Komentarze
2011.03.21 08:20

NPR nie zawsze OK

Pobierz pdf

Przyglądam się z zainteresowaniem dyskusjom na temat „naturalnego planowania rodziny” (NPR). Jego przekonani zwolennicy mówią, że jest ono czymś zasadniczo różnym od antykoncepcji, potępionej przez Kościół. Mają rację, gdyż każde użycie antykoncepcji rodzi jakieś zło. Czy to jednak znaczy, że każde używanie NPR rodzi dobro?

Nie. Chociaż antykoncepcja jest faktycznie „czymś wewnętrznie złym”, nie znaczy to automatycznie, że NPR jest czymś z zasady i zawsze dobrym. Jest neutralną techniką, która dobra lub zła staje się dopiero w zależności od tego, w czym zostanie użyta.

Rozróżnijmy zresztą warstwy. Jest NPR jako warstwa wiedzy: znajomość zasad ludzkiej płodności, wiedza o cyklicznościach w życiu kobiety. Ta wiedza jest ważna dla każdego, ale w sposób zupełnie szczególny ważna dla dziewczyny odkrywającej cielesny czynnik swej kobiecej tożsamości.

Trochę czymś innym jest NPR jako technika, oparta na tej wiedzy. Jest to pewien regulamin postępowania (np. rygor obserwacji śluzu) i wymuszona przezeń dyscyplina zachowań (np. tworzący się nawyk unikania współżycia w dni płodne) – i powiedzmy sobie jasno, że to już nie jest natura, lecz próba wprzęgnięcia natury w swoje plany. Wewnętrzna celowość natury nie jest tu negowana (jak w antykoncepcji), ale zostaje podporządkowana zmiennym celom zdefiniowanym przez człowieka („chcę dzieci” lub „nie chcę dzieci”). Dlatego w NPR mówimy raczej o „planowaniu rodziny”, a nie o świadomym rodzicielstwie (można bowiem z całą świadomością być otwartym na potomstwo bez jego planowania).

Na kanwie NPR jako techniki planowania może powstać – i powstaje – NPR-owski styl życia. I to trzecie piętro NPR zawsze budziło we mnie najwięcej wątpliwości: zapisany gdzieś w jego wnętrzu dogmat, że człowiek staje się wolny dopiero wtedy, gdy „zaplanuje” sobie potomstwo, wydaje mi się doskonale zaadaptowanym do mentalności tego świata stanem, w którym Bóg, jak w deizmie, znika gdzieś za obłokiem „praw cyklu”, natomiast na ziemi rządzą „plany” ludzkie. Plany jakże często zdeterminowane strachem przed życiem, obawą o karierę, zazdrością o rozkosz, obcinające zbyt bezinteresowne wydatki… odsuwające to, co trudniejsze, raczej na odległy czas „po”.

Nie ma dobrej antykoncepcji – ale jej alternatywą, alternatywą normalnego życia chrześcijańskich małżonków, jest wewnętrzna zgoda na to, że każde ze zbliżeń może być początkiem nowego życia. Jest to fundamentalna reguła tego „zakonu”, jakim jest chrześcijańskie małżeństwo. Dopiero na tym tle bywa potrzebna technika NPR: najpierw gdy ułatwia poczęcie tym, którzy mają z nim kłopot; a następnie, na samym końcu – gdy pomaga odsunąć poczęcie w wyjątkowych sytuacjach choroby lub skrajnego ubóstwa.

Myślę, że to są właśnie takie słowa, po których Apostołowie szeptali do Pana Jezusa swoje znane obawy, że w takim razie nie warto się żenić (Mt 19, 10). W imieniu małżonków powiedziałbym (choć nie do następców Apostołów): owszem, warto – ale z myślą, że nie jest to wybór łatwiejszego życia. Gdy wybierałem swoje powołanie, pewien ksiądz powiedział mi, że jeśli chce się żyć jego pełnią, bywa ono czasami trudniejsze niż celibat. Może i tak.

Paweł Milcarek


Paweł Milcarek

(1966), założyciel i redaktor naczelny "Christianitas", filozof, historyk, publicysta, freelancer. Mieszka w Brwinowie.

Komentarze

Michał, : Milcarek: "Nie ma dobrej antykoncepcji – ale jej alternatywą, alternatywą normalnego życia chrześcijańskich małżonków, jest wewnętrzna zgoda na to, że każde ze zbliżeń może być początkiem nowego życia" ----------- Panie Pawle. Nie ma możliwości poczęcia dziecka w przedziale czasowym większym niż kilka godzin po owulacji. Na CAŁY cykl. Z tego jasno wynika, że kobieta BARDZIEJ (przez większą część cyklu) jest niepłodna jak płodna. A to implikuje, że tylko nieliczne współżycia mogą prowadzić do poczęcia. Nie mówiąc już o współżyciu w okresie ciąży, czy po ustaniu funkcji rozrodczych żony. Po cóż więc to przeciwne naturze ideologizowanie aktu. Pozdrawiam (ojciec wielodzietnej rodziny) (2011.04.04 00:05)

 

Joanna Kociszewska, : Myślę, że trzeba dużo odwagi, by osądzać motywacje ludzi stosujących NPR i ich wagę. Myślę też, że trzeba sporo bezczelności albo braku wyobraźni, by uznać za uprawnione jedynie uzasadnienie chorobą (pytanie, co to jest choroba i czy każda uzasadnia pozostawię otwarte) i "skrajnym ubóstwem" (też pojęcie nieostre). Ogólnie: proponowałabym pewne kwestie zostawić sumieniu człowieka i jego spowiednika, skoro zasadą jest dopuszczenie takiej formy roztropnego (CNOTA KARDYNALNA) planowania potomstwa. Zgadzam się, że NPR można stosować jak ekologiczną i skuteczną antykoncepcję. Zresztą katolicy tak go promują :/ A mimo to będę się upierać, że próba wchodzenia w to, co Kościół pozostawia ludzkim sumieniom, grubo przekracza to, do czego mamy prawo wobec brata w wierze. (2011.03.22 17:51)

 

Piotr, : Wartościuje Pan określenia "planowanie rodziny" i "świadome rodzicielstwo" na korzyść tego drugiego. Planowanie zaszeregowuje Pan do "mentalności tego świata". Co sądzi Pan o katechizmowym określeniu: "regulacja poczęć" (KKK 2368)? Według KKK "regulacja poczęć" jest wyrazem odpowiedzialnego i chyba też świadomego rodzicielstwa. (2011.03.22 15:50)

 

Piotr, : Zgadzam się z Pana obawami, że metody NPR mogą być stosowane z egoistycznych pobudek. W takim wypadku NPR nie jest OK! Jestem jednak pewien, że w gruncie rzeczy chodzi Panu o walkę z "mentalnością tego świata", nie zaś z samym NPR. Proszę zatem spojrzeć na NPR właśnie jak na narzędzie, oręż w tej walce. Bo jeśli spojrzymy na NPR od strony oficjalnego nauczania Kościoła, to NPR jest OK! (2011.03.22 15:38)

 

Piotr, : NPR określa Pan słowami: "zapisany gdzieś w jego wnętrzu dogmat, że człowiek staje się wolny dopiero wtedy, gdy „zaplanuje” sobie potomstwo, wydaje mi się doskonale zaadaptowanym do mentalności tego świata stanem, w którym Bóg, jak w deizmie, znika gdzieś za obłokiem „praw cyklu”, natomiast na ziemi rządzą „plany” ludzkie". Określając NPR wyrażeniem "mentalność tego świata" dokonał Pan oceny krzywdzącej. Planowanie jest wyrazem rozumnej natury człowieka. Dlatego NPR nie jest kwestią wolności, ale raczej GODNOŚCI człowieka: godności rodziców i godności dziecka. Oni działają rozumnie, ono poczyna się wskutek rozumnego działania. NPR nie jest deizmem. Jest rozumną WSPÓŁPRACĄ z Bogiem Stwórcą. (2011.03.22 15:30)

 

Piotr, : Jestem ciekaw, jak obroni Pan tezę: "Dlatego w NPR mówimy raczej o „planowaniu rodziny”, a nie o świadomym rodzicielstwie"? (2011.03.22 14:53)

 

Piotr, : Cieszę się, że podjął Pan tak ważny temat. Po ostatnim Pana komentarzu do mojego artykułu zamieszczonego na www.za-kochanie.pl mogę przyjąć, że zna Pan i moje poglądy w kwestii NPR. Interesuje mnie postawiona przez Pana teza: NPR jest wg Pana "na samym końcu – gdy pomaga odsunąć poczęcie w wyjątkowych sytuacjach choroby lub skrajnego ubóstwa." Dobrze Pan przecież wie, że oficjalne dokumenty Magisterium nie przedstawiają tego w tak "skrajny" sposób. Może podzieli się Pan swoją wiedzą, bo ja na przykład nie znam orzeczenia, które tak ujmowałoby ten problem. (2011.03.22 14:30)

 

Jean, : jedno jest pewne Dobry Pan Bóg ma niezły ubaw ze swojego Kościoła zajmującego się dupą Maryni zamiast czynieniem dobra (2011.03.21 19:18)