Komentarze
2010.08.04 01:19

Po Krakowskim Przedmieściu wczoraj - pytajniki żałobne

Że księża boją się przede wszystkim, "aby krzyż nie był znakiem podziału" - podczas gdy zawsze był znakiem bolesnym, niekomfortowym, pełnym wyrzutu i wywołującym odrzucenie. Jak to się dzieje?

Że ci, którzy "krzyża bronią", nie słuchają się księży przysłanych przez swojego biskupa. Jak to się dzieje?

Że prezydent RP nie potrafi choćby przyzwoicie wybrnąć z prowokacyjnych podpowiedzi dziennikarza "Gazety Wyborczej", ale daje się jej podpuszczać, jakby mu to smakowało. Jak to się dzieje?

Że lider opozycji zajmuje się krzyżem dopiero wtedy, gdy chodzi o upamiętnienie tragicznej śmierci jego brata i innych ofiar katastrofy smoleńskiej, ale sugeruje, że przewodzi krucjacie - mimo że w sprawie obrony krzyża w Europie nie kiwnął palcem. Jak to się dzieje?

Że władza w Polsce polega na podnoszeniu vat'u pod osłoną widowiska z manifestacji sił porządkowych - i ich realnej nieudolności, niezgrabności, wręcz prowokacyjnej bezradności. Jak to się dzieje?

Że ludzie Kościoła przemawiają do swoich wiernych nie w miejscu wydarzeń, oko w oko, jak do swoich wiernych, lecz z ekranów tv, cierpkimi uwagami pod adresem ludzi, którymi nie umieli pokierować i dla których mają tylko wyrzuty, że się muszą za nich wstydzić w swoich salonowych koleżeństwach. Jak to się dzieje?

Że w celu ośmieszenia samej wartości przywiązania do krzyża - zwykłego krzyża na ulicy, przy drodze - robi się jej w mediach "gębę" z twarzy podejrzanych indywiduów, tak jakby tylko ich obrażały nonszalanckie dywagacje o "usunięciu krzyża", niepotrzebnie "przywleczonego przez harcerzy".

Że jedni z krzyża robią swój patriotyczny znaczek, a drudzy też traktują go jak "pisowski" gadżet i dlatego chcą się go pozbyć jak najszybciej, w try miga. Jak to się dzieje?

Że prawdziwa historia obrony krzyża w latach 80. wraca teraz jako parodia - na wyśmianie tych chwil naprawdę ciężkich prób, które być może przyjdą i będą wymagały prawdziwego bohaterstwa, a nie tylko tupetu. Jak to się dzieje?

Jak to się dzieje - coś, co się zdarzyć nie powinno?

 

Paweł Milcarek


Paweł Milcarek

(1966), założyciel i redaktor naczelny "Christianitas", filozof, historyk, publicysta, freelancer. Mieszka w Brwinowie.

Komentarze

Andrzej, : Nie kibicujmy (tylko), pójdźmy tam! Dobrze napisane, ale proszę wszystkich ludzi dobrej woli, aby poza kibicowaniem "moherowym babkom" (każdy z nas może stać się moherowy, jeśli nie spodobamy się "cywilizowanej" władzy) pójść tam pod krzyż i pobyć z tym ludźmi. Każdy po godzince. Chociażby po to, aby ich wzmocnić, uspokoić, obronić przed pijakami i prowokatorami. Zdaje się, że to nas wszystkich Prezydent zginął w katastrofie i podejrzewam, że psora grupa z nas przyszła po 10 kwietnia pod Pałac i była pod krzyżem, który harcerze postawili tam do czasu zastąpienia go odpowiednim monumentem czy tablicą. Tak to miało być. Tylko tyle i aż tyle. Już dawno byłoby po całym problemie. A, że rządzącym sprawa katastrofy utknęła w gardle, to i ci przychodzący pod krzyż są problemem, bo o tym przypominają. Najłatwiej ich obśmiać, lub ewentualnie pograć nimi zakrywając inne problemy (podatki, brak rządzenia, pozostawienie powodzian na pastwę losu itd.). Starczy skrzyknąć parę osób, żeby postać tam przez godzinkę. Przy okazji porozmawiać z tymi ludźmi. Uspokoić rozgrzane umysły i wesprzeć ich. Oni stoją tam za nas. PiS czy nie PiS - nie gra roli. W wolnym kraju mamy nawet prawo być tam z inicjatywy politycznej. Polityka zaś to troska o dobro wspólne, a jeśli dla innych jest to synonim czegoś złego, to ich problem (mamy tu postawę Kalego: pamiętacie białe miasteczko i wezwania PO, wtedy w opozycji, do obywatelskiego nieposłuszeństwa wobec PiS-u i kanapki noszone pielęgniarkom przez Gronkiewicz-Waltz?). Wyjdźmy ze swoich lóż, nie marnujmy energii na wpisywanie coraz to mądrzejszych komentarzy (mam też na myśli siebie, ale to też przypadłość prawicowców i obiektywnych obserwatorów). Ci ludzie są tam dla naszej polskiej pamięci. Sami dobrze wiemy, że tam nie chodzi o sam krzyż jako znak. Może poprosić ludzi z "Solidarności", albo tych, którzy pilnowali grobu ks. Popiełuszki. Sam mieszkam daleko od Warszawy, ale już nie mogę znieść tych kpin i uprzykrzania tym ludziom pilnowania krzyża. Wiem, że teraz są wakacje i sporo osób wyjechało, ale może znajdzie się przysłowiowych dziesięciu sprawiedliwych. Nie kibicujmy (tylko). Niech komentujący widzą, że to jest poważna sprawa. Pozdrawiam. (2010.08.05 20:16)

 

Emil, : Dziękuję za ten tekst. Smutne, ale trafne i prawdziwe pytania. Tak naprawdę każda ze stron źle postąpiła w tej sprawie... (2010.08.04 12:52)

 

Andrzej, : Drogi Panie Pawle, ano dzieje się i wydarza się. Czasem trzeba przestać się wszystkiemu dziwić, tylko spojrzeć na dzieje Polski, ot chociażby od międzywojnia, poprzez wojnę, okres komunistyczny, pielgrzymki JP2, "Solidarność", stan wojenny, "przełom", umowę przy okrągłym stole, III RP, incydent rządów PiS, powrót do normalności, czyli zwycięstwo PO, eliminację PiS-u, katastrofę smoleńską... Proszę to umieścić na mapie Europy we właściwym miejscu i spojrzeć na sąsiadów, szczególnie na Rosję. Do tego trzeba dodać osłabienie Kościoła w wyniku demontażu tradycyjnej liturgii. W grobach katyńskich, syberyjskich i tych kryjących ofiary terroru niemieckiego, na emigracji i w starych mszałach znajdzie Pan nasiona służebności, ofiarności, uczciwości, posłuszeństwa Kościołowi. Oczywiście przed wojną nie było tu raju na ziemi, ale powiedzmy sobie szczerze, że fundamenty były o niebo solidniejsze. Oddziaływanie okupanta sowieckiego i zachodnich nowinek plus oderwanie Kościoła od jego tradycji robią swoje. Prawica słabiutka, eksploatuje swoją moc na niezliczonych blogach we wszystkich tych mądrych komentarzach (kto by tam się chciał w cokolwiek angażować?). Na polu polityki została rozbita lewica, kolesiostwo z PO i socjalistyczny PiS. Stąd dzieje się wiele rzeczy, które nie powinny się dziać. Ale czy poza komentarzami próbujemy w jakikolwiek sposób temu zaradzić i zejść tam na dół do ludzi? (2010.08.04 10:26)