Jaki jest cel projektu ustawy o in vitro, który Prawica Rzeczypospolitej skierowała do Sejmu?
Cel pierwszy to ochrona życia dzieci poczętych pozaustrojowo. Cel drugi wiąże się z pierwszym: to zachowanie i przywrócenie mocy polskiego dorobku prawnego w zakresie ochrony prawa do życia. Polskie prawo nie czyni różnicy między dzieckiem poczętym naturalnie i in vitro, tymczasem ustawa in vitro była przygotowywana tak, jakby jej w ogóle nie dotyczył żaden przepis i żadna norma obowiązującego prawa. I cel trzeci - to szybka naprawa zła, które się działo przez ostatnie lata. I władza, i opozycja nie reagowały na łamanie prawa w laboratoriach in vitro. Jedni i drudzy się zgodzili, że in vitro ma być regulowane (czy ograniczane) tylko przez prawo in vitro. A przecież in vitro to tylko sposób poczęcia dziecka, które w momencie poczęcia nabywa prawo do ochrony, potwierdzone w wielu przepisach polskiego prawa. Nie wolno ich unieważniać tylko dlatego, że przeszkadzają dochodowej działalności wpływowej grupy interesu.
„Gazeta Wyborcza” oceniła ten projekt jako praktyczny zakaz in vitro.
„Gazeta Wyborcza” pewnie by chciała, żeby in vitro stało ponad prawem, a w każdym razie ponad prawem o ochronie życia. Nie można się na to zgodzić, więc nasza nowelizacja mówi jasno: poczęte dziecko (również poczęte pozaustrojowo) ma prawo się urodzić. Nie można traktować dziecka jako materiału selekcyjnego. Jeśli ktoś zdecydował się na poczęcie dziecka w sposób pozaustrojowy - powinien brać za jego życie odpowiedzialność. Dotyczy to zarówno laboratoriów, jak i osób, które o in vitro proszą. Jeżeli dodatkową wartością ustawy będzie większe poczucie odpowiedzialności w tej sprawi - to bardzo dobrze.
Marian Piłka w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” mówił o niejednoznacznym stanowisku PiS wobec społecznego projektu ochrony życia. Czego Prawica Rzeczypospolitej oczekuje w tej sprawie od polityków większości?
Od wszystkich polityków oczekujemy wypełniania odpowiedzialności za życie każdego człowieka. Nie może być tak, że powszechna ochrona życia jest atakowana przez polityków Nowoczesnej i Razem, że dystansują się od niej politycy PO, a politycy większości milczą. W tej sprawie nie wolno wstrzymywać się od głosu, nie tylko w głosowaniu, ale również - co podkreślam - w debacie publicznej. Partia tak wrażliwa jak PiS na pomiary opinii społecznej, na „jedność przekazu” - musi mieć tego świadomość, a mamy prawo i obowiązek tego od niej oczekiwać.
Jak ocenia Pan pomysły pojawiające się w instytucjach europejskich by karać państwa za prowadzenie suwerennej polityki migracyjnej?
To próba ujarzmienia państw Europy środkowej i sygnał, że kierownictwo Unii Europejskiej nie ma zamiaru dostosowywać swej polityki do stanowiska naszych krajów. Jest to więc akt godzący w europejską solidarność. Dlatego zaapelowałem do klubu parlamentarnego Europejskich Konserwatystów o zgłoszenie w tej sprawie wotum nieufności dla przewodniczącego Jean-Claude'a Junckera.
Czy polski rząd odnajduje się w tej pełnej politycznych napięć sytuacji w polityce europejskiej?
Wielokrotnie zachęcałem nasz rząd, żeby politykę europejską zacząć od jasnego zdefiniowania zasad. „Chcemy być państwem cywilizacji chrześcijańskiej. Cywilizacja życia i prawa rodziny to kwestia praw człowieka. Oczekujemy szacunku dla suwerenności i dorobku społecznego Polski i innych państw Europy środkowej. A potem - diagnoza sytuacji. Wiemy, że zasady te są często odrzucane, bo Europa przeżywa głęboki kryzys. Wiemy o nim i nie godzimy się z nim, ale wierzymy we wspólnotę losu narodów Europy. Będziemy z dumą propagować wartości, które uważamy za uniwersalne i będziemy to robić właśnie dla dobra Europy. Natomiast na pewno nie będziemy się tłumaczyć przed tymi, którzy je atakują. Choć zawsze jesteśmy gotowi do dialogu, tam gdzie widzimy otwartość na krytykę, a nie chęć pouczeń”. Tak powinniśmy mówić. Niestety, nasze władze zaplątały się w konflikt wokół Trybunału i w efekcie zamiast być podmiotem apelującym o zmiany w Europie, znalazły się dużej ideowej defensywie.
Jednym z głównych tematów jest list ministra Szałamachy do Prezesa Trybunału Konstytucyjnego prof Rzeplińskiego. Czy krytykę jaka pojawia się pod adresem ministra można uznać za słuszną?
List ministra Pawła Szałamachy był demonstracją odpowiedzialności państwowej i apelem o odpowiedzialność państwową. Prezes Rzepliński - odrzucając ten list, a nawet go publikując - pokazał, że tych kategorii w ogóle nie rozumie.
Rozmawiał Tomasz Rowiński
Wywiad ukazał się równolegle na portalu Tygodnika Niedziela.
(1960), historyk, współzałożyciel pisma Christianitas, były Marszałek Sejmu. Mieszka w Wólce Kozodawskiej.