sprawę tradycyjnej liturgii i tradycyjnego nauczania: że kojarzy się ona powszechnie jedynie z buntem FSSPX wobec soborowego nauczania Kościoła, z nieposłuszeństwem Ojcu Świętemu i że sprawie tej taka postawa nie pomaga, a obiektywnie szkodzi.
Jak w sytuacji, w której każdy tradycjonalista nie idący z FSSPX pozbawiany jest przez jego co bardziej krewkich zwolenników nie tylko miana tradycjonalisty, ale w ogóle człowieka uczciwego, można mówić o realnej współpracy?
Michał Barcikowski
Publikujemy także komentarz Tomasza Dekerta "FSSPX a radykalna ortdoksja", a także przypominamy obszerne fragmenty tekstu, w którym Paweł Milcarek sformułował idee archipelagu ortodoksji radyklanej.
Jutro odpowiedź Macieja Tryburcego na opinie polemistów.