Komentarze
2012.11.29 09:14

O Francji bardziej katolickiej niż Polska - uwagi o monastycyzmie

Gdy kiedyś zdarzyło mi się wyrazić myśl, że przed nami jeszcze są czasy gdy Francja będzie bardziej katolicka od Polski miałem wrażenie, że to myśl wielce kontrowersyjna. Jednak ostatnio po debacie promującej najnowszy numer Christianitas (#48-49, pt. "Sobór po katolicku") rozmawiałem z Michałem Pełką, który zrobił krok dalej mówiąc, że Francja już  jest bardziej katolicka od Polski. Nie wiem czy mogę się z tym zgodzić, ale co do jednej rzeczy szczególnie mocno mieliśmy jedno zdanie - kiepska kondycja Kościoła w naszym kraju ma związek z faktem, że nie istnieje w Polsce ani jeden mniszy klasztoru z prawdziwego zdarzenia, ani jedno silne opactwa, w którym toczy się życie wyłącznie dla Królestwa. Znaki tej wyłączności są proste. Jest to odłączenie, życie Bogiem w jego czasie, którego znakiem będzie cykl liturgiczny połączony z cyklem pracy według pór roku. Drugim znakiem jest równoczesne z "odłączeniem" bycie na górze. Dokonuje się to przez "wysoką" liturgię, pełną, nieustanną niemal, która sama w sobie jest niczym miasto "położone na górze". Ona tworzy czas Boży dla tych, którzy "na dole" orzą coraz twardszą ziemię.

Oczywiście wyraziłem się nieprecyzyjnie mówiąc, że nie ma żadnego klasztoru mniszego. Są klasztory żeńskie, które zapewniają officium divinum, bo przecież liturgia horarum też jest liturgią. Jednak do officium Missae już potrzebny jest ksiądz, a zatem ktoś z zewnątrz. Nie chcę wyjść na mizogina, ale siostry w "naturalnej" chrześcijańskiej rzeczywistości są "drugim zakonem", zależnym od pierwszego przede wszystkim w kwestii służby ołtarza.

Można mi postawić jeszcze inny zarzut. Ostatecznie jak zauważył inny mój rozmówca silnych opactw jest we Francji bodaj 6 (Fontgombault + opactwa trzy córki, do tego Barroux, Flavigny), do tego kilka takich trochę słabszych (reszta kongregacji Solesmes, kartuzi) lub bardziej "podgryzionych" (jak się wyraził mój rozmówca) duchem posoborowej liturgii. Tych byłoby jeszcze ze dwadzieścia albo trzydzieści.

Odpowiedź może być tylko taka. Nawet te kilkadziesiąt ośrodków, z dorzuceniem niektórych miejsc z liturgią posoborową (nie uważam, że z konieczności musi to przekreślać sens monastycyzmu), w których żyje się autentycznym duchem monastycznym (nawet nie tylko Regulą) to filary życia Kościoła. Oczywiście dokonuję tu pewnej redukcji, ale dlatego że widzę w Polsce ukierunkowanie konsekrowanych na aktywność, na utrzymywanie ogromnych dzieł, które będzie coraz trudniej prowadzić przy (co najmniej) stagnacji powołań. Jeszcze raz nawiąże do rozmowy z Michałem Pełką, który trafnie moim zdaniem zauważył, że najbardziej monastyczne w Polsce są... Wspólnoty Jerozolimskie, które i tak musieliśmy przeszczepić z Francji. Może jeszcze tego rodzaju duch jest Ogniskach Miłości Marty Robin, ale oczywiście w obu miejscach istnienie tylko "niska liturgia" posoborowa. Czy Kościół, jak polski, w którym księża nie mają czasu na modlitwę i zakonnicy nie mają czasu na modlitwę i nawet nie mają szansy na czas prawdziwej odnowy w miejscu gdzie żyje się w stu procentach życiem Boga i jego Kościoła, może przetrwać? Kościół ma różne swoje "ośrodki", jest nim Msza, jest adoracja Najświętszego Sakramentu, jest biskup (szerzej biskup Rzymu), jest wreszcie konfesjonał (oczywiście to przykłady z różnych porządków, chodzi mi o pewną obrazowość), ale są też Ci którzy odchodzą na pustynię, aby stać się "strumieniem wody żywej". I chodzi tu jak sądzę o coś innego niż tylko indywidualną świętość, której pewnie w Polsce jeszcze nie brakuje, ale o tworzenie właściwej przestrzeni - "cywilizacji" Ciała Mistycznego naszego Pana, czyli Królestwa Bożego, które może być oglądane i przeżywane. Ostatecznie to monastycyzm jest odpowiedzią na chorobę duchowego kwietyzmu, przekonania, że jakoś to będzie, że jakoś sobie poradzimy.

Alisdair MacIntyre pisał, że potrzeba nam nowego św. Benedykta, ale z pewnością bardzo odmiennego od tego pierwszego. Sądzę jednak, że wciąż potrzebujemy tego samego św. Benedykta, tylko nikt w Polsce nie ma odwagi wziąć na poważnie jego dziedzictwa.

Tomasz Rowiński

 


Tomasz Rowiński

(1981), redaktor "Christianitas", redaktor portalu Afirmacja.info, publicysta poralu Aleteia.org, senior research fellow w projekcie Ordo Iuris: Cywilizacja Instytutu Ordo Iuris, historyk idei, publicysta, autor książek; wydał m. in "Bękarty Dantego. Szkice o zanikaniu i odradzaniu się widzialnego chrześcijaństwa", "Królestwo nie z tego świata. O zasadach Polski katolickiej na podstawie wydarzeń nowszych i dawniejszych", "Turbopapiestwo. O dynamice pewnego kryzysu", "Anachroniczna nowoczesność. Eseje o cywilizacji przemocy". Mieszka w Książenicach koło Grodziska Mazowieckiego.

Komentarze

Tomasz Rowiński, http://trowinski.blogspot.com: Dziękuję za przypomnienie, ale te pojedyncze i maleńkie rzeczywistości nie zastąpią moim zdaniem korzenia silnego monastycyzmu benedyktyńskiego. Ukryte życie to nie wszystko. Pozdrawiam (2013.01.09 14:48)

 

Marcin, : Witam! chciałem tylko przypomnieć o istniejących już w Polsce Wspólnocie Baranka (są małe siostry i mali bracia) i Monastycznej Rodzinie od Betlejem, gdzie małe siostry - mniszki prowadzą pokorne i ukryte życie. (2012.11.29 10:36)