Komentarze
2010.07.30 12:37

O melancholii i łasce

Felieton Pawła Milcarka z Tygodnika Niedziela 31/2010

Tym razem będzie niemal prywata: chcę zasygnalizować ukazanie się kolejnegonumeru „Christianitas”. Pismo to kiedyś, ponad dziesięć lat temu zakładałem, potemdługo byłem jego naczelnym – teraz zachowuję miejsce w jego redakcji, ale wistocie jest ono tworzone przez zespół ludzi młodszych. Mogę więc sobie pozwolićna patrzenie na to pismo już z pewnym dystansem, a wciąż ze znajomością kuchniredakcyjnej.

 

Najnowsze wydanie „Christianitas” ukazuje się pod hasłem „Melancholia i łaska”.Redakcja postanowiła się zmierzyć z kwestią trochę psychologiczną, a trochęteologiczną. Można by powiedzieć, że wszystko to potrąca o „lenistwo w służbieBożej”, ów tajemniczy punkt na katechizmowej liście wad głównych. Tajemniczy,bo przecież nie chodzi tu o zwykłe lenistwo, lecz o ukryty smutek lub podstępneznużenie, które działa podstępniej niż inne wady.

 

W chrześcijańskiej tradycji pisano o tej wadzie nie raz – i bardzo mocno przed niąostrzegali mistrzowie życia duchowego, posługujący się określeniem „acedia”. „Onato jest niejako gorsza od wielu innych przywar – pisał np. średniowieczny teologMistrz Mathias z Linköping – niszcząc wszelkie dobro i wszelkie cnoty i mężówdoskonałych prędko unicestwiając. Inne bowiem niegodziwości, które wydają sięgorsze, jak kradzież, zabójstwo czy cudzołóstwo, bardzo często stają się okazjądo pokuty. Kto bowiem wie, że popełnił coś takiego, często bardzo żałuje i bije siępiersi pokutując – ale kto cierpi na acedię, ten mniema, że żadnej wielkiej zbrodni niepopełnił ani też nie pali się do czynienia żadnego dobra, lecz jest jak stojąca woda,bardziej smrodliwa od błota. Tak to stroniąc od dobra staje się gorszy od każdegogrzesznika”.

 

Chyba zbyt rzadko zdajemy sobie sprawę z siły tej wady, a za często wszystkienasze błędy przypisujemy wadom. W „Christianitas” można zapoznać się z sekretamitej podstępnej choroby duszy. Wyczytamy tam również sugestię, że choroba tazniewala nie tylko jednostki – uderza czasem w całe pokolenia, jak epidemia szerzysię w określonych środowiskach. Inaczej niż pozostałe, „grube” wady, ta melancholia-acedia uderza zwykle w ludzi obytych z życiem duchowym, często już w nimzaawansowanych. Czy nie jest ona przypadkiem „chorobą zawodową” ludzi na codzień identyfikowanych z Kościołem, służących Kościołowi, duchownych i świeckich?I czy nie jest to epidemia atakująca dziś stare narody chrześcijańskie, jeszczewczoraj kwitnące żywotnością?

 

Nie ukrywam, że mam i ja swój udział w naświetlaniu tych kwestii na łamachpisma, a dla czytelników „Niedzieli” z przyjemnością wyznam, że wydrukowanyw „Christianitas” obszerny tekst o „śnie Jonasza” powstał z pewnego felietonu, którykilka miesięcy temu ukazał się tutaj.

 

Zresztą w „Christianitas” można czytać też o wielu innych sprawach, bo numer jestgruby i pełen tematów. Widzę, że „Christianitas”, obecnie pod kierunkiem PiotraKaznowskiego, staje się wyraźnie kwartalnikiem idei, umie sobie pozwolić nadogłębność analizy i intelektualną suwerenność. Zapewne nie jest to lekka lektura,ale przynajmniej wiadomo, że nie traci się czasu.

 

Paweł Milcarek


Paweł Milcarek

(1966), założyciel i redaktor naczelny "Christianitas", filozof, historyk, publicysta, freelancer. Mieszka w Brwinowie.