ŚDM 2016
2016.07.28 22:40

Papież o chrzcie i miłosierdziu - dzień drugi

Dziś na Jasnej Górze Papież Franciszek oddał sprawiedliwość tradycjom. Przekazał złotą różę naszemu narodowemu sanktuarium - uczynił to jak jego poprzednicy: św. Jan Paweł II i Benedykt XVI w zastępstwie bł. Pawła VI, którego władze komunistyczne nie wpuściły do Polski na obchody 1000 lecia Chrztu Polski. Była liturgia nawiązująca licznymi elementami do tradycji łacińskiej. Łaciną posługiwał się celebrans, w śpiewie można było usłyszeć chorał, a centralną pozycję na ołtarzu zajmował krzyż zwrócony ku Papieżowi - to specyficznie ujęte, ale jednak, ad orientem.

 

Homilia w czasie Mszy, która była komentarzem do czytania o weselu w Kanie Galilejskiej w piękny sposób doprowadziła słuchaczy do obrazu opatrznościowego współwystępowania Rocznicy Chrztu Polski i Jubileuszu Miłosierdzia. Nie da się tego oderwać ani od wcześniejszych słów Papieża o specyficznej obecności Boga w dziejach, która nie jest poszukiwaniem przez Opatrzność doczesnej chwały dla siebie, ale która jednocześnie wszystko daje we własnym czasie. W te rozważania włącza się także myśl, że Bóg ukochał to co szczególnie słabe i pozbawione mocy. Cywilizacja, która pod hasłem emancypacji pragnie nade wszystko zaspokoić ludzką pożądliwość - władzy, posiadania, konsumpcji rzeczy i osób - uczy, że jedynym sposobem na zdobyć tego co uważamy za swoje jest dominacja i obojętność wobec innych i słabszych. Jaka wobec tego jest sytuacja najsłabszych w takiej cywilizacji?

 

Papież mówił, że Pan Jezus nie przyszedł na świat w “złotym wieku”, ale w trudnych czasach. Czy nie możemy powiedzieć, że z powodu grzechu nigdy takiego “złotego wieku” nie było? Wieku, w którym nie napotykalibyśmy rzeczywistych trudności w przełamywaniu logiki przemocy stojącej w poprzek życia miłosierdziem? Także dla najsłabszych. Najważniejszy moment nastąpił kiedy Franciszek mówi o chrześcijaństwie bardziej konsekwentnym. Zanim zajmiemy się ratowaniem świata zapytajmy się siebie czy nasze rodziny, nasze państwo są miejscem gdzie każdy może być przyjęty - także ten najsłabszy, może nieoczekiwany, gość, dar, którego przyjęcie jest znakiem dojrzałości i zażyłości z Bogiem? Nie chodzi bowiem o sentymenty, ale postawę odpowiedzialności.

 

Polska w roku chrzcielnego jubileuszu, jako naród chrześcijański, wezwana została do tego by wreszcie zrobić kolejny krok w dojrzałości swojego powołania. Miłosierdzie dla tych, którzy już są, ale nie mogą być jeszcze obmyci wodami chrztu. Nikt nie woła dziś w Polsce o miłosierdzie bardziej niż oni - ci których życia wielu nie nazywa życiem.

 

Temat miłosierdzia powrócił również podczas spotkania na krakowskich Błoniach, gdzie papież innymi słowami wskazał, że nakaz ludzkiego miłosierdzia musi być realizowany niejednokrotnie wbrew okolicznościom. Tak jak w katechezie do Polaków mówił o trudnych czasach dla miłosierdzia, tak do młodych powiedział o porzucaniu “wygody”, którego miłosierdzie wymaga.

 

“Znając żarliwość z jaką podejmujecie misję, śmiem powiedzieć: miłosierdzie ma zawsze młode oblicze. Serce miłosierne ma bowiem odwagę, by porzucić wygodę; serce miłosierne potrafi wychodzić na spotkanie innych, potrafi objąć wszystkich. Serce miłosierne potrafi być schronieniem dla tych, którzy nigdy nie mieli domu lub go stracili, potrafi stworzyć atmosferę domu i rodziny dla tych, którzy musieli emigrować, jest zdolne do czułości i współczucia. Serce miłosierne potrafi dzielić swój chleb z głodnym, serce miłosierne otwiera się, aby przyjmować uchodźców oraz imigrantów. Powiedzieć wraz z wami „miłosierdzie”, to powiedzieć: szansa, przyszłość, zaangażowanie, zaufanie, otwartość, gościnność, współczucie, marzenia.“

 

Papież mówił “szeroko”, co jak się zdaje miało nas skłonić do zauważenia, że “wygoda” to także przeciwstawianie jednego miłosierdzia drugiemu tak charakterystyczne dla złej, politykierskiej postawy, dla rozkoszy odeologii.

 

Z kolei przeciwstawienie “wyobcowującego oszołomienia” i “mocy łaski” stawia nas przed pytaniem czy nie zastępujemy prawdy jej atrakcyjnymi podrózbkami, czy wreszcie w samej wierze nie szukamy podniet i stymulacji stających się idolami zasłaniającymi Boga?

 

“Drodzy przyjaciele, pytam was: czy chcecie dla waszego życia tego wyobcowującego „oszołomienia”, czy też chcecie poczuć moc, która sprawia, że czujecie się żywi, pełni? Wyobcowujące oszołomienie, czy moc łaski? Jest jedna odpowiedź, by być spełnionymi, aby mieć odnowione siły: nie jest to rzecz, nie jest to jakiś przedmiot, ale żywa osoba – która nazywa się Jezus Chrystus.”

 

W sposobie mówienia i w tym co Papież mówi da się zobaczyć pragnienie jednoczenia i zasypywania przepaści, pragnienie mówienia chrześcijańskiego i nieideologicznego. Ten język mądrości słyszany z bliska przybliża chyba nam samego Papieża, kiedy nie musimy do słyszeć w poszumie medialnych przeinaczeń, ale bezpośrednio, "na żywo".

 

Tomasz Rowiński

 

Łaskawy czytelnik raczy zobaczyć także inne wpisy na ŚDM 2016.

 

 


Tomasz Rowiński

(1981), senior research fellow w projekcie Ordo Iuris: Cywilizacja Instytutu Ordo Iuris, redaktor "Christianitas", redaktor portalu Afirmacja.info, historyk idei, publicysta, autor książek; wydał m. in "Bękarty Dantego. Szkice o zanikaniu i odradzaniu się widzialnego chrześcijaństwa", "Królestwo nie z tego świata. O zasadach Polski katolickiej na podstawie wydarzeń nowszych i dawniejszych", "Turbopapiestwo. O dynamice pewnego kryzysu", "Anachroniczna nowoczesność. Eseje o cywilizacji przemocy". Mieszka w Książenicach koło Grodziska Mazowieckiego.