26 kwietnia - 26 sierpnia - 26 grudnia
Rozdział 68. Jeśli brat dostanie polecenie niemożliwe do wykonania
1 Jeśli jakiś brat otrzymałby polecenia trudne lub zgoła niemożliwe do wykonania, niechaj przyjmie wówczas rozkaz z całą łagodnością i posłuszeństwem. 2 Gdyby zaś się przekonał, że ciężar tego zadania przekracza całkowicie jego siły, niech cierpliwie i w chwili stosownej przedstawi przełożonemu przyczyny swojej niemożności, 3 jednak nie okazując pychy, nie sprzeciwiając się jego woli ani nie odmawiając jej spełniania. 4 Jeśli po tym wyjaśnieniu przełożony rozkaz swój nadal utrzyma, podwładny musi wiedzieć, że tak właśnie jest dla niego dobrze. 5 Niechaj więc będzie posłuszny z miłości, ufając w pomoc Bożą.
W serii zarządzeń dotyczących sytuacji a-normalnych — rozpoczętej rozdziałem o braciach wysłanych poza klasztor — mamy teraz sytuację a-normalnego wyzwania w relacjach mnicha z przełożonym: przypadek gdy otrzymane polecenie jest — lub wydaje mu się — trudne lub niemożliwe do wykonania. A-normalność tej sytuacji nie oznacza jej rzadkości — wręcz przeciwnie: nawet przy założeniu najlepszego biegu spraw (w tym rozwagi przełożonego) taka trudność może się zdarzać jeśli nie często, to nierzadko.
Myślę, że najczęściej problem ma charakter przede wszystkim subiektywny: przydzielone zadanie może się wydawać „za trudne” zwłaszcza komuś kto w ogóle nie podszedł do niego, gdy np. było to coś nowego dla niego. Komuś takiemu może się nawet w ogóle wydawać, że polecono mu coś niemożliwego do wykonania — i czasami rzeczywiście miałby rację, gdyby założyć, że nikt mu nie pomoże lub nie wprowadzi go w pracę; tymczasem to, co „niemożliwe”, okazuje się możliwe — choć może nadal trudne — po krótkim pouczeniu i wdrożeniu. W takim przypadku przełamanie się z przekonania o „niemożliwości” do możliwości i możności wykonania polecenia jest elementem rozwoju, zaaranżowanym rozkazem rozważnego ojca. Doprawdy, ma tu swój właściwy sens — inny od potocznego — znane nieatzscheańskie „co mnie nie zabije, to mnie wzmacnia”.
Z moich obserwacji wynika, że benedyktyni w swoich klasztorach mają w sobie gotowość do takiego odważnego przełamywania oporu wewnętrznego i subiektywnego poczucia „niemożliwości” — właśnie nie przez sztuczne wyczynostwo, lecz przez przyjmowanie „poleceń trudnych lub niemożliwych do wykonania”, w codziennych pracach (np. na farmie).
Jednak może trudność z poleceniem przełożonego może mieć też inny charakter: może być ono rzeczywiście — a nie tylko w subiektywnym odczuciu mnicha — bardzo trudne, wręcz niemożliwe do wykonania oraz, jak mówi sama Reguła, naprawdę zbyt ciężkie wobec jego sił. Co wtedy? Po pierwsze, niewątpliwym założeniem całego rozdziału jest to, że przełożony nie nakazuje w danym razie niczego przeciwnego przykazaniom Bożym i wierze Kościoła. Gdyby tak było, polecenie byłoby samo w sobie nadużyciem, w którym w żadnym razie nie wolno uczestniczyć. Powinniśmy więc wewnątrz naszego rozważania pozostawić tylko rozkazy trudne — lecz nie nieprawe. Zapewne pozostanie ich wciąż wiele: w konkretnej, szczegółowej ocenie sił i szans przełożony nie zawsze będzie bezbłędny. Ale jego polecenie nie traci przez to automatycznie dowolną opcją, zwykłym przedmiotem swobodnej decyzji mnicha. Nie, także polecenia z jakiegoś powodu niezbyt trafione zachowują moc wiążącą. Co wtedy? Wtedy — po drugie — Reguła pozwala mnichowi przedstawić przełożonemu „przyczyny swojej niemożności”, choć wymaga, aby uczynił to z całym szacunkiem i uległością — nigdy jako postanowienie o odrzuceniu rozkazu. Decyzja nie przestaje należeć do przełożonego: jeśli mimo przedstawionych racji polecenie podtrzyma, mnich nie ma już innego rozwiązania jak usilne staranie, by rzecz wykonać. Jednak w tym miejscu Reguła opuszcza pole zwykłych rachub i przenosi rzecz na poziom „posłuszeństwa z miłości” i zaufania w pomoc Bożą. Od mnicha wymaga ni mniej, ni więcej niż wewnętrznej dyspozycji w postaci przekonania, że tak będzie najlepiej dla niego. To nie znaczy, że wymagane jest przekonanie, że rozkaz jest roztropny, dobrze sformułowany itp. Wymagane jest tylko przekonanie o duchowym pożytku nie łamania go, lecz próby wykonania.
W tym miejscu opuszczamy mnicha, który otrzymał zbyt trudne polecenie. Jednak z ufnością, że ewentualna bezskuteczność czy nietrafność nakazanych działań ukaże się w pewnej chwili przełożonemu. Który przecież w wielu miejscach Reguły otrzymuje polecenie, żeby wszystko mierzył w zastosowaniu do możliwości poszczególnych braci. Co jest zadaniem bardzo trudnym i niewątpliwie robiącym wrażenie niemożliwego.
PM
-----
Drogi Czytelniku, skoro jesteśmy już razem tutaj, na końcu tekstu prosimy jeszcze o chwilę uwagi. Udostępniamy ten i inne nasze teksty za darmo. Dzieje się tak dzięki wsparciu naszych czytelników. Jest ono konieczne jeśli nadal mamy to robić.
Zamów "Christianitas" (pojedynczy numer lub prenumeratę)
-----
(1966), założyciel i redaktor naczelny "Christianitas", filozof, historyk, publicysta, freelancer. Mieszka w Brwinowie.