Sancti nominis tui, Domine, timorem pariter et amorem fac nos habere perpetuum :
quia numquam tua gubernatione destituis, quod in soliditate tuae dilectionis instituis.
Per Dominum.
Modlitwa ta pojawia się w Sakramentarzu Gelazjańskim (VI/VII w.), gdzie – z bardzo niewielkimi zmianami – figuruje wśród modlitw na „Niedzielę po Wniebowstąpieniu”. Jej przeznaczenie na „II Niedzielę po Pięćdziesiątnicy” jest poświadczone przez tzw. Suplement św. Benedykta z Aniane († 821) do Sakramentarza gregoriańskiego. Oracja ta pojawia się następnie w tymże formularzu w Sacramentarium Rossianum (XI w.), Mszale Laterańskim (XI-XII w.) i w Mszale Kurii (pocz. XIV w.). Mszał Rzymski Piusa V (1570) przejął ją dla tej samej niedzieli, którą nazywa „Niedzielą w Oktawie Bożego Ciała”.
Obecnie oracja ta występuje w obu formach rytu rzymskiego. Mszał Jana XXIII (1962) ma ją – jak wskazane wyżej źródła – w II Niedzielę po Pięćdziesiątnicy (od roku 1955 nie ma już oktawy Bożego Ciała); Mszał Jana Pawła II (2002) odziedziczył zaś po swym poprzedniku, Mszale Pawła VI (1975), użycie tej oracji w formularzu XII Niedzieli per annum.
Spróbujmy teraz przełożyć tę modlitwę na język polski:
Spraw, Panie, abyśmy mieli nieustającą zarówno bojaźń, jak i miłość Twojego świętego Imienia,
albowiem nigdy nie pozbawiasz swych rządów tych, których umieszczasz w trwałości swego umiłowania.
Przez Pana.
Sancti nominis tui = Twojego świętego Imienia
Imię przywołuje osobę, daje dostęp do jej wnętrza. Bóg, którego wzywamy – Bóg jedyny, prawdziwy – jest nam znany „z imienia”; nie jest „Bogiem nienazwanym”, bezkształtnym i niedostępnym. Nasze realne odniesienie do Boga idzie przez Jego Imię.
timorem pariter et amorem = zarówno bojaźń, jak i miłość
Oracja kładzie nacisk na to, że „zarówno” miłość i bojaźń są owocami łaski Bożej – i prosi o to, by oba te owoce trwały w nas „nieustająco” (a więc raczej nie dopuszcza tu myśli, że np. bojaźń trzeba traktować tylko jako wstęp, a miłość pozbawioną bojaźni – jako dojrzałość). Można to zrozumieć jedynie wówczas, gdy timor = bojaźń znaczy tu dar Ducha Świętego (a amor = miłość – jako cnotę teologalną). Tylko taka bojaźń i taka miłość współistnieją – gdyż poza tym „w milości nie ma lęku, a doskonała miłość usuwa lęk” (1 J 4,18).
tua gubernatione = swych rządów
W oficjalnym polskim tłumaczeniu stoi tutaj: „Twojej opieki”; jednak gubernatio to opieka o konkretnym kształcie: taka, którą sprawuje ktoś rządzący wobec rządzonego. Owszem, „rządy Boże” to opieka – którą zwykle nazywamy Opatrznością. Warto pamiętać, że Opatrzność ta jest powszechna, bezpośrednia i szczegółowa.
[non] destituis… instituis = nie pozbawiasz… umieszczasz
Jest trudno po polsku oddać tę łacińską grę słów, opartą na zestawieniu de z in – z których pierwsze oznacza odebranie czegoś i (przez to) zaniedbanie kogoś, a drugie, wręcz przeciwnie – zadbanie, uposażenie, wprowadzenie.
in soliditate = w trwałości
Modlitwa używa słowa, które opisuje jakby stały stan skupienia czegoś, ale i „gęstość” danej substancji – a w konsekwencji też trwałość kształtu. Tutaj użyto tego rzeczownika, aby opisać jakość milości Bożej: jest jak skała.
dilectionis = umiłowania
Język łaciński posiada wiele słów, które w języku polskim zbiegają się w słowie „miłość” i jego pochodnych. W naszej oracji są dwa: amor i dilectio. Słowo amor wiąże się zwykle z intensywnością przeżyć, niepokojem o obecność osoby ukochanej i trwałość więzi (jest więc w to wpisana i jakaś szlachetna bojaźń). Słowo dilectio akcentuje odniesienie pełne uwagi, charakteryzujące się „wybraniem” tego, kogo się ukochało: jest kochany on sam, a nie to co mu towarzyszy. Słowa amor użyto dla opisania naszego (choć sprawionego przez Łaskę) odniesienia do objawionego Boga; drugie (dilectio) figuruje w miejscu, gdzie mowa o odniesieniu Boga do nas.
Paweł Milcarek
(1966), założyciel i redaktor naczelny "Christianitas", filozof, historyk, publicysta, freelancer. Mieszka w Brwinowie.