26 marca, 26 lipca, 25 listopada
Rozdział 46. O tych, którzy popełnią jakieś inne uchybienie
1Kto przy jakiejkolwiek pracy, w kuchni, w spiżarni, usługując przy stole, w piekarni, w ogrodzie, wykonywując jakieś rzemiosło, albo w jakimkolwiek innym miejscu popełni jakieś uchybienie, 2coś stłucze albo zgubi, albo jakąkolwiek inną szkodę wyrządzi, 3powinien przyjść od razu, do winy się przyznać i z własnej woli zadośćuczynić za błąd swój wobec opata i wspólnoty. 4Jeśli wiadomość u uchybieniu przyniesie ktoś inny, winowajca zostanie surowiej ukarany.
5Jeśli jednak chodzi o grzech ukryty w duszy, niechaj wyjawi go tylko opatowi lub ojcu duchownemu, 6ci zaś powinni umieć leczyć i własne i cudze rany, nie odsłaniając ich [niepotrzebnie] i nie rozgłaszając.
Drugi rozdział o tym, co robić gdy się w czymś uchybi - tym razem już poza oratorium, a w każdej możliwej dla mnicha pracy i w każdym miejscu klasztoru. Co robić gdy się „coś stłucze albo zgubi, albo jakąkolwiek inną szkodę wyrządzi“? To kwestia bardzo praktyczna dla każdego kto żyje w jakiejś społecznej całości (a wszyscy w takich żyjemy, różnych) - a jeszcze bardziej dla każdego kto tę przynależność rozumie, szanuje i traktuje jako podstawę swej osobistej drogi. Święty Ojciec Benedykt poleca na taki raz: niech idzie zaraz przed opata i zgromadzenie, niech się przyzna do winy i z własnej woli zadośćuczyni za swój błąd.
Jak widać, najważniejsze jest natychmiastowe - lub bezzwłoczne - zerwanie pokusy stworzenia sekretu o swojej szkodliwej pomyłce. Strata materialna (np. zbicie dzbanka) jest oczywiście ważna, ma swoje skutki dla wspólnoty - jednak można też powiedzieć, że cała ta wspólnota jest po to, by człowiek uniknął pokusy ukrywania swoich upadków. Cenobium benedyktyńskie w tym się właśnie różni od pustelni, że człowiek zyskuje wsparcie i ekran swojej wspólnoty: to tutaj małe i wielkie potknięcia otrzymają obiektywizującą ocenę, nieraz mocno różną od subiektywnego przeżycia. Ten, kto idzie się przyznać, przenosi swój niepokój na poziom relacji o faktach; ten zaś, kto słucha tego wyznania, widzi je na tle osoby, którą zna. To zasada każdego takiego wyznania: niektóre „wielkie przestępstwa“ są sprowadzane do ich skromniejszych rzeczywistych rozmiarów; ale czasami też „małe głupstwo“ okazuje się jednak rzeczą nie do zlekceważenia.
Dotyczy to każdego wyznania win. W klasztorach Reguły przepis z początku rozdziału 46. zinterpretowano na ogół tak, że obowiązek „przyjścia od razu“ (czyli bez chowania się i rozważąnia „co dalej robić“) niekoniecznie trzeba zawsze wziąć dosłownie. Owszem, gdy np. brat usługujący w refektarzu w trakcie posiłku stłucze talerz, ma możliwość, by zrobić co należy „od razu“, „wobec opata i zgromadzenia“ (w praktyce oznacza to przyklęknięcie z oczekiwaniem na wybaczający gest opata). Ale w większości wypadków trzeba by biec np. z warsztatu do celi opata - co chwilę ktoś przybyuwałby tam z różnych stron. Unika się tego od wieków przez tzw. „kapitułę win“, czyli specjalny czas, w którym - najczęściej w refektarzu, w trakcie posiłku - poszczególni mnisi podchodzą przed stół opata, klękają i wyznają swe uchybienia wobec Reguły i jej przestrzegania. Bywało i tak - np. u trapistów - że polecano, aby w trakcie takiej kapituły inni członkowie wspólnoty zgłaszali swoje oskarżenia względem mnicha. Jednak w większości wspólnot Reguły odstąpiono od tego starego zwyczaju - mając na uwadze nadużycia, które są przy tym generowane. Ostrzeżenie Reguły (że wiadomość o uchybieniu może opatowi przynieść „ktoś inny“) nie zakłada takich sformalizowanych „donosów“.
Na końcu mowa o „grzechach ukrytych w duszy“. Niekoniecznie chodzi o grzechy w sensie ścisłym, teologicznym - takie, które wymagają spowiedzi sakramentalnej. Chodzi także po prostu o trudności i uchybienia, które pozostały we wnętrzu i nie są nikomu na zewnątrz znane, nie szkodzą wprost wspólnocie. Takie należy wyznać w sekrecie i zachować w sekrecie - wobec opata jako właściwego ojca duchowego. Reguła mówi tu również o „starszych duchowych“, czyli zapewne o innych pełniących funkcje klasztorne lub szczególnie wyznaczonych doświadczonych mnichach.
Czy to wszystko ma znaczenie dla życia „poza klasztorem“? Na pewno. W każdej całości społecznej, w której żyjemy, potrzebne są analogiczne formy transparencji. Reguła daje tu inspirację dla szukania rozwiązań dostosowanych do innych sytuacji.
PM
-----
Drogi Czytelniku, skoro jesteśmy już razem tutaj, na końcu tekstu prosimy jeszcze o chwilę uwagi. Udostępniamy ten i inne nasze teksty za darmo. Dzieje się tak dzięki wsparciu naszych czytelników. Jest ono konieczne jeśli nadal mamy to robić.
Zamów "Christianitas" (pojedynczy numer lub prenumeratę)
(1966), założyciel i redaktor naczelny "Christianitas", filozof, historyk, publicysta, freelancer. Mieszka w Brwinowie.