12. stycznia 13. maja 12. września
Opat nie powinien nikogo w klasztorze wyróżniać, ani kochać jednego mnicha bardziej od innego, chyba że ktoś okaże się lepszym w dobrych uczynkach i w posłuszeństwie. Jeżeli nie ma jakiejś innej rozumnej przyczyny, wolno urodzonemu nie należy przyznawać żadnego pierwszeństwa przed tym, który wstąpił do klasztoru jako niewolnik. Gdyby jednak opat uznał, że tego wymaga sprawiedliwość, on sam zdecyduje o miejscu takiego mnicha, kimkolwiek by on był. W innym przypadku niech wszyscy bracia zachowują swoje miejsca. Czy wolni bowiem, czy niewolnicy, wszyscy jesteśmy jednym w Chrystusie i pod rozkazami jednego Pana dźwigamy równy [dla wszystkich] ciężar Jego służby. Albowiem u Boga nie ma względu na osobę (Rz 2, 11). Tylko w jeden sposób możemy się wyróżnić w Jego oczach: jeśli będziemy pokorni, a zarazem lepsi od innych w dobrych uczynkach. Niech więc opat darzy wszystkich jednakową miłością i niech wszystkich traktuje jednakowo, zgodnie z ich zasługami.
Wezwanie Świętego Benedykta, by kochać każdego tak samo i by odrzucić faworyzowanie czy stronniczość, ma swoje korzenie w nauczaniu świętego Pawła o jedności i równości w Chrystusie. Jeśli wspólnota ma rozwijać się harmonijnie i owocnie, opat musi kochać swoich synów. Musi zatem pamiętać słowa apostoła:
Bóg bowiem nie ma względu na osobę (Rz 2,11).
Nie ma już Żyda ani Greka, nie ma niewolnika ani wolnego, nie ma mężczyzny ani kobiety, ponieważ wszyscy jesteście jedno w Chrystusie Jezusie (Ga 3,28).
Wiedzcie, że zarówno oni, jak i wy macie w niebie Pana, który nie ma względu na osoby (Ef 6,9).
Starając się dać odpowiedź na drażliwe pytanie o hierarchię we wspólnocie, święty Benedykt wyklucza wszelkie nominacje i przywileje, które opierałyby się na zaszczytnym urodzeniu, pozycji majątkowej czy społecznej. Nie oznacza to, że człowiek zostawia przed drzwiami klasztoru zdobytą wiedzę, dokonania zawodowe czy umiejętności. Nie chodzi też o to, by wyparł się swojej kultury, pochodzenia czy historii rodzinnej. Poznałem kiedyś pewnego młodego człowieka, który był przekonany, że wstępując do klasztoru, będzie musiał porzucić grę na skrzypcach, w której był mistrzem, aby nie stawiać się ponad innymi i by się nie wyróżniać. Nic bardziej mylnego. W życiu benedyktyńskim jest przestrzeń dla dobrych rzeczy, które rozwijają umysł i ciało, pielęgnując piękno i dając radość sercu. Opat może poprosić któregoś z braci, by zachował i na tyle, na ile to możliwe, rozwijał i udoskonalał umiejętności i kwalifikacje zdobyte w świecie, „aby we wszystkim Bóg był uwielbiony” (1 P 4,11) (Rozdział 57). Apostoł mówi:
W końcu, bracia, miejcie na uwadze wszystko, co jest prawdziwe, co godne czci i sprawiedliwe, co czyste, miłe i szlachetne, wszystko, co jest cnotą i zasługuje na pochwałę (Flp 4,8).
Święty Benedykt nie twierdzi, że nie wolno nikogo we wspólnocie postawić wyżej w hierarchii, jednak chce, by odbywało się to wedle wyznaczonych przez niego kryteriów:
Ani kochać jednego mnicha bardziej od innego, chyba że ktoś okaże się lepszym w dobrych uczynkach i w posłuszeństwie (Rozdział 2).
Kryteria świętego Benedykta mają swoje źródło w Ewangelii. Opat może zaprosić mnicha siedzącego na końcu, by zajął lepsze miejsce. Docenienie pokornego, cnotliwego i posłusznego brata może mieć dobry wpływ na całą wspólnotę. Czyniąc to, opat po prostu wypełnia nauki Pana:
Wy jesteście światłem dla świata. Nie może się ukryć miasto położone na górze. Nie zapala się też lampy po to, by ją schować pod garncem, lecz stawia się ją na świeczniku, żeby świeciła wszystkim, którzy są w domu. Tak też niech świeci wasze światło dla ludzi, aby widzieli wasze dobre czyny i chwalili waszego Ojca, który jest w niebie (Mt 5,14-16).
Wśród ludzi pobożnych można czasem natknąć się na raczej ponury i przygnębiający pogląd, że nikt nie powinien przejawiać żadnych specjalnych talentów, że właściwym jest wyzbyć się zdolności i że równość oznacza mierność dla wszystkich. Niejeden duchowny zgadza się z nieco dziwacznym podejściem, że samodoskonalenie jest zawsze zagrożeniem dla pokory i że sprowadzanie ludzi do jednego wspólnego, jak najniższego mianownika, jest jakoś pożyteczne dla duszy. Dla mnie klasztor benedyktyński ma być miejscem, w którym mistrzostwo się ceni, gdzie ludzie są zachęcani, by rozwijać naturalne talenty, gdzie każda umiejętność i dyscyplina wiedzy może być uprawiana na Bożą chwałę, a tym samym zyskiwać jakby liturgiczne znaczenie. Święty Benedykt na pewno stanąłby po stronie człowieka, który powróciwszy z podróży, poprosił, by słudzy zdali mu relację ze swoich działań. Do sługi, który dobrze wykorzystał talenty, powiedział:
«Dobrze, sługo dobry i wierny. Byłeś wierny w drobnych sprawach, nad wieloma cię postawię. Wejdź, aby radować się ze swoim panem» (Mt 25,23).
Mark Kirby OSB
tłum. Natalia Łajszczak
(1952), przeor klasztoru Silverstream w hrabstwie Meath w Irlandii.