Mogłoby się zdawać, że Imperium Brytyjskie zakończyło swój rzeczywisty żywot gdzieś w latach 60. XX. a jednak to, co dzieje się na brytyjskiej scenie politycznej w ostatnim okresie wskazuje, że nie tylko skończyła się władza Brytanii na morzach, ale do historii przechodzi cała formacja cywilizacyjna trwająca przez stulecia.
Coraz bardziej prawdopodobna porażka konserwatystów w trwających dzisiaj wyborach dowodzi tylko, że mieszkańcy Anglii (bo czy tę mieszankę kulturową Londynu i okolic można nazwać Anglikami?) naprawdę nie wiedzą czego chcą od własnego istnienia i własnej historii. Nie będzie to raczej porażka oznaczająca przejście torysów do opozycji, ale uzyskanie wyniku, który nie wystarczy jako legitymizacja twardego Brexitu planowanego przez premier May.
Wiele wskazuje, że podjęta w referendum decyzja dotycząca wyjścia Wielkiej Brytanii z UE nie była efektem silnego poczucia odrębności Brytyjczyków, ale raczej chaotycznym i dość przypadkowym kulturowo wyborem kształtowanym głównie przez przekaz kampanii przedreferendalnych. Teraz Anglicy nie są już tak pewni, że zrobili dobrze prąc do Brexitu. Wielu być może w referendum chciało tylko postraszyć rządzących, skłonić do zmiany polityki, ale to straszenie obecnie przerodziło się w prawdziwy strach wobec realnych konsekwencji politycznych i ekonomicznych Brexitu. Do tego dochodzi wizja osamotnienia wobec terroryzmu.
Okazuje się bowiem, że dość niespodziewanie, w ciągu kilku lat Anglia może stać się w sumie niewielkim, niezbyt bogatym i mało znaczącym państwem wyspiarskim na marginesie życia europejskiego. Zdecydowany separacjonizm jaki dominuje w nastrojach Szkotów tylko potwierdza zmierzch znaczenia cywilizacyjnej formacji brytyjskiej. Zjednoczone Królestwo nie jest dla Szkotów atrakcją pod żadnym względem poza ekonomicznym. Dziś można było usłyszeć rano opinię wyrażoną przez wyborcę popierającego szkocką niepodległość - zgodziliśmy się w referendum zostać w Zjednoczonym Królestwie, ponieważ rząd w Londynie gwarantował nam pozostanie w UE. Dzisiaj głosy z Londynu, że Szkoci mieliby czekać na kolejną możliwość głosowania w sprawie niepodległości prawie dekadę, w sytuacji całkowitej zmiany warunków politycznych, budzi tylko większą frustrację i opór Edynburga.
Mieszkańcy Północnej Irlandii wciąż jeszcze w większości stoją za Londynem, ale zwolennicy zjednoczenia dwóch Irlandii też mają swój silny elektorat - kto wie co się stanie z opinią publiczną w Irlandii jeśli Szkoci naprawdę postanowią wyjść z Wielkiej Brytanii by pozostać w UE. To przesunięcie tożsamości jest wśród Szkotów niezwykle wymowne - trudno doprawdy o mocniejszy znak, że cywilizacja brytyjska właśnie się kończy.
Tomasz Rowiński
Komentarz pierwotnie ukazał się na portalu małydziennik.pl.
(1981), redaktor "Christianitas", redaktor portalu Afirmacja.info, publicysta poralu Aleteia.org, senior research fellow w projekcie Ordo Iuris: Cywilizacja Instytutu Ordo Iuris, historyk idei, publicysta, autor książek; wydał m. in "Bękarty Dantego. Szkice o zanikaniu i odradzaniu się widzialnego chrześcijaństwa", "Królestwo nie z tego świata. O zasadach Polski katolickiej na podstawie wydarzeń nowszych i dawniejszych", "Turbopapiestwo. O dynamice pewnego kryzysu", "Anachroniczna nowoczesność. Eseje o cywilizacji przemocy". Mieszka w Książenicach koło Grodziska Mazowieckiego.