Ten artykuł, tak jak wszystkie teksty na christianitas.org publikowany jest w wolnym dostępie. Aby pismo i portal mogły trwać i się rozwijać potrzebne jest Państwa wsparcie, także finansowe. Można je przekazywać poprzez serwis Patronite.pl. Z góry dziękujemy.
Fundament zdrowia duchowego każdej wspólnoty, większej i mniejszej.
Pojednanie to nie łzawe sygnalizowanie sobie nawzajem, jak bardzo poświęcamy się dla drugiej strony przebaczając jej.
To wzajemne zdjęcie się z perwersyjnego piedestału, na którym obie strony odgrywały dla siebie rolę złośliwych bożków.
To wzajemne dostrzeżenie w sobie ludzi z wadami i zaletami. To wspólne usuwanie wad i wzmacnianie cnót.
Brak pojednania, to z kolei duchowy nowotwór każdej wspólnoty. Kto nie chce się prawdziwie pojednać traktuje wspólnotę, której jest częścią jak komórka nowotworowa traktuje organizm, w którym żyje: jak wroga, którego należy zniszczyć.
Benedykt XVI był papieżem pojednania Kościoła z samym sobą. Z jego własną historią. Z jego własną doktryną, z jego własną liturgią.
Był papieżem jednającym Kościół z samym sobą po kilkudziesięcioletnim okresie nienawiści Kościoła do samego siebie.
Przez te kilka dekad po II soborze watykańskim niechęć do wszystkiego co przed nim stała się de facto zasadą wewnętrznego życia Kościola. Tak formowano księży w seminariach, tak formowano teologów na uniwersytetach, tak formowano wiernych na kazaniach.
Benedykt XVI odwrócił tę zasadę. Jeśli coś nie jest złe, ma być chronione i zachowywane. To nie zachowanie tego, co było kiedyś musi się uzasadniać, prosić o certyfikat prawomocności. To nowość i reforma musi mieć uzasadnienie, by być prawomocna.
To nie jest jakiś tępy konserwatyzm. To elementarny warunek normalnego życia każdej wspólnoty. Wie o tym każdy, kto kiedykolwiek zajmował się dzieckiem. Stałość codziennego rytuału, zasad zachowania daje dziecku zdrowie psychiczne. Niestanne zmiany demoralizują je.
Benedykt XVI musiał po swojej abdykacji patrzeć, jak to dzieło pojednania Kościoła z samym sobą, które wzbudzało opór już w czasach jego pontyfikatu, jest systematycznie niszczone. Wierność temu co zawsze znów jest albo przestępstwem, albo przynajmniej obiektem szyderstwa o to ze strony tych, którzy z najwyższego swego urzędu powinni jej bronić.
Bóg dopuścił, by Benedykt XVI musiał na to patrzeć na ziemi. Oby teraz pozwolił z nieba oglądać mu zakończenie nawrotu tego nowotworu.
Michał Barcikowski
-----
Drogi Czytelniku, prenumerata to potrzebna forma wsparcja pracy redakcji "Christianitas", w sytuacji gdy wszystkie nasze teksty udostępniamy online. Cała wpłacona kwota zostaje przeznaczona na rozwój naszego medium, nic nie zostaje u pośredników, a pismo jest dostarczane do skrzynki pocztowej na koszt redakcji. Co wiecej, do każdej prenumeraty dołączamy numer archiwalny oraz książkę z Biblioteki Christianitas. Zachęcamy do zamawiania prenumeraty już teraz. Wszystkie informacje wszystkie informacje znajdują się TUTAJ.