Ten artykuł, tak jak wszystkie teksty na christianitas.org publikowany jest w wolnym dostępie. Aby pismo i portal mogły trwać i się rozwijać potrzebne jest Państwa wsparcie, także finansowe. Można je przekazywać poprzez serwis Patronite.pl. Z góry dziękujemy.
Rekolekcje Stowarzyszenia św. Benedykta Patrona Europy (ASBPE) – cztery nauki wygłoszone w Opactwie Notre-Dame de Triors w dniach 5-6 października 2024 r.
Nauka pierwsza
Wprowadzenie: Król jest łaskawy, gdy królowa jest u jego boku
Ludzkość pragnie zbawienia, lecz nie wie, jak je osiągnąć. Czuje jednak dobrze, że zbawienie może pochodzić jedynie od Boga. Jak jednak dosięgnąć Boga, jak dotrzeć do Wszechmogącego? Jak skłonić Jego Serce do okazania nam miłosierdzia?
Czy mamy orędownika, który potrafi sprawić, że Pan nas wysłucha? Sam Bóg dał nam takiego Orędownika (zob. 1 J 2,1) – jest nim Pan Jezus. Ale mamy także Orędowniczkę – jest nią Najświętsza Maryja Panna, która jest naszą Matką, Królową całego stworzenia. Ona włada nawet sercem Boga.
Przez te dwa dni będziemy rozważać tę rolę Maryi. Jest Ona wszechmocna wobec serca Bożego, wszechmocna przez swoje błaganie – omnipotentia supplex.
Będziemy postępować krok po kroku. Najpierw wsłuchamy się w Stary Testament, w którym znajdziemy kobiety potrafiące prośbą skłonić serca swoich mężów. Wśród nich są również królowe, które zapowiadają Maryję, są jej prefiguracją.
Następnie skierujemy nasz wzrok na samą Najświętszą Pannę i zwrócimy uwagę, że posiada Ona wszystkie cechy doskonałej Orędowniczki: jest nam serdecznie i niezachwianie oddana, wie, jak przemawiać do Pana, a On wysłuchuje Jej próśb.
Dlatego nazywana jest „wszechmocą błagającą – omnipotentia supplex”. Spróbujemy też prześledzić historię tego tytułu w dziejach chrześcijaństwa.
Na początek przeczytajmy fragment z Księgi Nehemiasza. Prorok Nehemiasz był jednym z Izraelitów deportowanych do Suzy podczas niewoli babilońskiej. Pragnął wrócić do Ziemi Świętej, aby odbudować Jerozolimę, która popadła w ruinę. Był urzędnikiem króla Artakserksesa, ale spełniał swoje zadania z widocznym smutkiem:
Król mi rzekł: „Czemu tak smutno wyglądasz? Przecież nie jesteś chory! Nie, lecz masz jakieś zmartwienie?” I przeraziłem się do najwyższego stopnia, i rzekłem królowi: „Niech król żyje na wieki! Jakże nie mam smutno wyglądać, gdy miasto, gdzie są groby moich przodków, jest spustoszone, a bramy jego są strawione ogniem”. I rzekł mi król: „O co chciałbyś prosić?” Wtedy pomodliłem się do Boga niebios i rzekłem królowi: „Jeśli to odpowiada królowi i jeśli sługa twój ma względy u ciebie, to proszę, abyś mnie posłał do Judy, do grodu grobów moich przodków, abym go odbudował”. I rzekł mi król, podczas gdy królowa siedziała obok niego: „Jak długo potrwa twoja podróż? I kiedy powrócisz?” I król, gdy podałem mu termin, raczył mnie wyprawić (Ne 2,1-6).
Nehemiasz przedstawił swoje pragnienie, zgadzając się na to, że król postanowi, jak sam zechce. Nie odwoływał się do sprawiedliwości, lecz do królewskiego serca. Opisanie własnych przeżyć miało skłonić monarchę do okazania dobroci. Prorok prosił o łaskę. Jak jednak wyprosić łaskę?
Nehemiasz miał szczęście – przy królu była królowa. To jej obecność sprawiła, że atmosfera rozmowy wypełniła się łagodnością. Ten szczegół nie jest bez znaczenia. W obecności królowej król był skłonny do wielkoduszności.
Tak więc król, obok którego siedziała królowa, stał się łaskawy. Można przypuszczać, że gdyby królowej tam nie było, serce władcy nie byłoby tak otwarte i skłonne do okazania dobroci.
Tytuł „królowej” lub „pani” – domina, która cieszy się pełną łaskawością króla pojawia się w Piśmie Świętym jeszcze w jednym miejscu. W naszej liturgii śpiewamy psalm 44, a w nim te słowa: Astitit regina a dextris tuis in vestitu deaurato. W tłumaczeniu ten fragment psalmu brzmi:
Stanęła królowa po prawicy twojej w ubiorze złotym (Ps 44,10).
Dziś my również – jak Nehemiasz – jesteśmy wygnańcami. Pragniemy zaangażować się w budowę nowego Jeruzalem – Jeruzalem niebieskiego. Czy znajdziemy królową, która, przebywając u boku Króla, swoją cichą obecnością skłoni Jego serce ku nam?
Królowa skłania ucho króla
Oczywiście, jak już powiedzieliśmy i jak dobrze wiemy, to Najświętsza Maryja Panna jest naszą królewską Orędowniczką. Rozważmy więc ten temat, przyglądając się innym kobiecym postaciom ze Starego Przymierza, które wstawiały się u króla, aby uzyskać ocalenie.
W Piśmie Świętym czytamy o Abigail i Batszebie, żonach króla Dawida. Pismo opowiada nam też historię królowej Estery.
Abigail była najpierw żoną „okrutnego i występnego” Nabala, który rozgniewał Dawida, przez co naraził siebie i swój dom na śmierć (por. 1 Sm 25). Jednak Abigail, uprzedzając to, co miało się wydarzyć, zabrała ze sobą dary i wstawiła się u Dawida za swoim mężem. Jej piękno i mądrość zjednały jej życzliwość króla, który oszczędził Nabala. Po jego śmierci Dawid pojął Abigail za żonę.
Co do Batszeby, znamy ją lepiej – była żoną Uriasza Chetyty, a Dawid zgrzeszył z nią ciężko i doprowadził do śmierci jej męża. Później jednak po została jego prawowitą małżonką, a sam król odpokutował za swoje czyny. Syn Dawida i Batszeby Salomon został wyznaczony na następcę tronu. Pod koniec życia Dawida inny jego syn, Adoniasz, zaczął rościć sobie prawa do korony. Wtedy Batszeba, matka Salomona,
weszła do sypialni bardzo już podeszłego w latach króla (…), uklękła i oddała pokłon królowi, a król ją zapytał: „Czego chcesz?” Wtedy odrzekła mu: „Panie mój! Tyś poprzysiągł twojej służebnicy na Pana, Boga twego: Salomon, twój syn, będzie królował po mnie i on będzie zasiadał na moim tronie. A oto teraz Adoniasz stał się królem! A ty, panie mój, królu, nic o tym nie wiesz (1 Krl 1,15-18).
Batszebę wsparł prorok Natan, a wówczas król Dawid przysiągł Batszebie:
„Na życie Pana, który wyratował mnie z wszelkiego utrapienia! Jak przysiągłem ci na Pana, Boga Izraela, mówiąc, że Salomon, twój syn, będzie królował po mnie i on będzie zasiadał na moim tronie po mnie, tak właśnie dziś uczynię”. Wtedy Batszeba, upadłszy twarzą do ziemi, oddała pokłon królowi oraz powiedziała: „Niech żyje mój pan, król Dawid, na wieki!” (1 Krl 1,29-31).
Jednak prośby przedstawiane przez Batszebę królowi nie zawsze przynosiły zamierzony efekt. Gdy Salomon został już królem, sytuacja się zmieniła. Pewnego razu królowa matka przedstawiła swojemu synowi prośbę Adoniasza, jego przyrodniego brata. Adoniasz chciał pojąć za żonę Szunemitkę Abiszag, którą wcześniej sprowadzono do króla Dawida, aby go ogrzewała. Oto jak potoczyła się ta historia. Batszeba powiedziała do Adoniasza:
„Dobrze, ja powiem o tobie królowi!”. Batszeba więc weszła do króla Salomona, aby przemówić do niego w sprawie Adoniasza. Wtedy król wstał na jej spotkanie, oddał jej pokłon, a potem usiadł na swym tronie. A wtedy postawiono tron dla matki króla, aby usiadła po jego prawej ręce. Ona wtedy powiedziała mu: „Mam do ciebie jedną małą prośbę. Nie odmawiaj mi!” A król jej odrzekł: „Proś, moja matko, bo tobie nie będę odmawiał”. Wtedy przemówiła: „Niech Abiszag Szunemitka będzie dana za żonę twemu bratu Adoniaszowi!” Odpowiadając na to, król Salomon rzekł swojej matce: „A dlaczego prosisz dla Adoniasza o Abiszag Szunemitkę? Proś raczej dla niego o władzę królewską, bo on jest moim starszym bratem i ma za sobą kapłana Abiatara i Joaba, syna Serui!” Następnie król Salomon przysiągł na Pana, mówiąc: „Niech mi Bóg to uczyni i tamto dorzuci, jeśli Adoniasz nie na swą zgubę poruszył tę sprawę” (1 Krl 2,18-23).
Król odnosi się z wielkim szacunkiem do królowej matki. Z tego powodu decyduje się na odejście od dworskiej etykiety. Jeśli królowa nie została wysłuchana, to dlatego, że w jej prośbie brakowało mądrości – jej spełnienie mogło dać mocny oręż w ręce konkurenta króla Salomona, a to nie było zgodne z Bożym planem. Podobnie podczas Męki Pańskiej nie było zgodne z Bożym planem, aby Piłat posłuchał nalegań swojej żony.
Postacie Abigail i Batszeby pomagają nakreślić szkic obrazu Najświętszej Maryi Panny, naszej Orędowniczki u Boga.
Posłuchajmy teraz bardzo wymownej opowieści o królu, który wysłuchał próśb swojej żony. Chodzi o Aswerusa i Esterę. Znacie tę historię. Dzieje się ona w Suzie. Haman, najwyższy urzędnik królewski, uzyskał od króla Aswerusa, władcy Persów i Medów, zgodę na zagładę narodu żydowskiego. Królowa Estera także należy do tego narodu, choć król o tym nie wie. Postanawia ocalić swój lud i przemówić w tej sprawie do króla. Zgodnie z królewskim prawem królowej nie wolno było wejść do komnaty królewskiej bez pozwolenia. Estera, pokładając ufność w miłości króla, odważa się złamać to prawo:
Przeszedłszy przez wszystkie bramy stanęła przed królem. A on siedział na tronie swego królestwa, strojny we wszystkie swoje wspaniałe szaty, cały w złocie i drogich kamieniach, i był bardzo surowy. I podniósł majestatyczne swe oblicze, i spojrzał w największym gniewie. A królowa zachwiała się, zmieniła swój wygląd, zbladła i pochyliła się na głowę służącej, która ją wyprzedzała. I przemienił Bóg usposobienie króla na łaskawe, tak że zaniepokojony zeskoczył ze swego tronu i wziął ją w ramiona, aż przyszła do przytomności. I odezwał się do niej bardzo łagodnie, i rzekł jej: „Cóż ci to, Estero? Jam brat twój, bądź dobrej myśli! Nie umrzesz, ponieważ nasze zarządzenie odnosi się do ogółu, przybliż się!” I wyciągnął złote berło, i położył je na szyi jej, i pocałował ją, i rzekł: „Mów do mnie!” I rzekła do niego: „Ujrzałam cię, panie, jak anioła Bożego i zatrwożyło się serce moje od strachu przed majestatem twoim, ponieważ jesteś godny podziwu, panie, a oblicze twoje jest pełne wdzięku”. A gdy to mówiła, znowu upadła z wyczerpania. Król zaś przestraszył się, a cała służba jego pocieszała ją. I rzekł król do niej: „Co ci się stało, królowo Estero, i jaka jest prośba twoja? – choćby to była połowa królestwa, będzie ci dane”. Na to Estera odpowiedziała: „Jeśli się to podoba królowi, to niech przyjdą król i Haman na ucztę, którą ja przygotowałam dla niego”. I rzekł król: „Zawołajcie szybko Hamana, aby spełnił wolę Estery”. Tak przyszli król i Haman na ucztę, którą Estera wydała. I odezwał się król do Estery po napiciu się wina: „Jakie jest życzenie twoje, a będzie spełnione, i co za prośba twoja? Choćby to była połowa królestwa, stanie się” (Est 5, 1b-6).
Król został oczarowany wrażliwym pięknem swojej małżonki. Dwa rozdziały dalej czytamy:
Rzekła królowa Estera: „Królu, jeśli mnie darzysz życzliwością i jeśli królowi się podoba, to niech będzie darowane mi życie na moją prośbę i lud mój na moje życzenie! Albowiem sprzedano nas, mnie i mój lud, aby nas wygładzić, wymordować i zniszczyć. Gdyby nas sprzedano tylko jako niewolników i niewolnice, milczałabym, chociaż nie wynagrodzi nigdy ciemiężyciel szkody królowi”. A na to odpowiedział król Aswerus i rzekł królowej Esterze: „Któż jest ten, który zawziął się w sercu swoim, aby to uczynić, i gdzie on jest?” I odpowiedziała Estera: „Tym przeciwnikiem i wrogiem jest Haman, ten niegodziwiec”. Haman zaś zatrwożył się wobec króla i królowej (Est 7,1-6).
Estera osiąga to, czego pragnęła. Ta piękna królowa jest proroczą zapowiedzią, figurą Najświętszej Maryi Panny, która przez czyste piękno swojej duszy zachwyciła samego Boga. Maryja również uzyskała gwarancję zbawienia swojego ludu, zbawienia dla całej ludzkości. Ona przyjęła naszego Zbawiciela.
Najświętsza Dziewica prosi o życie dla siebie, przede wszystkim jednak prosi o ocalenie całego swojego ludu. Jednocześnie wskazuje osobę wroga. Jest on potężny i pyszny, i już zaplanował zagładę rodzaju ludzkiego. Maryja jednak miażdży go swoją małą, niepokalaną stopą. Właśnie w ten sposób zabiega o królewskie upodobanie.
Można by zarzucić królowej Esterze, że posłużyła się swoim wdziękiem, aby uwieść króla, podobnie jak córka Herodiady, która swoim tańcem tak zauroczyła króla Heroda i jego współbiesiadników, że król powiedział do niej: „Proś mnie, o co chcesz, a dam ci (...), nawet połowę mego królestwa” (Mk 6,22-23).
Jednak nie o to chodzi Esterze. Najświętszej Dziewicy również nie zależy na realizacji jakichś swoich osobistych planów. W ich sercach wszelka intencja jest czysta. Żaden egoizm nie mieszka w sercu tej, która całkowicie oddała się Panu i swojemu ludowi.
W tym kontekście przychodzą na myśl także postacie św. Marii Magdaleny i św. Marty, które przez swoje łzy i miłość wyjednały zmartwychwstanie swojego brata Łazarza. Jezus wzruszył się bólem swoich przyjaciółek.
Przypomnijmy sobie także Pieśń nad Pieśniami, w której Umiłowany mówi do Umiłowanej, że czuje się pokonany jednym jej spojrzeniem („Oczarowałaś me serce, siostro ma, oblubienico, oczarowałaś me serce
jednym spojrzeniem twych oczu”; Pnp 4,9).
„Piękno zbawi świat” – powiedział Dostojewski, i jest to bardzo prawdziwe. U Boga piękno przyzywa wszelką łaskę, nad złem zaś triumfuje. Piękno dusi diabła, który nienawidzi każdej harmonii. Oczywiście chodzi tu przede wszystkim o nasze piękno moralne – piękno, które jest owocem cnót. Dusza pełna cnót promieniuje tym pięknem wokół siebie.
Na zakończenie tej krótkiej medytacji możemy zadać sobie pytanie, na ile staramy się mieć duszę piękną przed Bogiem. Piękną przez modlitwę, piękną przez miłość, piękną przez dobre uczynki, piękną przez ozdoby głębokiej kultury chrześcijańskiej.
Nauka druga
Maryja, Matka Jezusa i nasza Matka
Wczoraj wieczorem mogliśmy rozważać prawdę, która często powraca na kartach Pisma Świętego: surowość mężczyzny jest często łagodzona – przez co staje się bardziej ludzka i sprawiedliwa – gdy kobieta jest obecna u jego boku. Na przykład, piękno cielesne i moralne królowej Estery zdołało zmiękczyć budzącą postrach postawę Aswerusa, króla Persów i Medów. Wspominaliśmy także o Abigail i Batszebie, a z postaci z Nowego Testamentu – o św. Marcie i św. Marii Magdalenie.
Wszystko to było zorientowane na ukazanie centralnej roli Najświętszej Dziewicy w ekonomii naszego zbawienia.
Każda kobieta, każda na swój sposób, może wcielić się w rolę królowej, która znajduje łaskę w oczach króla i dzięki której on łagodnieje. Cóż to jednak oznacza „znaleźć łaskę w oczach króla”? Na czym skupiają się jego oczy? Wspominaliśmy o pięknie moralnym, o rozbudowie i ugruntowaniu cnót, które sprawiają, że osobowość człowieka staje się atrakcyjna. Jednak tylko kobieta może zrodzić władcy potomstwo. Żony Jakuba są pouczającym przykładem, jak starać się o względy męża. W ich przypadku tym sposobem była płodność. Przypomnijmy sobie zwłaszcza, jak Rachela, najpierw bezpłodna, walczy o to, aby nie popaść w niełaskę, a później raduje się jako matka Józefa i Beniamina, ulubionych synów Jakuba (zob. Rdz 29,31 – 30,24). Podobne przeżycia wypełniały serce Anny, matki proroka Samuela (zob. 1 Sm 1).
Podobnie rzecz się ma w przypadku Dziewicy Maryi. Jej macierzyństwo raduje serce Boga. Ona jest Matką Jezusa i naszą Matką. Jak mówi św. Augustyn, rodzi Chrystusa, całego Chrystusa, całe Jego Ciało, tak Głowę, jak i członki.
Jeśli więc Jezus jest królem całego świata, to Maryja, Jego Matka, jest królową. Święty Bernard rozważa tę godność Dziewicy Maryi, która sytuuje ją ponad aniołami i archaniołami. Za chwilę przeczytam wam fragment kazania św. Bernarda na Narodzenie Najświętszej Maryi Panny. W tym dobrze znanym kazaniu autor porównuje Najświętszą Dziewicę do akweduktu, do kanału, przez który spływają do nas wszelkie łaski od Boga. Jest to zatem akwedukt, który bierze swój początek w Bożym sercu, a jego krańcem jest cała ziemia. Zaiste, Matka Boża potrafiła skłonić do siebie Serce Boga. Przez piękno swych cnót Maryja wstąpiła wzwyż, aż do źródła wszelkiego piękna. Oto słowa św. Bernarda:
Żarzyła się w szukaniu łaski miłość, jaśniało w ciele dziewictwo, rzucała się w oczy pokora w usługiwaniu. Bo jeśli „kto się uniża, wywyższony będzie” (Łk 14,18), co może być wyższego nad taką pokorę? Dziwiła się Elżbieta, że przyszła do niej, i mówiła: „A skądże mi to, że przyszła matka Pana mego do mnie? (Łk 1,43). Ale już więcej niech podziwia to, że na wzór Syna i Ona sama służyć przyszła, nie zaś po to, aby Jej służono (por. Mt 20,28). Słusznie zatem ów Piewca Boży, śpiewając w podziwie dla Niej, mówił: „Któraż to jest, która idzie jako zorza powstająca, piękna jako księżyc, wybrana jako słońce, ogromna jako wojska uszykowane porządnie?” (Pnp 6,9). Zaprawdę, wstąpiła ponad rodzaj ludzki, wstąpiła aż do aniołów, owszem nawet ich przewyższyła, i całe stworzenie niebieskie pozostawia za sobą. Albowiem konieczną jest rzeczą, ażeby czerpała obficiej niż aniołowie wodę żywą, którą ma zlewać na ludzi1.
Święty Bernard podkreśla trzy cnoty Dziewicy Maryi: żarliwą miłość, dziewictwo i pokorę. My także możemy zadać sobie pytanie, jak moglibyśmy wzrastać w tych trzech obszarach, które tak bardzo podobają się Bogu. Najpierw należy modlić się i prosić, aby sam Pan wspomagał naszą miłość, dziewictwo i pokorę. Miłość jest cnotą, której praktykowanie przynosi dobroczynne skutki. Jest ona źródłem szczęścia, uszczęśliwia nas samych i innych wokół nas, a także otwiera nam pewną drogę do nieba. Spójrzmy w nasze serca i zastanówmy się, co moglibyśmy zrobić, aby pokochać tego człowieka, wobec którego obecnie odczuwamy jedynie chłód, a może nawet niechęć.
Czystość dotyczy każdego człowieka, stosownie do jego stanu życia. Mówiąc precyzyjnie, cnota czystości przybiera różne formy w zależności od powołania. Ale w istocie zawsze szukamy czystości duszy – aby została przeniknięta Bożym światłem i otworzyła się na miłość Boga i na miłość do tych, których On nam posyła, abyśmy ich kochali. Czy mam jakieś nieuporządkowane przywiązanie, które zaciemnia moją miłość do Boga? Czy nie rani ono wyłącznej miłości, którą winienem darzyć mojego współmałżonka, jeśli jestem w małżeństwie? Wszystkie te rany można uleczyć. W niebie Święta Maria Magdalena przewodzi chórowi dziewic! Aby uleczyć te rany, istnieje tylko jeden sposób – powiedzieć Panu, że Go kochamy, i udowodnić to czynami.
Wreszcie pokora – ta piękna cnota, która jest również pochodną miłości. Chodzi o to, aby zająć właściwe sobie miejsce przed Bogiem i adorować Go. Chodzi o to, aby oddać się służbie bliźnim i unikać przesadnych roszczeń dotyczących praw, które sobie przypisujemy. Pokora jest piękna. Jest otwarta na innych, słucha, służy, potrafi przywrócić prawdę, rozbraja konflikty. Rozwiązuje wszystkie problemy. Dom Paul Delatte w swoim Komentarzu do Reguły św. Benedykta pisze, że „pierwszym lekarstwem na wszelkie zło jest pokora, a środkiem do osiągnięcia pokory – upokorzenie”. Tak, jeśli chcemy wzrastać w pokorze, musimy być gotowi na przyjęcie upokorzeń. Nie chodzi o to, aby celowo je sobie organizować. Nie chodzi też o to, aby wprowadzać bliźniego w zakłopotanie przez ostentacyjne rzucanie się mu pod nogi. Nie – chodzi o to, aby bez zwracania uwagi na siebie przyjmować i akceptować drobne sytuacje, które są dla nas jakimś umartwieniem. To właśnie przez nie Pan daje nam prawdziwą możliwość wzrastania w pokorze i upodabniania się do Jego świętej Matki.
Matka Boża posiadała te trzy cnoty w stopniu najwyższym, a także, oczywiście, wszystkie inne. Dlatego w chwili Zwiastowania Archanioł Gabriel pozdrawia młodą Dziewicę Maryję jako „pełną łaski”. Orygenes z podziwem rozważa znaczenie tego niezwykłego pozdrowienia:
Podobnych słów nie mogłem znaleźć w całym Piśmie. […] Pozdrowienie to zostało zarezerwowane wyłącznie dla Maryi. Gdyby wszak Maryja wiedziała, że słowa takie skierowano również do kogoś innego – a posiadała przecież znajomość Pisma, była święta i w codziennych rozmyślaniach zapoznawała się z przepowiedniami proroków – nie przeraziłoby jej to niezwykłe pozdrowienie. Dlatego też anioł mówi jej: „Nie lękaj się, Maryjo”2.
Maryja staje się Matką, Matką Boga. Anioł mówi to, choć nie wprost, gdy zapowiada jej dziewicze macierzyństwo. Taki cud może dokonać się tylko przez działanie samego Boga i dla Niego samego. Dziewica Maryja otrzymała od Anioła dobrą nowinę. Przyjęła od niego Ewangelię – była pierwszą osobą, która przyjęła ewangelizację. Dobra nowina pochodząca od Boga to najważniejsze wydarzenie w chrześcijaństwie. My także ją usłyszeliśmy, a Bóg udziela „wszystkim słodyczy w uznawaniu i dawaniu wiary prawdzie”3. Najpierw jednak jest dar Boga. Gdy dobra nowina zostaje ogłoszona, Bóg – przez swojego Anioła – czeka na wolną odpowiedź człowieka.
Święty Bernard pięknie opisuje to Boże oczekiwanie na „Tak” Maryi, na jej Fiat:
Na ustach Twoich zawisło pocieszenie nieszczęśliwych, odkupienie niewolników, wyzwolenie skazańców, wreszcie zbawienie wszystkich synów Adamowych, całego rodzaju Twego. Daj Dziewico odpowiedź najrychlej. O Pani, wyrzeknij słowo, którego czeka ziemia, czekają otchłanie, czekają sami nawet niebios mieszkańcy! Również i Sam Król i Pan wszystkich o ile pożądał śliczności Twojej (por. Ps 44,12), o tyle też pożąda przyzwolenia Twego, bowiem od niego uzależnił zbawienie świata. A skoro podobałaś się Mu z milczenia, więcej się przypodobasz z odpowiedzi, boć On Sam woła z niebios ku Tobie: „O śliczna między niewiastami” (Pnp 5,9); „spraw, niech usłyszę głos Twój” (Pnp 2,14)! Jeśli więc sprawisz, że usłyszy głos Twój, On sprawi, że oglądać będziesz zbawienie nasze (por. Ba 4,24; Łk 2,29). Czyż to nie jest to samo, czegoś szukała, do czegoś wzdychała; o co dniami i nocami błagalnie się modliłaś? Cóż więc? Ty żeś to jest, której obiecano, czy innej czekamy (por. Mt 11,3)? O, bez wątpienia! Tyś to, nie inna. Ty żeś to – powiadam – owa obiecana, owa oczekiwana, owa upragniona (…). Odpowiedzże więc co rychlej Aniołowi, a przez Anioła Panu. Odrzeknij słowo i przyjmij Słowo; powiedz swoje, a pocznij Boże; wydaj z siebie przemijające, a posiądź Słowo wiekuiste4.
W Ewangelii Zwiastowanie zostało ukazane jako wydarzenie bardzo intymne. Dziewica jest sama, słyszy pozdrowienie anioła, które wywołuje w niej zaniepokojenie. Czy jednak w tej oddzielonej od świata izbie nazaretańskiej są tylko dwie osoby? Gdy Maryja wypowiada swoje „Tak”, obecny tam Duch Święty osłania ją swym cieniem, aby uczynić z niej świątynię, Słowo staje się w niej ciałem. A zatem św. Łukasz mówi o czterech obecnych osobach, aniele, Maryi i dwóch Osobach Boskich. Jest tam jednak obecny także Ojciec Przedwieczny, otoczony zastępami aniołów, którzy z podziwem patrzą na swoją Królową.
Gdy Maryja przyjęła Słowo, jej nadprzyrodzone piękno jeszcze wzrosło. To wydarzenie było to dla niej jakby konsekracją, jakby poświęceniem świątyni. Matka Cecylia Bruyère, pierwsza ksieni Opactwa św. Cecylii w Solesmes, pisze o Dziewicy Maryi, odnosząc do niej teksty Bożego Oficjum na Poświęcenie Kościoła:
Do niej odnosi się każda linijka Oficjum na Poświęcenie Kościoła. Gdy podziwiamy konstrukcję świątyni: „Dei structura est, Dei ædificatio est”; „Świątynia Boża jest święta, Bóg ją zbudował i wzniósł”, jakże nie pomyśleć o Niej? Żadna ludzka istota nie była tak jak ona mieszkaniem Świętego Świętych. „In quo orat sacerdos”; „w której modli się kapłan” – Najwyższy Kapłan, Kapłan na wieki na wzór Melchizedeka, zamieszkał w Niej; żadna świątynia nigdy nie była miejscem zamieszkania Pana tak jak Ona. Czytamy o Świątyni Salomona, że ogień zstąpił z nieba i pochłonął ofiary (zob. 2 Krn 7,1) a dym kadzidła napełnił całe wnętrze tak, że nikt nie odważył się wejść, bo zstąpił tam Boży majestat. Pamiętamy lęk, jaki ogarnął lud Boży u stóp Synaju; ludzie pościli i modlili się, aby móc patrzeć na to wzniosłe widowisko, ale tylko Mojżesz wstąpił na górę, by oglądać Pana twarzą w twarz (zob. Wj 19,10-24) – na tyle, na ile jest to możliwe na ziemi – i rozmawiał z Bogiem jak przyjaciel. Jakże wielki był to człowiek! Ale gdy spojrzymy na Maryję, jakże bardzo przewyższa ona Mojżesza: „Vere locus iste sanctus est”; „zaiste, miejsce to jest święte”. Ona jedna nie mogła, jak Jakub, powiedzieć: „et ego nesciebam – a ja nie wiedziałam” (zob. Rdz 28:16-17). Ci, którzy byli przy Maryi, nie domyślali się niczego. Nawet święty Józef doświadczył tego samego zdumienia, co Jakub. Trzeba było, aby anioł przyszedł i powiedział mu: „Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej małżonki.” (Mt 1,20). Wtedy święty Józef musiał zawołać: „Zaiste, miejsce to jest święte, ale ja nie wiedziałem.” Był zmieszany i pełen podziwu z tego powodu, że doświadczył bezpośredniej interwencji Pana i że była ona konieczna.
Tak właśnie święci pogłębiali kontemplację wielkiej tajemnicy Maryi – Matki Jezusa, Matki Boga, który zbawia.
Maryja jest również naszą Matką, szczególnie od Męki Pana na Krzyżu. Po tym, jak bez bólu wydała na świat Głowę Kościoła, w bólu i łzach zrodziła Jego członki – każdego z nas. Jako nasza matka jest niezwykle czuła i wrażliwa, ponieważ dla nas cierpiała. Dla niej również, tak jak dla każdego człowieka, sprawy nabierają wartości przez trud, jaki się w nie wkłada. Święty Jan Paweł II powiedział: „Matka Boża jest Matką wszędzie tam, gdzie Jezus jest Zbawicielem.” Jest Matką całego Kościoła i Matką każdego z nas.
Jej macierzyństwo jest pokorne, dziewicze i posłuszne, ale także odpowiedzialne, pełne miłości i wolności. Dziewica Maryja, Matka Króla, jest również naszą Matką.
Maryja wstawia się za nami
Skoro Ona jest naszą Matką, troszczy się o nasze życie i wzrost – to istota macierzyństwa. Dlatego poszukuje dla nas tego, co jest nam potrzebne, aby nam to dać. Szuka dla życia Bożego, szuka łaski. Ale, jak mówi św. Bernard, życie Boże przed Wcieleniem było niemal niedostępne:
„Na początku było Słowo”. Już źródło wytryska, ale tymczasem jeszcze tylko w Sobie Samym. Dalej: „A Słowo było u Boga” (J 1,1) zamieszkując zgoła niedostępne światło (por. 1 Tm 6,16), a Pan mówił od początku: „Ja myślę o was (…) myśli pokoju, a nie udręczenia” (Jr 29,11). Ale w Tobie Samym jest Myśl Twoja, i co myślisz, tego my nie wiemy. „Bo któż poznał umysł Pański? Albo kto był rajcą jego?” (Rz 11,34). Przeto Myśl Pokoju wstąpiła w Dzieło Pokoju: „Słowo Ciałem się stało i już mieszka między nami” (por. J 1,14)5.
Aby objawić nam swoje Słowo, Bóg posłużył się niepokalanym stworzeniem, które wiernie nam je przekazało. Święty Bernard nazwał Maryję akweduktem, którym dopływa do nas strumień Boskiej wody. To porównanie przedstawiono na jednym z witraży w naszym Kościele:
Spływa Akweduktem ów Strumień Niebieski, nie obfitujący wszakże, jak źródło, ale wlewający w oschłe serca nasze krople łaski, jednym więcej, innym mniej. Akwedukt jest pełen (por. Łk 1,28), by wszyscy brali z pełności (por. J 1,16), wszakże nie samą brali Pełność.
Jeśli się nie mylę, już zmiarkowaliście, kogo chcę nazwać Akweduktem, który biorąc z Ojcowskiego serca pełność tego Źródła, nam je dał, jeżeli nie w takiej obfitości, jak jest, to przynajmniej w takiej, jaką możemy zmieścić. Wiecie przecież, komu rzeczono: „Bądź pozdrowiona, łaski pełna” (Łk 1,28). Dziwimy się, że mógł być znalezion taki Akwedukt, mianowicie tak wysoki, iż jego wierzchołek – na kształt owej drabiny, którą oglądał Jakub (por. Rdz 28,12) – dotykał nieba, co więcej przewyższał niebo i mógł dosięgnąć owego Nader Żywego Źródła wód, które są ponad niebem (por. Ps 148,5). Dziwił się też Salomon i mówił, niejako bliski będąc zwątpienia: „Niewiastę mężną któż znajdzie?” (Prz 31,10). Dlatego właśnie przez tyle czasu brakowało rodzajowi ludzkiemu potoków łaski, ponieważ jeszcze nie pośredniczył ów tak bardzo upragniony Akwedukt, o którym mówimy”6.
Naszym zadaniem jest teraz kontemplowanie roli Maryi względem Kościoła i każdego z nas. Im bardziej wpatrujemy się w tę Dziewicę, tym bardziej się nawracamy. Kontemplacyjne wejrzenie często przynosi więcej owoców dla naszego nawrócenia niż surowe umartwienia!
Nauka trzecia
Aż dotąd rozważaliśmy moc wstawiennictwa, zwracając uwagę, że jest ono szczególnie skuteczne, gdy Osoba, która się za nami wstawia, zdobyła serce Boga. Obrazy biblijne pozwoliły nam uzmysłowić sobie prawdy, które same w sobie brzmią nieco abstrakcyjnie.
Skierowaliśmy nasze spojrzenie na Dziewicę Maryję, która jest szczególnie skuteczną Orędowniczką, ponieważ jej serce jest zjednoczone z naszymi sercami, a jednocześnie z sercem jej Syna. Jest Matką Jezusa i jej modlitwy nigdy nie zostaną odrzucone. Jest naszą Matką, jest kanałem całego naszego życia nadprzyrodzonego.
Kontynuujmy naszą kontemplację, aby głębiej wyryć te prawdy w naszej duszy. Ważne jest, aby uciekanie się do Matki Bożej stało się dobrym nawykiem tych, którzy pragną szybko dojść do świętości.
Ona naprawdę jest nam bardzo bliska, a jednocześnie jest bardzo bliska Bogu, bliższa niż jakiekolwiek inne stworzenie. W dalszej części kazania o akwedukcie św. Bernard, odnosi się do Listu do Hebrajczyków i przekonuje, że Dziewica Maria jest wyniesiona ponad Aniołów:
Któremuż bowiem z aniołów było kiedy rzeczono (por. Hbr 1,5): Duch Święty zstąpi na cię, a moc Najwyższego zaćmi tobie, a przeto co się z ciebie narodzi Święte, będzie nazwane Synem Bożym (por. Łk 1,35)? Zresztą „prawda z ziemi powstała” (por. Ps 84,12), nie ze stworzenia anielskiego; nie aniołów, ale nasienie Abrahamowe przyjmuje. Wielka to rzecz dla anioła, że jest sługą Pana; ale Maryja zasłużyła na coś wyższego – że jest Matką. Przeto płodność Dziewicy jest wybitną chwałą, i o tyle wyższą się stała od aniołów z powodu szczególnego daru, o ile z większym wyróżnieniem w porównaniu do aniołów przyjęła imię Matki. Tę łaskę znalazła pełna już łaski, że miłością gorejąca, dziewictwem nienaruszona, pokorą Bogu oddana, stała się zarazem bez poznania męża brzemienną, bez bólu niewieściego rodzicielką. Mało to jest powiedzieć: co się z Niej narodzi, Świętym się zowie, ale: jest Synem Bożym7.
Ona wstąpiła na wysokości i zaczerpnęła z Najwyższego Źródła, aby – dzięki „pełni łaski” oraz dzięki szczególnemu darowi „zacienienia”, tzn. bycia osłoniętą cieniem Ducha Świętego – począć Jezusa. Oto, co mówi święty Bernard:
Na wysokościach i ponad aniołów, skoro Ona przyjęła Słowo bezpośrednio z serca Ojcowskiego, jak napisano: „Dzień dniowi opowiada słowo” (Ps 18,3). Zaiste; „dzień” to Ojciec, albowiem „ode dnia do dnia zbawienie Pańskie” (Ps 95,2). A czyż także Dziewica nie jest „dniem”? I to prześwietnym! Całkiem promiennym dniem jest Ta, która „idzie jako jutrzenka powstająca, piękna jako księżyc, wybrana jako słońce” (Pnp 6,10)8.
Tak, Dziewica Maryja została wyniesiona na wysokość niepojętą dla naszych małych umysłów. W absolutnie wyjątkowy sposób uczestniczy w życiu Boga. Jej szczęścia z niczym nie można porównać. Nie przeszkadza to jednak św. Teresie od Dzieciątka Jezus uważać się za szczęśliwszą niż Maryja! Posłuchajmy, co pisze do Celiny:
Co do Najświętszej Maryi Panny to muszę Ci powiedzieć z jaką prostotą do Niej się odnoszę; Spostrzegam niekiedy, że mówię do Niej: „Ależ moja dobra Najświętsza Panienko, stwierdzam, że ja jestem szczęśliwsza od Ciebie, bo mam Ciebie za Matkę, a Ty, Matuchno najdroższa, nie masz Najświętszej Maryi Panny, aby Ją miłować…. To prawda, że jesteś Matką Jezusa, ale tego Jezusa dałaś mi całego…. a On na krzyżu oddał nam Ciebie, abyś była Matką naszą. A tak jesteśmy bogatsze niż Ty, skoro my posiadamy Jezusa, a Ty jesteś Matką naszą! Niegdyś, w pokornym swoim uniżeniu , pragnęłaś być, gdy czas nadejdzie, małą służebnicą szczęśliwej Dziewicy, która dostąpi tego zaszczytu, iż będzie Matką Boga9, a oto ja, nędzne stworzenie, nie służebnicą jestem, ale dzieckiem Twoim! Maryjo, jesteś Matką Jezusa i moją także Matką10.
Tak, my także uczestniczymy w radości naszej Matki. Wyniesiona do takiej godności, jest osobą najwłaściwszą do tego, aby wstawiać się za nami. Jednak Najświętsza Panna, pomimo swojej tak wzniosłej godności, nie budzi w nas lęku. Pozostaje nam bardzo bliska. Poznała nasze cierpienia, nasze trudności, naszą pielgrzymią drogę w świetle wiary. Oczywiście nigdy nie popełniła grzechu, ale cierpiała z powodu podłości diabła, zwłaszcza gdy patrzyła na swojego Syna na Krzyżu.
Święty Ludwik Maria Grignion de Montfort zapewnia nas, że dzięki swoim wyjątkowym cnotom Maryja jako Matka może przedstawić Bogu wszystko, co pragniemy Mu ofiarować:
„Tak Maryja, której prośby Syn nigdy nie odrzuca, lecz zawsze miłośnie przyjmuje, sprawia, że wszystko, małe czy duże, cokolwiek swemu Synowi przedstawia, znajduje u Jego Majestatu przychylne przyjęcie. Wystarczy, aby Maryja przedstawiła, a Jezus to przyjmuje i zatwierdza”11.
Jej prośby nigdy nie są odrzucane i cały czas modli się za nami. Możemy odnieść do niej słowa, którymi autor listu do Hebrajczyków opisał Chrystusa: „zawsze żyje, aby się wstawiać za nimi” (Hbr 7,25). I to jest jej własna macierzyńska misja. Orygenes zwraca uwagę:
Stwierdzenie: „Znalazłaś łaskę”, było czymś zwyczajnym; wszak i przed Maryją inne kobiety „znajdowały łaskę” (zwłaszcza Estera). Natomiast powiedzenie: „Poczniesz”, nie było zwyczajne: ono jako obietnica zostało skierowane wyłącznie do Dziewicy12.
wystarczy jej jedno słowo, aby dokonał się cud, co pokazuje jej dialog z Synem na weselu w Kanie Galilejskiej. Jej wszechmoc w macierzyńskim wstawiennictwie jest również darem od Boga – darem, którego mamy dopiero przedsmak. Święty Bernard opisał już kontrast między tym, co tu, na ziemi, wiemy o Najświętszej Maryi Pannie, a tym, co dowiemy się o jej roli w Niebie:
Niebo ogarnia obecność płodnej Dziewicy, ziemia czci Jej pamięć. W ten to sposób odbywa się tam – urzeczywistnienie wszelakiego dobra, tu – jego wspomnienie; tam – sytość, tu – nikła zaledwie ofiara pierwocin; tam –rzecz, tu zaś imię13.
Maryja jest wszechmocna u Serca Bożego poprzez swoją modlitwę
Wszystko, co dotychczas powiedzieliśmy, pozwala nam uznać Najświętszą Maryję Pannę za naszą doskonałą Orędowniczkę – Tę, która wspiera nasze modlitwy i wspomaga je swoją własną prośbą. Bóg zawsze jej wysłuchuje, ponieważ prosi o to, co Jemu się podoba. Zawsze otrzymuje to, o co prosi, ponieważ prosi Boga wszechmogącego. Uczestniczy więc w Jego wszechmocy. Jest wszechmocna poprzez swoją modlitwę – Omnipotentia supplex. Zatrzymajmy się na chwilę nad tym jej tytułem.
W życzeniach na Boże Narodzenie 2022 r., ksieni Opactwa Sainte-Marie des Deux Montagnes w Kanadzie przypomniała ten piękny tytuł Maryi: Omnipotentia supplex. Napisałem do niej, że bardzo mi się on spodobał, i zapytałem, czy zna jego pochodzenie. Matka Ksieni wskazała mi dobrze udokumentowaną pracę zatytułowaną „Omnipotentia supplex – wszechmoc błagająca”. Najświętsza Maryja Panna, Królowa u boku Króla, wstawia się i uczestniczy w Jego wszechmocy, uzyskując przez zasługi swej miłości i łez wszystko, o co prosi. W dalszej części naszych rozważań będę w znacznej mierze opierać się na tym tekście, opublikowanym w pracy zbiorowej14.
Niewątpliwie jest to tytuł, który przyciąga uwagę, choć jego geneza nie jest pewna.
O Wszechmocy Boga mówimy często. Wiemy, że wystarczy, aby Bóg przemówił, a rzeczy się stają. Choć niektórzy współcześni sceptycy – widząc ogrom zła na świecie – kwestionują Bożą wszechmoc, prawda jest inna. Bóg dopuszcza zło. Boży plan pozostaje dla nas tajemnicą, ale wierzymy, że jego realizacja ostatecznie doprowadzi do triumfu Bożej miłości. Bóg jest wszechmogący – Kościół to wyznaje, a my w to wierzymy: „Wierzę w Boga, Ojca wszechmogącego...”.
Jednak wszechmoc stworzenia wydaje się czymś dziwnym. Jeszcze bardziej zaskakujące jest zestawienie dwóch pozornie sprzecznych pojęć: wszechmocy i błagania. Chrystus Pantokrator, ukazany w majestacie, zdaje się nie mieć niczego wspólnego z Marią Magdaleną, która błaga za swoim bratem Łazarzem…
Wyrażenie „wszechmoc błagająca” to tak zwany oksymoron. W kulturze chrześcijańskiej znajdziemy się wiele takich wyrażeń. To paradoksy ewangeliczne, weźmy na przykład wyrażenie „płodna dziewica”. Jeśli przyjrzymy się bliżej tytułowi Omnipotentia supplex, dostrzeżemy w nim nawet podwójny oksymoron – ponieważ zestawia ono abstrakcyjne pojęcie (wszechmoc) z przymiotnikiem (błagająca), który nie tylko personifikuje wszechmoc, ale także sugeruje całe spektrum zachowań błagalnych.
A jednak to wyrażenie do nas przemawia. Wiemy, że Maryja jest stworzeniem, a zatem można powiedzieć, że nieustannie błaga Stwórcę o swoje istnienie. A jednocześnie jest naszą Matką w porządku łaski i wciąż błaga o życie duchowe dla nas.
Wiemy jednak, że jest ona także Matką Jezusa. A jako Matka ma nad Nim władzę macierzyńską. Ewangelia mówi nam, że w Nazarecie Jezus „był im (czyli swoim ludzkim rodzicom) poddany” (Łk 2,51). Gdy Matka Jezusa prosi Go, aby pomógł nowożeńcom w Kanie, wie, że Jej wysłucha. Ostatecznie otrzymuje wszystko, czego pragnie, ponieważ pragnie jedynie tego, czego chce Bóg. Dzięki swojemu posłuszeństwu i doskonałemu zjednoczeniu swojej woli z wolą Bożą ma pewność osiągnięcia celu. Jest wszechmocna przez wszechmoc swojego Syna.
Tak jak doskonałość jej czystości pozwala nazywać ją abstrakcyjnym określeniem Niepokalane Poczęcie (a nie tylko niepokalanie poczęta), tak też doskonałość jej macierzyńskiej władzy nad Synem zasługuje na określenie „wszechmoc” – omnipotentia.
Dzięki naszej synowskiej wrażliwości rozumiemy, że Maryja doskonale łączy w sobie te dwa aspekty – błagania i mocy. Cieszymy się zatem, mogąc używać tego tak pełnego kontrastu tytułu.
Geneza tego określenia pozostaje jednak tajemnicą. Nie udało się go dotąd odnaleźć u żadnego starożytnego autora. Wielu przypisuje go św. Bernardowi, choć w jego pismach nie pojawia się ono w tej formie. Inni ogólnikowo wskazują na jego patrystyczne pochodzenie, ale bez precyzyjnych odniesień – mówią oni, że posługiwali się nim niektórzy Ojcowie Kościoła. Najczęściej, jak w tekście ojca Regameya, do której się odwołujemy, jest ono po prostu określane jako zapisane w tradycji. Prawdą jest, że w tradycji patrystycznej można znaleźć liczne teksty mówiące o partycypowanej wszechmocy Maryi. Na przykład, w VIII w. św. German z Konstantynopola pisał:
Ty (o Maryjo) byłaś domem ciała, domem w którym On spoczął. (...) Dlatego przyciągnął Cię do siebie. (...) Oto dlaczego udziela Ci wszystkiego, o co prosisz dla swoich nieszczęsnych dzieci, oddając swoją Boską moc na służbę Twoim modlitwom. (...) Dzięki Twojej macierzyńskiej władzy nad samym Bogiem, uzyskujesz miłosierdzie dla najbardziej zrozpaczonych grzeszników15.
W tradycji łacińskiej temat wszechmocy wstawiennictwa Maryi rozważał święty mnich Piotr Damiani w XI w. W jednym z hymnów ku czci Maryi napisał:
Czyż Boska moc może sprzeciwić się twojej mocy, skoro to z Twojego ciała zaczerpnęła początek własnego ciała? Zbliżasz się do złotego ołtarza pojednania nie tylko błagając, ale też oczekując posłuchu, jako władczyni bardziej niż służebnica – non solum rogans sed imperans, domina non ancilla [...]
Zwróć na nas swe oczy, o Wyjątkowa Matko! W Twoje ręce powierzono wszystkie skarby Bożego miłosierdzia, tylko Ty zostałaś wybrana, by na zawsze otrzymać tak cudowną łaskę16.
Jutro będziemy kontynuować naszą podróż przez wieki w poszukiwaniu zrozumienia tytułu Omnipotentia supplex. Na razie zachowajmy je w naszych sercach i prośmy Dziewicę Maryję, aby pomagała nam wzrastać w dziecięcym zaufaniu do niej. Prośmy naszego Anioła Stróża, aby nauczył nas podziwiać piękno Królowej Aniołów.
Nauka czwarta
Jesteśmy w trakcie poszukiwania historycznych śladów tytułu Matki Bożej, który od początku naszych rozważań stanowi dla nas punkt odniesienia. Święty German z Konstantynopola w VIII w. oraz św. Piotr Damiani w XI w. wyrażają podobną myśl, lecz nie posługują się tym sformułowaniem.
Święty Bernard poświęcił wspaniałe kazania miłosiernej posłudze Najświętszej Maryi Panny i jej powszechnemu pośrednictwu. Przykładem może być przytoczony fragment, w którym Maryja ukazana jest jako akwedukt czerpiący łaskę wprost z Serca Bożego. W pismach św. Bernarda oba elementy rozważanego tytułu – „wszechmoc” i „błagająca” – są obszernie rozwijane, analizowane i uzasadniane, jednak nigdy nie występują łącznie w jednym sformułowaniu.
W kolejnych wiekach idea ta pozostaje obecna w literaturze pobożnej, aczkolwiek nie pojawia się samo sformułowanie. Tę ideę można odnaleźć między innymi w „Traktacie o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny” autorstwa św. Ludwika Marii Grigniona de Montforta. Oto przykład zawarty w punkcie 27:
Maryja bowiem stoi nieskończenie niżej od swego Syna, będącego Bogiem, i dlatego nie daje Mu rozkazów tak, jakby to czyniła matka ziemska względem podwładnego sobie dziecka. Maryja, przebóstwiona przez ową łaskę i chwałę, która przebóstwia wszystkich świętych, nie prosi o nic, nie żąda niczego, nie czyni nic, co by się sprzeciwiało przedwiecznej i niezmiennej woli Bożej.
Gdy więc czytamy w pismach św. Bernarda, św. Bernardyna, św. Bonawentury i innych świętych, że zarówno w niebie, jak i na ziemi, wszystko, nawet sam Bóg, podlega Najświętszej Maryi Pannie, to chcą oni przez to powiedzieć, iż władza i moc, której Pan Bóg raczył Jej udzielić, jest tak wielka, że zdaje się, jakoby Ona posiadała tę samą władzę, co Bóg. Jej zaś modlitwy i prośby są u Pana Boga tak wszechpotężne, że wprost uchodzą za rozkazy przed Majestatem Boga, który nigdy nie odrzuca próśb swej ukochanej Matki, bo pokorne są zawsze i zgodne z Jego wolą17.
W tym właśnie momencie św. Ludwikowi Marii przychodzi na myśl odniesienie się do wydarzenia opisanego w Starym Testamencie. Sądzę, że owocnym będzie przytoczenie całego tego fragmentu, zanim wrócimy do rozważań „Traktatu”. Chodzi o konsekwencje uczynienia przez Aarona złotego cielca dla Izraelitów, gdy Mojżesz przebywał z Bogiem na górze Synaj. Oto opis biblijny:
Aaron kazał postawić ołtarz przed nim (złotym cielcem) i powiedział: „Jutro będzie uroczystość ku czci Pana”. Wstawszy wcześnie rano, dokonali całopalenia i złożyli ofiary biesiadne. I usiadł lud, aby jeść i pić, i wstali, żeby się bawić.
Pan rzekł wówczas do Mojżesza: „Zstąp na dół, bo sprzeniewierzył się lud twój, który wyprowadziłeś z ziemi egipskiej. Bardzo szybko odwrócili się od drogi, którą im nakazałem, i utworzyli sobie posąg cielca ulanego z metalu i oddali mu pokłon, i złożyli mu ofiary, mówiąc: «Izraelu, oto twój bóg, który cię wyprowadził z ziemi egipskiej»”.
I jeszcze powiedział Pan do Mojżesza: „Widzę, że lud ten jest ludem o twardym karku. Zostaw Mnie przeto w spokoju, aby rozpalił się gniew mój na nich. Chcę ich wyniszczyć, a ciebie uczynić wielkim ludem”.
Mojżesz jednak zaczął usilnie błagać Pana, Boga swego, i mówić: „Dlaczego, Panie, płonie gniew Twój przeciw ludowi Twemu, który wyprowadziłeś z ziemi egipskiej wielką mocą i silną ręką? Czemu to mają mówić Egipcjanie: W złym zamiarze wyprowadził ich, chcąc ich wygubić w górach i wygładzić z powierzchni ziemi? Odwróć zapalczywość Twego gniewu i zaniechaj zła, jakie chcesz zesłać na Twój lud. Wspomnij na Abrahama, Izaaka i Izraela, Twoje sługi, którym przysiągłeś na samego siebie, mówiąc do nich: «Uczynię potomstwo wasze tak liczne jak gwiazdy niebieskie, i całą ziemię, o której mówiłem, dam waszym potomkom, i posiądą ją na wieki»”. Wówczas to Pan zaniechał zła, jakie zamierzał zesłać na swój lud (Wj 32, 5-14).
Święty Ludwik Maria odwołuje się do tego wydarzenia i porównuje moc modlitwy Maryi do mocy modlitwy Mojżesza:
Jeżeli Mojżesz siłą swej modlitwy zdołał tak skutecznie powstrzymać Boży gniew na Izraelitów, iż najwyższy i nieskończenie miłosierny Pan, nie mogąc się oprzeć, prosił Mojżesza, by ten nie wstrzymywał zapalczywości Jego gniewu wobec owego buntowniczego ludu, to cóż dopiero sądzić o modlitwie pokornej Maryi, godnej Matki Boga, która wobec Majestatu Bożego potężniejsza jest niż prośby i orędownictwo wszystkich aniołów i świętych w niebie i na ziemi18.
Ksiądz A. Tanquerey w swoim dziele poświęconym teologii ascetycznej i mistycznej19 podkreśla, że ta moc Maryi nie pochodzi od niej samej, lecz z danej jej władzy orędownictwa. Ona jedynie wypełnia swoją rolę. Zdaje się mówić do Boga: „Chciałeś Panie, abym była odbiciem Twojego miłosierdzia i orędowniczką mojego ludu. Oto moja misja. Przedstawiam Ci Twoje własne miłosierdzie w całej jego czystości i błagam, odwołując się do niego”. Bóg, nie chcąc odmówić niczego, co słuszne, tej, którą czci i miłuje bardziej niż wszystkie stworzenia, sprawia, że można powiedzieć, iż jest ona wszechmocna przez swoje błagania – Omnipotentia supplex.
Pochodzenie tego tytułu jest prawdopodobnie wschodnie, ponieważ jest podobny w tonie do inwokacji Akatystu ku czci Bogurodzicy: „Oblubienico nienaruszona”, „gwiazdo Słońce nam ukazująca”. Najświętsza Panna pozwala nam wyraźnie ujrzeć chrześcijańską dychotomię: jesteśmy grzesznikami, którym przebaczono. Znamy naszą nędzę, ale znamy także Boże miłosierdzie. Papież Franciszek powiedział kiedyś, że przylgnąwszy mocno do tych dwóch biegunów – jednego pozytywnego, drugiego negatywnego – jesteśmy jak żarówka, która świeci, możemy promieniować radością dzieci Bożych. Jeśli nie mamy świadomości, że jesteśmy grzesznikami, mamy duszę faryzeusza i nie możemy wysławiać Bożego miłosierdzia. Jeśli natomiast jesteśmy świadomi naszego grzechu, ale nie trzymamy się Bożego miłosierdzia, popadamy w rozpacz i światło gaśnie. Musimy więc być trwale podłączeni do obu biegunów, aby oświecać innych radością i pokorą.
W Maryi – mimo tego, że jest Niepokalana – doskonale splatają się chwała wszechmocy i postawa pokornego błagania. Wyrażenie Omnipotentia supplex jest więc swego rodzaju streszczeniem chrześcijaństwa, odzwierciedleniem uniżenia Pana, o którym mówi św. Paweł w Liście do Filipian: „On, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi” (Flp 2,6-7). Pamiętając o zasadniczej różnicy między Chrystusem a Maryją, do niej również można odnieść te słowa. Kontemplujmy więc Matkę Bożą, która będąc chwalebną Theotokos, uznaje się za „służebnicę Pańską”. Czynili to z pożytkiem wielcy pisarzy kościelni, przyniesie to korzyść także naszej modlitwie.
Tytuł Omnipotentia supplex był więc przez wieki przekazywany ustnie i nie zachowały się zapisane ślady jego użycia. Przypomina on nieco podziemną rzekę, która nawadniając, pozwala wzrastać i rozkwita duchowości. Został on zapisany dopiero w XIX w. i zyskał znaczną popularność wśród grupy katolickich pisarzy z końca tego stulecia i pierwszej połowy XX w., którzy szczególnie czcili objawienia Matki Bożej w La Salette (1846 r.). Cenili je nawet wyżej niż o późniejsze o dwanaście lat objawienia z Lourdes. Ich zdaniem, tajemnicze i bolesne przesłanie Płaczącej Dziewicy z Alp zostało niejako przesłonięte zbyt przyjaznym uśmiechem Niepokalanej z Lourdes.
Léon Bloy (1846–1917) kochał Matkę Bożą z La Salette i tak w trzech linijkach naszkicował jej obraz: „Dziewica najpierw siedziała i płakała w głębi wąwozu, potem wstała i przemówiła do dzieci, w końcu – kilka kroków dalej, na skraju równiny, z twarzą zwróconą ku Włochom – została uniesiona ku Niebu, w swojej niewysłowionej postawie Wszechmocy błagającej.”
Pół wieku później Paul Claudel nadał wyrażeniu „Wszechmoc błagająca” znaczenie szersze i związał je z Niepokalaną z Lourdes: „Bóg wyznacza spotkanie w Lourdes, aby dać upust swojemu miłosierdziu wobec całej ludzkiej nędzy. Tę poślubioną przez Maryję nędzę można słusznie nazwać omnipotentia supplex.” Zwróćmy uwagę na dwie myśli Claudela. Po pierwsze, kwestia charakterystyczna dla jego duchowości: Boże miłosierdzie potrzebuje ludzkiej nędzy, aby mogło się objawić. Jest to myśl prawdziwa, ale odwołując się do niej należy zachować precyzję, albowiem sam w sobie Bóg nie potrzebuje nikogo, aby jaśnieć pełnią doskonałości.
Co jednak szczególnie istotne, Claudel rozszerza znaczenie tego wyrażenia: nie odnosi się ono już tylko do Maryi, ale do całej ludzkości. Cała ludzka nędza przyzywa serdeczne i czułe Boże miłosierdzie. Claudel pisze w innym miejscu: „Omnipotentia supplex! To nie tylko Najświętsza Dziewica. Do nas samych również słusznie odnosi się to określenie!”.
Ostatecznie to Louis Massignon (zm. 1962), zainspirowany swoimi kontaktami z chrześcijańskim Wschodem, wprowadził ten tytuł w krwioobieg kultury i przyczynił się do jego upowszechnienia.
Zapamiętajmy zatem, że Maryja jest wszechmocna dzięki swojemu niezrównanemu pięknu oraz dzięki wiedzy o tym, jak trafić do Serca Jezusa. Wie ona lepiej niż siostry Łazarza, jak błagać swego Syna, aby poruszyć Jego serce. My także uczestniczymy w tej wszechmocy błagającej – przez nasze cierpienia, na miarę naszej zgody na absolutną zależność od łaski Bożej, oraz poprzez nasze duchowe piękno, które wzrasta, jeśli nasze życie staje się bardziej z chrztem, który przyjęliśmy.
Zakończenie
Na zakończenie chciałbym przytoczyć fragment jednego z dzieł Dom Delatte’a. Pisze on w nim o przyjmowaniu sakramentalnej Komunii Świętej przez Dziewicę Maryję, jako najdoskonalszym sposobie przebywania Pana z Jego Matką. To jest to wyjątkowe miejsce, w którym Królowa spotyka Króla i wstawia się za Kościołem:
Czasami w dziełach Bożych pojawiają się pewne wydarzenia, które są niezmiernie tajemnicze, sprawiające wrażenie sprzeczności. Ta sprzeczność zdaje się dotyczyć także części życia Najświętszej Dziewicy. Chodzi mi o to, co dotyczy obecności Boga. Na pierwszy rzut oka Matka Boża jakby podążała drogą zstępującą: patrząc po ludzku Pan – zamiast jednoczyć się z Nią coraz bardziej – coraz bardziej się oddala, jakby umyka jej coraz bardziej od momentu Wcielenia. Zobaczcie: na początku Pan jest prawdziwie jej dobrem. Należy do Niej i tylko do Niej. Potem nadchodzą dni Bożego Narodzenia i Nazaretu. Pan nadal należy do swojej Matki, ale jednocześnie należy także do innych. I trzeba przyznać, że im bardziej oddaje się innym, tym mniejszą rolę ma do odegrania Najświętsza Dziewica. Gdy Pan ma dwanaście lat, wskazuje swojej Matce, poprzez tę nieskończenie tajemniczą i znaczącą trzydniową nieobecność, jakie trudne i wymagające obowiązki muszą podjąć i On, i Jego Matka. Widzimy też, że po rozpoczęciu życia apostolskiego Pan w jeszcze mniejszym stopniu „należy” do swojej Matki. Wreszcie na Kalwarii jakby się jej wyzbywa. Odchodzi i pozostawia Najświętszą Dziewicę w rękach świętego Jana. Jeszcze przez jakiś czas Pan pozostaje na ziemi. Nadchodzi jednak chwila, gdy Pan wycofuje się w wieczność i pozostawia swoją Matkę samą, całkowicie samą. Tak więc Komunia Święta była dla Serca Pana jedynym sposobem przebywania ze swoją Matką.
My zaś, którzy znamy Serce Pana, którzy dobrze wiemy, że życie Matki Bożej było nieustannym wstępowaniem ku wyższej doskonałości, uczymy się przez ten ostatni dar Pana dla Jego Matki, jaka jest rzeczywista wartość Komunii Świętej. I okazuje się, że ten nieskończenie bliski i czuły sposób, którym Pan się posłużył, aby pozostać ze swoją Matką, ten ostatni dar Pana, który należy jednocześnie do czasu i do wieczności – Jego rzeczywista obecność w Najświętszej Eucharystii, ten właśnie sposób jest do naszej dyspozycji. To, co po Wniebowstąpieniu wystarczało Najświętszej Dziewicy aż do świtu wieczności, to samo zostało nam dane. My również uczestniczymy w świętej komunii Boga z Jego ludem. „Słowo stało się ciałem”, Emmanuel zamieszkał wśród nas, pełen łaski i prawdy (por. J 1,14).
Teraz wystarczy odwołać się do słów św. Ludwika Grignion de Montforta:
Po Komunii świętej w głębokim skupieniu, z zamkniętymi oczami wprowadź do Serca Maryi Jezusa Chrystusa. Oddasz Go Jego Matce, która Go przyjmie z miłością, posadzi na zaszczytnym miejscu, w głębokiej pokorze Go uwielbi, doskonale Go ukocha, czule obejmie i odda Mu w duchu i w prawdzie wiele powinności, które naszemu ciemnemu umysłowi są całkiem nieznane. Możesz także w głębokiej pokorze serca trwać w obecności Jezusa, przebywającego w Maryi, lub jak niewolnik stanąć przed bramą królewskiego pałacu, w którym Król rozmawia z Królową; a w przekonaniu, że oni rozmawiając ze sobą, ciebie nie potrzebują, wznieś się w duchu do nieba i obejmij całą ziemię, prosząc wszystkie stworzenia, by za ciebie Jezusowi i Maryi składały hołd dziękczynienia, uwielbienia i miłości: Pójdźcie, upadnijmy i pokłońmy się20.
Amen.
Dom Hervé Courau
tłum. Tomasz Glanz
Drogi Czytelniku, prenumerata to potrzebna forma wsparcja pracy redakcji "Christianitas", w sytuacji gdy wszystkie nasze teksty udostępniamy online. Cała wpłacona kwota zostaje przeznaczona na rozwój naszego medium, nic nie zostaje u pośredników, a pismo jest dostarczane do skrzynki pocztowej na koszt redakcji. Co wiecej, do każdej prenumeraty dołączamy numer archiwalny oraz książkę z Biblioteki Christianitas. Zachęcamy do zamawiania prenumeraty już teraz. Wszystkie informacje wszystkie informacje znajdują się TUTAJ.
1 św. Bernard z Clairvaux, Kazanie na Narodzenie NMP, 10, cyt. za: tenże, Kazania o Najświętszej Maryi Pannie, Kraków 2017, s. 242-243.
2 Orygenes, Homilie o Ewangelii św. Łukasza, VI, 7, tłum. S. Kalinkowski, Warszawa 1986, s. 46-47.
3 Konstytucja Dogmatyczna Soboru Watykańskiego II O Objawieniu Bożym DEI VERBUM, 5.
4 Św. Bernard, Kazania o Najświętszej Maryi Pannie, IV, 8, dz. cyt., s. 103-104.
5 Św. Bernard, Kazanie na Narodzenie NMP, 10, dz. cyt., s. 244.
6 Św. Bernard, Kazanie na Narodzenie NMP, 3-4, dz. cyt., s. 236.
7 Św. Bernard, Kazanie na Narodzenie NMP, 12, dz. cyt., s. 246.
8 Św. Bernard, Kazanie na Narodzenie NMP, 11, dz. cyt., s. 245.
9 To pragnienie Maryi zostało wyrażone w objawieniach, które otrzymała św. Elżbieta Węgierska (przyp. tłum.)
10 św. Teresa od Dzieciątka Jezus, List do Celiny, 18 X 1892, cyt. za: św. Teresa od Dzieciątka Jezus, Listy, tłum. I. Koperka, Kraków 2015.
11 św. Ludwik Maria Grignion de Montfort, Traktat o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny, 149, cyt. za: https://betesda24.pl .
12 Orygenes, dz. cyt., s. 151.
13 Św. Bernard, Kazanie na Narodzenie NMP, 1, dz. cyt., s. 233.
14 La supplication: Discours et représentation, red. L. Marchal-Albert, P. Bruley, A. –S. Dufief, Rennes 2015.
15 św. German z Konstantynopola, Sermo II in Dormitione Deiparæ, PG 98, col. 351-352.
16 św. Piotr Damiani, Sermo 45 in Nativitate Beatæ Mariæ Virginis, PL 144, col. 740.
17 św. Ludwik Maria Grignion de Montfort, dz. cyt., 27.
18 św. Ludwik Maria Grignion de Montfort, tamże.
19 A. Tanquerey, Précis de théologie ascétique et mystique, Paryż 1924.
20 św. Ludwik Maria Grignion de Montfort, dz. cyt., 270-271.
(1943), opat benedyktyńskiego opactwa Najświętszej Marii Panny w Triors (Francja).