Informacja, że Janusz Korwin-Mikke tworzy europartię z francuskim Frontem Narodowym wcale nie jest dziwna. To nie tylko pieniądze brukselskie łączą oba ugrupowania – łączy je też wspólnota poglądów, czyli prorosyjskość.

 

W przypadku Frontu Narodowego jest to tradycyjne nawiązanie do francuskiego eurosceptyzymu, w którym dominuje polityka mocarstw i interesów ignorująca zasadę solidarności. Z perspektywy tego wydarzenia wreszcie widzimy także niezbyt korzystne dla Polski strony zachodnioeuropejskiego eurosceptycyzmu.

 

Prorosyjskość Kongresu Nowej Prawicy z kolei to kontynuacja ideologii UPR, która głosiła wrogość i brak zainteresowania wobec największego daru i wyzwania obecnych pokoleń, czyli własnego polskiego państwa. Kłopot polega na tym, że jest to ideologia, która realnie nie wspiera żadnych polskich interesów – nawet przedsiębiorców, choć ci ulegają takiemu złudzeniu. Warto przypomnieć sobie, że u zarania III RP retoryka JKM niebezpiecznie zbliżała się do retoryki słyszanej z ust Jerzego Urban, który skupiał się na lżeniu religii i, o czym mniej się pamięta, polskiego państwa.

 

Nie zmieniło się w tej sprawie zbyt wiele, choć teraz JKM znalazł siebie nieco inny elektorat – spadek po Palikocie czyli zwolenników wolnych konopii i katolikom, którym spodobał się anarchistyczny, ateistyczny i egoistyczny randyzm lidera KNP.

 

Tomasz Rowiński