Duchowość
2022.12.01 21:27

O rozpoznawaniu duchów

Ten artykuł, tak jak wszystkie teksty na christianitas.org publikowany jest w wolnym dostępie. Aby pismo i portal mogły trwać i się rozwijać potrzebne jest Państwa wsparcie, także finansowe. Można je przekazywać poprzez serwis Patronite.plZ góry dziękujemy.

 

Poniższe teksty pochodzą z klasycznej książki kardynała Jana Bony O rozpoznawaniu duchów, która właśnie ukazała się nakładem wydawnictwa Rosa Mystica. Christianitas objęło wydanie tej pozycji swoim patronatem.

 

Kardynał Jan Bona urodził się w 1609 roku w Mondovi w Piemoncie. Po odebraniu wczesnej formacji w jezuickiej szkole wstąpił do cysterskiego klasztoru Santa Maria de Pignerol. Bardzo szybko został przeorem, a następnie opatem generalnym. Fakt jego zakonnej profesji ma istotne znaczenie dla samej wymowy dzieła. Otóż duchowość monastyczna bardzo mocno kładła nacisk na charakter egzystencjalny teologii. Mnich nie może być jedynie scholastykiem i erudytą, nie może tylko „wiedzieć” czy znać nauki Bożej, ale ma ją przeżyć. Ponadto owa egzystencjalna integracja Boskiej doktryny w życiu mnicha zawsze jakby promieniowała i poszukiwała wszelkich przestrzeni ludzkiego życia. Stąd mnisi interesowali się wszelkim humanizmem, jednakże tenże humanizm właściwie potrafili umieścić w kontekście Bożej prawdy. Również u kardynała Bony, w jego dziełach możemy dostrzec ogromną mądrość i wiedzę duchową, podpartą właściwie odczytaną spuścizną humanistyczną. Kardynał doskonale zna i przytacza pisma Ojców i doktorów Kościoła, ale także starożytnych pisarzy niechrześcijańskich.

Właśnie to połączenie duchowej wiedzy i doświadczenia z erudycją sprawiło, że szybko zyskał on uznanie w szerokich kręgach kościelnych, przez co były mu powierzane różne obowiązki w kurii rzymskiej. Papież Aleksander VII mianował go swoim spowiednikiem i kierownikiem duchowym, a papież Klemens IX w 1669 roku obdarzył go godnością kardynalską. Jedna z najważniejszych funkcji, jaką sprawował kardynał, wiązała się z jego działalnością w Kongregacji Rzymskiej i Powszechnej Inkwizycji (późniejszej Kongregacji Nauki Wiary, a dzisiaj: Dykasterii Nauki Wiary). Jest to organ Kościoła, który szczególnie domaga się umiejętności właściwego rozeznawania.

Chociaż Inkwizycja współczesnym kojarzy się raczej negatywnie, na skutek wielu czarnych legend, jednakże w istocie była ona zawsze szczególnym organem mającym dbać o czystość wiary, o bezpieczeństwo wiernych. W pewnym sensie urzeczywistniała ona macierzyńską troskę Kościoła względem swoich dzieci. Nawet surowe potępienia, jak dzisiaj się mniema, nie były powodowane ślepą nienawiścią do prawdziwych lub domniemanych heretyków, lecz troską względem tych, których błędne nauki mogły uwieść. A więc chodziło o rozeznawanie, o oddzielanie pszenicy od plew.

Ten zaś macierzyński rys i troskę szczególnie było widać w postępowaniu kardynała Bony. Jako wpływowy członek Kurii wielokrotnie zabiegał o łagodną, lecz sprawiedliwą ocenę autorów podejrzanych o herezję. Te wszystkie funkcje i przymioty kardynała znajdują odzwierciedlenie w jego traktacie O rozpoznawaniu duchów, którego ponowne wydanie prezentuje nam Fundacja Rosa Mystica. Wydaje się, że w obecnych czasach takie udostępnienie i propagowanie zdrowych i klarownych publikacji jest szczególnie ważne. Życie i przymioty autora sprawiają, że jego dzieła w czasach zamętu jawią się jako czyste światło. W czasach wszechobecnego języka dwuznaczności i zawiłości jaśnieją ogromną prostotą, zrozumiałością i głębią. W czasach zapomnienia o przeszłości i wynoszenia na piedestał współczesności i nowoczesności – ukazują wielkość i siłę Tradycji.

Kardynał Bona w swoim traktacie zbiera owoce poszukiwań całej Tradycji. Daje nam pewnego rodzaju summę i kompendium rozeznawania w oparciu o to, co zostało sprawdzone świętością życia poprzednich pokoleń oraz usankcjonowane autorytetem Kościoła. Daje nam niezafałszowaną naukę. Traktat kardynała Bony nie jest jednak jedynie suchą kompilacją czy sprawozdaniem z treści Tradycji, ale jest jakby jej kwintesencją.

Ponadto dzieło to daje nam nie tylko zdrowe zasady rozeznawania, stanowiąc pewnego rodzaju fundamentalny podręcznik w tej dziedzinie, ale przez swoją duchową moc również budzi w nas wrażliwość i otwiera zmysły duchowe. Jest to więc dzieło w obecnych czasach ze wszech miar potrzebne.

(fragment przedmowy)

o. dr hab. Jan P. Strumiłowski OCist

Rozdział III

o przedmiocie rozpoznawania duchów.

o różnych skłonnościach i popędach

ludzkich. znaczenie wyrazu „duch”.

co to jest duch? ile jest rodzajów duchów?

wszystkie duchy można podzielić na trzy

kategorie, z których jedna znajduje się

wewnętrznie w nas, a dwie na zewnątrz

1. Człowiek posiada dwie władze, z których jedna służy do rozpoznawania, druga zaś do pożądania, a na obydwie działają przeróżne wpływy. Należy przeto obydwie troskliwie mieć na oku, aby przez podstęp szatański, pod pozorem prawdy lub dobra, nie przymieszało się do nich nic takiego, co by wiodło do złego lub do błędu.

Tak więc: w zakres rozpoznawania duchów wchodzi to wszystko, co porusza, czyli pobudza, duszę do uczynienia czegoś takiego lub do uwierzenia czemuś takiemu, co wprawdzie posiada znamiona dobra lub wiarygodności, lecz nie dosyć pewne, tak że zachodzi obawa, czy nie poprowadzi to do złego. Tu należy zaliczyć wszystkie prywatne objawienia i widzenia, jako też wewnętrzne natchnienia i poruszenia, pobudzające do czynów nadzwyczajnych czy zabobonnych albo do przedsięwzięć przechodzących siły ludzkie w nadziei szczególniejszej pomocy Bożej, czyli cudu, lub – wreszcie – do zmiany raz obranego stanu pod pozorem wyższej doskonałości. I inne tym podobne, które zwykły napastować ludzi dobrych i oddanych służbie Bożej, napełniając ich niepokojem i udręczeniem duchowym.

2. Władza poznawania posługuje się wyobraźnią i rozumem. Na obydwa te czynniki z jednej strony może Pan Bóg zsyłać światło niebieskie, z drugiej zaś szatan może na nich zasiewać błędy – czy to bezpośrednio, czy też za pośrednictwem ludzi.

Stąd najpierw należy troskliwie zwracać uwagę, z jakimi ludźmi rozmawiamy i obcujemy. „Rozpoznawanie duchów” – mówi święty Jan Złotousty – „znaczy tyle, co poznanie, kto jest osobą duchową, a kto nie; kto prorokiem, a kto oszustem”. Podobnie i Zbawiciel przestrzega nas w tym względzie: Strzeżcie się pilnie fałszywych proroków, którzy do was przychodzą w odzieniu owczym, a wewnątrz są wilkami drapieżnymi. Z owoców ich poznacie ich (Mt 7, 15). Po wtóre, należy się wystrzegać, abyśmy… nie byli unoszeni od każdego podmuchu nauki (Ef 4, 14) i nie dali się zwodzić naukami rozmaitymi i obcymi (Hbr 13, 9) – jak nas upomina Apostoł – lecz byśmy silnie trwali w wierze prawdziwej, gardząc fałszywymi mrzonkami nowatorów.

Nasza podwójna pożądliwość: przyciągająca i odpychająca, mieści w sobie mnóstwo żądz, które – jako z obfitego źródła w rozlicznych strumieniach – z niej wypływają. Platon przedstawia człowieka jako dziwotwór mający za wzorem owych bajecznych sfinksów wielorakie członki różnych zwierząt, a pożądliwość nazywa hydrą mającą głowy rozlicznych zwierząt, tj. nieprzeliczone żądze. Na innym zaś miejscu powiada tenże sam mędrzec, że wiele jest żądz, które znamy z nazwy, ale jeszcze więcej jest takich, które nawet nazwy nie mają.

Scholastycy zaś – za wodzą Arystotelesa i świętego Tomasza– liczą jedenaście żądz głównych, w których mieszczą się inne, podrzędne. Na widok bowiem dobra lub prawdy rzeczywistej czy tylko pozornej w pożądliwości budzi się natychmiast popęd. Kiedy ten wzrośnie – przechodzi w pragnienie. Następnie przychodzi skłonność, która dochodzi do namiętności. Jeśli dobro jest obecne, budzi się upodobanie,które w zewnętrznym objawie nazywamy uciechą, radością,uniesieniem. Kiedy zaś duszy nasunie się obraz złego, budzi się w nas najpierw odraza ku niemu; smutek zaś niepomierny prowadzi do zniechęcenia; a jeśli odwodzi od pracy, jako zbyt trudnej, zowie się gnuśnością; jeśli go wywołuje nieszczęścia spotykające bliźnich, nazywa się współczuciem, a jeśli go sprowadza powodzenie bliźnich, tak pojmowane, jakoby zmniejszało naszą osobistą godność, nazywa się zazdrością;kiedy zaś [smutek wywołany jest] widokiem takiej pomyślności bliźnich, na jaką według naszego zdania nie zasługują,pojawia się oburzenie.

Wobec przyszłego dobra, bardzo trudnego do pozyskania,budzi się nadzieja lub rozpacz; grożące zaś nieszczęście budzi odwagę lub bojaźń. Zbyteczna nadzieja wyradza się w presumpcję, czyli w ślepe zaufanie, a zbyteczna odwaga w zuchwalstwo. Widok rzeczy niespodziewanych sprowadza ten rodzaj przestrachu, który nazywamy podziwem. Przestrach zaś powstający na widok grożącej klęski nazywa się zamieszaniem, które prowadzi do osłupienia oraz sprowadza zmartwieniai kłopoty. Jeżeli to, co nas przeraża, przerasta nasze siły, natenczas powstają w nas zniechęcenie i lenistwo; jeśli zaś zawiera w sobie coś szpetnego, budzi się w nas uczucie skromności; jeśli się to dzieje wobec innych – uczucie wstydliwości.

Jeżeli się lękamy winy grzechowej, tam gdzie jej nie ma, nazywa się [to] skrupułem. Jeśli zaś niepokonalne zło już nadeszło – rodzi się gniew; a ten, wzrastając, dochodzi do gwałtowności i szału. Te to są przeróżne porywy duszy, te to są poruszenia i zamieszania, jakie w niej wywołuje albo Bóg, albo szatan, albo też własna natura. Rozpoznawanie duchów tymczasem ma wykazać za pomocą pewnych prawideł, z jakiego pochodzą one źródła.

3. Ryszard od świętego Wiktora rozciąga rozpoznawanie duchów na wiele innych jeszcze przedmiotów. „W jego zakres” – powiada tenże autor – „wchodzi także ostrożne i troskliwe przewidywanie grożących i skrytych nieszczęść, zręczne odgadywanie takowych i stanowcze im zapobieganie. Jego zadaniem jest pilna baczność i częsty przegląd: czy i na ile dusza codziennie postępuje naprzód lub może się cofa; jakie ją najczęściej napastują myśli; jakie w niej częściej rodzą się uczucia. Ono ma podać nie tylko dokładną znajomość grzechowych upadków, ale także i liczbę odebranych łask i poczynionych zasług; ono ma dokładnie rozróżnić, co jest naturalnym dobrem, a co źródłem łaski. Ono powinno, jakby na zawołanie, [w] każdej chwili pouczać człowieka, jakim rodzajem pokus napastuje go szatan, jakie odbiera zasoby pociech i łask duchowych, jak często go nawiedza Duch Boży. A jako tenże, choć jeden i ten sam w istocie, przecież niejednostajnie go porusza, lecz raz podaje mu natchnienia mądrości, kiedy indziej rozumu, indziej rady – i w ogóle w różnych czasach napełnia go różnymi darami. Chcąc wyrazić to krótko: ono powinno dokładnie rozpoznać całą zewnętrzną i wewnętrzną stronę człowieka; i nie tylko jak najszczegółowiej zbadać, jakim jest, ale także, jakim być powinien”.

Tak mówi Ryszard. Z mojej strony tylko dodam – dla zupełnego naświetlenia sprawy – że rozpoznawanie duchów ma nie tylko rozróżniać między złem a dobrem, ale nadto między dobrym a lepszym. Albert Wielki tak mówi: „Prawdziwe rozpoznawanie duchów polega na rozróżnianiu tego, co dobre, co lepsze, a co najlepsze”.

Taki jest zakres działalności rozpoznawania duchów. Teraz przypatrzmy się dalej, co w naszej nauce oznacza wyraz „duch”, czym [jest] i ile jest rodzajów duchów.

4. Wyraz „duch” ma wielorakie znaczenie – tak u filozofów, jako też u teologów i świętych Ojców. Najpierw napotykamy ten wyraz w tym samym znaczeniu, co słowa: dech, oddech lub tchnienie. W tym znaczeniu użyte zostało w Piśmie Świętym: nie stawało jej więcej ducha (3 Krl 10, 5).

Oznacza także tyle, co życie: ożył duch jego (Rdz 45, 27); albo powiew powietrza i wiatr: przywiódł ducha na ziemię i opadły wody (Rdz 8, 1). Oznacza także duszę ludzką: A duch wróci się do Boga,który go dał (Koh 12, 7); niekiedy oznacza władze duchowe: I rozradował się duch mój (Łk 1, 47); kiedy indziej aniołów dobrych i złych: który czynisz anioły Twoje duchy(Ps 103, 4); kiedy indziej samego Boga: Duchem jest Bóg (J 4, 24); niekiedy znowu Trzecią Osobę Trójcy Przenajświętszej: Weźmijcie Ducha Świętego (J 20, 22); albo także nadprzyrodzone światło rozumu: Słowa, które ja wam powiedziałem, duchem i życiem są (J 6, 64). Kiedy indziej ten wyraz oznacza tyle,co gniew: Ucichł duch ich, którym się nadymali (Sdz 8, 3);albo też bardzo silne i serdeczne wzruszenie: rozrzewnił się w duchu (J 11, 33) i zatrwożył się w duchu (J 13, 21). A wreszcie– oznacza dary Ducha Świętego: duch mądrości i rozumu (Iz 11, 2).

Jednakże te wszystkie znaczenia nie mają nic wspólnego z tym, jakie temu wyrazowi dajemy w naszej nauce. U nas słowo „duch” oznacza wewnętrzne natchnienie, czyli poruszenie, prąd, lub pobudkę, skłaniające nas do spełnienia jakiejś czynności lub do zaniechania takowej, jak się o tym wyraża Pismo Święte: Najmilsi, nie każdemu duchowi wierzcie (1 J 4, 1); i znowu: Nie wiecie, czyjego ducha jesteście (Łk 9, 35); a na innym miejscu: My zaś otrzymaliśmy nie ducha tego świata, ale Ducha, który jest z Boga (1 Kor 2, 12).

W takim tedy znaczeniu używamy w niniejszej pracy tego wyrazu, biorąc podobieństwo ze stosunku ludzkiego oddechu do serca. Jak oddychanie wywołuje krążenie krwi i bicie serca, tak też duch w naszym znaczeniu jest oną sprężyną wywołującą w duszy wszelkie poruszenie skłaniające człowieka do czynu. Tak więc duch jest to nic innego, jak uznanie rozumem i skłonienie się wolą do jakiejś czynności pod jakimkolwiek wpływem – zewnętrznym lub wewnętrznym.

5. Niekiedy używa się tego wyrazu „duch” nie tylko na oznaczenie natchnienia i popędu, lecz także na wyrażenie ich sprawcy. Stąd też Pismo Święte często wspomina o duchu dobrym i złym, o duchu ludzkim i duchu, który jest w człowieku. Ze względu na poruszenia wewnętrzne w człowieku i na ich źródło święty Bernard w kazaniu pt. O siedmiu duchach (które właściwie powinno się nazywać O sześciu duchach) rozróżnia sześć rodzajów duchów.

Pierwszy jest duchem Bożym, o którym mówi Psalmista: Będę słuchał, co we mnie będzie mówił Pan Bóg (Ps 84, 9). Drugi [to duch] anielski, o którym wspomina prorok Zachariasz w słowach: anioł, który mówił we mnie (Za 1, 14). Trzeci [jest duchem]szatańskim, jak o tym wspomina Psalmista: dopuszczenia przez aniołów złych (Ps 77, 49). Czwarty jest duchem cielesnym, o którym pisze święty Paweł do Kolosan: Niechaj was nikt nie zwodzi… próżno nadęty wymysłem ciałaswego (Kol 2, 18). Piąty jest duchem tego świata, o którym powiada tenże sam Apostoł: My zaś otrzymaliśmy nie ducha tego świata, ale Ducha, który jest z Boga (1 Kor 2, 12). Szósty jest duchem ludzkim, o którym wspomina Apostoł narodów w tymże samym liście: Któż bowiem z ludzi wie,co jest w człowieku, prócz ducha ludzkiego, który w nim jest? (1 Kor 2, 11).

Spomiędzy wyliczonych duchów trzy są zawsze złe i fałszywe: szatański, cielesny i światowy; dwa – zawsze dobre i prawdziwe: Boży i anielski; jeden pośredni i obojętny, mianowicie ludzki – bo skłania się tak do złego, jak i do dobrego. Słusznie też mówi Hugon: „Duch Boży i szatański są niezachwianymi, pierwszy w dobrym, drugi w złym. Duch ludzki przechyla się to na tę, to na ową stronę”.

Tak więc wszystkie duchy można sprowadzić do trzech kategorii i zredukować na: Duchy Boże, szatańskie i ludzkie; jeśli się ducha anielskiego połączy z Bożym, a cielesnego i światowego z szatańskim. Dobry anioł bowiem nie mówi sam z siebie. Duch zaś cielesny i światowy są dworzanami wielkiego księcia ciemności i poddają nam jego plany.

6. Jeden z tych duchów mieszka wewnątrz nas, tj. nasza własna natura, czyli duch ludzki. Dwaj zaś są [na] zewnątrz nas,mianowicie Boski i szatański. Jakkolwiek bowiem prądy wywołane przez te dwa ostatnie ze względu na swe objawy słusznie zaliczają się do wewnętrznych, to jednak różnią się one od tych, jakie sama natura bez żadnego wewnętrznego bodźca wywołuje i z tego też względu nazywają się zewnętrznymi.

Niezwykle doniosłą sprawą jest [to], by jasno rozpoznawać, z jakiego źródła pochodzą różne poruszenia. Pewną bowiem jest rzeczą, że za pomocą jednego i tego samego poruszenia Pan Bóg i szatan zmierzają do różnych celów; stąd pochodzi wielka niepewność przy każdym poruszeniu. Skoro jednak poznamy jego źródło, zniknie natychmiast wszelka chwiejność, gdyż Pan Bóg jedynie do dobrego, a szatan wyłącznie do złego pobudza. Gdy człowiek pozna, że Pan Bóg do niego przemawia, raczej weźmie się do dzieła; kiedy zaś w jakiejś sprawie odkryje ślady szatańskie – tym śpieszniej usunie się od niej.

Wreszcie – potrzeba innych środków zaradczych człowiekowi wiedzionemu do złego przez własną naturę, a innych temu, który z naturalnego usposobienia brzydzi się jakimś występkiem, lecz go szatan pokusami do niego prowadzi.

Kard. Jan Bona, OCist

 

----- 
Drogi Czytelniku, prenumerata to potrzebna forma wsparcja pracy redakcji "Christianitas", w sytuacji gdy wszystkie nasze teksty udostępniamy online. Cała wpłacona kwota zostaje przeznaczona na rozwój naszego medium, nic nie zostaje u pośredników, a pismo jest dostarczane do skrzynki pocztowej na koszt redakcji. Co wiecej, do każdej prenumeraty dołączamy numer archiwalny oraz książkę z Biblioteki Christianitas. Zachęcamy do zamawiania prenumeraty już teraz. Wszystkie informacje wszystkie informacje znajdują się TUTAJ.

 


kard. Jan Bona OCist.