Ten artykuł, tak jak wszystkie teksty na christianitas.org publikowany jest w wolnym dostępie. Aby pismo i portal mogły trwać i się rozwijać potrzebne jest Państwa wsparcie, także finansowe. Można je przekazywać poprzez serwis Patronite.pl.
Z góry dziękujemy. Tekst pierwotnie ukazał się nałamach tygodnika "L'Homme Noveau", nr 1800/2024.
Postulaty zmiany sposobu finansowania związków wyznaniowych w Polsce, w tym Kościoła katolickiego należy, już na wstępie tego artykułu, oddzielić od całkiem licznych przypadków łamania praworządności przez nowy liberalny rząd Donalda Tuska rządzący w Polsce. Finansowe relacje Kościołów i związków wyznaniowych oraz państwa wymagają w Polsce nowego uporządkowania. Oczywiście nie jest wykluczone, że sprawa ta zostanie wykorzystana przez Tuska do politycznej agitacji, jednak wcale nie musi się tak stać.
Na początku trzeba wyjaśnić podstawowe sprawy. Obowiązująca od roku 1950 do dziś ustawa o Funduszu Kościelnym powstała w najmroczniejszych czasach stalinizmu i nigdy nie była właściwie wykonywana, choć założeniu miała przywracać sprawiedliwość w relacjach państwa i Kościołów. Po tym jak reżim komunistyczny dokonał konkwisty majątków kościelnych uchwalono ustawę przewidującą, że z zagrabionego majątku, głównie nieruchomości zostanie utworzona masa majątkowa, z której pozyskiwane zyski będa przekazywane proporcjonalenie do utraconego majątku związkom wyznaniowym.
Tego rodzaju proces nigdy nie nastąpił. Nigdy nie oszacowano liczby zagrabionych dóbr, nie oszacowano jego wartości, a tym bardziej dochodu jaki ten majątek miałby generować. Jak pisał na początku tego roku Łukasz Bernaciński z Instytutu na rzecz kultury prawnej Ordo Iuris: “Od samego początku jednak komuniści nie respektowali tych ustawowych zasad funkcjonowania Funduszu, choć sami je uchwalili. Fundusz Kościelny od początku lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku tworzy arbitralnie określana dotacja z budżetu państwa, która przekazywana jest uprawnionym wspólnotom religijnym zgodnie z decyzją jego dysponenta (aktualnie jest nim Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji)”. Warto może wspomnieć, że władze komunistyczne wykorzystywały środki z Funduszu Kościelnego także do… walki z Kościołem.
Arbitralność kwoty tworzącej Fundusz Kościelny, a także zacieranie społecznej pamięci odnośnie przyczyn jego powstania wielokrotnie było wykorzystywane politycznie. W efekcie znaczna część polskiego społeczeństwa jest dziś przekonana, że istnienie Funduszu jest niczym innym jak dobrowolną i niezasłużoną daniną wypłacaną przez państwo Kościołowi i innym związkom wyznaniowym. Obowiązująca ustawa zatem faktycznie ani nie przywraca sprawiedliwości, ponieważ nie ma oficjalnie uznanych przez państwo szacunków dotyczących zagrabionego majątku. Co więcej przynosi negatywne skutki społeczne w postaci stałej niechęci części Polaków do Kościoła - właśnie na tle finansowym. Dziś z Funduszu Kościelnego wsparcie otrzymują wszystkie, a jest ich 185, zarejestrowane związki wyznaniowe w Rzeczypospolitej. Wiele z nich w roku 1950 nie istniało, a zatem nie mogło utracić też żadnego majątku, a mimo to otrzymują pieniądze z Funduszu Kościelnego.
Jeśli chodzi o Kościół katolicki z Funduszu Kościelnego dofinansowywane są w 90 proc. składki na ubezpieczenia duchownych, którzy nie mają umów o pracę, m.in. misjonarzy oraz zakonników i zakonnic z zakonów kontemplacyjnych. Można zatem powiedzieć, że chodzi tu o koszty całkowicie podstawowe, dalekie od antyklerykalnych karykatur, na których księża bogacą się kosztem uciskanych obywateli. Sytuacja jest wręcz odwrotna, to państwo w latach czterdziestych dwudziestego wieku znacznie wzbogaciło się na majątku wspólnoty katolickiej.
Propozycje nowych rozwiązań idą w kierunku, który został wyznaczony już w czasie negocjacji pomiędzy państwem i Kościołem przed dekadą. "W 2013 roku te rozmowy doprowadziły do przyjęcia projektu ustawy o zastąpieniu Funduszu Kościelnego dobrowolnym odpisem podatkowym. Ta ustawa została przekazana do konsultacji społecznych. Na tym etapie prace zostały przerwane. Ten projekt nie trafił nawet do Sejmu" - mówił niedawno w rozmowie z portalem infor.pl ks. prof. Dariusz Walencik z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Opolskiego.
"W tamtych rozmowach ustalono, że ten odpis będzie wynosił 0,5 proc., ponieważ Polska znajdowała się w procedurze nadmiernego deficytu. To podatnik decydowałby w swoim zeznaniu, czy chce przekazać jakąś część swojego podatku na rzecz wybranego przez siebie kościoła lub innego związku wyznaniowego - czyli to nie byłby podatek obligatoryjny, ale dobrowolny odpis. Nie byłoby to też dodatkowe obciążenie dla podatnika, tylko określona część należnego podatku" - dodawał ks. Walencik.
Takie rozwiązanie nie jest jednak bezproblemowe. Po pierwsze nie da się przewidzieć jak zareaguje na nie społeczeństwo. Propozycja przedstawiona przez ks. Walencika nie oznacza zwiększenia obciążenia podatkowego, ale wykrojenie części kwoty z podatku na cele religijne. Podobny narzędzie od lat stosowane jest jako model finansowania w Polsce organizacji pożytku publicznego. Być może sprawdzi się tak w przypadku związków wyznaniowych.
Trzeba jednak zwrócić uwagę także na inny problem. Fundusze pochodzące faktycznie z redystrybucji uzależniają Kościół od państwa. Jak fatalne może to przynieść rezultaty od lat obserwujemy w Niemczech, gdzie z płaceniem podatku kościelnego powiązana została przynależność do Kościoła. To oczywista aberracja. Nawet jeśli system niemiecki ze względów historycznych jest rzeczywistością bardzo specyficzną i na razie nie widać by jego patologie groziły polskim katolikom lepiej być ostrożnym. Być może lepszym dla Polski byłoby pójście drogą czeską. Uchwalono tam restytucję naturalną połączoną z rekompensatą majątkową, co rozwiązało problem i zamknęło złe dziedzictwo przeszłości.
Jeśli państwo polskie nie zechce po prostu oddać zagrabionej własności w naturze lub w postaci uczciwie wypłaconego ekwiwalentu finansowego lepiej, by Kościół utrzymywał się korzystając jedynie z własnych zasobów. Na dziś najbardziej spodziewany jest powrót do modelu jaki dość szczegółowo został wypracowany przed laty. Wszystko jednak zależy od negocjacji pomiędzy stroną państwową i kościelną, ich efektów jeszcze nie znamy.
Tomasz Rowiński
-----
Drogi Czytelniku, prenumerata to potrzebna forma wsparcja pracy redakcji "Christianitas", w sytuacji gdy wszystkie nasze teksty udostępniamy online. Cała wpłacona kwota zostaje przeznaczona na rozwój naszego medium, nic nie zostaje u pośredników, a pismo jest dostarczane do skrzynki pocztowej na koszt redakcji. Co wiecej, do każdej prenumeraty dołączamy numer archiwalny oraz książkę z Biblioteki Christianitas. Zachęcamy do zamawiania prenumeraty już teraz. Wszystkie informacje wszystkie informacje znajdują się TUTAJ.
(1981), redaktor "Christianitas", redaktor portalu Afirmacja.info, publicysta poralu Aleteia.org, senior research fellow w projekcie Ordo Iuris: Cywilizacja Instytutu Ordo Iuris, historyk idei, publicysta, autor książek; wydał m. in "Bękarty Dantego. Szkice o zanikaniu i odradzaniu się widzialnego chrześcijaństwa", "Królestwo nie z tego świata. O zasadach Polski katolickiej na podstawie wydarzeń nowszych i dawniejszych", "Turbopapiestwo. O dynamice pewnego kryzysu", "Anachroniczna nowoczesność. Eseje o cywilizacji przemocy". Mieszka w Książenicach koło Grodziska Mazowieckiego.