Komentarze
2010.12.03 22:05

Nowy biskup polowy będzie wykonawcą usług religijnych, jak chce prezydent?

Nie chcę komentować personalnej nominacji nowego biskupa polowego, ponieważ informacja o tym, że ma nim zostać bp Józef Guzdek, nie pochodzi ze źródła wiarygodnego, za jakie uważam w tym konktekście Watykan. Jednak bez względu na to, kto będzie nowym biskupem polowym, będzie miał bardzo trudne zadanie.

 

Nominacja pojawia się w dość dziwnej atmosferze. Ostatnio w kontekście ordynariatu polowego dzieją się bardzo złe rzeczy, których od wielu lat dawało nam się uniknąć. Władza świecka postanowiła tym razem zamanifestować swoje stanowisko wobec kandydata na biskupa polowego. To inny przypadek, niż sprawa abp. Wielgusa – tu konkretny nominat miał postawione bardzo konkretne zarzuty co do swojej moralnej postawy w przeszłości. Tym razem jednak prezydent Komorowski postanowił wprost zareagować na treść kazania ks. Żarskiego, by dać znak ludziom Kościoła, że nie jest gotów rozumieć pełnionych przez niego obowiązków kaznodziejskich.

O ile wiem kazanie ks. Żarskiego nie uderzało w urząd prezydenta. Bronisław Komorowski poczuł się dotknięty stwierdzeniem, że w III RP zrównano wartości z antywartyościami. To mocne stwierdzenie, ale od tego są kazania. Prezydent zdecydował się na niebywały krok polemiki z kazaniem i przesunięcie kapłana do rezerwy. Postanowił „przywołać do porządku” duchownego, stwierdzając, że w pierwszej kolejności jest oficerem i jako taki nie ma prawa wypowiadać takich słów.

 

Tymczasem kolejność obowiązków członka ordynariatu polowego jest dokładnie odwrotna. W pierwszej kolejności jest on kapłanem, natomiast dopiero w drugiej kolejności – oficerem. Przecież każdy zdaje sobie sprawę z tego, że kapłan-oficer nie pełni żadnej funkcji w wojsku, a stopień wojskowy otrzymuje tylko po to, by mógł jakoś odnaleźć się w tym środowisku i strukturach. Można to rozwiązanie krytykować, ale taka jest geneza przyznawania duchownym stopni wojskowych i Bronisław Komorowski zdaje sobie z tego sprawę.

 

Akcja prezydenta tworzy nacisk na przyszłego biskupa polowego, by jego zachowania były konformistyczne, któremu oczywiście można się przeciwstawić. Niemniej w prezydenckiej wizji pełnienia tej posługi biskup ma być urzędnikiem i wykonywać usługi religijne, jednocześnie rezygnując z posługi duszpasterskiej. To bardzo zły kierunek, który w Polsce kojarzy się jak najgorzej. W PRL ordynariat polowy miał bardzo złą sławę breloczka do Wojska Polskiego. Jeśli prezydent dla czystej symboliki zaprasza do Rady Bezpieczeństwa Narodowego Wojciecha Jaruzelskiego, jednocześnie krytykując przedstawiciela ordynariatu za wygłoszone przez niego kazanie i przesuwając go do rezerwy, to ja nie widzę w tym dysharmonii.

 

Paweł Milcarek

 

Wypowiedź dla portalu fronda.pl


Redakcja

Christianitas - pismo na rzecz ortodoksji