Komentarze
2010.09.02 15:26

Gdzie jest czwarta droga?

Mam znajomego, który dużo czyta. To pięknie, prawda? Kłopot w tym, że onrzadko sam wybiera sobie lektury. Czyta to, co mu w ręce wpadnie: coś co leżynajbliżej fotela, w którym odpoczywa, albo coś, co zawieruszyło się na stole wtrakcie remontu… Czyta z przejęciem, aktualne lektury go czasami porywają!

 

Ten mój znajomy przychodzi mi na myśl, ilekroć zastanawiam się nad aktywnościąkatolików w polityce. Problem w tym, iż my, katolicy jesteśmy na polu politykinieaktywni. Problem raczej jak z czytelnictwem mojego znajomego: sporo, lecz bylejak!

 

Czy katolicy wiedzą, w jakiej polityce chcą uczestniczyć? A może aktywnośćpolityczna katolików jest dziś kierunkowana od przypadku do przypadku, podnaciskiem emocji zręcznie zagospodarowywanych przez centrale partyjne? Możewyrabia się w nas przekonanie, że możemy co najwyżej pokrzyczeć (a chwałatym partiom, które pozwalają od czasu do czasu pokrzyczeć katolickie hasła)?

 

Są dziś trzy typy polityki, w które katolicy wpadają, trochę jak ćmy do ognia – zpoczuciem obowiązku czy pasji, lecz z reguły bez żadnych efektów dla sprawykatolickiej.

 

Najstarszym jest „polityka obrony starego porządku”. Jej wielkim pozytywemjest przechowywanie zasady, że cywilizacji chrześcijańskiej się nie wymyśla, niekonstruuje – lecz że trzeba jej bronić jak dziedzictwa, przeciw każdej rewolucji.Gdy „polityka obrony starego porządku” kształtowała się w zmaganiach zrewolucją francuską i liberalizmem, obrona królestw chrześcijańskich była właśnienajnaturalniejszą postawą odpowiedzialności katolickiej. Jednak dzisiaj, w warunkachpanowania standardu demokratycznego, polityka ta stała się antydemokratycznymnihilizmem, najczęściej w wersji posępnego wyrzekania, że „w warunkachdemokracji” nic się zrobić nie da… Może być przynajmniej wesoło: niech żyje Pan Janusz Korwin-Mikke!

 

Drugim typem jest polityka „chrześcijańskiej demokracji”. Być może w jej punkciewyjścia tkwiło kiedyś przekonanie – jakże słuszne – że wyznawanie i szerzeniechrześcijaństwa nie jest ściśle związane z żadnym konkretnym ustrojem, a zatemi cywilizacja chrześcijańska zamiast monarchiczna może być demokratyczna.Jednak w praktyce do głosu doszedł czynnik bardzo obciążający: skłonność raczejdo wymyślania „nowego chrześcijaństwa” niż do obrony christianitas. Co więcej,do tego naiwnego idealizmu doszło jeszcze katastrofalne nieporozumienie wpostaci przekonania, iż do chrystianizacji demokracji idzie się przez uprzedniezdemokratyzowaniechrześcijaństwa.Ideologicznichadecyuznają,żerozpowszechnienie wolnościowej demokracji musi przysłużyć się chrześcijaństwu.

 

Tymi pokrętnymi drogami idzie się zwykle do postawy „katolika za wolnym wyborem”,dziś otwartego na in vitro czy homozwiązki. Niech żyje Bronisław Komorowski!

 

Jest jeszcze trzeci typ polityki: „polityka ojczyzny (chrześcijańskiej)”. Wartościąpodstawową jest tu lojalność względem własnej wspólnoty narodowej – co wprzypadku narodu chrześcijańskiego musi oznaczać również pewną życzliwość tejpolityki względem chrześcijaństwa. Niestety „polityka ojczyzny” raczej ograniczy siędo zachowania ogólnych treści chrześcijańskich, które zdążyły się już utożsamić zpolskością – niż wykaże męstwem i roztropnością w kontynuowaniu cywilizacyjnejmisji chrześcijaństwa. Dlatego nie spodziewajcie się jakichś twardych postawrzeczników tej polityki w sprawie ochrony życia nienarodzonych czy konsekwentnejpolityki prorodzinnej. Zamiast tych konkretów musi wystarczyć nadzieja, że tapolityka „nie zrobi krzywdy” Kościołowi oraz publiczne wyznanie przywódcy: „jestemkatolikiem”. Niech żyje Prezes Kaczyński!

 

Czy jest jeszcze coś poza tymi trzema drogami? Jakaś polityka, która byłaby wiernachrześcijańskiemu orędziu, gotowa do akcji w warunkach procedur demokratycznychi zaangażowana w życie narodu?

 

Dlaczegóżby nie zbudować takiej czwartej drogi?

 

Paweł Milcarek


Paweł Milcarek

(1966), założyciel i redaktor naczelny "Christianitas", filozof, historyk, publicysta, freelancer. Mieszka w Brwinowie.