Komentarze
2011.02.10 10:22

Odwaga życia i potęga planowania

Dwie sytuacje z ostatnich dni. Pozornie nie mające z sobą nic wspólnego. Mimo to spróbujcie znaleźć podstawowe podobieństwo, bo jest pouczające.

Sytuacja pierwsza. W Internecie wybucha dyskusja na temat „naturalnego planowania rodziny” (NPR). Powodem jest artykuł, w którym ludzie zaangażowani w jej propagowanie mówią, że „Kościół ją poleca”, a na zachętę zapewniają, że ma ta metoda „skuteczność” zdecydowanie wyższą niż antykoncepcja, dzięki czemu stosowanie NPR może nawet spowoduje, że katolicyzm „przestanie się kojarzyć z wielodzietnością”.

Tekst wywołuje sprzeciw, pojawiają się głosy, że w takim ujęciu NPR jest już tylko „katolicką antykoncepcją”, alibi dla tych, którzy wolą mieć równocześnie „czyste sumienie” oraz spokój od dzieci. Twarda internetowa rozmowa ujawnia zdecydowaną różnicę zdań między tymi, którzy uważają, że dzieci trzeba poczynać zawsze świadomie i planowo – i tymi, którzy sądzą, że poza jakimiś szczególnymi przypadkami (gdy NPR ma uprawnione zastosowanie), małżonkowie powinni zachować pewną naturalność bez zawierzania swojego życia termometrowi i rytuałom obserwacji śluzu. Krótko mówiąc, jedni uważają, że planowanie to współpraca z Bogiem – na co drudzy odpowiadają, że współpraca ta została nawiązana w momencie zawarcia ślubu, a teraz wystarczy być po prostu gotowym na to, co Bóg da, bez pokusy unikania okazji, w których zwykle daje.

Sytuacja druga, o wiele krócej. Grupa wiernych zgłasza się do księdza z prośbą o odprawienie w parafii „tej Mszy trydenckiej, co Papież niedawno zezwolił”. Ksiądz kręci nosem: jakieś nowości będziemy wprowadzali? Trudne to, po łacinie, same kłopoty będą… Kościelny też niechętny: to nam plany burzy, kolejne zajęcia na głowie… A więc żadnego zachwytu. W końcu pada pytanie: a ilu was jest, tych zainteresowanych? – Dwunastu podpisanych. – Tak mało? Szukajcie gdzie indziej.

Nie wiem, czy uczestnicy tej rozmowy pamiętali, że „dwunastu” to jest w kontekście sensu Mszy liczba dość znaczna, z Wieczernika. Co więcej, w Emaus Pan Jezus miał dwóch uczestników, mocno zdezorientowanych (poznali Pana dopiero po łamaniu chleba). Mówiąc szczerze, celebracje te nie były po duszpastersku dobrze skrojone, umieszczone w planie itd. Ale były przełomowe, nie wyobrazimy sobie chrześcijaństwa bez nich. Być może więc i w tym przypadku popieranej przez Benedykta XVI „starej Mszy” ważne jest teraz coś innego niż jej aktualna atrakcyjność?

A więc dwie, bardzo różne sytuacje. Czy nie ma w nich nic wspólnego? Uważam, że tak, całkiem sporo: chodzi o odwagę życia. Nie zamierzam się wdawać ani w generalne krytyki jakichś małżonków wahających się czy „stać ich” na drugie lub trzecie dziecko – ani jakiegoś księdza zastanawiającego się na co mu potrzebne kłopoty z tą „inną Mszą”. Raczej skłaniam się pod wpływem tych sytuacji do uwagi – że stajemy dzisiaj coraz częściej wobec sporów nie o tę czy inną decyzję, lecz o jedną z zasadniczych spraw: o odwagę życia. I o lęk przed życiem równocześnie realnym i nieplanowanym. Pytanie o nieplanowaną ciążę i o nie dość planowaną Mszę wiążą się gdzieś u źródła.

 

Paweł Milcarek

 

Niedziela 7/2011


Paweł Milcarek

(1966), założyciel i redaktor naczelny "Christianitas", filozof, historyk, publicysta, freelancer. Mieszka w Brwinowie.

Komentarze

as., : Jesli chca odmiany bo im sie znudziła Eucharystia to moze do cyrku, albo kina? (2011.02.10 11:55)