Ten artykuł, tak jak wszystkie teksty na christianitas.org publikowany jest w wolnym dostępie. Aby pismo i portal mogły trwać i się rozwijać potrzebne jest Państwa wsparcie, także finansowe. Można je przekazywać poprzez serwis Patronite.pl. Z góry dziękujemy.
W swej pierwszej odpowiedzi dla Pawła Lisickiego, pisząc, że skoro według niego „nie wiadomo” czy Zbawiciel obchodził Święto Poświęcenia Świątyni, postawiłem parę – jedynie retorycznych, jak sądziłem – pytań. Jeśli „nie wiadomo” czy obchodził Poświęcenie Świątyni, to „jakich to jeszcze świąt żydowskich Pan Jezus nie obchodził? Żadnych?”.
1. Czy Jezus udawał?
Odpowiedź Pawła Lisickiego (piszę o drugiej odpowiedzi, bezpośrednio do mnie, pierwsza była adresowana do wszystkich autorów deklaracji) mnie zaskoczyła. Okazało się, że o jest o wiele więcej rzeczy jasnych, o których według Pawła Lisickiego nic pewnego „nie wiadomo”. Uznał na przykład, że nie było żadnych realnych powodów, by Chrystus Pan uczestniczył w kulcie Świątyni Jerozolimskiej i że można (w oparciu o to założenie) przypuścić, że faktycznie nie uczestniczył w nim w ogóle. Warto by tu zapytać: od kiedy? Bo o Maryi i Józefie wiadomo, że „chodzili co roku do Jerozolimy na Święto Paschy”, mały Jezus też (Łk 2,41). Czy udawał, że uczestniczy w świętach? A może przestał uczestniczyć w kulcie świątynnym, gdy rozpoczął działalność publiczną? Przepraszam, że idę tropem założenia, które może prowadzić tylko na bezdroża i którego dalsze rozważanie wydaje mi się niestosowane, za chwilę przejdę do kwestii naprawdę zasługującej na poważne rozważenie, ale w tym miejscu jeszcze jedna uwaga. Mały i młody Jezus „rósł w łasce” (por. Łk 2,52) u swych sąsiadów w Nazarecie, podziwiających jego „postępy w mądrości” (tamże). U tych samych sąsiadów, którzy Go potem odrzucili. To Jego deklaracja mesjańska wywołała sprzeciw, nie Jego codziennie, na placu i w synagodze, widziane życie. To budziło uznanie i podziw.
2. „Wypełnić wszystko, co sprawiedliwe”
Ale przejdźmy do kwestii poważnej i ciekawej. Pyta Paweł Lisicki po co właściwie Chrystus miałby obchodzić na przykład Dzień Przebłagania, Jom Kipur – skoro Sam był Przebłaganiem?
Pytanie bardzo dobre, kluczowe i wiele wyjaśniające. Można je nawet wzmocnić – nie tylko po co, ale i jak Pan Jezus miałby je obchodzić? O wybaczenie czego miałby błagać Ten, kto nie popełnił nigdy żadnego grzechu? To bardzo zrozumiałe, wręcz naturalne, wątpliwości. Paweł Lisicki stawia je w najlepszym możliwym towarzystwie, obok największego z ludzi do czasu przyjścia Chrystusa na świat.
Gdy bowiem Jezus przyszedł po chrzest do Jana Chrzciciela, ten (skonsternowany, jak można się domyślać) „powstrzymywał Go, mówiąc: «To ja potrzebuję chrztu od Ciebie, a Ty przychodzisz do mnie?» Jezus mu odpowiedział: «Pozwól teraz, bo tak godzi się nam wypełnić wszystko, co sprawiedliwe»” (Mt 3,14n.). To jedno z pierwszych publicznych zdań Chrystusa – „wypełnić wszystko, co sprawiedliwe” – opisuje formę całej Jego późniejszej misji. Ale oczywiście również objaśnia Jego wcześniejsze życie w Nazarecie.
Wracając na chwilę do uwagi Pawła Lisickiego: co Jezus mógł robić w Dzień Przebłagania (poza tym, że oczywiście z uczniami pościł)? Modlił się za lud, przepraszał Ojca za grzechy ludu, bo potem On naprawdę „poniósł nasze grzechy na drzewo”, Bóg naprawdę Go „dla nas grzechem uczynił” (2 Kor 5,21), po to przyszedł na świat. To nie była retoryka, Chrystus naprawdę nasze grzechy na siebie przyjął, poniósł za nie karę, więc tym bardziej – tak, jak na Krzyżu – mógł prosić o ich wybaczenie, choć nie popełnił żadnego z nich. Błaganie o wybaczenie za grzechy ludu powinno zresztą budzić o wiele mniej zdziwienia, niż osobiste obmycie w Jordanie. Po Chrzcie Pańskim w pokorze Pańskiej nic już nas dziwić nie powinno.
3. Myśli Boże nie są myślami naszymi
Paweł Lisicki mówi, że udział Zbawiciela w kulcie Świątyni nie miał (dosłownie) żadnego sensu, bo przecież Chrystus sam był sam Świątynią. Owszem, był Świątynią i modlił się w Świątyni, tak jak był – powtórzę – prawdziwym człowiekiem (synem Maryi, wnukiem Joachima i Anny, potomkiem Dawida) i prawdziwym Bogiem. Jego żydowskość było zasadniczą częścią Jego (powtórzę piękną formułę Edyty Stein) Boskiego Człowieczeństwa. Syn Boży miał „dla naszego zbawienia stać się człowiekiem” w konkretnym (wybranym do tego przez Boga) narodzie i wychować w konkretnej (wybranej do tego przez Boga) rodzinie. Więcej, Bóg-Człowiek, wychowując się w rodzinie – był posłuszny (zob. Łk 2,51) nie tylko Matce, ale również św. Józefowi! Bóg był posłuszny człowiekowi: żydowscy teolodzy, owszem, mówią na to często: „bez sensu”. Ale my, chrześcijanie, powinniśmy rozumieć ten sens.
Chrystus, który zachował posłuszeństwo wobec Matki i Opiekuna, tak samo zachował je wobec praw swego narodu. Nikt z przywódców żydowskich nie był w stanie naprawdę udowodnić Zbawicielowi złamania Prawa (por. J 8,46).
4. Konieczne przypomnienie
A zanim wrócimy do Świątyni, od której Poświęcenia zaczęła się nasza rozmowa, jedna uwaga, którą, niestety, trzeba powtarzać ciągle. Mówimy cały czas o szacunku dla pamięci o Świątyni i dla święta, które to upamiętnia. Nie o jego obchodzeniu. Szkoda, że muszę to powtarzać, ale w dobie zaawansowanej, postrepublikańskiej i medialnej, demokracji szacunek staje się postawą coraz mniej rozumianą. A już samo plemienne skandowanie za złością „Chanuka, Hanuka, Chanuka”, jakby samo to słowo, tradycja, którą oznacza, oznaczały coś złego – w sam szacunek godzi. Choć teraz chodzi już tylko o pamięć.
5. Kiedy rozdarła się zasłona?
Udział Jezusa (od dzieciństwa) w kulcie Świątyni był częścią misji Zbawiciela, bo Chrystus nie przyszedł znieść Prawa, ale je wypełnić, każdą jego kreskę (por. Mt 5,17n.). I misja ta osiąga szczyt w czasie Ofiary Krzyża, tam rodzi się Nowe Przymierze. „Jezus zawołał donośnym głosem i oddał ducha. A zasłona przybytku rozdarła się na dwoje, z góry na dół” (Mk 15,37n.). Paweł Lisicki nawet w pewnym momencie to wspomina, jednak wszystko inne, co mówi, brzmi tak, jakby był przekonany, że zasłona przybytku rozdarła się już w czasie Bożego Narodzenia czy Oczyszczenia Matki Bożej.
6. Świątynia jako zapowiedź i pamiątka
To drugie wspomniane święto właśnie się zbliża. W Oświadczeniu napisaliśmy, że „my, katolicy, nie obchodzimy [Poświęcenia Świątyni, święta świateł], bo świętem światła jest przede wszystkim uroczystość Matki Boskiej Gromnicznej, kiedy Zbawiciel po raz pierwszy pojawił się w Świątyni”. Byłem zbudowany, że Paweł Lisicki i młody, bardzo ciekawy, komentator, Piotr Walczak, zwrócili od razu uwagę, że Kościół do tradycji machabejskiej nawiązuje bezpośrednio 1 sierpnia (tak, w rocznicę Powstania Warszawskiego, przypadek?), we wspomnieniu świętych Męczenników Machabejskich. Świetnie! Ale to nie zmienia faktu, że odnowienie kultu w Świątyni po zbezczeszczeniu jej przez pogan, zapalenie na nowo świateł na menorze (widzialnym znaku Bożej obecności), było prefiguracją (typem) pojawienia się w Świątyni Światła niegasnącego, Jezusa. To właśnie będziemy świętować w tę niedzielę.
Paweł Lisicki słusznie przypomina, że Jezus był Świątynią, ale Zbawiciel nie przeciwstawiał Świątyni swego Ciała – Świątyni Jerozolimskiej, ale je utożsamiał. Po historycznej Świątyni, którą można było zburzyć, przyszła Wieczna Świątynia, Emmanuel – Bóg z nami, Światło, którego ciemności nie ogarną. Po tamtej dawnej została pamięć – zasługująca na szacunek, i nawet jeśli jest to pamięć bez zrozumienia, nie zasługuje na wrogie pokrzykiwanie. Przeciwnie – domaga się szacunku, pomagającego zrozumieć.
7. Testament wypełniony
Czy to wszystko ma znaczenie praktyczne? Owszem.
Gdy mówimy o Boskim Człowieczeństwie Jezusa warto przez chwilę pomyśleć o zaprzeczeniu tej prawdy. Otóż błąd monofizytów w swej istocie polegał na tym, iż twierdzili, że człowieczeństwo Jezusa (również Jego Męka) były pozorne. Jeśli tak – to wszystko, co temu towarzyszyło, wszystkie okoliczności życia Pańskiego, były również pozorem, nie zasługującym na większą uwagę. Również jego ludzkie, żydowskie życie. Chrystus był Bogiem, ludzki wymiar jego życia jest drugorzędny.
W istocie było inaczej. Paweł Lisicki słusznie przypomina, że cały Stary Testament (z którego – to ja przypomnę – „ani jota” nie została zniesiona) należy czytać chrystocentrycznie. Cały znalazł wypełnienie w Jezusie Chrystusie. I trwa. Chodzi przede wszystkim o prefiguracje aktów Zbawiciela, ale nie tylko, również o wszystko to, co w przyszłości będzie czynił Kościół i całe chrześcijaństwo. Oczywiście zesłanie manny na pustynię jest zapowiedzią ustanowienia Eucharystii. Ale sama manna (której dzbanek przechowywano razem z Tablicami Przykazań w Arce Przymierza) jest zapowiedzią samej Eucharystii, naszego pokarmu na przejście przez pustynię doczesną. Mamy więc tu zapowiedzi i Wielkiego Czwartku, i Bożego Ciała.
A cały Stary Testament (u Skargi, Bossueta, Teodorowicza, Jana Pawła II) ma zasadnicze znaczenie dla teologii narodu, dla zrozumienia cywilizacji chrześcijańskiej. I najdziwniejsze jest to, że muszę o tym przypominać w dyskusji z autorem „Głowy Holofernesa” i „Jazona”. Tak, dzieje narodu wybranego są prefiguracją doświadczeń Kościoła i narodów chrześcijańskich. Choć oczywiście również przestrogą!
Nowe Prawo nie znosi Starego, wypełnia je. I to „stare” nie jest dymem pozorów, który się rozpływa, ale rzeczywistością, która trwa w swojej kontynuacji. Ale której poprzednie formy również zasługują na pamięć. Kościół uważał je zawsze za cenne i do kwestii tej praktyki (nie przedłużając już tego artykułu) będę musiał wkrótce wrócić.
8. Idzie Wielki Post
We wcześniejszej audycji Paweł Lisicki, krytykując zdanie o uroczystości Matki Boskiej Gromnicznej w naszym Oświadczeniu, stwierdzał, że chrześcijanie po prostu nie obchodzą świąt żydowskich, np. nie obchodzą Paschy tak jak obchodzą ją Żydzi. Oczywiście, że nie obchodzą, ale nie dlatego, że zostały zniesione, tylko dlatego, że zostały wypełnione (raz jeszcze por. Mt 5,17n.). Celebrujemy przecież Zmartwychwstanie Pańskie, w Wielkanoc wyznajemy, że – jak śpiewa kapłan w prefacji – „jako nasza Pascha został ofiarowany Chrystus”. Ale celebrując to ostateczne Przejście, wspominamy pierwsze, które je zapowiadało – Exodus. Wspominamy bardzo dosłownie jak „wybawił Pan Izraela z rąk Egipcjan. I widzieli Izraelici martwych Egipcjan na brzegu morza” (Wj 14,30). I śpiewamy (w duchu, gdy chór śpiewa) pieśń ocalonych „ku czci Pana, który wspaniale swą potęgę okazał, gdy konia i jeźdźca jego pogrążył w morzu” (Wj 15,1). A do końca pontyfikatu Piusa XI upamiętaniliśmy w tej liturgii również ustanowienie starej Paschy, gdy Izrael miał wyjść z Egiptu.
Nowe wypełnia stare, nie znosi. Żydzi tym samym słowom Biblii nadają inny sens, historyczny, choć w praktyce – często bardzo aktualny politycznie. Nas to często zaskakuje, niekiedy razi. Ale – jak pisałem wyżej – i Skarga, i Teodorowicz też tak robili. I to właśnie, w tym również pamięć o wydarzeniach składających się na historię Zbawienia, Kościół uważał zawsze za świadectwo Prawdzie, do czego (jak zapowiedziałem) wkrótce wrócę.
Marek Jurek
Ten artykuł, tak jak wszystkie teksty na christianitas.org publikowany jest w wolnym dostępie. Aby pismo i portal mogły trwać i się rozwijać potrzebne jest Państwa wsparcie, także finansowe. Można je przekazywać poprzez serwis Patronite.pl. Z góry dziękujemy.
(1960), historyk, współzałożyciel pisma Christianitas, były Marszałek Sejmu. Mieszka w Wólce Kozodawskiej.