Liturgia
2011.02.03 11:11

Harmonia czy równowaga? Geneza konstytucji Sacrosanctum Concilium (fragment)

Poniższy tekst stanowi niewielki fragment obszerniejszego studium, które Paweł Milcarek w zaprezentował uczestnikom rekolekcji liturgicznych "Mysterium Fascinans". Całość wykładu, a także inne wystąpienia prelegentów będzie można znaleźć w książce pt. Źródło i szczyt. Konstytucja o liturgii świętej Sacrosanctum concilium dzisiaj , która wkrótce ukaże się nakładem wydawnictwa tynieckiego.

 

Cały tekst studium można przeczytać też na christianitas.org.

 

3.2. Czterej ludzie, cztery idee

Na tle tego ogólnego zjawiska niezwykle wymownym symbolem jest obecność w tym zespole dwóch osobistości, reprezentujących dwie różne idee przewodnie wraz z wynikającymi z nich dwoma różnymi klimatami reformy. Chodzi z jednej strony o Dom Capelle’go, z drugiej – o o. Jungmanna.

Łączy ich pewna szczególna okoliczność: nie tylko to, że obu było czołowymi osobistościami ruchu liturgicznego – ale i to, że obaj otrzymali do konsultacji, za wyraźną zgodą Piusa XII, ściśle poufne projekty „generalnej reformy liturgii”, przygotowane przez Commissio Piana[1]. Ponadto, obaj byli członkami komisji przygotowawczej (choć Dom Capelle był nim krótko, z powodu śmierci w październiku 1961). Obaj byli w tych gremiach jakby patriarchami. I trzeba przyznać, że tak naprawdę patronowali postawom raczej rozbieżnym.

3.2.1. Dom Capelle, czyli organiczny rozwój jako zasada

Dom Capelle (1884-1961), opat benedyktynów z Mont-César, „znakomity uczony i zakonnik”[2], może być słusznie uznany za patrona zasady organicznego rozwoju liturgii. Wyłożył ją w sposób niezwykle przejrzysty w 1949 roku w swych przeznaczonych dla Commissio Piana adnotacjach do przedstawionego mu projektu reformy. Fragment ten warto zacytować w całości, tym bardziej że, także z racji pierwotnej poufności tego tekstu, jest on do dziś raczej mało znany. Dom Capelle pisał:

…niczego nie należy zmieniać, jak tylko w przypadku niezbędnej konieczności.

Jest to najmądrzejsza zasada: albowiem święta Liturgia jest – nie tylko spisanym, lecz żywym - świadectwem i pomnikiem Tradycji, do tego stopnia, że zalicza się do miejsc teologicznych oraz do najczystszych źródeł pobożności i ducha chrześcijańskiego.

Dlatego:

1.      Niech będzie zachowane to, co można zachować bez wielkiej szkody.

2.      Niech wprowadza się tylko to, co konieczne do wprowadzenia; i to w sposób zgodny z tradycją.

3.      Niech nic nie będzie zmieniane, chyba że ze zmiany wyniknie wielki pożytek.

4.      To, co zarzucono, niech będzie przywracane, o ile naprawdę przez tę restaurację obrzędy staną się czystsze i jaśniejsze dla umysłów wiernych[3].

Podkreślanych zastrzeżeń Dom Capelle’go nie należy odczytywać jako konserwatywnej barykady ustawionej na drodze każdej reformy. Belgijski mnich widział jasno związek Tradycji – a więc i liturgii – oraz życia, a więc i zmiany. Jego troską było to, aby nie popadać ani w martwy bezruch, ani w „ewolucjonizm, będący jedynie inną nazwą nadaną rozkładowi”[4].

3.2.2. O. Jungmann, czyli teoria „niepotrzebnych dodatków”

W tym samym czasie jezuita o. Jungmann (1889-1975), wykładowca teologii pastoralnej z Innsbrucka, wydał właśnie swoje monumentalne dwutomowe dzieło Missarum Sollemnia (1948), które zapewniło mu niemal równocześnie wielki autorytet znawcy liturgii i coraz większy wpływ na kierunek reform liturgicznych już w latach 50. Przy swej potężnej erudycji historycznej o. Jungmann wyznawał na kartach swego dzieła pogląd ocenny, że wielkość rytu rzymskiego polega na tym, co jest w nim starożytne. Niepokojącym negatywem tego poglądu może być objaśnienie, że z kolei to, co nie pochodzi ze „starożytności”, z zasady umniejsza ryt rzymski – i rzeczywiście o. Jungmann przyjmował tę konsekwencję swej zasady, w postaci odróżnienia szlachetnego rdzenia pierwotnego rytu oraz „wtórnych” dodatków, zwłaszcza średniowiecznych i późniejszych. W jednej ze swych głównych prac, wydanej pierwotnie w 1958, o. Jungmann pisał to tyleż delikatnie, co wyraźnie:

Liturgia Kościoła katolickiego jest budowlą, w której i my mieszkamy dzisiaj, i co do istoty jest to ten sam budynek, w którym chrześcijanie mieszkali zawsze, dziesięć czy piętnaście lub nawet osiemnaście czy więcej wieków temu. W ciągu wszystkich tych wieków struktura stała się coraz bardziej skomplikowana, wraz z ciągłymi przekształceniami i dodatkami, i tak to plan budynku stał się niejasny – tak bardzo, że może już nie czujemy się tu jak w domu, ponieważ już tego nie rozumiemy[5].

O. Jungmann dodawał, że „jeśli będziemy mieli sposobność zrobić zmiany w tej strukturze lub zaadaptować ją do potrzeb naszego własnego ludu, zrobimy to w taki sposób, aby – gdzie to możliwe – nie utracić niczego z cennego dziedzictwa…”[6] Ogólna obietnica delikatności, zawarta w tym ostatnim zdaniu, nie powinna nas zbytnio łudzić: ten sam autor kilka lat wcześniej – w referacie na konferencji w Maria Laach w 1951 – mówił zupełnie konkretnie, że modlitwy mszalne młodsze niż era karolińska „musiałyby naprawdę zniknąć”, chyba że w tym czy innym przypadku zostałyby przytoczone wystarczające „powody usprawiedliwiające” zachowanie którejś z nich[7]. To, co w przeprowadzonej przez historyka diagnozie „trydenckiego” stanu liturgii było odróżnianiem „wieku złotego” od pokrywających go warstw zepsuć, w recepcie wpływowego eksperta ciał kościelnych stawało się archeologizmem, dość bezwzględnym wobec zbyt późnych epok, choć raczej gotowym ulec przed argumentami na rzecz adaptacji „dla potrzeb współczesnego człowieka”.

O. Jungmann był z pewnością zbyt dobrze zorientowanym historykiem, aby nie dostrzegać i nie podziwiać zjawiska nazywanego już wyżej organicznym rozwojem liturgii. Od Dom Capelle’go różniło go jednak to, iż tego naturalnego prawa rozwoju nie uznawał za prawidło reformy – wręcz przeciwnie, można by powiedzieć, że reformę uznawał on za remedium względem owego zbyt swobodnego prawa narastania. Dlatego na progu ery soborowej pisał wprost, że zamiast „niedostrzegalnego wzrostu” potrzeba „szarpnięcia – czegoś więcej niż szarpnięcia”[8].

Capelle i Jungmann pragnęli reformy liturgii, lecz – jak widać – już na poziomie zasad mówili o reformie rzeczy wprost przeciwne. Nie różnili się stopniem reformatorskiego radykalizmu, ale głębiej, samą koncepcją reformy. Każdy kto sobie to uświadomi, będzie przewidywał, że jeśli obaj pozostawili swe głębsze ślady w strukturach konstytucji soborowej, musiały one zarysować realne napięcie, jeśli nie ukrytą sprzeczność.

Obok dwóch osobistości, które były przede wszystkim rzecznikami pewnych idei, postawmy teraz kogoś, kto w pracach nad tekstami reformy odznaczał się także autorytetem „politycznym”. Bez wahania wskażemy dwie takie osoby, już nam znane: o. Ferdinando Antonellego OFM i o. Annibale Bugniniego CM.

Ich losy są ze sobą w specjalny sposób złączone. Obaj byli członkami Commissio Piana (Bugnini tam sekretarzował). Potem zaczyna się „albo, albo”: w Przygotowawczej Komisji Liturgicznej Bugnini jest sekretarzem, zaś Antonellego brak – natomiast w Komisji Liturgicznej Soboru sekretarzem jest Antonelli (podczas gdy Bugnini przeżywa swoje oddalenie…). Następnie spotkali się w Consilium – w którym jednak to Bugnini będzie grał pierwsze skrzypce. Antonelli nie znajdzie się już w składzie posoborowej Kongregacji Kultu Bożego – Bugnini zaś będzie tam przez lata „szarą eminencją”, aż do nagłego zesłania do Iranu w 1974 roku.

3.2.3.      O. Antonelli, czyli „przyprowadzenie wiernych do uczestnictwa”

O. Ferdinando Antonelli (1896-1993) był równocześnie historykiem i specjalistą w dziedzinie archeologii chrześcijańskiej oraz zaufanym pracownikiem Sekcji Historycznej Św. Kongregacji Rytów. Razem z o. Löwem zredagował wspominaną już wyżej Memoria sulla Riforma Liturgica.

Zgodnie z tym, co było ideą przewodnią jego aktywności, do naszego obrazu przewodnich idei reformy postać o. Antonellego wnosi coś, co można by nazwać zdecydowaną opcją na rzecz re-edukacji liturgicznej wiernych. Jako jedna z osób głęboko zaangażowanych w takie modyfikacje rytu jak reforma Ordo Hebdomadae Sanctae, Antonelli doceniał oczywiście i uważał za wskazane także retusze w rytuale – jednak jego podstawową troską było głębsze przestawienie akcentów raczej w mentalności niż w ściśle pojętych strukturach obrzędowych. W trakcie kongresu liturgicznego w Asyżu w 1956 Antonelli, odnosząc się właśnie do niedawnej reformy nabożeństw Wielkiego Tygodnia, mówił wyraźnie:

Reforma liturgiczna nie polega tylko – lub nawet głównie – na rewizji tekstów i rubryk, poszukiwaniu wartościowszych lub bardziej ekspresyjnych form estetycznych. Celem reformy nie są też uproszczenia, skróty lub poprawki. Prawdziwy cel reformy liturgicznej znajduje się o wiele dalej, poza wszelkim zewnętrznym wyrazem, gdyż chce ona dotrzeć do duszy, aby w jej głębi sprawiać i pobudzać duchową odnowę w Chrystusie, Najwyższym Kapłanie, od którego każda akcja liturgiczna czerpie swą wartość i skuteczność[9].

Akcent postawiony na owej koniecznej re-edukacji zakładał u Antonellego pewną krytyczną ocenę ostatnich wieków – jednak w odróżnieniu od krytyki Jungmanna dotyczyła ona nie linii rozwoju liturgii, lecz odseparowania dewocji od liturgii, utraty liturgicznej busoli w pobożności chrześcijańskiej. W tym samym przemówieniu czytamy:

Ludzie zostali, niestety, oddzieleni od prawdziwego życia liturgicznego. Potrzebna jest cierpliwa praca nad re-edukacją, duchową i techniczną, aby przyprowadzić ich znowu do aktywnego, oświeconego, osobistego, wspólnotowego uczestnictwa. Jest to praca, której nie wykona się w rok. Może wymagać to pokoleń. Ale pracę tę musimy zacząć[10].

3.2.4.      Ks. Bugnini, czyli „względy duszpasterskie”

Wymiar duszpasterski reformy był sprawą bardzo drogą także o. Annibale Bugniniemu CM (1912-1982), pierwszego redaktora cenionego „Ephemerides Liturgicae”. Jednak inaczej niż Antonelli, Bugnini w o wiele większym stopniu przekonany był o niezbędności głębokich zmian w strukturze rytu – czego dyskretnym sygnałem mogły być już jego wystąpienia z 1948 roku, gdy właśnie na łamach „Ephemerides” wzywał do kontynuacji rewizji ksiąg liturgicznych, zapoczątkowanej w 1911 przez św. Piusa X, lecz przerwanej w 1914 z powodu koniecznych studiów krytycznych[11].

Jeśli natomiast chodzi o kierunek tych rewizji – wiemy na przykładzie reformy Brewiarza, że mogącej iść dość daleko – Bugnini uznawał dość jednoznacznie dyktat tzw. względów duszpasterskich. W jego własnych wypowiedziach z lat 50. bez trudu wychwytujemy ton pragmatycznego podziwu dla tego, co po prostu zyskuje powodzenie jako „zaadaptowane do życia” – wówczas nawet obarczone błędami zerwania z Tradycją staje się dla niego „wskazówką”, opisującą pewną „konieczność”[12].

Decydujące dla zrozumienia głównej orientacji Bugniniego wydaje się uchwycenie idei adaptacji do życia, zresztą zwolnionej z wykazywania swej konieczności, ponieważ już „zwykły duszpasterski pożytek” wystarczy, aby odważnie tworzyć, przycinać i przestawiać[13].

Nasz rzut oka na podstawowe idee wnoszone do prac nad schematem o liturgii przez ekspertów i liderów prac redakcyjnych zakończmy przypomnieniem, że z samego przebiegu historii widać, iż to raczej energia Bugniniego i koncepcje Jungmanna kształtowały podstawowy zrąb schematu, a potem miały wpływ na praktyczne interpretowanie konstytucji w toku reformy. Głęboki zmysł tradycji w stylu Capelle’go pozostał natomiast raczej cichym ostrzeżeniem przed nadużyciami, zaś trzeźwy entuzjazm Antonellego mógł wyrazić się w szlifowaniu materiału uformowanego przez innych.

Paweł Milcarek


[1] Por. Giampietro, 22.

[2] Bugnini, 27.

[3] „Ex quo deducitur nihil immutandum esse nisi in casu indispensabilis necessitatis. Sapientissima quidem regula: Sacra enim liturgia testis est et monumentum—non tantum scriptum sed vivum—Traditionis, adeo ut annumeretur inter loca theologica, et purissimos fontes pietatis et spiritus christiani. Quare: 1. Servetur quidquid servari potest sine gravi damno. 2. Introducantur tantum quae necesse est introducere; et modo traditioni consentaneo. 3. Nihil immutetur nisi magnum ex immutatione comparetur emolumentum. 4. Restaurentur obsoleta, si vere per instaurationem puriores reddantur ritus, magisque fidelium mentibus perspicui” (Congregatio Sacrorum Rituum, Sectio Historica, Memoria sulla reforma liturgica: Supplemento II – Annotazioni alla “Memoria”, no. 76, Watykan 1950, s. 9 – cyt. Reid, 162n).

[4] B. Capelle, Crise du Mouvement liturgique?, “Questions liturgiques et paroissiales”, nr 32 (1951), 209-17.

[5] J. A. Jungmann, The Early Liturgy to the Time of Gregory the Great, Londyn 1960, 1 (cyt. Reid, 167n).

[6] Tamże.

[7] „Ciche modlitwy (poza Kanonem) nie są starsze niż karolińska era liturgii rzymskiej. W każdej rewizji mszału zgodnej z zasadą reformy Piusa V (secundum ss. Patrum normam ac ritum) one wszystkie musiałyby naprawdę zniknąć (włącznie z modlitwami u stopni ołtarza). Dzisiaj musielibyśmy powiedzieć przynajmniej tak: aby któreś z tych modlitw zostały zachowane, musi być przytoczony, w każdym pojedynczym przypadku, powód to usprawiedliwiający” (J. A. Jungmann, Problems of the Missal, „Worship” 28, nr 3 (1953-54), s. 155 – cyt. Reid, 187).

[8] Por. J. A. Jungmann, Pastoral Liturgy, Londyn 1962, 94 (cyt. Reid, 169).

[9] Ferdinando Antonelli, The Liturgical Reform of the Holy Week: Importance, Realisations, Perspectives, w: The Assisi Papers: Proceedings of the First International Congress of Pastoral Liturgy; Assisi-Rome, September 18-22 1956, s. 162 (cyt. Reid, 246).

[10] Tamże, s. 165 (cyt. Reid, 246).

[11] Por. Reid, 147.

[12] W związku z tym charakterystyczny przykład z wypowiedzi, w której Bugnini wyraża opinię o XVI-wiecznej reformie brewiarza w wykonaniu kard. Quignoneza, ostatecznie odrzuconej po kilku latach przez papieża jako niewierna tradycji: „Próba … uwolnienia modlitwy Kościoła od jej nadbudów i nadania jej praktycznego znaczenia oraz zaadaptowania jej bardziej do życia duszpasterskiego, była dotknięta błędem awangardy, zrywającej zbyt ostro i nagle z Tradycją. Jednak była to wskazówka. Trzysta wydań jego brewiarza w ciągu dwudziestu lat pokazało konieczność obnażenia i uproszczenia całej struktury liturgicznej” (A. Bugnini, Why a Liturgy Reform?, „Worship” 29, nr 10 (1954-55), 566n (cyt. Reid, 218).

[13] A propos reformy Wielkiego Tygodnia Bugnini pisał: „«Odnowiciele» pokazali wielką odwagę w skwapliwym przezwyciężeniu tradycyjnych stanowisk, gdy tylko wymagał tego kroku zwykły duszpasterski pożytek, a nie konieczność… Interes duszpasterski rządzi, kieruje i ożywia obecną reformę liturgiczną – nawet wtedy gdy, chociaż to niesłychane, inspiruje tworzenie nowych rubryk, rewizję lub może nawet przestawianie jakiejś formuły, przycinanie lub przywracanie jakiegoś obrzędu” (A. Bugnini, Mass with Deacon, „Worship” 37, nr 8 (1957-58), 463 (cyt. Reid, 228).

 


Paweł Milcarek

(1966), założyciel i redaktor naczelny "Christianitas", filozof, historyk, publicysta, freelancer. Mieszka w Brwinowie.