Zapowiedziana nowelizacja programu Rodzina 500+ wymaga choćby krótkiego komentarza. Najpierw krytycznego - nie tyle wobec samego programu, co wobec partii rządzącej. Nie tak dawno, gdy padła propozycja wprowadzenia dużo tańszego programu 1000+, który obejmowałby rodziny z przynajmniej trójką dzieci, został on przez PiS odrzucony jako pomysł zbyt drogi. A przecież przy założeniu, że cel demograficzny jest wciąż istotny, to właśnie wzmocnienie, przejście pomiędzy dwójką a trójką dzieci jest jednym z newralgicznych momentów. Porównajmy zatem kwoty kosztów w momencie, gdy program Rodzina 500+ uzyskuje status programu powszechnego jakim powinien być faktycznie od początku. Druga faza 500+ będzie kosztowała około 17-20 mld (z czego - o czym trzeba pamiętać - większość wróci do budżetu w postaci podatku VAT), podczas gdy koszt 1000+ szacowano na około 2 mld. Może zatem warto połączyć oba pomysły i wprowadzić je już teraz? To znaczy włączyć pierwsze dzieci w rodzinie do programu Rodzina 500+ a rodziny 3+ objąć nowym programem 1000+, w którym trzecie i każde kolejne dziecko byłoby objęte już większą kwotą. Oczywiście taka propozycja ma sens, jeśli rzeczywiście cel demograficzny jeszcze jest związany w jakikolwiek sposób z tym programem. A być powinien.
Program rodzina 500+ odniósł sukces - wbrew temu co można czasem usłyszeć - efekt demograficzny zakładany w dołączonej do projektu ocenie skutków regulacji został osiągnięty, a nawet przekroczony. Założenia programu przewidywały, że maksymalnie jest możliwe do osiągnięcia 380 tys. urodzeń w skali roku (za lata 2019-2020), podczas, gdy osiągnięto ponad 400 tys. w roku 2017. Wynik za rok 2018 będzie z pewnością gorszy, ale i tak lepszy od prognoz. Podobnie konfrontacja z wieloletnią prognozą demograficzną przygotowaną przez GUS w 2014 wskazuje na o wiele wyższą liczbę urodzeń niż przewidywana. Według najbardziej optymistycznego założenia w roku w roku 2017 miało urodzić się 378 tys, dzieci. Według prognozy pesymistycznej niecałe 346 tys. Problem polega raczej na tym, że ani założenia, ani realne efekty nigdy nawet nie zbliżyły się do potrzeb demograficznych Polski. Te okoliczności każą podejrzewać, że cel tego programu od samego początku był nade wszystko redystrybucyjny. Niezależnie od intencji osiągnięto realne efekty polegające na pewnym spowolnieniu katastrofy demograficznej i znacznym zmniejszeniu ubóstwa wśród polskich dzieci i rodzin. Szczególnie rodziny wielodzietne znajdowały się bez wątpienia poza obszarem troski o dobro wspólne przez lata realnego liberalizmu III RP. I rzeczywiście uzasadnienie demograficzne jest prawie nieobecne w retoryce drugiej fazy 500+, zupełnie inaczej niż w pierwszej fazie tego programu.
Bez wątpienia jednak upowszechnienie programu 500+ jest – co do zasady – posunięciem właściwym, ponieważ daje sprawiedliwy udział w dobru wspólnym wszystkich, którzy biorą na siebie odpowiedzialność przyjęcia dzieci. Trzeba to zaznaczyć, że III RP wytworzyła po 1989 roku taki system, który uprzywilejowywał ekonomicznie bezdzietne gospodarstwa domowe, a zubożenie rodzin zaczynało się już od pierwszego dziecka. Wiemy też, że odwlekanie przyjęcia pierwszego dziecka jest jednym z głównych problemów polskiej demografii. Brak poczucie stabilizacji ekonomicznej, a co za tym idzie społecznej, wytworzył mechanizm niebezpiecznie wydłużającego się okresu wchodzenia w dorosłość, którą możemy zdefiniować jako zdolność do przyjęcia potomstwa. Szczególnie dotyczy to kobiet, dla których wiek reprodukcyjny jest zdecydowanie bardziej ograniczony niż dla mężczyzn.
Można się spodziewać, że wprowadzenie programu Rodzina 500+ dopiero od drugiego dziecka osłabiło – i to możliwe, że dość znacznie – efekt pozytywnej demograficznej korekty ostatnich lat. Dziś, gdy widać, że dzietność znów zaczyna się osuwać – z powodu zmniejszania się liczby kobiet z ostatniego wyżu demograficznego gotowych na urodzenie dziecka, czy po prostu z powodu starzenia się tego pokolenia – późne upowszechnienie programu jeszcze może być zauważalne w statystykach, ale jednocześnie jest kolejną straconą szansą. Poprzednią było zaniechanie startu programu analogicznego do Rodziny 500+ w czasie pierwszych rządów PiS. Mimo tych zarzutów, całkowicie chybione są argumenty, jakoby upowszechnienie programu nie miało znaczenia demograficznego a tylko redystrybucyjne. Jest dokładnie odwrotnie – zachęta skierowania do małżeństw by rodziły dzieci w możliwie młodym wieku musi zostać podjęta.
Można odnieść jednak wrażenie, że Jarosław Kaczyński już nie wierzy w demograficzny sens takich programów i dlatego propozycja 1000+ plus nie ma dla niego politycznego znaczenia. Po prostu wielodzietni i tak cieszą się z tego co już dostali po latach, gdy znajdowali się na marginesie. Wydaje się, że upowszechnienie 500+ może być ostatnim politycznym nabojem w magazynku PiS, który można wystrzelić bez kolejnego kroku polegającego na zwiększaniu suwerenności państwa. Tym krokiem powinna być realizacja programów, które wymagają realnych zdolności organizacyjnych, takich jak choćby program mieszkaniowy pozostający wciąż w powijakach. To samo dotyczy innych sfer jak projekty infrastrukturalne, czy spójność cywilizacyjna (ochrona życia i godności człowieka). Na razie jakiś poziom suwerenności został uzyskany w obszarze finansów publicznych i dzięki temu możliwa wreszcie okazała się redystrybucja renty transformacyjnej. To jednak dopiero pierwszy krok, a trzeba wykonać ich bardzo wiele. Także w kwestii demograficznej.
Tomasz Rowiński
-----
Drogi Czytelniku, skoro jesteśmy już razem tutaj, na końcu tekstu prosimy jeszcze o chwilę uwagi. Udostępniamy ten i inne nasze teksty za darmo. Dzieje się tak dzięki wsparciu naszych czytelników. Jest ono konieczne jeśli nadal mamy to robić.
Zamów „Christianitas” (pojedynczy numer lub prenumeratę)
-----
Inne teksty o programie Rodzina 500+ oraz demografii na christianitas.org:
Sukces na tle katastrofy [wersja rozszerzona]
500+ nie zagrozi dobrym przedsiębiorcom
Koszty istnienia. Polityka prorodzinna jako fundament reformy państwa
W Polsce panuje kultura niesprawiedliwości
(1981), senior research fellow w projekcie Ordo Iuris: Cywilizacja Instytutu Ordo Iuris, redaktor "Christianitas", redaktor portalu Afirmacja.info, historyk idei, publicysta, autor książek; wydał m. in "Bękarty Dantego. Szkice o zanikaniu i odradzaniu się widzialnego chrześcijaństwa", "Królestwo nie z tego świata. O zasadach Polski katolickiej na podstawie wydarzeń nowszych i dawniejszych", "Turbopapiestwo. O dynamice pewnego kryzysu", "Anachroniczna nowoczesność. Eseje o cywilizacji przemocy". Mieszka w Książenicach koło Grodziska Mazowieckiego.