Felietony
2020.04.14 15:36

Polska społecznie niekatolicka. Kilka refleksji na Święto Chrztu Polski w czasie epidemii

14 kwietnia obchodzimy ustanowione przez Sejm w 2019 r. Święto Chrztu Polski. To prawdopodobnie w Wielką Sobotę 966 r., w czasie obrzędów Wigilii Paschalnej Mieszko I i zapewne jakieś grono najwyższych dostojników jego państwa przyjęło chrzest. Nie wiemy, czy stało się to w Poznaniu, Gnieźnie, czy też w najbliższej siedzibie biskupa, czyli w Ratyzbonie.
Wiemy, że światło tego chrztu “rozdzielone na części, lecz przez to nie doznające uszczerbku”, żeby odwołać się do Exultetu, do rzeszy mieszkańców państwa, które z czasem stało się Polską, docierało powoli. Przez całe wieki kościół poza ośrodkiem miejskim był rzadkością. Przez całe wieki dostęp do księdza uprawnionego do słuchania  spowiedzi był jeszcze rzadszy. W zasadzie dopiero w XIX wieku sakramenty, liturgia, budynek kościoła stały się dostępne na wyciągnięcie ręki. Zasięg tej ręki też zresztą był dość relatywny, bo jeszcze kilka dekad temu na terenach wiejskich oznaczał kilkanaście, czasem kilkadziesiąt kilometrów. 

Mimo, że Polska społecznie katolicką stała się więc całkiem niedawno, to dość szybko taka Polska stała się oczywistością, nad której istnieniem zastanawiać się nie trzeba. Nie zmieniły tego nawet gwałtownie w ostatnich latach przyspieszające procesy laicyzacyjne. Owszem, jakoś zniknęli z ulic księża idący do chorych z Najświętszym Sakramentem, siostry zakonne zniknęły ze szpitali,  dzwony też jakby ciszej słychać - ale msza, spowiedź, nawet osławiona święconka w Wielką Sobotę dla chętnych nie były problemem. Do tego stopnia ich dostępność nie była problemem, że zaczynały nawet drażnić. I księży i świeckich. Że księża odwalają liturgię. Że wierni się spóźniają. Że tasiemcowe listy rektora KUL, że wierni nie pilnują dzieci. Że biskupi tak jakoś za mało przypominają Wyszyńskiego, że wierni kucają zamiast klękać. Że do kancelarii trudno się dodzwonić, że wierni w czasie wizyty kolędowej w kapciach. Dużo się tego nazbierało. Jak w małżeństwie z długim stażem.

No i nagle, dosłownie z dnia na dzień, nie ma. Nie ma denerwujących kazań. Nie ma mszy, zarówno tej odprawionej byle jak, jak i tej celebrowanej pięknie. O spowiedź trzeba się dowiadywać albo na stronie internetowej, albo telefonicznie. Nie ma  księży chodzących do chorych w I piątek miesiąca. Przychodzi Triduum i trzeba zostać w domu. Kapelan w szpitalu też jakby mniej dostępny. Nie ma katechezy, ani w szkole, ani w salce przy parafii. Oczywiście, ratujemy się różnymi protezami: a to transmisją, a to jakąś nibyliturgią domową. Oczywiście i takich nie brakuje, co w sumie cieszą się, że ten garb spadł im z pleców i wypisują jakieś obłędne hymny pochwalne na cześć chrześcijaństwa bez mszy, sakramentów i budynku kościoła. Chrześcijaństwa bez ciała, bez smaku, bez faktury, bez dotyku. Tak jakby cielesność była, po manichejsku, rozumiana tylko jako przeszkoda, nie jako medium, droga.

Z dnia na dzień dowiedzieliśmy się, jak wygląda życie w kraju naprawdę zlaicyzowanym. Naprawdę społecznie niekatolickim. Jeśli coś po tym czasie postu od społecznego życia kościelnego ma zostać, niech to będzie odnowiona miłość do tego, co spowszedniało. Niech to będzie odnowiona świadomośc tego, że ten skarb nie jest nam dany na zawsze, że łatwo może być utracony, odebrany. Obyśmy z większym zapałem szli na niedzielną mszę. Obyśmy gorliwiej się spowiadali. Oby liturgia była piękna, pachnąca i brzmiąca śpiewem Kościoła, a nie byle jaka, plastikowa i bez śladu włożonego w nią serca. Oby wierny dla księdza i ksiądz dla wiernego stał się odzyskanym skarbem, a nie, jak często dotąd, z trudem znoszoną koniecznością.

Czego sobie, nam i całej Polsce we wtorek w oktawie Wielkiej nocy życzę z całego serca.

Wesołych Świąt!

Michał Barcikowski

----- 

Drogi Czytelniku, skoro jesteśmy już razem tutaj, na końcu tekstu prosimy jeszcze o chwilę uwagi. Udostępniamy ten i inne nasze teksty za darmo. Dzieje się tak dzięki wsparciu naszych czytelników. Jest ono konieczne jeśli nadal mamy to robić.

Zamów "Christianitas" (pojedynczy numer lub prenumeratę)

Wesprzyj "Christianitas



  




Michał Barcikowski

(1980), historyk, redaktor "Christianitas", mieszka w Warszawie.