po katolickich śladach
2019.02.22 12:17

Po katolickich śladach (7): René Girard

Charakter myśli Girarda ma w sobie coś z „dedukcji” Sherlocka Holmesa. Również reakcje na teorie obu tych geniuszy są podobne: najpierw niedowierzanie, irytacja, poczucie absurdalności podanego wyjaśnienia, a potem znów niedowierzanie, tym razem jednak spowodowane tym, że teoria okazuje się prawdziwa. Bo jak by Państwo zareagowali, gdyby ktoś nagle pojawił się przed Państwem i tonem nieznoszącym sprzeciwu powiedział bardzo szybko: „Ludzka kultura ma korzenie w religii, w której centrum znajduje się wydarzenie zabicia kozła ofiarnego. Kozioł ofiarny to niewinna ofiara, którą przeznacza się na śmierć, aby rozwiązać narastający konflikt w społeczeństwie. Konflikt ten bierze się z rywalizacji, a źródłem rywalizacji jest naśladownictwo, które każe ludziom pożądać tego, czego pożądają inni. Tak więc pożądanie ma sztuczny charakter, nie wynika z realnych potrzeb, a jedynie z potrzeb wywołanych przez naśladowanie innych. Proces naśladowczej rywalizacji narasta aż do momentu, w którym wybiera się niewinną jednostkę i obarcza ją równie fałszywymi, co same pragnienia, winami i stygmatami. Jednostka zostaje zabita, przywracając jedność grupie podzielonej przez rywalizację. Po morderstwie ofiary, niejako w podzięce za te zbawienne skutki jej śmierci, ten sam kozioł ofiarny, który został zabity z powodu swoich wymyślonych win, teraz zostaje ubóstwiony jako bóg i zbawca danej społeczności”.

Dziwne? Mało wiarygodne? Arbitralne? Wydaje się, że większość czytelników Girarda właśnie w ten sposób reaguje w pierwszym momencie na jego teorię. Jej autor był, choć nie od razu, uznanym badaczem i członkiem Akademii Francuskiej. A jednak taki apodyktyczny ton wypowiedzi połączony z lekceważeniem dla większości osiągnięć innych, bardziej wyważonych badaczy powodował odrzucenie u znacznej części jego kolegów po fachu. To tylko wzmagało efekt niechęci wobec Girarda i w rezultacie jest on nie tylko powszechnie podziwiany, ale też przez wiele osób nielubiany. Zupełnie jak Sherlock Holmes.

A jednak gdy powstrzyma się ten pierwszy odruch niedowierzania i przejdzie razem z Girardem przez jego analizy, w których bada on powieści Balzaca, Dostojewskiego czy Stendhala, grecką mitologię, opowieści o prześladowaniach Żydów, księgę Hioba, a wreszcie Ewangelię, to ogarnia nas zdumienie, ponieważ ta złożona i arbitralna teoria zaczyna się potwierdzać. W tekstach tych jest za dużo zbyt nietrywialnych zależności, zdarzeń i niuansów, które teoria Girarda wydaje się przewidywać, aby była ona tylko wymysłem francuskiego intelektualisty. I tutaj znów jest podobnie jak z Sherlockiem Holmesem: wszyscy patrzą na to samo, ale tylko jemu udaje się zobaczyć coś, czego inni nie widzą. Czytaliśmy powieści, uczono nas mitologii, słyszeliśmy nie raz Ewangelię, ale nie widzieliśmy.

Być może przesadziłem, mówiąc, że tylko Girardowi udaje się zobaczyć mechanizm kozła ofiarnego. W istocie on sam mówi, że nie wymyśla niczego nowego, tylko przypomina to, co zostało wprost powiedziane w Objawieniu chrześcijańskim. I w tym właśnie punkcie możemy zobaczyć, którędy biegnie droga Girarda po katolickich śladach. Gdybym miał rozbudowywać tę przewodnią metaforę tego cyklu, powiedziałbym, że Girard idzie bardzo długo, krok w krok obok katolickich śladów, ale zawsze trochę obok, choć bardzo blisko głównej ścieżki. Dlaczego? Ponieważ jest antropologiem, a nie Ojcem Kościoła (czy prorokiem), i wielokrotnie powtarza, że głoszone przez niego prawdy są czysto racjonalne.

Jak więc możliwe, że są to te same prawdy, które głosi Objawienie chrześcijańskie? Girard twierdzi, iż skuteczność mechanizmu kozła ofiarnego polega na tym, że jest on ukryty. A to dlatego, że opiera się na kłamstwie. Społeczność jest w stanie wybrać daną jednostkę, obarczyć ją winami całej wspólnoty, tylko jeśli skłamie na jej temat: przypisze jej cechy (szpetotę, kalectwo) i zachowania (kradzież, kazirodztwo, morderstwa), które predestynują ją na obiekt zbiorowej nienawiści. Ponieważ właściwą przyczyną tych oskarżeń jest nie rzeczywiste szukanie winnego, ale potrzeba rozwiązania konfliktu zagrażającego wspólnocie, to oskarżenia te nie muszą być prawdziwe, a nawet z zasady są fałszywe. Cały mechanizm działa – kozły ofiarne są wybierane i składane w ofierze – dopóki to kłamstwo trwa. Gdy zostanie ujawnione, przestaje być skuteczne. Wyjątkowość chrześcijaństwa i dowód jego prawdziwości zdaniem Girarda polega na tym, że jest to pierwsza religia, która odsłania to kłamstwo. Ewangelie nie są bowiem niczym innym jak opowieścią o śmierci absolutnie niewinnej ofiary – tak niewinnej, jak nie mógł być niewinny żaden zwykły człowiek; są opowieścią głoszoną „po krańce ziemi”, która uśmierciła kłamstwo prześladowcze. Zarazem z tego samego powodu chrześcijaństwo to ostatnia religia i kres wszelkich religii. Opierają się one bowiem właśnie na ubóstwieniu przez wspólnotę kozła ofiarnego, który zostaje zabity jako winny.

Girard mówi więc „o najwyższej mądrości Krzyża” i odkryciu rzeczy „ukrytych od założenia świata”. To właśnie ujawnienie mechanizmu kozła ofiarnego nazywa on Objawieniem i jego prawdy z całą stanowczością broni jako myśliciel. Co więcej, jego badania antropologiczne doprowadziły go do punktu, w którym powrócił do praktykowania religii swojego dzieciństwa, czyli katolicyzmu. Czy jednak nawrócenie będące skutkiem Objawienia nam racjonalnej, naukowej prawdy jest autentyczne? Czy takie Objawienie to rzeczywiście to samo Objawienie, o którym mówi teologia? Gdzie jest miejsce na łaskę w tej nauce, skoro w gruncie rzeczy chodzi tutaj o odsłonięcie pewnego prawa antropologicznego (nawet jeśli jest to fundamentalne prawo)? Czy rzeczywiście grzech i upadłą naturę człowieka można sprowadzić do mimetycznej rywalizacji i biorącej się stąd przemocy? Te pytania można sobie zasadnie stawiać i dezynwoltura, z jaką wypowiada się Girard, może być tu przyczyną pewnego zamętu. A jednak, jak sądzę, jeśli będziemy pamiętać o tych koniecznych rozróżnieniach, możemy zajść bardzo daleko z Girardem po katolickich śladach.

Z pewnością w nadprzyrodzonych darach łaski i obietnicy wiecznej chwały zawiera się dużo więcej niż tylko wyzwolenie od przemocy. To jest jasne i w tym sensie ofiara Chrystusa wysłużyła nam o wiele więcej niż tylko odsłonięcie prawdy o naszym pożądaniu. A jednak skłonność do naśladownictwa należy do natury człowieka, i to właśnie na niej buduje łaska, i to właśnie z niej korzysta szatan. Na czym bowiem polegało kuszenie w raju, przyczyna naszego upadku? Na zbudzeniu fałszywych pragnień. Dopóki wąż nie podsunął Ewie myśli, że może być jak Bóg (naśladowanie!), nie widziała ona, że drzewo to ma owoce „nadające się do jedzenia”. Dopóki Adam nie zobaczył owocu w ręce Ewy, nie szukał okazji, aby go zjeść. Kain i Abel – Kain postępuje podobnie jak jego brat, obaj składają ofiary, można powiedzieć, że naśladują się wzajemnie, ale Pan na „Kaina i na jego ofiarę nie chciał patrzeć”. Reakcją na niemożliwość całkowitego upodobnienia się do brata było zabicie go, a potem kłamstwa: „Wtedy Bóg zapytał Kaina: «Gdzie jest brat twój, Abel?». On odpowiedział: «Nie wiem. Czyż jestem stróżem brata mego?»”. Tak więc naśladownictwo (mimetyzm, jak nazywa je Girard) jest mechanizmem, za pomocą którego zadano rany naszej naturze. Również za pomocą tego samego narzędzia może zacząć działać w nas łaska: „Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje” (Łk 9, 23).

Tak więc z pewnością musimy odróżnić prawdy naturalne i nadprzyrodzone, ujawnienie mechanizmu antropologicznego i Objawienie, wyjaśnienie racjonalisty-antropologa i prawdy wiary. Jednakże łaska oświetla i zmienia nie co innego, ale właśnie naszą naturę, również tę społeczną. Dlatego też Girard mógł twierdzić, że ujawnienie prawdy o koźle ofiarnym jest świadectwem prawdziwości Objawienia. Ale nie tylko to: chrześcijaństwo trwale zmieniło ludzką kulturę i skutki tej zmiany trwają również wtedy, gdy chrześcijaństwo ulega sekularyzacji. Ta faza rozwoju społecznego nazywa się fazą postchrześcijańską. Powrót do religii przemocy jest już niemożliwy, ale pragnienie rywalizacji trwa i rozwija się bez przeszkód, zwłaszcza wtedy, gdy znika publiczna widzialność instytucji zbawienia, czyli Kościoła. W efekcie w kulturze postchrześcijańskiej kłamstwo prześladowcze musi udawać, że jest prawdą o „niewinnych ofiarach”, musi udawać Ewangelię. Na tym będzie polegało kłamstwo rozmaitych programów walki z przemocą i kampanii przeciwko rozmaitym formom „nienawiści”. Przedstawić dzieło poniżenia człowieka i odrzucenia Boga jako dzieło wyzwolenia człowieka od przemocy – jest to kłamstwo Antychrysta, o czym Girard, ku zgorszeniu wielu, również mówił bardzo otwarcie i stanowczo.

Polski czytelnik ma to szczęście, że w naszym języku dostępnych jest wiele prac Girarda, w tym większość najważniejszych. Nie będę tutaj wymieniał ich wszystkich. Niektóre z nich wyszły dawno i czasem trudno jest je zdobyć, niektóre zaś są wciąż w regularnej sprzedaży. Fascynującą przygodę z myślą Girarda warto zacząć następujących pozycji: Kozioł ofiarny (przeł. M. Goszczyńska, Łódź 1991) oraz Widziałem szatana spadającego z nieba jak błyskawica (przeł. E. Burska, Warszawa 2002). Źródła teorii Girarda znajdują się w książce poświęconej analizie dziewiętnastowiecznych powieści Prawda powieściowa i kłamstwo romantyczne (przeł. K. Kot, Warszawa 2001). Najbardziej rozbudowanym naukowym wykładem jego koncepcji początków religii jest dwutomowe Sacrum i przemoc (przeł. M. i J. Plecińscy, Poznań 1993 i 1994). Interesującym uzupełnieniem, skupiającym się na tematach postchrześcijaństwa i apokalipsy, jest wywiad Apokalipsa tu i teraz (przeł. C. Zalewski, Kraków 2018).

 

Paweł Grad

 

----- 

Drogi Czytelniku, skoro jesteśmy już razem tutaj, na końcu tekstu prosimy jeszcze o chwilę uwagi. Udostępniamy ten i inne nasze teksty za darmo. Dzieje się tak dzięki wsparciu naszych czytelników. Jest ono konieczne jeśli nadal mamy to robić.

Zamów "Christianitas" (pojedynczy numer lub prenumeratę)

Wesprzyj "Christianitas"

-----


Paweł Grad

(1991), członek redakcji „Christianitas”, dr filozofii, adiunkt na Wydziale Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Autor książki O pojęciu tradycji. Studium krytyczne kultury pamięci (Warszawa 2017). Żonaty, mieszka w Warszawie.