Recenzje
2018.06.11 10:46

O podręczniku „Servite Domino”

Zostałem poproszony przez redakcję portalu liturgia.pl o napisanie jakiegoś krótkiego komentarza do niedawno wydanego podręcznika "Servite Domino!". Niniejszym spełniam prośbę, zaznaczam jednak, że nie jest to formalna recenzja, a jedynie kilka osobistych uwag.

Na początku dwa słowa ogólnie o tym co to za podręcznik. Pełny tytuł brzmi: „Servite Domino! Podręcznik dla ministrantów i ceremoniarzy do liturgii w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego”, red. Szymon Orkisz, Tyniec – Wydawnictwo Benedyktynów, Kraków 2018. Autor podręcznika jest studentem Politechniki Gdańskiej i ceremoniarzem zaangażowanym w gdańskim środowisku tradycji łacińskiej, jest także organizatorem corocznych warsztatów liturgicznych „Ars celebrandi” w Licheniu.

Dlaczego taki podręcznik? Myślę, że potrzebę jego powstania wystarczająco dobrze ilustrują dane statystyczne. W styczniu 2013 r. było około 60 miejsc w Polsce (kościołów lub kaplic), w których Msza „trydencka” była sprawowana regularnie z częstotliwością przynajmniej raz z miesiącu. Według danych na stronie unacum.pl na chwilę obecną jest takich miejsc około 120. Nie ma więc żartów. Aby można było zagwarantować godną celebrację w tych miejscach, potrzeba zarówno przygotowanych kapłanów jak i służby liturgicznej. Podręcznik „Servite Domino!” powstał jako odpowiedź na to zapotrzebowanie i oferuje konkretną pomoc w przygotowaniu służby liturgicznej podczas Mszy tradycyjnych. Sam fakt jego powstania jest więc zarazem jego pierwszą i najważniejszą zaletą, oczywiście nie jedyną.

Bardzo podoba mi się ogólna koncepcja podręcznika. Cel publikacji jest przede wszystkim praktyczny – zagwarantowanie dobrego poziomu służby liturgicznej – dlatego najważniejszą i najobszerniejszą część podręcznika stanowi pięć rozdziałów poświęconych służbie podczas różnych form Mszy św.: Mszy recytowanej (rozdz. 8 i 9), Mszy śpiewanej (rozdz. 10 i 11) oraz Mszy solennej (rozdz. 12).  Jednak, co bardzo istotne, autor nie ograniczył się do samego technicznego wykładu ceremonii. Ta zasadnicza część podręcznika jest poprzedzona siedmioma krótszymi rozdziałami wprowadzającymi: ogólna historia Mszy (rozdz. 1), dokumenty Kościoła nt. Mszy „trydenckiej” (rozdz. 2), wprowadzenie do muzyki liturgicznej (rozdz. 3), przestrzeń liturgiczna (rozdz. 4), rodzaje Mszy św. i podział jej obrzędów (rozdz. 5), wprowadzenie do kalendarza liturgicznego (rozdz. 6) i ogólne wprowadzenie do posługi ministranta (rozdz. 7). W ten sposób podręcznik, nie gubiąc swego podstawowego celu, staje się jednocześnie przydatnym kompendium wiedzy na temat liturgii, zwłaszcza w jej formie tradycyjnej. Dopełnieniem podręcznika są rozdziały dodatkowe poświęcone chórowi liturgicznemu (rozdz. 13; nie chodzi przy tym o „chór” jako zespół śpiewaczy, ale o przestrzeń liturgiczną) oraz innym ceremoniom poza Mszą św. (rozdz. 14). Ostatni rozdział (15) stanowi zaś tekst obrzędów mszalnych wg Mszału Piusa V, z tłumaczeniem na język polski. Dopełnieniem podręcznika są słowniczek pojęć liturgicznych, indeks ilustracji i wybór bibliografii, polsko- i obcojęzycznej.

Struktura głównych rozdziałów poświęconych Mszy św. jest bardzo klarowna, a studium podręcznika jest dodatkowo ułatwione przez rysunki ilustrujące omawiane ceremonie. Rysunki są zgrupowane razem przy końcu poszczególnych rozdziałów, a odniesienia do nich znajdują się na marginesie tekstu.

Nie wchodzę w omawianie szczegółów obrzędowych, trochę więcej uwagi chciałem natomiast poświęcić pierwszemu rozdziałowi podręcznika, syntetycznie streszczającemu historię i teologię Eucharystii, gdyż jest to temat szczególnie mi bliski. Napisanie takiego streszczenia jest zawsze zadaniem arcytrudnym, ponieważ wymaga zwięzłego potraktowania materii niezwykle szerokiej. Nieuniknione są pewne uproszczenia i dokonywanie wyboru które wątki akcentować bardziej kosztem innych. W podręczniku można wytknąć pewne pomyłki oraz kilkakrotne prezentowanie hipotez tak jakby były pewnikami. Pomyłką jest np. twierdzenie, że Credo włączono do Mszy rzymskiej w V wieku (s. 26; naprawdę był to wiek XI), dyskusyjne jest powołanie się na sakramentarz św. Grzegorza Wielkiego z 595 r. (s. 26; nie wiadomo czy taki sakramentarz w ogóle istniał). Dyskusyjne jest też to co autor pisze o przejściu od liturgii żydowskiej do chrześcijańskiej (s. 24), sugerując np. bezpośrednią ciągłość między liturgią synagogalną a mszalną liturgią słowa (w rzeczywistości nie wiadomo, czy w czasach Jezusa istniała już ustabilizowana „liturgia synagogalna”) lub twierdząc, że chrześcijańska Eucharystia przejęła zmodyfikowane ryty ofiarne liturgii świątynnej (czym innym jest fakt wypełnienia w Ofierze Chrystusa starotestamentalnych figur i zapowiedzi, w tym ofiar świątynnych, czym innym bezpośredni wpływ obrzędowy, którego tu w żaden sposób wykazać się nie da). Z drugiej zaś strony autor mógłby trochę więcej napisać o wpływie żydowskiego obrzędu uczty świątecznej na Eucharystię, np. nie wspomina o wpływie żydowskich berakot przy posiłku na anaforę eucharystyczną, a wpływ ten jest niemal pewny. Ponadto w części historycznej nie jest dla mnie jasny sens umieszczenia punktu o brewiarzu (s. 28-30), w kontekście historii Mszy wydaje mi się to zbędne.

Jednak, parafrazując klasyka, chodzi o to, żeby te minusy nie przesłaniały plusów. Moje zastrzeżenia dotyczą pewnych szczegółów, a na uznanie zasługuje przede wszystkim sam sposób prezentacji historii, spokojny, rzeczowy i całkowicie wolny od ducha polemicznego. Prezentując XX-wieczne reformy liturgiczne, autor ze wszech miar słusznie wskazuje na św. Piusa X jako ich inicjatora (s. 30), co jest bardzo rzadko spotykane w opracowaniach historii liturgii, a już zwłaszcza wśród autorów związanych z nurtem „trydenckim”. Tymczasem warto zdawać sobie sprawę z tego, że Pius X widział potrzebę całościowej reformy liturgii, por. jego słowa o potrzebie oczyszczenia liturgicznej budowli ze smutnych przejawów starzenia się, co będzie wymagało wiele czasu i wiele pracy (Motu proprio Abhinc duos annosz 1913 r.). Nawiązując do reform po II Soborze Watykańskim i do sprawy obecności tradycyjnej liturgii po Soborze (s. 31-32), autor zwięźle przytacza fakty, nie otwierając w ogóle wątku liturgicznych sporów i polemik. Poczytuję to za wielki plus. Oczywiście nie jestem zwolennikiem jakiejś cukierkowej wersji historii i zamiatania tych spraw pod dywan, ale wszystko ma swoje miejsce. Otwieranie wątku liturgicznych sporów w podręczniku dla ministrantów nie byłoby do niczego potrzebne. Autor w ogóle unika pewnej maniery dość częstej w nurcie „tradycyjnym”, aby prezentować historię Mszy jako nieustające crescendo, ciągły rozwój osiągający swój szczyt w epoce potrydenckiej, po którym jak grom z jasnego nieba spada globalna katastrofa ostatniego Soboru i reformy liturgii. Jest to taka sama ideologizacja historii, jak w przypadku części autorów „głównego nurtu”, dla których rajem utraconym jest liturgia pierwszych wieków, okresem „wielkiej smuty” średniowiecze i epoka potrydencka, a czasy obecne powrotem do raju utraconego. Historia liturgii jest zbyt złożona, żeby dało się ją wcisnąć w którykolwiek z tych schematów i autor ma rację, że starannie unika jakiejkolwiek ideologizacji.

Omawiając korzenie Mszy (s. 24), autor pisze o trzech możliwych jednostronnościach w ujmowaniu jej istoty i jako jedno z zawężeń wymienia zredukowanie Mszy do uobecnienia męki i śmierci Chrystusa, z pominięciem Jego zmartwychwstania i wniebowstąpienia. To jest ważne spostrzeżenie, tym bardziej że akurat ten rodzaj zawężenia jest typowy dla niektórych autorów z nurtu „trydenckiego”. Autor słusznie zwraca uwagę na ofertoryjną modlitwę Suscipe, sancta Trinitas, wprost mówiącą o Mszy jako upamiętnieniu nie tylko męki i śmierci, ale także zmartwychwstania i wniebowstąpienia Chrystusa. W tym kontekście można było wspomnieć także o modlitwie Unde et memores z Kanonu.

Jeszcze na koniec parę drobnych uwag. Indeks rysunków, jak wspomniałem wcześniej, znajduje się na końcu podręcznika, pomiędzy słowniczkiem a bibliografią. Czy jego miejsce nie byłoby stosowniejsze na początku podręcznika, zaraz po spisie treści? Poza tym drobna uwaga co do bibliografii. Jak na mój gust, brakuje w niej „Przewodnika po Mszy świętej” o. Jean-Denis Chalufour OSB, wydanego przez Dębogórę w 2012 r. Wydaje mi się, że to bardzo stosowna pozycja, dobrze wprowadzająca do obrzędów mszalnych w formie tradycyjnej. Żeby było jasne, polecam ją nie dlatego, że pisałem do niej przedmowę. Jest odwrotnie, chętnie zgodziłem się napisać przedmowę, ponieważ uważam że jest to książka ze wszech miar godna polecenia. W bibliografii ponadto ze wszech miar słusznie figuruje „Missarum sollemnia” Jungmanna, przy czym uwzględniono jedynie pierwsze wydanie niemieckojęzyczne (Wiedeń 1948). Można było dodać także edycję angielskojęzyczną „The Mass of the Roman Rite”, New York 1951 (reprint 1986 r.). Przy ewentualnej drugiej edycji podręcznika można będzie, jeśli oczywiście autor uzna za stosowne, dokonać tych małych uzupełnień w bibliografii.

ks. Maciej Zachara MIC

Artykuł ukazał się pierwotnie na portalu Liturgia.pl. Publikujemy go za zgodą redakcji i autora.


ks. Maciej Zachara

(1966), absolwent Papieskiego Instytutu Liturgicznego na rzymskim "Anselmianum", ojciec duchowny Seminarium Księży Marianów w Lublinie, rezbiter wspólnoty neokatechumenalnej na lubelskiej Poczekajce, odprawia Mszę św. w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego w kościele Niepokalanego Poczęcia NMP przy ul. Staszica w Lublinie. Stale współpracuje z miesięcznikiem "Oremus". Szczególne zainteresowania: historia liturgii chrztu i bierzmowania, rozwój obrzędów Mszy świętej, wzajemna relacja Mszałów Pawła VI i Piusa V.