W roku stulecia odzyskania przez Polskę niepodległości publikujemy kolejne rozdziały książki Pawła Milcarka "Polska chrześcijańska. Kamienie milowe". Książkę można kupić w księgarni Wydawnictwa Dębogóra.
Poprowadzona przez króla Jana III Sobieskiego w roku 1683 odsiecz dla Wiednia obleganego przez Turków, a potem pełne zwycięstwo nad wojskami Porty Ottomańskiej – to akt, który w większym stopniu zamyka tryumfalnym akordem pewne zjawisko niż otwiera nową epokę. To wielkie zwycięstwo wywalczone na rzecz bezpieczeństwa chrześcijańskiej Europy jest w dziejach Polski swoistym ukoronowaniem wojen polsko-tureckich ciągnących się z przerwami od końca wieku XV, a z dużą intensywnością w wieku XVII, znaczone bitwami pod Cecorą w 1620 oraz Chocimiem w 1621 i 1673.
Co wojny te znaczyły dla dziejów chrześcijaństwa w Polsce? Zderzenia z „pohańcem” wytworzyły po stronie polskiej psychologiczny typ wojownika „w obronie wiary”: zwykły motyw obrony ojczyzny złączył się z poczuciem zmagania z siłą należącą do świata innej wiary. Można powiedzieć, że doświadczenie wojen tatarskich i tureckich przyniosło duchowi polskiemu coś z tego, co inni otrzymali wskutek udziału w obronie Europy przed Maurami, w rekonkwiście i w średniowiecznych krucjatach. Był to duch chrześcijaństwa wojującego z najazdem muzułmańskim.
W pamięci Europy trwająca wiekami obrona świata chrześcijańskiego zaznaczyła się bitwami: pod Warną w 1444, pod Lepanto w 1571 i pod Wiedniem w 1683. W pierwszej i ostatniej – w klęsce i w zwycięstwie – armiami chrześcijańskimi dowodzili polscy królowie. Jednak z racji położenia „znoszenie się z Turczynem” było dla Rzeczypospolitej raczej codziennością niż powodem wyjątkowego alarmu. Stąd powstawało przekonanie, że Rzeczpospolita jest „przedmurzem Chrześcijaństwa”, antemurale Christianitatis – że „zastawia” resztę świata chrześcijańskiego przed nawałą pogańską.
Nie chodziło tu tylko o samopoczucie Polaków. W roku 1678 sam papież Innocenty XI w liście do polskiego senatu nazwał Polskę prevalidum ac illustre christianitatis Reipublicae propugnaculum – potężną i wspaniałą osłoną chrześcijańskiej Rzeczypospolitej. Podobne przekonanie wyrażane było w stosunku do Polski wielokrotnie już znacznie wcześniej. Odsiecz wiedeńska Jana III była unaocznieniem tej misji wobec całej Europy. Na pamiątkę tego zwycięstwa, w dziękczynieniu za nie, papież ustanowił dla całego świata katolickiego w jej rocznicę (12 września) wspomnienie liturgiczne Najświętszego Imienia Maryi, tak jak wcześniej na życzenie króla Zygmunta III Kościół zgodził się na obchodzenie w Polsce w dniu 10 października „nabożeństwa dziękczynnego za zwycięstwo nad Turkami pod Chocimiem w 1621”.
Jako Przedmurze i „królestwo prawowierne”, regnum orthodoxum, Rzeczpospolita brała na siebie misję, z którą musiało iść także błogosławieństwo. Autorzy sarmaccy patrzyli więc na nasze dzieje i swoją współczesność jako na nieustanne potwierdzenie szczególnej opieki Bożej nad Rzeczpospolitą i szczególnych wymagań Bożych. W Psalmodii polskiej, czyli w niezwykłej artystycznej trawestacji Psałterza Dawidowego, Wespazjan Kochowski nie przypadkiem pozwala sobie na takie przeświadczenie, umieszczone w psalmie nawiązującym do biblijnego Psalmu 90 „Kto się w opiekę”, a mającym być „wyznaniem opieki Boskiej nad Koroną polską zawsze, ale mianowicie teraz, podczas walnej wojny tureckiej”:
Rozważ i Ty korono moja, jeżli niesłusznie rzec możesz: Pan jest obrońca mój, i ucieczka moja, w Nim ja będę ufała.
Albowiem On mię wyrwał z sidła łowiących, i obronił mię od przykrego słowa, zwierzchności prawu niepodległy.
Ale mię okrył siłą ramienia Swego, i chciał aby pod skrzydłami Jego mną się opiekował potomek Jakóba.
I ten, jako tarcza opatrzności Jego, opatruje mię, a ja bespiecznie usypiając, nocnemi fantazmatami nie potrwożon w pierwosny.
Nie szkodzą mi strzały lecące od południa gęsto; ani na krew chrześciańską głodne z Stambułu szaleństwo.
Uczy bowiem Pan ręce pomazańca swego na wojnę; i On sam za niego wojując, pysznego tłumi Sennacheryba.
Padło ich po lewym boku tysiąc, a dziesięć tysięcy po prawym; ale niedosyć, dokąd oczyma swemi nie ujrzę odpłaty grzeszników.
I tak mówię: Ty Panie jesteś nadzieją moją, a któryś jest stwórcą światła niebieskiego, Ty pogański miesiąc przyprowadzisz do ostatniej kwadry.
A korona polska w wspomnieniu Twojem, gdy od bisurmańskiej ma zaszczyt szabli, o jako słuszna aby Cię uznawała Boże mocnym obrońcą[1].
W ideologii „przedmurza” można dostrzec bez trudu nie tylko rys dzielności i poczucia obowiązku, ale i skłonność do megalomanii narodowej. Idea używana na trzeźwo przez polską dyplomację na forum europejskim (np. dla uświadomienia ciężarów ponoszonych przez nasz kraj także na rzecz całego Chrześcijaństwa), stawała się powodem nadmiernego upojenia narodu szlacheckiego. Działo się to w państwie coraz słabszym, lecz wciąż mającym karmić swych obywateli poczuciem ich wielkości i wyjątkowości.
Trudno jednak wyobrazić sobie późniejszą polską miłość ojczyzny i dzielność w jej służbie bez tego sarmackiego wyobrażenia o „przedmurzu”. W czasach niewoli wizja ta – równocześnie wyidealizowana i jednak niezupełnie oderwana od faktów – miała opisywać także dumę niezbędną do przetrwania. Czytamy więc w Księgach Narodu Polskiego Adama Mickiewicza:
Jego królowie i ludzie rycerscy nigdy nie napastowali żadnego narodu wiernego, ale bronili Chrześcijaństwo od pogan i barbarzyńców niosących niewolę.
I szły króle polskie na obronę Chrześcijan w dalekie kraje, król Władysław pod Warnę, a król Jan pod Wiedeń, na obronę wschodu i zachodu.[2]
Idea „przedmurza” powstała na tle zderzenia Polski z nawałą pogańską, idącą z południowego wschodu. Jednak wraz z zaostrzaniem się konfliktów Rzeczypospolitej z innymi sąsiadami o tożsamości niekatolickiej idea ta odrywała się coraz bardziej od przestrzennego wyobrażenia o zabezpieczaniu granicy terytorium świata chrześcijańskiego; natomiast w coraz większym stopniu myślano tu o strzeżeniu granic zasad i wartości, przed zamachami przychodzącymi także z wnętrza chrześcijańskiej Europy.
Paweł Milcarek
[1] Wespazjan Kochowski, Psalm XXXVI, 6-14.
[2] Adam Mickiewicz, Księgi narodu polskiego i pielgrzymstwa polskiego, Wrocław 1997, s. 14.
(1966), założyciel i redaktor naczelny "Christianitas", filozof, historyk, publicysta, freelancer. Mieszka w Brwinowie.