Komentarze
2010.06.17 09:20

Tylko na Kuronia?

Felieton Pawła Milcarka dla Fronda.pl

 

W dniach trwającej kampanii prezydenckiej przypomniałem sobie dni kampanii wyborczej 1989 roku. Czy pod wpływem skojarzeń podpowiadanych przez obrazy z filmu „Solidarni 2010”? Nie, raczej nie, przecież film ten pokazuje moment narodowego wstrząsu i przebudzenia – a więc jeśli rzeczywiście odsyła, to do Sierpnia’80, a nie do Czerwca’89.

Czerwiec’89 był odsuniętą w czasie konsumpcją polityczną poruszenia narodowego z Sierpnia’80. Wtedy konsumowaniem energii narodowej zajmowała się okrągłostołowa grupa trzymająca władzę w Komitecie Obywatelskim Lecha Wałęsy. Pilnowała ona skrupulatnie, aby w patentowanej „drużynie Solidarności” nie znalazły się jakieś niepożądane prawicowe elementy, burzące spokój prof. Geremka i red. Michnika, a przysparzające kłopotów przewodniczącemu Wałęsie. Problemem nie była obecność Jarosława Kaczyńskiego, ale już taki Marek Jurek, przywódca dobrze zorganizowanej prawicowej opozycji w Wielkopolsce, wszedł na listę w ostatniej chwili, dopiero po interwencjach autorytetów kościelnych, z którymi trzeba było się liczyć. Za to już np. Marian Piłka, jedna z legend antykomunistycznej opozycji, został na zewnątrz – więc zdecydował się startować samodzielnie, choć bez wielkich szans w rywalizacji z Drużyną Jedynie Słuszną, popieraną przez „Wyborczą”, uprzejmą również dla wybranych egzemplarzy „naszych ludzi z PZPR”.

 

Los takich niezależnych kandydatów prawicowych nie był lekki – przyklejano im łatkę rozbijaczy narodowej jedności, a więc sojuszników komuchów. Symboliczny bój rozegrał się w Warszawie, na Żoliborzu: naprzeciw kandydata „wałęsowskiego”, Jacka Kuronia, stanął chadek – mec. Władysław Siła-Nowicki. Kuroń oczywiście wygrał, jak każda twarz sfotografowana z Wałęsą, a swoim zdezorientowanym katolickim wyborcom głosującym na niego, „bo sytuacja jest wyjątkowa”, dał na pociechę deklarację, że będzie kierował się katolicką nauką społeczną…

 

No cóż, Kuroń został posłem z Żoliborza. Ale polską prawicę odbudowywali Marek Jurek, Marian Piłka, młodzież z komitetu Siły-Nowickiego, ludzie albo kompletnie osamotnieni w „drużynie Wałęsy”, albo zepchnięci poza nią.

 

Przypomniałem sobie tamte klimaty. Dzisiaj konsumpcją polityczną narodowego poruszenia 10 Kwietnia zajmuje się sztab PiS, partii radykalnej centroprawicy. Ich kandydatem na prezydenta jest Jarosław Kaczyński, polityk zbierający obecnie znowu duże nadzieje patriotycznie nastawionej części opinii publicznej oraz mający mocne wsparcie mediów publicznych, w których jego partia współdziała z „dobrymi ludźmi z SLD”.

 

Nie podzielam nadziei pokładanych w tym kandydacie, w każdym razie nie do tego stopnia, żeby dać swój głos byłemu premierowi już w pierwszej turze. Poprę Marka Jurka. Razem z Arcybiskupem Michalikiem sądzę, że należy w wyborach premiować ludzi sumienia, o klarownym chrześcijańskim światopoglądzie. Razem z Ludwikiem Dornem uważam, że mój kandydat jest politykiem dużego formatu, zdolnym do współpracy i mającym polityczną dzielność. Razem z Pawłem Kukizem mam dość szantażowania mnie powiedzonkiem o „dwóch liczących się kandydatach”, chcę mieć wybór i głosować tak, aby potem się nie wstydzić – więc głosuję równo za człowiekiem o poglądach zdecydowanych, stabilnych i nieagresywnych. Dlatego razem z RAZ-em mówię: Nie kieruj się sondażami, głosuj na tego, kto jest ci najbliższy. Mniejsze zło zdążysz wybrać w drugiej turze”. A z ks. Gancarczykiem, naczelnym „Gościa Niedzielnego” przypominam, że – zwłaszcza w roku beatyfikacji Księdza Jerzego – zawsze jest dobry czas na wierność zasadom.

 

Gdy zwolennikom Jarosława Kaczyńskiego mówię, że zagłosuję na Marka Jurka, polityka reprezentującego prawicę chrześcijańską, zdarza mi się widzieć uśmiechy politowania, słyszeć argumenty, że „sytuacja jest wyjątkowa” albo że w tych wyborach chodzi nie o najlepszy program, lecz o to „kto kogo”.

 

Szanuję tych, którzy zagłosują na prezesa Kaczyńskiego dlatego, że odpowiada w pełni ich najważniejszym przekonaniom. Ale tym, którzy żeby oddać ten głos już w pierwszej turze, oszukują swoje sumienie, bają rzekome sny prorocze, za wzniosłą wartość uznają bycie w obozie silniejszego – tym wszystkim zadałbym chętnie proste pytanie testowe: na kogo głosowaliście lub byście głosowali na Żoliborzu w czerwcu 1989? Rzeczywiście na Kuronia?

 

Paweł Milcarek


Paweł Milcarek

(1966), założyciel i redaktor naczelny "Christianitas", filozof, historyk, publicysta, freelancer. Mieszka w Brwinowie.