Rozdział 22. Jak powinni spać mnisi
1Niech każdy śpi we własnym łóżku. 2Posłania otrzymają zgodnie ze zwyczajami zakonnymi i decyzją opata. 3Jeśli to możliwe, niech wszyscy śpią w jednej celi; jeżeli zaś jest ich na to zbyt wielu, niech kładą się po dziesięciu lub dwudziestu razem ze starszymi, którzy by nad nimi czuwali. 4A światło powinno stale palić się w tej celi aż do rana.
5Niech śpią odziani, przepasani pasem lub sznurem. Niech jednak nie mają przy boku swoich noży, aby nikt się przez sen przypadkiem nie skaleczył. 6Tak więc mnisi muszą być zawsze gotowi: na znak dany niech wstają bez chwili ociągania, a każdy niech się stara pierwszy przyjść na Służbę Bożą, wszelako z zachowaniem skromności i powagi.
7Łóżka młodszych braci nie powinny stać obok siebie, lecz rozdzielone posłaniami starszych.
8Budząc się zaś na Służbę Bożą niech jedni drugich łagodnie zachęcają do wstania, aby ci, którym łatwo jest zaspać, nie mieli żadnej wymówki.
Rozdział Reguły, który zwykle dla dzisiejszego czytelnika jest okazją, by nareszcie upewnić się, że ma przed oczami coś zabawnie nieaktualnego, przebrzmiałego. Tak się reaguje na zarządzenie, aby mnisi na czas snu odkładali na bok noże. „Aby nikt się przez sen przypadkiem nie skaleczył“. Cóż za egzotyczny, dziwny świat! — trudno tak nie pomyśleć. To chyba z tego względu, z obawy przed swoistą „kompromitacją“ Reguły w niektórych klasztorach pomijano ten rozdział przy lekturze głośnej, co najwyżej dając jakieś streszczenie (mam na półce takie wydanie Reguły, w którym tak właśnie „wygumkowano“ również fragmenty o układzie służby Bożej…).
Ale nie bądźmy aż tak dziecinni. Aż tak dziecinni, żeby z powodu jednego wersetu budzącego wesołość zdezaktualizować inspirację mnichów. I aż tak dziecinni, żeby wstydzić się „niemodnych ciuchów“ aż tak że trzeba się ukrywać w domu.
Rozdział mówi o zbiorowym dormitorium. O ile wiem, takie urządzenie spania albo już nigdzie nie występuje, albo jest rzadkością (tak, jednak opowiadano mi niedawno o pewnym klasztorze, położonym w górach i założonym przez wspólnotę gorliwą w przywracaniu różnych surowości — w którym rzeczywiście mnisi śpią w jednej sali, jedynie pooddzielani kotarami; kiedyś sposób uznawany za normę). Dzisiaj normą są osobne cele, pojedyncze — i tam śpi każdy mnich.
Rzecz jasna są w naszym rozdziale Reguły także zdania w ogóle nie podlegające żadnej dezaktualizacji. „Na znak dany niech wstają bez chwili ociągania…“ itd. — tu nic nie musi się zmieniać, i nie powinno.
Zwraca uwagę wyrażenie o „łagodnym zachęcaniu do wstania“: se moderate cohortentur. Łagodnie, z umiarem — oto jakość, którą zaleca Reguła tam gdzie trzeba czegoś człowiekowi odmówić lub w czymś postąpić z nim tak, że chcemy czy nie chcemy odczuje to jakoś źle, wzburzy się w nim natura. To jest jeden z najcudowniejszych sekretów benedyktynizmu: z jednej strony nie ustąpić przed tą buntującą się naturą, nie zaniedbać ani napomnienia, nie milczeć dla świętego spokoju lub nie kupować tego spokoju przez uleganie naciskowi — ale przecież postępować zawsze w cierpliwości, a więc w usposobieniu, w którym nawet z konieczności zasmucając lub irytując bliźniego pozostaje się dla niego łagodnym i współczującym.
PM
-----
Drogi Czytelniku, skoro jesteśmy już razem tutaj, na końcu tekstu prosimy jeszcze o chwilę uwagi. Udostępniamy ten i inne nasze teksty za darmo. Dzieje się tak dzięki wsparciu naszych czytelników. Jest ono konieczne jeśli nadal mamy to robić.
Zamów "Christianitas" (pojedynczy numer lub prenumeratę)
-----
(1966), założyciel i redaktor naczelny "Christianitas", filozof, historyk, publicysta, freelancer. Mieszka w Brwinowie.