Komentarze
2010.06.11 13:10

Jakiej odwagi uczy Ksiądz Jerzy DZIŚ?

U nas można przeczytać tekst Pawła Milcarka, który ukaże się w najbliższym wydaniu "Niedzieli".

 

Z pogrzebu Księdza Popiełuszki w 1984 zapamiętałem m.in. transparent zawieszony przez harcerzy na ogrodzeniu kościoła św. Stanisława Kostki: „Ksiądz Jerzy nowym świętym Jerzym”. W tle rysunek Rycerza szarżującego na smoka.

Porównanie jest trafione, chwyta wspólną cechę Jerzych: rycerskość. Dobrze ją zdefiniowano w czasach krucjat: nie cofniesz się, choćby naprzeciw ciebie stanęło pięciu przeciwników.

 

A teraz przypomnijmy sobie czasy duszpasterzowania bł. Jerzego Popiełuszki – i tego smoka, z którym on wojował. Smok pokazywał się w swej znakomitej formie i dziesięciu głowach, zajmując sobą całe okienko w telewizorze i tarasując swoim cielskiem niemal całe życie oficjalne. Co jakiś czas urządzał jednak szopkę wyborów, które żadnego wyboru nie dawały.

 

W jaki sposób szarżował na smoka bł. Jerzy? Jego lancą były kazania. W jednym z nich, z czerwca 1984 Kapelan Solidarności przypomniał m.in. następujące zasady:

 

Kościół ma prawo i obowiązek pouczania wiernych o ich prawach i obowiązkach wobec państwa.Katolicy jako członkowie społeczności państwowej mają prawo wypowiadania swych przekonań politycznych. …

Katolicy mogą głosować tylko na takie osoby, listy i programy wyborcze, które nie sprzeciwiają się katolickiej nauce i moralności.

Katolicy nie mogą oddawać swoich głosów na kandydatów takich list, których program albo metody rządzenia są wrogie zdrowemu rozsądkowi, dobru narodu i państwa, moralności chrześcijańskiej i światopoglądowi katolickiemu.

 

Słowa te przypomniał ostatnio w Internecie Janek Pospieszalski. Jaki sens praktyczny mogło mieć głoszenie ich „za komuny”, gdy nie było wolnych wyborów i swobody zakładania partii politycznych? A jednak zasady te trzeba było przypominać także w tamtym złym czasie, choćby i za cenę, którą Ksiądz Jerzy zapłacił.

 

Czasy się  zmieniają, mamy swobodę życia politycznego – przynajmniej teoretycznie; i mamy wolne wybory – chociaż np. w TVP wygląda to tak, jakby było tylko dwóch, maksymalnie trzech kandydatów. Dobry czas, żeby stosować zasady przypominane przez bł. Jerzego…

 

Niedawno „Gość Niedzielny” przeprowadził swoje badanie programów kandydatów do prezydentury. Wyszło, że z katolickiego punktu widzenia dwaj główni kandydaci, rzekomo tak różni, prawie się nie różnią, a jedyny, który szanuje w pełni nauczanie moralne Kościoła, znajduje się poza grupą forsowaną przez układ mediów i wielkich partii.

 

No i co z tym zrobicie, drodzy państwo? Co wspólnie zrobimy z dziedzictwem Księdza Jerzego? Potrafimy stanąć dzielnie naprzeciw smoka złożonego z sondaży, „liczących się kandydatów”, strachu przed „straconym głosem”? Z głosem na rzecz zasad.

 

Jeśli tak, to nie będziemy sami. Kilka dni temu Arcybiskup Michalik zwierzył się „Naszemu Dziennikowi”, że zagłosuje na Marka Jurka: „Ja zagłosuję na kandydata, który pokazał, że potrafi bronić życia niezależnie od układów, ufając, że przy swoich dużych umiejętnościach zawsze będzie wierny zasadom troski o dobro. W wypadku służby publicznej dobro wspólne stawiać trzeba ponad swoje indywidualne nadzieje, korzyści czy interes".

 

Rafał Ziemkiewicz w swojej mikro-odezwie wyborczej napisał: Nie kieruj się sondażami, głosuj na tego, kto jest ci najbliższy. Mniejsze zło zdążysz wybrać w drugiej turze”. Pełna zgoda.

 

Paweł Milcarek


Paweł Milcarek

(1966), założyciel i redaktor naczelny "Christianitas", filozof, historyk, publicysta, freelancer. Mieszka w Brwinowie.