Sola Scriptura! - zawołał Luter i zapanował zamęt. Odrzucając autorytet Kościoła w interpretacji Biblii, Ojciec Reformy przyznał każdemu chrześcijaninowi przywilej nieomylnego rozumienia Pisma. Luter uwierzył w jednoznaczność spisanego słowa i był to jego wielki błąd, którego owoce mógł poznać jeszcze za swojego życia.
Jest rok 1524. Pomiędzy katolikami a zwolennikami nowej nauki toczy się zażarty, teologiczny spór o Mszę Świętą, Jej charakter i nadprzyrodzone owoce. Kościół rzymski powtarza niezmiennie, że do ważnego sprawowania Eucharystii nie potrzebne jest bezwzględnie zgromadzenie wiernych, ponieważ ten sakramentalny akt w swoim najgłębszym znaczeniu jest zarezerwowany dla tych, którzy przyjęli święcenia kapłańskie i polega on najpierw na przeistoczeniu mocą słów konsekracji chleba i wina w Ciało i Krew Chrystusa, a następnie na przekazaniu otrzymanych łask żywym lub zmarłym. Konsekwencją takiego stanu rzeczy jest konieczność przyjęcia instytucjonalnej wizji Kościoła, który zarządza bożą łaską i pośredniczy w jej przekazywaniu. Nauka ta jest nie do pogodzenia z tezami głoszonymi przez reformatorów i dlatego odrzucenie nauczania o ofierze Mszy Świętej oraz pośrednictwa hierarchii w nawiązywaniu kontaktu z Bogiem staje się dla protestantów sztandarem w walce przeciwko papieżowi i katolickiej teologii.
Wróćmy jednak do 1524 roku. Wówczas to Huldryk Zwingli, jedna z czołowych postaci obozu antykatolickiego, przyjmując za dobrą monetę luterańską zasadę Sola Scriptura występuje z symboliczną interpretacją słów Chrystusa: ,,To jest ciało moje”, ,,To jest kielich krwi mojej”. W liście do Mateusza Albera, prezentując swoją egzegezę Biblii, pisze takie oto słowa:
Uważamy, że kluczowym dla [eucharystycznej] kwestii słowem jest czasownik «być», którego znaczenie nie zawsze wyraża bezokolicznik «istnieć», ale również «symbolizować». [...] Chrystus u św. Jana (15) mówi: «Ja jestem krzewem winnym», jakkolwiek nie będąc nim ukazywał siebie jako krzew latorośli. Jest zatem oczywistym, że słowa «jestem» nie można w żaden sposób rozumieć jako «być», ale jako «oznaczać», «przedstawiać», ażeby logicznym stało się zdanie: «Ja oznaczam/symbolizuję krzew winny» lub «Widzę siebie w taki sposób». Dalej św. Łukasz (8) mówi: «Ziarnem jest Słowo Boże». I znowu, również tutaj słowo «jest» nie może być zrozumiałe w dosłownym sensie, ponieważ jest oczywistym, że zostało ono użyte w miejsce «oznaczać» [...].
Teraz weź do ręki - drogi Bracie - dwudziesty szósty rozdział Ewangelii według św. Mateusza: «Bierzcie i jedzcie to jest ciało moje», u Łukasza (22) czytamy jeszcze: «Które za was będzie wydane». Tu w miejsce «jest» wstaw «przedstawia». «To przedstawia moje ciało, które za was jest wydane». A więc z pewnością taki będzie sens tej wypowiedzi: «Bierzcie i jedzcie! Zaprawdę to, co wam teraz nakazuję czynić, oznaczać będzie dla was i wam będzie przypominać moje ciało, które niebawem zostanie za was wydane».
I jak na taką „nieomylną interpretację Pisma” zareagował autor słów Sola Scriptura? Otóż Luter zaatakował Zwingliego i jego zwolenników broszurą: ,,Dass diese Worte Christi «Das ist mein Leib» etc. noch fest stehen wider die Schwärmgeister”, w której z jednej strony zanegował katolicką naukę o trwałej obecności Chrystusa pod konsekrowanymi postaciami, czyli Jego obecność poza liturgiczną akcją, a z drugiej odrzucił interpretację Zwingliego jako ,,niemożliwą do utrzymania”.
Spór eucharystyczny dzielił obóz protestancki, co w obliczu nieuniknionej konfrontacji z katolikami niepokoiło niemieckich książąt, którzy nowinki religijne Reformy postanowili wykorzystać jako oręż w walce z Papiestwem i Cesarstwem. Dla zachowania jedności antyrzymskiego ruchu w 1529 r. zwaśnione strony spotkały się w Magdeburgu, gdzie podjęto teologiczną debatę na temat głównych artykułów wiary: Trójcy, Chrystusa, Ducha Świętego, sakramentów, grzechu pierworodnego, śmierci i zmartwychwstania. W wyniku rozmów zostało osiągnięte porozumienie we wszystkich kwestiach za wyjątkiem jednej - sposobie obecności Chrystusa pod eucharystycznymi postaciami. Artykuł piętnasty Konfesji Magdeburskiej oznajmiał:
,Wszyscy wierzymy, co się tyczy Uczty naszego umiłowanego Pana Jezusa Chrystusa, że powinna być ona sprawowana pod dwiema postaciami, według nakazu Chrystusa, dalej [wierzymy], że Msza nie jest uczynkiem, poprzez który możemy otrzymać łaski jedni dla drugich, czy dla zmarłych czy dla żyjących, [wierzymy], że sakrament ołtarza jest sakramentem prawdziwego ciała i krwi Jezusa Chrystusa, i że duchowe ich spożywanie jest konieczne dla każdego chrześcijanina. Co do używania tego sakramentu, wierzymy, że został on ustanowiony przez Boga, tak jak zostało ustanowione Jego Słowo, aby prowadzić do wiary ułomne sumienia przez działanie Ducha Świętego. Pomimo tego, że na obecną chwilę nie uzgodniliśmy wspólnego stanowiska w kwestii, czy prawdziwe ciało i prawdziwa krew Chrystusa są cieleśnie obecne w chlebie i winie, zobowiązujemy się do praktykowania wzajemnej chrześcijańskiej miłości, w ramach sumienia, które każdy z nas posiada [...]”.
Fiasko teologicznych rozmów prowokowało co raz to nowe dyskusje i spory. Nawet Kalwin, duchowy spadkobierca Zwingliego, poproszony o mediację w sporze nie przekonał skłóconych stron do zrewidowania swoich tez. W Konfesji Eucharystycznej powstałej na Synodzie w szwajcarskim Brnie w 1537 reformator z Genewy proponował następującą interpretację słów ,,To jest ciało”, ,,To jest kielich krwi mojej”. Po pierwsze: Chrystus w sposób rzeczywisty daje się nam w znakach chleba i wina, ale to nie oznacza, że jest On obecny w miejscu, gdzie sprawowana jest Wieczerza Pańska, bowiem z chwilą Wniebowstąpienia zostaliśmy pozbawieni Jego obecności. Jednakże Jego Duch działa skutecznie w tych, którzy przyjmują chleb i wino. To On jednoczy wiernych przy eucharystycznym stole i żywi ich łaską. Luteranie w zamyśle Kalwina mieli więc zrezygnować z nauczania o cielesnej obecności Chrystusa w miejscu sprawowania Wieczerzy, a Zwingliści mieli przyjąć doktrynę o komunikowaniu się ciałem i krwią Chrystusa. Rozwiązanie to jednak nie zadowoliło nikogo.
Co było począć? Gdzie szukać rozstrzygającego autorytetu? Pismo Święte każdemu mówiło, co innego. Duch Święty, który miał być gwarantem autentycznej interpretacji Biblii prowadził reformatorów na manowce. Nie można było zwrócić się do Rzymu, drugiego Babilonu i papieża Antychrysta. I wówczas, w toku najbardziej zagorzałych dysput, gdy szermującym adwersarzom brakowało już argumentów, Luter zdecydował się rzucić na szalę ostatni, którym zamierzał przekonać popleczników Zwingliego, a mianowicie odwołał się do ... świadectwa Tradycji, do cytatów z pisarzy i Ojców Kościoła: Tertuliana, świętych Ireneusza, Cypriana i Augustyna. Było oczywistym, że formuła Sola Scriptura nie sprawdzała się w praktyce, i że subiektywne czytanie Pisma Świętego przy jednoczesnym pominięciu Tradycji i pośrednictwa Kościoła prowadzić może jedynie do mnożenia liczby wspólnot złożonych z tych, którym udało się zrozumieć spisane Objawienie w taki sam, lub zbliżony do siebie sposób.
A dowód na to, że samo Pismo nie wystarcza, znajdziemy i w Nim samym, dokładnie w ósmym rozdziale Dziejów Apostolskich gdzie czytamy:
„Właśnie wtedy przybył do Jerozolimy oddać pokłon Bogu Etiop, dworski urzędnik etiopskiej królowej Kandaki, zarządzający całym jej skarbcem i wracał, czytając w swoim wozie proroka Izajasza. «Podejdź i przyłącz się do tego wozu!» - powiedział Duch do Filipa. Gdy Filip podbiegł, usłyszał, że tamten czyta proroka Izajasza: «Czy rozumiesz, co czytasz?» - zapytał. A tamten odpowiedział: «Jakże mogę [rozumieć] jeśli nikt mi nie wyjaśni»”.
Mater Ecclesiae - ora pro nobis!
ks. Krzysztof Irek
(1978), pochodzący z diecezji sandomierskiej ksiądz katolicki, absolwent prawa kanonicznego na Papieskim Uniwersytecie Laterańskim, pracownik Sądu Biskupiego w Sandomierzu, katecheta w Ponadgimnazjalnym Zespole Szkół Ekonomicznych, opiekun Diecezjalnego Ośrodka Katechumenatu.