Odpoczynek nie ma zbyt dobrej prasy. Chwalona jest wydajność jako jedna z podstawowych “cnót” epoki, która rozpoczęła się razem z rewolucją kapitalistyczną. Jeśli ktoś nie jest wydajny to w zasadzie jest leniwy, jest próżniakiem, jest źle zorganizowany. Tak, bo właściwie jedynym uzasadnieniem odpoczynku jest to, że został dobrze zorganizowany, podporządkowany pracy. Odpoczniesz jak skończysz co masz do zrobienia.
Odpoczynek zresztą musi być zorganizowany na dwa sposoby - raz, że jego czas powinien wynikać z planu, który jest sposobem osiągania jeszcze większej wydajności a dwa, że sam w sobie najlepiej gdy zostanie zorganizowany i będzie aktywny, zajmujący, pożyteczny, ponieważ inaczej jest leniuchowaniem, traceniem czasu.
Takie podejście do odpoczynku ma także swoje korzenie religijne, jak zresztą wiele rozmaitych zjawisk w naszej postchrześcijańskiej kulturze. Dość dobrze znana jest zależność rewolucji kapitalistycznej, etyki protestanckiej i procesów sekularyzacyjnych we wnętrzu ruchów reformacyjnych. Nie dość się jednak w literaturze i refleksji podkreśla, że zerwanie więzów sakramentalnych z Bokiem obecnych w kulturze christianitas, czyli kulturze katolickiej, sprowokowało rozmaite “substytutyzacje w kulturze” mające być gwarantem Jego bliskości.
Zerwanie to nie dokonywało się w sensie społecznym się w sposób gwałtowny, ale coraz przez coraz intensywniejsze przeniesienie pobożności z rytuału, liturgii i sakramentu na oderwaną od Tradycji lekturę Pisma Świętego. Z tego zresztą powodu, z czasem ta lektura stawała się coraz bardziej problematyczna i trudna do zrozumienia. Egzegeza naukowa rozwinięta w środowiskach protestanckich stała się raczej drogą do niezrozumienia Pisma niż odwrotnie. Jego poszatkowanie, wielość teorii mających uwolnić czytelnika od “nieautentycznych” naleciałości uwalniało wreszcie odbiorcę Pisma od zwracania uwagę na pełnię tego tekstu. Ta sytuacja skłaniała religijnych protestantów do poszukiwania “sakramentaliów” dających potwierdzenie, że żyje się zgodnie z wolą Boga i że Bóg to życie błogosławi. Jednym z takich sakramentaliów stało się powodzenie, zamożność, którą teologicznie uzasadniano pewnymi wątkami teologii Starego Testamentu mówiącymi o “objawach” Bożego błogosławieństwa. Z czasem jednak pogłębiające się rozczarowanie religijne w łonie kultury wyrosłej ze sprzeciwu wobec średniowiecznego katolicyzmu sprawiło, że praca, bogactwo, posiadanie kapitału stały się celami samymi w sobie. Bóg został zastąpiony “śmiertelnym bogiem” jakim jest pożądanie uznania, władzy, dominacji, możliwości stosowania przemocy. Można powiedzieć, że sakramentalia przetrwały erozję religijności lub ją zdominowały i stały się sakramentami “tego świata”.
Ten rodzaj mentalności dotyczący pracy, a w konsekwencji także odpoczynku jest dominujący, jest także odpowiedzialny za współczesne zniewolenie ludzi pracą, które ma swoje dwa uzasadnienia - po pierwsze jeśli ktoś ciężko i dużo nie pracuje można mieć obawy, że będzie miał problemy z przetrwaniem na powierzchni społecznej, po drugie ubóstwo jest dzisiaj czymś jednoznacznie wykluczających nie tylko ze względu na brak środków umożliwiających dostęp do dóbr materialnych i społecznych, ale i społeczną pogardę otaczającą “tych co nie chcą się wziąć do roboty”. To jeden z okrutniejszych wykluczających mitów społecznych naszych czasów. Równolegle i w zależności zdolność wyboru ubóstwa “ze względu na Królestwo” przestała także być jakimkolwiek ideałem, a bardziej wygląda na marnowanie życia. Oczywiście można powiedzieć, że tak było zawsze, ponieważ mamy do czynienia z pewną stałą “grzechu pierworodnego”, która przekłada się na rozmaite pożądania. Choćby lektura “Wyznań” św. Augustyna ukazuje nam świat pod wieloma względami podobny do naszego, gdzie choć wielu jest chrześcijan, dominuje ciężar oczekiwań doczesnych. A jednak w wiekach późniejszych christianitas ideał życia ubogiego uzyskuje wielką moc. Można uznać, że wiąże się on z innymi wartościami jak wykształcenie i społeczna stabilizacja, którą uzyskały w tym czasie klasztory. Nie zmienia to jednak faktu, że osobiste ubóstwo było zachowywane. Wcześniej jeszcze egipski ruch pustelniczy Antoniego czy Pachomiusza opisany przez Kasjana także można uznać za realizację ubóstwa dla Królestwa na skalę masową. Tymczasem w nowoczesnej kulturze pozakatolickiej jakiś rodzaj odsunięcia się od świata i jego możności właściwie jest nieobecny.Niewątpliwie jednak życie mnisze związane jest bardzo mocno z pracą, ale i długimi godzinami modlitwy liturgiczne oraz osobistej będących wytchnieniem. Czy jest to forma “odpoczynku zorganizowanego”, z pewnością nie, ponieważ to praca jest dodatkiem do pierwszego powołania jakim jest oddawanie chwały Bożej.
Wróćmy jednak do ściślej pojmowanego odpoczynku. Skoro interesuje nas “Polski sens odpoczynku” konieczne jest odwrócenie się od kultury dominującej i próba uchwycenia katolickiego zrozumienia tego rodzaju aktywności. Coś z tego smaku mogliśmy wyczuć smakując nieco tego co podsuwa nam monastycyzm. Nie chodzi tu też o szersze studia dlatego odwołajmy się do tekstów syntetyzujących problem.
W p.257 Kompendium Nauki Społecznej Kościoła czytamy:
“Szczytem nauczania biblijnego na temat pracy jest przykazanie odpoczynku szabatowego. Człowiekowi, skrępowanemu koniecznością pracy, odpoczynek otwiera perspektywę pełniejszej wolności, perspektywę wiecznego szabatu (por. Hbr 4,9-10). Odpoczynek pozwala ludziom wspominać i na nowo przeżywać Boże dzieła, od Stworzenia po Odkupienie, pozwala im dostrzec, że oni sami są Jego dziełem (por. Ef 2,10), składać dziękczynienie za swoje życie i istnienie Temu, który jest jego autorem.”
I dalej:
“Istotnie, odpoczynek szabatu oprócz tego, że umożliwiał uczestnictwo w kulcie Bożym, został ustanowiony w obronie ubogiego; pełnił także funkcję wyzwoliciela z antyspołecznych wynaturzeń ludzkiej pracy.”
Przywołajmy jeszcze p. 286:
“Władze publiczne mają obowiązek czuwać, aby obywatele ze względu na produktywność ekonomiczną nie zostali pozbawieni czasu przeznaczonego na odpoczynek i oddawanie czci Bogu. Pracodawcy mają analogiczny obowiązek wobec osób im podległych. Chrześcijanie powinni zabiegać, w poszanowaniu wolności religijnej i dobra wspólnego wszystkich, o uznanie niedzieli i uroczystości liturgicznych za ustawowe dni świąteczne: „Powinni wszystkim dawać widoczny przykład modlitwy, szacunku i radości oraz bronić swoich tradycji jako cennego wkładu w życie duchowe społeczności ludzkiej”617. „Każdy chrześcijanin powinien unikać narzucania – bez potrzeby – drugiemu tego, co przeszkodziłoby mu w zachowywaniu dnia Pańskiego”.”
Mamy tu zatem perspektywę, w której odpoczynek nie jest tylko psychologicznie częścią kieratu wydajności, ale jest także czasem na świętowanie rozumiane jako oddawanie czci Bogu. Okazuje się, że pewien porządek życia mniszego jest we właściwych proporcjach uniwersalnym porządkiem życia chrześcijańskiego. Odpoczynek więc - np. niedzielny - jest znakiem wolności, ponieważ tak jak szabat jest prawdziwym zaprzestaniem pracy, a nie tylko przerwą regeneracyjną. To samo dotyczy życia synów św. Benedykta. Ważne jest zatem uświęcenie czasu odpoczynku, tak by nie stał się tylko folgowaniem żądżom, rozładowaniem napięcia związanego z przepracowaniem. Tym bowiem często w praktyce społecznej jest weekendowa regeneracja wyrażona oczekiwaniem niewolnika, który mówi sobie “byle do piątku”. Przejdźmy do sprawy Polskiej, która wpisuje się w te tendencje. W sensie narodowym sprawa odpoczynku jest zatem jednym z szerszych wyznaczników wolności zbiorowej lub zbiorowego zniewolenia. Stosunek państwa do odpoczynku, do wolnego czasu obywateli, jest jego stosunkiem do narodu, jest miernikiem - nie jedynym oczywiście - czy staje się ono pejczem Lewiatanem, czy wygodną szatą narodowego życia, państwem sprawiedliwym, czyli rozpoznającym Boga. Wolność narodowa nie jest bowiem tylko mierzona niepodległością polityczną, suwerennością, ale także sprawiedliwością społeczną i dobrem wspólnym. Katolickość i sprawiedliwość państwa zatem się warunkują i jedno bez drugiego kuleje na nawet w radykalnej sytuacji zanikają przekształcając język religijny lub język sprawiedliwościowy w ideologię. Bez sprawiedliwości, bez oddania człowiekowi tego co mu z Bożego nadania jest należne nie ma wolności. A należy mu się czas dziękczynienia, czas godnego wytchnienia. Wolny czas przeznaczony na skupienie się na badaniu prawdy, na zajmowanie się sprawami publicznymi i religijnym było tym co Arystoteles uznawał za granicę pomiędzy niewolnikiem a człowiekiem wolnym. Co z tego wynika? Że naród może się wydawać potężny i suwerenny, ale w rzeczywistości być zniewolonym przez wyzysk ekonomiczny, przez “mechanicyzm” życia gospodarczego, wykluczenie z życia ludzi - za pomocą konieczności nieustannej pracy - kultu Boga.
Wydaje się, że to zniewolenie jest dziś udziałem polskiego losu i zaburza formę polskiego istnienia jakim jest zwykłe życie katolickie, w którym praca służy życiu a nie nim rządzi. Polskie państwo skrojone na liberalną modłę niejako automatycznie narzuca nam inne cele niż te które wynikają z dziejów polskiego zbawienia opierających się na przymierzu zawartym podczas Chrztu Mieszka. Zatem odpoczynek jest dla nas bez wątpienia ćwiczeniem duchowym, ponieważ dobrze praktykowany, właściwie osadzony w prawie państwowym wyrywa nas z traktowania pracy jako materialistycznego “sakramentalium”, przez które składamy hołd bożkowi sukcesu i pozwala naprawdę uświęcić codzienny trud przez zdolność jego przerwania. Jednak polskie państwo i tu nie jest suwerennie chrześcijańskie i z trudem nawet skłania się ku ograniczeniu pracy w niedzielę. Pracę trzeba przerwać wbrew lękom o zagrożenie ubóstwem a w zgodzie z chrześcijańskim przekonaniem o tym Kto jest prawdziwą miarą dobrego ludzkiego życia. Zadaniem państwa jest do tego dobrego życia podprowadzać przez podtrzymywanie instytucji nadających mu formę.
Do prawdziwej wolności potrzebne są zatem instytucje i państwo które konweniuje z powołaniem narodu, a nie jest jego “okupantem”. Nasza wolność i odpoczynek, jak wiele innych rzeczywistości potrzebuje “nowego ruchu egzekucyjnego”. I choć ruch egzekucyjny w Polsce miał posmak protestancki to jednocześnie warto widzieć w nim to co dobre i potrzebne dziś - wyegzekwowanie praw i obyczajów stanowiących o sprawiedliwościowym i chrześcijańskim charakterze polskości. Polska katolickość nie jest jednak tylko rodzajem partii, ale powszechnego doświadczenia narodowego, z którego wydobywa się to co właściwe i sprawiedliwe. Zatem jeśli mowa o Polsce katolickiej to w pierwszej kolejności powinno się mieć na myśli Polskę odzyskującą sprawiedliwość i poszanowanie dla każdego według wskazań prawa naturalnego. W tej sprawiedliwości jest też zawarte podtrzymywanie wolności do przerywania pracy i pełnienia kultu Bożego jako gwarancji tej wolności. Żaden pracodawca nie może być mały tyranem, małym Lewiatanem. I w tym katolickim ujęciu widzieć trzeba Polski sens odpoczynku.
Nie znaczy to, że odpoczynek nie stawia wymagań - już samo wezwanie do oddawanie czci Bogu w czasie wolnym jest wystarczającym znakiem, że odpoczynek powinien być ćwiczeniem jeśli nie ma być utracony na rzecz regeneracji sił żywego narzędzia.. Czas wolny to też możliwość lektury, która pobudza do namysłu nad sprawami Bożymi, ale i sprawami narodu i państwa. Według starożytnych filozofów - wspomniany był Arystoteles - tylko człowiek, który dysponuje wolnym czasem może dobrze zajmować się sprawami publicznymi. Zatem w interesie Polski jest byśmy mogli naprawdę odpoczywać, ponieważ niewolnik chętnie oddaje swój los w ręce innych. Nie dlatego, że urodził się niewolny, ale dlatego, że nie podnosi twarzy znad ziemi.
Zakończmy naszą refleksję słowami Jana Pawła Ii z listu Dies Domini:
“Z kolei sam wypoczynek, jeśli nie ma się stać jałową bezczynnością, która wywołuje uczucie nudy, musi być źródłem duchowego wzbogacenia, zapewniać większą wolność, umożliwiać kontemplację i sprzyjać braterskiej wspólnocie. Dlatego spośród różnych form ludzkiej kultury oraz rozrywek, jakie proponuje społeczeństwo, wierni winni wybierać te, które najbardziej odpowiadają życiu zgodnemu z nakazami Ewangelii".”
"Cykl pracy i odpoczynku, wpisany w ludzką naturę jest zgodny z wolą samego Boga, co poświadcza opis z Księgi Rodzaju (por. 2, 2-3, Wj 20,8-11): odpoczynek jest rzeczą "świętą", pozwala bowiem człowiekowi wyrwać się z rytmu ziemskich zajęć, czasem nazbyt go pochłaniających, i na nowo sobie uświadomić, że wszystko jest dziełem Boga".”
Tomasz Rowiński
Artykuł jest rozszerzoną i poprawioną wersją tekstu, który ukazał się na łamach "Teologii Politycznej Co Tydzień".
(1981), redaktor "Christianitas", redaktor portalu Afirmacja.info, publicysta poralu Aleteia.org, senior research fellow w projekcie Ordo Iuris: Cywilizacja Instytutu Ordo Iuris, historyk idei, publicysta, autor książek; wydał m. in "Bękarty Dantego. Szkice o zanikaniu i odradzaniu się widzialnego chrześcijaństwa", "Królestwo nie z tego świata. O zasadach Polski katolickiej na podstawie wydarzeń nowszych i dawniejszych", "Turbopapiestwo. O dynamice pewnego kryzysu", "Anachroniczna nowoczesność. Eseje o cywilizacji przemocy". Mieszka w Książenicach koło Grodziska Mazowieckiego.