szkice
2021.07.09 15:33

Ostatni akord ruchu beginek

fot. DK

fot. DK

Ten artykuł, tak jak wszystkie teksty na christianitas.org publikowany jest w wolnym dostępie. Aby pismo i portal mogły trwać i się rozwijać potrzebne jest Państwa wsparcie, także finansowe. Można je przekazywać poprzez serwis Patronite.pl. Z góry dziękujemy.

Każdy z nas uczył się na lekcjach historii o begardach i beginkach. W średniowiecznej Europie były ich setki tysięcy i stanowili ważną siłę społeczną; zajmowali się pracą charytatywną i innymi pożytecznymi zajęciami, ale czasem popadali w herezję i potrafili uczestniczyć w buntach, dlatego w gruncie rzeczy często stanowili dla Kościoła kłopot. Nie bardzo było wiadomo, co to jest — niby mieszkali w klasztorach, ale nie byli zakonnikami. W podręcznikach do dalszych klas już się więcej nie pojawiali i nie napotykaliśmy śladów ich istnienia podczas wakacyjnych wycieczek po Polsce, więc nawet ci z nas, którzy zapamiętali te dwie dziwne nazwy na b, odbierali je najwyżej jako kolejny romantyczny przejaw tajemniczego i niesamowitego średniowiecza.

Dziedziniec Begijnhofu, amsterdamskiego beginaża. Fot. © DK

Dziedziniec Begijnhofu, amsterdamskiego beginaża. Fot. © DK

Kiedy zniesiono wizy i otwarto granice, a siła nabywcza Polaków wyrównała się z zachodnią na tyle, że mogliśmy zacząć jeździć na wakacje do Europy zachodniej, na zabytkowych starówkach Belgii, Holandii czy północnej Francji zetknęliśmy się z beginażami. Wszystkie wyglądały podobnie — zespoły małych, takich samych domków, otaczających trójkątne czy kwadratowe podwórza, często także z kaplicą lub kościołem. (Można powiedzieć, że już wiadomo, kto wynalazł zabudowę szeregową). To w nich mieszkały zagadkowe beginki. Dzisiaj zespoły tych prześlicznych budyneczków należą do najpopularniejszych turystycznych atrakcji Amsterdamu, Brugii, Gandawy, Sint-Truiden czy Louvain. No ale zawsze jest to zwiedzanie zabytków, odwiedzanie dawno wymarłych duchów. Beginek w nich nie ma; dziś mieszkają tam zwykli ludzie (często kobiety) czy mieszczą się instytucje kultury; zawsze jest cicho, sennie i na uboczu, nawet jeśli od hałaśliwych ulic pełnych butików i turystów dzieli nas tylko kilkadziesiąt metrów.

Zachowane beginaże są tak stare i „odległe” od dzisiejszych czasów, że byłam więcej niż pewna, iż tajemnicze beginki zniknęły z nich dwieście czy czterysta lat temu. Jakież było moje zdziwienie, gdy na Twitterze przeczytałam, że 23 maja 2021 r., upłynęło 50 lat od śmierci ostatniej amsterdamskiej beginki!

Amsterdamski beginaż (Begijnhof) jest tak ważnym symbolem miasta, że ostatniej begince poświęciła duży artykuł główna amsterdamska gazeta „Het Parool”, medium generalnie podobnie achrześcijańskie jak liberalne elity rządzące dzisiaj miastem. Autorem artykułu jest pan Koen Kleijn, znawca dziejów Amsterdamu i redaktor naczelny magazynu „Ons Amsterdam” prezentującego historię miasta. Pokrótce streszczę, co napisał pan Kleijn o ostatniej amsterdamskiej begince:

Nazywała się Agatha Kaptein i gdy umierała 23 maja 1971 r., miała 84 lata. O jej śmierci powiadomiły z melancholią ówczesne gazety, ponieważ wraz z Agathą umarła ponadsześciusetletnia historia amsterdamskich beginek (wiemy, że tamtejszy beginaż istniał już w 1346 r.) — kończył się zatem długi rozdział w dziejach miasta.

Agatha Kaptein urodziła się w 1887 r. w katolickiej rodzinie w Akersloot jako ósma z trzynaściorga rodzeństwa; jej ojciec był rolnikiem i hodowcą bydła. Czworo rodzeństwa zmarło w dzieciństwie, sześć sióstr wyszło za mąż, a Agatha i jej młodsza siostra nadal mieszkały z rodzicami. Nie wiadomo, kiedy dokładnie Agatha wstąpiła do beginek, ale z akt miejskich wynika, że w roku 1932 mieszkała już w beginażu. Miała wówczas 45 lat. Kleijn sądzi, że być może wykupiła prawo do mieszkania w domku (nr 26) w beginażu ze spadku, który przypadł jej po matce zmarłej w 1926 r. (ojciec zmarł dopiero w 1940 r.).

Tu dochodzimy do istoty, czym były beginaże i beginki. Te pobożne kobiety spełniały część praktyk zakonnych, takich jak msza, modlitwa czy dzieła charytatywne, ale nie składały wieczystych ślubów zakonnych i dlatego, jeśli chciały, mogły opuścić beginaż i wyjść za mąż lub w dowolny inny sposób pokierować swym losem. Nie traciły też prawa do posiadania majątku. Miały przełożoną, jak w zakonie, nosiły strój przypominający zakonny, ale mieszkały pojedynczo lub po dwie w poszczególnych domkach na terenie beginaża, płacąc za nie czynsz. Same też musiały się utrzymać — z własnego kapitału czy pracy (np. nauczycielek czy pielęgniarek).

W beginażu amsterdamskim przyjmowano kobiety po trzydziestce, cieszące się dobrą opinią. Musiały zdeponować kapitał co najmniej 650 guldenów. Składały czasowe śluby czystości i posłuszeństwa (ubóstwa nie, gdyż posiadały majątek) oraz miały obowiązek modlić się „o nawrócenie niekatolików w naszej diecezji”.

Agatha przy wstąpieniu do beginaża przyjęła imię Antonia. W tym czasie beginek było już tylko około dziesięciu, a po wojnie ich sytuacja materialna pogorszyła się tak, że w 1950 r. kilka z nich (w tym Agatha-Antonia) poprosiło władze kościelne o zgodę na złożenie ślubu ubóstwa, licząc, że będzie im dzięki temu łatwiej otrzymać pomoc materialną. Wszystkie były już wtedy w starszym wieku i w kolejnych latach stopniowo wymierały. Agatha (Antonia) umarła jako ostatnia; zachowała się po niej pamięć, że była prawdziwym człowiekiem modlitwy — modliła się bardzo wiele, ale póki mogła, pełniła też dzieła charytatywne i wspierała misje. W ostatnich latach życia ciężko chorowała. Pochowano ją w grobie sióstr na cmentarzu św. Barbary. Tyle „Het Parool” i Koen Kleijn.

Zachowało się zdjęcie Agathy i jeszcze jednej beginki z lat 60.; zgodnie z tradycją 2 maja przystrajają na dziedzińcu Begijnhofu kwiatami grób Cornelii Arens, beginki zmarłej w 1654 r. Źródło: Stadsarchief Amsterdam.

Zachowało się zdjęcie Agathy i jeszcze jednej beginki z lat 60.; zgodnie z tradycją
2 maja przystrajają na dziedzińcu Begijnhofu kwiatami grób Cornelii Arens,
beginki zmarłej w 1654 r. Źródło: Stadsarchief Amsterdam.

Agatha Kaptein, zmarła w 1971 r., była ostatnią amsterdamską beginką, ale nie ostatnią beginką na świecie. 13 kwietnia 1990 r., zmarła ostatnia holenderska beginka, Cornelia Catharina Frijters, która mieszkała w beginażu w Bredzie. Natomiast ostatnia w ogóle beginka na świecie, Marcella Pattyn z beginaża w Kortrijk w Belgii, zmarła 14 kwietnia 2013 r., zaledwie osiem lat temu... Na YouTubie jest nawet dostępny krótki filmik z 2011 r., z uroczystości siedemdziesięciolecia jej ślubów beginackich:

Wraz ze śmiercią Cornelii Frijters i Marcelli Pattyn dobiegły kresu ponadosiemsetletnie dzieje beginek i beginaży.

Serdecznie dziękuję panu Ericowi Holterhuesowi za powiadomienie na Twitterze o 50. rocznicy śmierci ostatniej amsterdamskiej beginki oraz za udostępnienie artykułów z „Het Parool” i ze strony begijnhofbreda.nl.

Dominika Krupińska

Źródła: parool.nl, begijnhofbreda.nl

Artykuł ukazał się pierwotnie na blogu autorki "Adoptuj kościół w Holandii".

 

----- 

Drogi Czytelniku, prenumerata to potrzebna forma wsparcja pracy redakcji "Christianitas", w sytuacji gdy wszystkie nasze teksty udostępniamy online. Cała wpłacona kwota zostaje przeznaczona na rozwój naszego medium, nic nie zostaje u pośredników, a pismo jest dostarczane do skrzynki pocztowej na koszt redakcji. Co wiecej, do każdej prenumeraty dołączamy numer archiwalny oraz książkę z Biblioteki Christianitas. Zachęcamy do zamawiania prenumeraty już teraz. Wszystkie informacje wszystkie informacje znajdują się TUTAJ.

 


Dominika Krupińska

Dominika Krupińska (1970), doktor teologii i historyk. Mieszka w Podłężu.