Ten artykuł, tak jak wszystkie teksty na christianitas.org publikowany jest w wolnym dostępie. Aby pismo i portal mogły trwać i się rozwijać potrzebne jest Państwa wsparcie, także finansowe. Można je przekazywać poprzez serwis Patronite.pl. Z góry dziękujemy.
Nieco zwlekałem z napisaniem o powieści Michała Gołębiowskiego, Dalej tylko pola. Chciałem bowiem nie tyle napisać recenzję, co po prostu podzielić się kapłańską refleksją. Opatrzność Boża wybrała na to odpowiedni czas: liturgiczne wspomnienie św. Wincentego a Paulo, patrona dzieł miłosierdzia. Sądzę, że nieprzypadkowo.
Historia opisana w książce wydaje się prosta. Nihil novi sub sole: miłość, rodzina, zniszczone relacje, życie, śmierć, prawda. Jednak już sam sposób napisania tej historii odziera poruszone kwestie z banału i prozaiczności. Krótkie podrozdziały sprawiają, że czytelnik musi ostrożnie łapać opisywaną chwilę. Czasowe przeskoki pobudzają wyobraźnię, gdyż autor nie pisze tego wszystkiego, czego byśmy się spodziewali, a raczej zostawia nas czasem w połowie zdania. Ale czy nie takie właśnie jest życie w jego nagości? I chyba to proponuje nam Gołębiowski: zatrzymanie się nad fenomenem życia, w całej jego filozoficznej i teologicznej perspektywie. I bynajmniej, nie robi tego nieśmiale.
1. Człowiek to wciąż homo viator
Powieść zmusza czytelnika do stanięcia wobec najważniejszych pytań ludzkiej egzystencji. To mnie w niej zachwyciło najbardziej. Dostajemy to w pięknej, sielskiej oprawie podhalańskiej przyrody, ale nie łudźmy się – autor nie ma skrupułów, bezlitośnie zamąca nowoczesnym bezmyślnym błogostanem, a wywołany do odpowiedzi czytelnik nie ucieknie przed kwestią Boga, zagadnieniami upływu czasu, niezawinionego cierpienia, przebaczenia, konfrontacji ze złem, śmierci czy piękna. Stąd unikalna wartość tej powieści. Autor ma odwagę rzucić w twarz współczesnemu (tj. ponowoczesnemu) człowiekowi pytania o to, czego ten się nie tylko boi, lecz o co nawet nie ma już ochoty pytać.
Kluczowe dla powieści pytania zdają się nużyć współczesnych. A może już w ogóle zapomnieliśmy o ich istnieniu? Stworzyliśmy przecież kulturę chwilowości, której warunkiem koniecznym stała się bezmyślność. Pytań już się nie stawia. Odpowiedź na nie wymaga bowiem zbyt wiele czasu. A czasu nie mamy, zwłaszcza wtedy, gdy trzeba pędzić coraz to dalej i bardziej intensywnie.
Swoista fragmentaryzacja narracji Dalej tylko pola, jej pokawałkowanie i niedopowiedzenie, pokazują, że koniuszek „skrawka” rzeczywistości (jak na przykład widok nadjeżdżającego pociągu)może stać się przyczynkiem do stawiania najważniejszych dla naszej egzystencji pytań. Odnajdujemy tu na przykład, znaną już starożytnym, prawdę, że człowiek jest istotą pozostającą w drodze. Wątek ten pojawi się zresztą później także w myśli chrześcijańskiej (na przykład w Liście do Diogneta). Pociąg jedzie, zatrzymuje się na kolejnych stacjach, a my wiemy, że nieubłaganie z nich odjedzie. Ten motyw powieści Dalej tylko pola każe nam snuć refleksję nad tym, jak na tę jazdę pociągiem jesteśmy w stanie spojrzeć. Czy będzie to dla nas wyłącznie biologiczna podróż, zwykła eskapada od stacji do stacji, czy jednak zobaczymy tu pielgrzymkę do stacji ostatniej i najważniejszej (gr. τηλος, czyli „cel”)?
Pytanie to czyni z książki Gołębiowskiego powieść teologiczną.
2. Przyroda jako locus questionis i spożywanie świata
Paradoksalnie, wewnątrz szybkich czasowych przeskoków autor umieszcza także spowolnione opisy przyrody. Mamy więc ruch i trwanie. Podobnie jak wspomniany „ostatni skrawek” w postaci odjeżdżającego pociągu, tak też bardzo szczegółowe opisy osób, przedmiotów i natury – stają się dla czytelnika specyficznym locus quaestionis.
Fotografowanie wszystkiego wokół oraz galopująca moda na selfie pokazują, że w istocie tracimy zdolność do uchwycenia napotkanej rzeczywistości. A może jest to efekt duchowego lenistwa? Na pewno jest to wypadkowa ciągłego pędu, który zmusza nas do połykania w całości ogromnych kawałków zastanych sytuacji i miejsc, niestety, bez ich „przeżuwania”. Dalej tylko pola to powieść, która przypomina o potrzebie zatrzymania się, tak aby życie stało się celebrowanym posiłkiem. To także wezwanie do walki z ospałością i brakiem czuwania, a więc – niezauważaniem tych osób i tej rzeczywistości, która stale nas otacza; wszystkiego tego, co jest „twarde, szorstkie, suche, mokre i ciężkie, więc po prostu istniejące”. Nie chodzi tu jednak wyłącznie o sytuacje graniczne. Gołębiowski inspiruje nas do tego, abyśmy dokładnie przegryzali pokarm, ten zwyczajny, codzienny i rutynowy.
Tylko wtedy, gdy nauczymy się dokładnie „spożywać” codzienność, będziemy też umieli przetrawić wydarzenia ekstremalne. „Zajrzenie pod spód iluzji” – jakże piękne wezwanie do wyrwania się z więzienia złudzeń, w których żyjemy i w które często się pchamy. Albo sami je sobie tworzymy.
3. Mors et vita duello conflixere mirando
Jaspersowską sytuacją graniczną, wobec której stawia nas narracja Dalej tylko pola, jest śmierć, a także rozmaite jej echa w naturze rzeczy, takie jak ból, cierpienie, choroba, przemijalność, rozkład, rozstanie, tęsknota, nieodwracalność sytuacji i czasu, a wreszcie – bezsilność. Zdaje się, że powieść mówi przede wszystkim o tańcu życia ze śmiercią. Jest to, dodajmy, locus quaestionis, które prowokuje do wszystkich najważniejszych pytań człowieka. Piękno, potęga, autonomia i majestat życia, a przy tym nieodzowność śmierci, stanowią osnowę powieści. Gołębiowski tka swoją opowieść przede wszystkim z tej materii.
Rozdział po rozdziale, ze stacji do stacji, przez kolejne opisy ludzi, przyrody i sytuacji – powieść prowadzi nas coraz głębiej w misteria vitae. Współcześnie chyba rzadko się nad tym dywaguje. A przecież to na tej tkaninie widzimy lepiej prawdę, dobro i piękno, Boga, cierpienie, wieczność, głębię, sens i cel istnienia. W tej warstwie swojej powieści Gołębiowski zdaje się obnażać nędzę współczesnego człowieka, który świadomie odrzucił metafizyczne i moralne pryncypia, tym samym gubiąc samego siebie. Ten wątek powieści jest tak mocny, a dla mnie dominujący, że polecając książkę znajomym, nazwałem ją, wprawdzie nieco pospolicie, „publicznym obnażeniem”. Może niezbyt elegancko, lecz oddając ładunek emocjonalny lektury. Gołębiowski, w moim mniemaniu bezceremonialnie, konfrontuje czytelnika, czy tego chce, czy nie, z tym wszystkim, co odrzucił lub uznał za nieważne. A jednak uznanie nagości jest konieczne, by się ubrać, a w ten sposób przeżywać pełnię człowieczeństwa. Uznanie bezdomności, również tej opisywanej w powieści, wzbudza pragnienie powrotu do metafizycznego i moralnego domu.
W tym sensie „nietaktowne” zderzenie czytelnika ze śmiercią unaocznia chyba najważniejszą tezę powieści. Pozwolę sobie wyrazić ją słowami bpa Jana Tyrawy: „Człowiek jest szczeliną metafizyczną, rozpiętą między dobrem a złem, między życiem i śmiercią”. A jednak ambiwalencja współczesnego człowieka, zwłaszcza w podejściu do tematu śmierci, staje się dziś coraz głębsza. Przewala się przez świat i zubaża prawdę o osobie ludzkiej. W szerokim odbiorze funkcjonują wprawdzie dzieła kultury pełne obrazów śmierci i przemocy, lecz chętnie sięgają po nie ludzie uciekający, gdzie tylko się da, przed refleksją nad śmiercią. „Bo zdrowie jest najważniejsze” – stało się współczesnym bożkiem.
Z jednej strony lęk przed śmiercią, a z drugiej – niemal histeryczna próba jej oswojenia poprzez brutalizację elementów kultury i życia. Wypchnięcie thanatosa z orbity poważnych rozważań rujnuje samopoznanie człowieka, poważnie ją przy tym fałszując na rzecz kolejnego egzystencjalnego mirażu. Sądzę, że trzeba nam dziś pilnie zajrzeć poza tę iluzję. A to w tym celu, aby odkryć skończoność materialnego życia, obarczenie tym, co nieuniknione, w tym także fizycznym cierpieniem. Niemoc, brak samowystarczalności, ból, strach, skończoność życia, tęsknota, nieodwracalność, nieuchronność – o tym wszystkim przeczytamy w powieści Dalej tylko pola.
Przesadzona (a w gruncie rzeczy pełna zwątpienia i dekadencka) afirmacja życia doprowadziła dziś do eksplozji nastrojów nihilistycznych. Jednocześnie odarła ona śmierć z jej realności i metafizycznego charakteru. W ten sposób wykradziono z natury człowieka pierwiastek duchowy. Człowiek stał się wyczerpany.
Chociaż temat śmierci potraktowany został w powieści Gołębiowskiego poważnie (i odważnie), to pod względem opisowym utkano go zaskakująco lekko i subtelnie. Można by powiedzieć, że śmierć zdarza się tutaj „jak gdyby nigdy nic”. Tym samym Gołębiowski umieszcza problem umierania we właściwym mu miejscu wewnątrz rzeczywistości. Owszem, śmierć jest potężna, należy jej się szacunek (mówimy wręcz o majestacie śmierci), zarazem jednak jest ona czymś najzwyklejszym pod słońcem. Ukazana w powieści jako nieuchronny i naturalny element wszelkiego życia, nie traci bynajmniej na powadze. Wzywa wręcz do oddania jej należnego szacunku.
Dalej tylko pola to powieść, która rzuca w twarz nowoczesnemu człowiekowi (temu, który się łudzi, że jest wieczny, a dzięki potędze nauki zapanuje kiedyś nad śmiercią) prawdę o nieuchronności. Robi to zwłaszcza w ostatnim, piątym rozdziale, gdzie czytamy o „prześwieceniu”. Neologizm ten przypomina zresztą teologiczną prawdę theosis. Gołębiowski nie tylko nie boi się więc ukazywania śmierci, lecz ma nawet odwagę pokazać ją w perspektywie wydarzenia Jezusa Chrystusa. Tak po prostu, prosto w oczy. Czyni to jakby w trzech odsłonach, od kontemplacji natury, przez troskę o życie zwierząt posiadających anima sensitiva, a na wiecznym przeznaczeniu człowieka kończąc.
4. Burza, wieża i Tabor
Swoistym preludium do punktu kulminacyjnego powieści jest długi opis przemijania uwidoczniony w powolnym obumieraniu przyrody. Spadające liście i nabrzmiałe sokiem owoce, które oddają się objęciom ziemi, fermentują, gniją, a wreszcie znikają. Zieleń lata zaczyna przechodzić w barwy jesieni. Nad tym wszystkim – wyłaniająca się z oddali wieżyczka kościelna oraz niepokojąco kłębiące się chmury. Wszystkie te elementy, opisane jednym tchem, zdają się mówić: „Tak, zauważasz przemijanie i śmierć, i nie zadowalają cię niepełne odpowiedzi. Chcesz prawdziwej odpowiedzi? Zajrzyj w głąb siebie, znajdź Mnie i słuchaj!”.
Chmury pojawiają się wtedy, gdy zauważona została wieża kościoła. Tak, jakby autor chciał wykazać, że Ewangelia przynosi burzę pytań i refleksji, którą współcześni chcieliby od siebie odegnać. Obecność Boga wyrywa osobę ludzką z błogostanu bezmyślności, życia w iluzji, skłębia nam w umyśle chmury, wszystko po to, abyśmy nie gdzie indziej, lecz właśnie pośród tej burzy szukali schronienia. Albo jeszcze inaczej: chowali się tam, gdzie bohaterowie książki, czyli w kościele. A w środku kościoła – w Chrystusie.
W powieści pojawia się też ważny motyw Przemienienia Pańskiego. Widzimy, jak epifania dokonuje się w codziennych realiach, w strumieniach czasu, który nie zatrzymując się, robi miejsce Bogu. On sam wypełnia w czasie metafizyczną szczelinę, o której wspominałem wyżej. Bóg osobiście zamieszkuje to pęknięcie w człowieku. To, co materialne, marne, niegodne i zniszczalne – zostaje wypełnione światłem i słowem. Wyłania się przed nami pełnia ludzkiego bytu; jest to cielesno-duchowa rzeczywistość, która, niestety przez śmierć, sięga wieczności. Gołębiowski pokazał tę prawdę w opisie zdychania kota. W kontraście do życia zwierzęcia, delikatnie i niemal niezauważalnie, podkreślił odmienność życia i śmierci człowieka. Ten drugi nie razi sobie z nieuchronnością, podejmuje dyskusję z Bogiem. Ukojenie przychodzi natomiast od Pana; nie tylko pod figurą Chrystusa, ale także w komunii.
Refleksja o śmierci człowieka jest zaskakująco krótka, wręcz oszczędna. Zajmuje bowiem ledwo dwie strony. Gołębiowski stwierdza, że człowiek żyje i umiera. To tyle. Należy to jednak czytać w świetle dotychczasowych rozdziałów. Człowiek umiera wyraźnie inaczej. Jest w nim jakaś odmienność od reszty stworzeń. „Rzeczywistość stale próbuje nam to przekazać”, czytamy, „zwykle używa do tego bólu utraty, lęku przed kruszeniem się spraw, ich przesypywaniem się w naszych rękach i na naszych oczach”.
5. Pantokrator w szczelinie muru
Pantokrator ukryty w dziurze – to, jak dla mnie, najważniejsze przesłanie książki Michała Gołębiowskiego. Człowiekowi pełnemu lęku, takiemu, który zapomniał, kim jest, po tym, jak wyciągnął rękę po owoc z drzewa życia, obwarował się pychą i uciekł przed poczuciem kruchości, trzeba dziś przypomnieć, że w tym, co odbiera jako niepokonalną i wstydliwą słabość, zagnieździł się Stwórca wszechrzeczy.
Bohater powieści zaczyna swój marsz w zetknięciu z oznakami nieuchronności, cierpienia i śmierci, „brnie przez upał, z trudem, mozolnie i ciężko, jak przez piaski”. Lecz to właśnie w czasie upału i mozołu (odczytujemy to jako synonim wewnętrznego zmagania), doświadczając w sobie metafizycznej szczeliny, właśnie w niej odnajduje małego ptaszka. Pamięć o nim powróci w zakończeniu powieści. Przyjrzyjmy się jednak fragmentowi, który zawiera w sobie sedno tego, co próbuję wyrazić:
„Chcąc odpocząć opieram się o spękany mur (…). Odwracam się, zauważam dziurę, a w środku, w chłodnej szczelinie – uwite gniazdo i małego ptaka. Oddalam się od muru, aby nie burzyć spokoju małego stworzenia. Wtedy dociera do mnie myśl, że Chrystus, wielki Pantokrator, pod którego stopami legła cała rzeczywistość, kryje się we mnie, tak jak tak w szczelinie muru. Nieustannie porusza łaską, mieszka w wyłomie mojej istoty”.
Mur niech będzie tym wszystkim, przez co nie możemy dostrzec prawdy. Nie tylko utrudnia on poznanie, ale także wędrówkę przez życie. Nie da się go obejść, ani przeskoczyć. Można od niego uciec na drugą stronę ulicy, cofnąć się, dokonać regresu, udawać, że go nie ma, a więc żyć w iluzji. Kiedy się go jednak dotknę (czyli pozwolę temu, co mnie przerasta, jakoś wejść w moje poznanie), okaże się, że znajduje się tam szczelina zamieszkana przez życie. Jest we mnie wyłom, w którym mieszka Bóg. On zaś – to Życie.
Gołębiowski zdaje się tym samym rzucać wyzwanie współczesności, która chce ukazać człowieka jako twardą, niezniszczalną monadę bez jakiejkolwiek skazy. W tym, co dziś oceniamy jako bezsensowne i słabe, kryje się jednak sens, w zasadzie będący osobowym Sensem. Trzeba tylko iść, dalej, przez pola, co oznacza – przez życie, nie zważając na mury, dostrzegać szczeliny i wyłomy, a kiedyś w środku nich – znajdziemy życie. Z kolei to zetknięcie z Bogiem jako życiem pozwoli nam wrócić do „spożywania rzeczywistości”, zajrzeć pod spód iluzji, zrozumieć wszystko, co jest przecież dziecinnie proste.
6. Spór z ponowoczesnością
Przesiąknięta biblijną nadzieją powieść Michała Gołębiowskiego jest więc dobrym przyczynkiem do tego, abyśmy na nowo „spożywali rzeczywistość”. W ten sposób autor zdaje się wchodzić w polemikę z ponowoczesnym rozumieniem życia i wiary jako niezdefiniowanej, zamkniętej w sobie „duchowości”, która jest tylko środkiem doraźnym; takim, który nie baczy na całość, ani na cel (τηλος) istnienia.
Współcześnie religia przestała być życiodajnym odniesieniem do rzeczywistości nadprzyrodzonej, całościowym podporządkowaniem życia Bogu w relacji osoby z Osobą. Stała się raczej karykaturą niezwykłej więzi Stwórcy ze stworzeniem. Mówiąc wprost, zamknęła nas w egoistycznym, autodestrukcyjnym samo-odniesieniu. „Duchowość” ponowoczesna to marna podróbka tego, czym jest chrześcijaństwo. Nie ukazuje nam ona całej prawdy o człowieku, ani tym bardziej o Absolucie.
Także z tego powodu sądzę, że powieść Michała Gołębiowskiego, odważnie odnosząca się do ponowoczesnej dekonstrukcji człowieka, jest ważnym głosem w sporze z „tym światem”. Wskazał na to Maksymilian Odrzywołek, udowadniając w recenzji dla pisma Nowe Książki (nr 11/2024), że Dalej tylko pola przełamują sceptycyzm nowoczesnej literatury względem umiejętności ukazania uniwersalnej prawdy.
Gołębiowski zadaje nam, czasem wbrew naszej woli, pytania metafizyczne, egzystencjalne, etyczne i religijne. Podkreśliłem już wcześniej nieprzypadkowość liturgicznego wspomnienia św. Wincentego a Paulo, które przypada na dzień pisania tych paru słów refleksji. Należy zauważyć, że był to kapłan, którego dwa egzystencjalne doświadczenia, destrukcyjnej siły grzechu oraz materialnego ubóstwa, postawiły do moralnego i duchowego pionu.
Sądzę, że podobny potencjał ma powieść Dalej tylko pola.
ks. Adam Rożniakowski
Ten artykuł, tak jak wszystkie teksty na christianitas.org publikowany jest w wolnym dostępie. Aby pismo i portal mogły trwać i się rozwijać potrzebne jest Państwa wsparcie, także finansowe. Można je przekazywać poprzez serwis Patronite.pl. Z góry dziękujemy.