Rozdział 20. O czci należnej Bogu podczas modlitwy
1Jeśli ludziom możnym pragniemy przedstawić jakąś sprawę, ośmielamy się czynić to jedynie z pokorą i szacunkiem. 2Z o ileż większą pokorą i czystszym oddaniem musimy zanosić nasze prośby przed oblicze Boga, Pana wszechświata! 3A i to należy wiedzieć, że nie wielomówstwo, lecz tylko czystość serca i łzy skruchy zasługują w oczach Boga na wysłuchanie. 4Dlatego też modlitwa powinna być krótka i czysta, chyba że natchnienie łaski Bożej skłoni nas do jej przedłużenia. 5Wspólna jednak modlitwa niech będzie zawsze krótka, a na znak dany przez przełożonego wszyscy razem powstaną.
Reguła zawstydza nas: skoro przybliżając się do człowieka możnego przyjmujemy odruchowo postawę uniżenia i szacunku — jak powinniśmy się zachowywać przybliżając się do Boga? Właściwą postawę charakteryzuje się słowami: wszelka pokora i czyste oddanie. Słowo pokora ma w języku polskim konotacje przede wszystkim moralne czy psychologiczne — ale w łacinie zachowuje ponadto swój sens „bliższy ciału“: uniżenie. Zatem omnis humilitas to zapewne równocześnie fizyczne uniżenie i duchowa pokora (jedno wspomaga drugie). Z kolei druga dyspozycja została określona w oryginale słowem devotio. Tłumaczymy to słusznie jako oddanie — czyli postawa służby, w której człowiek ofiarowuje się cały. Warto przy tym pamiętać, że ta devotio to słowo, które w tradycji rzymskiej, jeszcze pogańskiej nazywało pewną praktykę zupełnie szczególną: otóż uznawano, że w chwili wojennego zmagania, gdy ważyły się losy, ludzie szlachetni powinni być gotowi do rytualnego złożenia swego życia na ofiarę. Tę ofiarę, polegającą na oświadczonej gotowości przyjęcia śmierci w intencji zwycięstwa, nazywano właśnie devotio. Gdy się to pamięta, chyba słowo „oddanie“ brzmi mocniej, odrywa się od frazesowatej banalności.
Regule chodzi jednak o takie oddanie, które jest czyste — już nieskażone rodzajem magicznego myślenia o transakcji, w której kupuje się powodzenie, choćby i za ogromnie wysoką cenę. Devotio puritatis to może być jedynie przyłączenie się do tego niepowtarzalnego „oddania“, którego w środku bitwy rodzaju ludzkiego dokonał nasz Wódz i Brat, w swej ofierze odkupieńczej.
Nawiązując do ewangelicznej, Jezusowej nauki o tym, że nie należy być na modlitwie „wielomówny jak poganie“, Reguła zarządza, że modlitwa „powinna być krótka i czysta“. Polecanie krótkiej modlitwy może się komuś wydać niezbyt budujące. Trzeba by to oczywiście czytać razem z wcześniejszymi zarządzeniami: o siedmiu porach modlitwy w ciągu dnia i jednej, dłuższej w nocy; o bezwzględnej konieczności odmówienia w tych ramach całego Psałterza w ciągu tygodnia. To właśnie ta modlitwa ma być „krótka“. Zatem nie fantazjujmy sobie o tym, że widocznie i Bogu, i świętemu Benedyktowi „wystarczy“ kilka krótkich westchnień w ciągu dnia. Ależ nie, wezwano nas — w Piśmie świętym — wręcz do „modlitwy nieustannej“. W takim razie o co innego musi chodzić w zaleconej krótkości modlitwy. Może o to, żeby tego co mamy Bogu powiedzieć — głównie słowami pochodzącymi od Niego samego — sztucznie nie przeciągać? Żeby nie grać i nie bawić się słowami modlitwy? To także kwestia czystości tej modlitwy — by zawsze była mową do Boga i słuchaniem Boga, a nie na przykład przekształcała się w coś czym modlitwa ma prawo być tylko przy okazji (np. pouczeniem ludzi, motywacją…).
Mamy tu również dyskretne rozróżnienie modlitwy prywatnej i wspólnej. „Wspólna … modlitwa niech będzie zawsze krótka“. Nie organizuje się więc wewnątrz godzin konwentualnej służby Bożej przerw, przeciągań i sztucznych „chwil ciszy“. Odmawia się to, co jest do odmówienia; śpiewa się to, co jest do odśpiewania. Jeśli modlitwa jest wspólna, wszyscy działają jak części jednego ciała. Gdy zaś nastanie pora modlitwy prywatnej, należy także strzec się celebrowania swoich emocji modlitewnych. No ale jeśli tym, co „skłoni nas do przedłużenia“, będzie „natchnienie łaski Bożej“…
PM
-----
Drogi Czytelniku, skoro jesteśmy już razem tutaj, na końcu tekstu prosimy jeszcze o chwilę uwagi. Udostępniamy ten i inne nasze teksty za darmo. Dzieje się tak dzięki wsparciu naszych czytelników. Jest ono konieczne jeśli nadal mamy to robić.
Zamów „Christianitas” (pojedynczy numer lub prenumeratę)
-----
(1966), założyciel i redaktor naczelny "Christianitas", filozof, historyk, publicysta, freelancer. Mieszka w Brwinowie.