Komentarze
2010.06.28 09:04

Niech porządzi Jarosław

Felieton Pawła Milcarka na portalu fronda.pl

 

Pierwsza tura wyborów za nami. Komentowałem ją dla czytelników fronda.pl zaraz po ogłoszeniu wyników, więc teraz wrócę do niej tylko na chwilę – żeby powiedzieć dwie rzeczy. Po pierwsze, że teraz – na podstawie wyników Jarosława Kaczyńskiego – widać jasno, iż nie miał on szans na wygraną w pierwszej turze, a zatem ci, którzy głosowali na niego głównie z tego względu, popełnili błąd: mogli i powinni udzielić poparcia kandydatowi, który jest im bliższy ze względu na wspólnotę poglądów na życie i Polskę. Po drugie, że te racjonalne decyzje wyborcze w elektoracie chrześcijańsko-konserwatywnym wystąpiły w stopniu minimalnym – także za sprawą emocjonalnych odezw „jednościowych” kilku autorytetów opinii katolickiej – i że obecnie wypada przyjąć do wiadomości istnienie tego mechanizmu, choć bez zgody na wprawianie go w ruch przez osoby, od których można by wymagać większego rozsądku i samodzielności.

Do sprawy dezorientacji opinii katolickiej przed pierwszą turą wyborów trzeba będzie jeszcze wrócić za pewien czas. Na razie jednak zajmijmy się tym, co przed nami: drugą turą wyborów. Przed nami starcie dwóch postaci, dwóch sylwetek politycznych i dwóch osobowości: liberał o wyraźnej skłonności do konformizmu będzie tu konkurował z kimś w rodzaju polskiego bonapartysty, naznaczonego patriotycznym ADHD. Patrząc chłodnym okiem, powiedzmy, że na trudne czasy przydatniejszy na stanowisku prezydenta jest z reguły człowiek o mocniejszym charakterze i wyrazistszej lojalności patriotycznej, zdolnego do samodzielnych zachowań. To wskazuje na Jarosława Kaczyńskiego.A skoro poza tym obaj kandydaci już się wiele nie różnią – ani biografią, ani doświadczeniem politycznym, ani przede wszystkim przekonaniami w sferach moralnie wrażliwych – dlatego uważam, że w drugiej turze racjonalny rachunek strat i zysków nakazuje głosować na byłego premiera. Z dwóch bardzo różnych powodów. Pierwszy podałem wyżej: racja bezpieczeństwa Polski w najbliższych latach – ona jest rozstrzygająca. Ale jest też drugi powód. Z punktu widzenia prawicy chrześcijańsko-konserwatywnej jest na pewno lepiej, aby Jarosław Kaczyński otrzymał swoją nagrodę i mógł pokazać się w roli prezydenta, na co dzień. Zakończy wówczas osobiście legendę, którą współtworzą obecnie także miękkie umysły niektórych autorytetów katolickich. Tak jak jego śp. Brat, który pokazał jak się niszczy inicjatywy na rzecz cywilizacji życia i jak się akceptuje pod hasłami suwerenistycznymi Traktat Lizboński.

 

Prezydent Jarosław Kaczyński przecież także tutaj pójdzie drogą śp. Lecha Kaczyńskiego, którą sam w znacznym stopniu wytyczał. I zapewne pójdzie nią aż do utraty poparcia elektoratu prawicowego, co oglądaliśmy przed fatalną katastrofą 10 kwietnia.Wygrana Bronisława Komorowskiego byłaby zatem nieszczęściem podwójnym: szkodziłaby bezpieczeństwu kraju oraz petryfikowałaby rolę PiSu jako zaklinacza prawicy i za nic nie odpowiedzialnej opozycji. Niestety perspektywa wygranej Komorowskiego jest na dziś o wiele prawdopodobniejsza. Wygląda na to, że Jarosław Kaczyński doszedł do granic swego wyborczego potencjału, i teraz nie pomoże nawet wyrzekanie się antykomunizmu, albo i nazwanie Kiszczaka „człowiekiem honoru”. Mimo to, a może i dlatego: głosujmy na Jarosława! Dla wszystkich będzie lepiej, jeśli zamiast Czarodziejem Prawicy zostanie Prezydentem Rzeczypospolitej.
Paweł Milcarek

Paweł Milcarek

(1966), założyciel i redaktor naczelny "Christianitas", filozof, historyk, publicysta, freelancer. Mieszka w Brwinowie.