Studia
2022.09.16 20:00

Męczeństwo

1.  W literaturze teologicznej omawia się męczeństwo łącznie z osobą męczennika. I uważa się męczeństwo za ostateczne i najpełniejsze świadczenie człowieka o pierwszeństwie Boga, wiążącego się z nami miłością.

To personalne ujmowanie męczeństwa, orzekanego w odniesieniu do danej osoby przez Kościół, wskazuje zarazem na personalną strukturę Kościoła. To Chrystus, jako jedna osoba o naturze Boskiej i ludzkiej, razem z tymi, którzy Go kochają, stanowi Kościół, którego jest Głową. My w tym Kościele stanowimy Mistyczne Ciało Chrystusa. Duszą Kościoła jest Duch Święty. Opoką Kościoła, jego bazą i pierwszą w nim żywą osobą jest Piotr, a po nim każdy jego następca, papież. W więzi z papieżem poprzez swego biskupa i swego proboszcza stanowimy żywą wspólnotę osób. W tej wspólnocie poprzez sakramenty, udzielane każdemu z nas, Chrystus uobecnia się jako Odkupiciel. A dając nam w Eucharystii udział w swej męce i w swym zmartwychwstaniu zarazem nas zbawia. Chce ponadto, abyśmy przeszli w zbawienie wzbogaceni wysokim poziomem wiążącej nas z Bogiem miłości, wiary i nadziei, oraz pełnią owocowania w nas darów Ducha Świętego, rodzących się z łaski uświęcającej, gdy sakrament chrztu, udzielany w Kościele, włączy nas w więź z Osobami Trójcy Świętej. W Chrystusie więc i w Kościele pojawia się ta więź i doskonali. W Chrystusie bowiem jako osobie o Boskiej i ludzkiej naturze wewnętrzne życie Boga zostało dostosowane do pojemności człowieka. W Chrystusie wobec tego nawiązujemy więź z Bogiem i przez Chrystusa przychodzi do nas i w nas przebywa Trójca Święta.

O tej perspektywie człowieka, o naszym powiązaniu z Bogiem w Chrystusie, o pierwszeństwie i wspaniałości Boga, o naszej miłości do Chrystusa, o wierze w Jego zmartwychwstanie, potwierdzające prawdę o rzeczywistości Boga, do którego kieruje nas religijna nadzieja i w którego wewnętrzne życie wprowadza nas Chrystus, w rzeczywistości i wewnętrzne życie Trójcy Świętej, o tym właśnie świadczy człowiek swoim męczeństwem.

Męczeństwo jest więc świadczeniem przed ludźmi o Bogu, który w osobie Syna stał się człowiekiem, podjął cierpienie ukrzyżowania, umarł i zmartwychwstał, by udostępnić nam wewnętrzne życie Boga, powodujące w nas nieutracalność miłości jako więzi osobowej z ludźmi i z Bogiem, nawiązywanej w Chrystusie.   

2.  Rozważmy teraz męczeństwo jako świadczenie przez człowieka o Bogu.

I prawie zaskakuje to, że związanie męczeństwa ze świadczeniem ma najpierw źródło najzwyczajniej w języku. Terminowi "świadek" odpowiada bowiem w języku greckim "martys". Apostołów i z czasem wszystkich uczniów Pana Jezusa zaczęto nazywać świadkami Jego zmartwychwstania (świadkowie - martyres). Już właśnie św. Piotr w swym przemówieniu, zapisanym w "Dziejach Apostolskich", gdy zaproponował, aby na drodze losowania dołączono do grona Apostołów na miejsce Judasza jednego z uczniów Chrystusa, podał argument, że "trzeba więc, aby jeden z tych, którzy towarzyszyli nam przez cały czas, kiedy Pan Jezus przebywał z nami, … stał się razem z nami świadkiem Jego zmartwychwstania" (Dz 1, 21-22). I w wyniku losowania Maciej "został dołączony do jedenastu Apostołów" (Dz 1, 26). Także w swym innym przemówieniu św. Piotr stwierdził, że "Bóg wskrzesił Go (Jezusa) z martwych, czego my jesteśmy świadkami" (Dz 3,15). Apostołowie i uczniowie Jezusa są świadkami Jego zmartwychwstania.

W "Słowniku Archeologii Chrześcijańskiej", w haśle pt. "Martyr", H. Leclercq stwierdza, że właśnie słowo "martys" oznaczało najpierw świadka. Jednak już w języku osób nawróconych na chrześcijaństwo słowo "martys" zaczęło oznaczać "świadka, który został zamordowany"[1]. Zaczęto też nabywać przekonania, że oddanie krwi i życia dla poświadczenia swej wiary w Chrystusa jest świadectwem najbardziej bezinteresownym i wymownym. Tracąc życie traci się przecież na ziemi już wszystko. To inni, którzy dalej żyją, odbierają oddanie życia za Chrystusa jako świadectwo ostateczne i najpełniejsze, właśnie wymowne.

H. Leclercq zwraca z kolei uwagę, że według św. Klemensa Aleksandryjskiego "męczennikiem jest ten, kto poświęca swoje ciało"[2], oddaje je jako cenę wierności prawdzie i Chrystusie. I H. Leclercq dodaje, że według św. Klemensa Aleksandryjskiego także męczeństwem jest zachowanie czystości życia i że to duchowe męczeństwo zastępuje wylanie krwi[3].

Przytoczmy w tym miejscu pogląd św. Cypriana, także podany przez H. Leclercqa, że chrześcijanin, który umiera w więzieniu znosząc mękę i nie bojąc się śmierci z powodu wierności swej wierze, może być zaliczony do grupy męczenników[4]. Zwróćmy tu też uwagę na myśl św. Tomasza z Akwinu, że męczeństwem za wiarę może być niekiedy śmierć, poniesiona w obronie dobra ludzkiego, odnoszącego nas do Boga. To dobro ludzkie, w tym, w czym odnosi nas do Boga, jest wtedy przyczyną męczeństwa. Jest znamienne, że takie rozstrzygnięcie formułuje św. Tomasz w kontekście rozważań o dobru ojczyzny[5].

I powoli w temacie męczeństwa akcent przenosi się ze świadczenia o Chrystusie na poniesieni śmierci za wiarę w Chrystusa. W "Słowniku moralności i prawa" już mówi się tylko, że "męczeństwo jest poniesieniem śmierci w obronie chrześcijaństwa", że "jest poniesieniem śmierci dla Chrystusa, gdy bronimy wiary, lub cnoty chrześcijańskiej …, jakiejś cnoty, związanej z Bogiem."[6] Mówi się ponadto w tym "Słowniku", że warunkiem męczeństwa jest zgoda ponoszącego śmierć, zgoda przynajmniej habitualna, na męczeństwo oraz faktyczna śmierć, poniesiona z ręki wrogów wiary, zadana przez nich z nienawiści do chrześcijaństwa i do Kościoła. Mówi się też, że męczeństwo jest postacią chrztu i uwalnia od kar doczesnych.

Treść więc słowa "świadek" staje się inna niż treść słowa "męczennik". Poniesienie męczeństwa uważa się za odmianę świadczenia o Bogu.

Sobór Watykański II w "Konstytucji dogmatycznej o Kościele", słowo "świadek" odnosi już do wszystkich chrześcijan. Wszyscy mamy być "świadkami wiary i miłości Chrystusa" (KK 35).

3.  Rozważmy z kolei męczeństwo jako poniesienie śmierci, zadanej człowiekowi przez wrogów wiary z nienawiści do chrześcijaństwa i Kościoła. I posłużmy się tu rozważaniami św. Tomasza z Akwinu.

W dziele "Summa Theologae" , w części II-II, q 124, św. Tomasz rozpatruje męczeństwo od strony pięciu pytań: czy męczeństwo jest cnotą, czy jest aktem cnoty męstwa, czy jest przejawem najwyższej doskonałości, czy konstytuuje je śmierć w obronie wiary, czy sama wiara jest przyczyną męczeństwa.[7]

Męczeństwo jest cnotą, gdyż cnota polega na kierowaniu się dobrem rozumu. Tym dobrem rozumu jako przedmiotem jest prawda, a jako skutkiem jest sprawiedliwość. Męczeństwo polega właśnie na przeciwstawieniu się sile prześladowań mocą wierności prawdzie i sprawiedliwości. Ta moc wierności jest cnotą. Męczeństwo więc polega na wytrwałym, a wobec tego stanowiącym cnotę, znoszeniu cierpień, zadawanych niesprawiedliwie.

To wytrwałe bronienie prawdy i sprawiedliwości aż do męczeństwa ujawnia męstwo. A męczeństwo wskazuje na to, że zgodnie ze sprawiedliwością mężnie bronimy prawdy wiary katolickiej. Męczeństwo staje się wobec tego świadectwem, dawanym wierze Chrystusa. Ta wiara jest matką męczeństwa. Ci, którzy jej bronią, wpisują się własną krwią na listę jej wyznawców. Ujawniają w ten sposób także miłość, która skłania aż do tak ostatecznego i najpełniejszego świadectwa. Męczeństwo więc odnosi się do wiary jako celu lub przedmiotu świadectwa. Męstwo jest w męczeństwie zdolnością lub sprawnością bronienia prawdy wiary w imię sprawiedliwości i jest najbliższym powodem, wywołującym męczeństwo. Miłość jest w nim powodem kierującym, głównym i pierwszym. I ona wyzwala zarazem cierpliwość, potrzebną do zniesienia męczeństwa. Jest więc męczeństwo przejawem aż tylu cnót, nie tylko męstwa, ale także męstwa.

Męczeństwo jako męczeństwo nie jest czymś najdoskonalszym. Polega ono na mężnym poniesieniu zadanej śmierci. A poniesienie śmierci samo w sobie nie jest czymś chwalebnym. Jest chwalebne ze względu na więź z dobrem, którym jest cnota wiary i miłości do Boga. Męczeństwo więc jest czymś doskonałym jedynie  wtedy, gdy wyznaczy je miłość. Tę miłość, oczywiście, ujawnia. I ujawnia ją ostatecznie, najpełniej i w sposób najdoskonalszy, gdyż miarą tego ujawnienia jest to, że miłości do Boga poświęca się coś bardzo kochanego i znosi się coś bardzo przykrego. Tym czymś bardzo przez nas kochanym jest życie, a czymś bardzo przykrym jest śmierć. I właśnie decydujemy się w męczeństwie na utratę życia i poniesienie śmierci. Jest wobec tego męczeństwo najdoskonalszym świadectwem. dawanym miłości, jej najdoskonalszym znakiem. Jest zarazem najpełniejszym posłuszeństwem, gdyż posłuszeństwo jest wiernością miłości.

Męczeństwo spełnia się w poniesieniu śmierci dla Chrystusa. Jest bowiem świadectwem ostatecznym o wierności prawdzie wiary chrześcijańskiej. Jest widzialnym znakiem tej prawdy, tego, co niewidzialne, lecz realne. I jest osiąganiem przez to, co widzialne, przez poniesienie śmierci, tego, co niewidzialne, rzeczywistości Boga. Jest więc męczeństwo jako poniesienie śmierci świadczeniem o realności Boga, o sile i najwyższej cenie miłości, która z Bogiem jednoczy.

Wiara jest celem, a więc powodem lub przyczyną męczeństwa. Jest jednak tą przyczyną nie te względu na to, że jako relacja łączy człowieka z Bogiem, lecz że jako relacja  kieruje nas do prawdy, wyrażającej rzeczywistość Boga. Musimy więc powiedzieć, że męczennik jest świadkiem prawdy wiary i że prawda wiary jest powodem lub przyczyną męczeństwa.

Streszczając myśl św. Tomasza na temat męczeństwa, R. Hedde w "Słowniku Teologii Katolickiej", w haśle pt. "Martyre", pisze, że według św. Tomasza męczeństwo jest przejawem cnoty, gdyż polega na pozostawianiu w prawdzie i sprawiedliwości wbrew prześladowcom. Jest wylaniem krwi za Chrystusa. Jest przejawem cnoty męstwa, gdyż ta cnota umacnia człowieka w dobru i pozwala mu na przeciwstawieniu się zagrożeniu, a głównie śmierci. Jest jednak wywołane i kierowane przez miłość. Dzięki miłości staje się zasługą i przejawem najwyższej doskonałości.

Męczennik podejmuje więc śmierć dla Chrystusa. Staje się przez to świadkiem wiary chrześcijańskiej, która uczy nas porzucania rzeczy widzialnych dla niewidzialnych. Podejmuje tę śmierć, gdyż jest zadawana z nienawiści do wiary, której męczennik broni i w której odnajduje prawdy, stanowiące rzeczywistość Boga.[8]

4.  Temat męczeństwa ma także swoje wersje w literaturze ascetycznej.

Najpierw jednak stwierdźmy, że według św. Tomasza realne męczeństwo jest przeciwstawieniem się aż do poniesienia śmierci sile prześladowań mocą wierności prawdzie i sprawiedliwości z motywu miłości do Chrystusa.Jest wobec tego świadectwem danym prawdzie wiary i miłości Chrystusa. I ostatecznie, a także najpełniej spełnia się w poniesieniu śmierci na znak pierwszeństwa Boga.

Św. Klemens Aleksandryjski mógł więc powiedzieć, że męczeństwo polega na poświęceniu dla wiary swojego ciała.

Ponadto św. Klemens Aleksandryjski podaje także ascetyczną wersję męczeństwa: tym męczeństwem jest zachowanie czystości życia. Ma ono pozycję równą wylaniu krwi.

Ascetyczne wersje męczeństwa, może nie na zasadzie zamienności męczeństwa z życiem umartwionym, lecz przez pokazywanie podobieństw, formułuje Tomasz Merton. Porównuje męczeństwo z życiem pustelniczym.

Męczennik, według niego, podejmuje decyzję wierności Bogu tak silną, że nie zmienia jej zagrożenie śmiercią.

Pustelnik podobnie podejmuje taką decyzję i nie zmienia jej próba pustyni, która jest próbą śmierci. Pustelnik żyje "w obliczu śmierci".[9]

Tomasz Merton podaje, że pustelnik, ktoś powołany do samotności, "jest młodszym bratem męczennika".[10] Obydwaj są Chrystusowi. I można tu przypomnieć stwierdzenie św. Pawła Apostoła, że "ci, którzy należą do Chrystusa Jezusa, ukrzyżowali ciało swoje z jego namiętnościami i pożądaniami" (Gal. 5, 24). Jednak spośród tych braci "z woli Ducha Świętego jedni zostają męczennikami a drudzy samotnikami w Chrystusie".[11] Powołanie obydwu jest charyzmatyczne. Jest budowaniem "na fundamentach apostołów i proroków i na głównym kamieniu węgielnym, którym jest Chrystus. To znaczy, że jesteśmy wezwani do spełnienia i zrealizowanie wielkiego misterium Jego mocy w nas, mocy, która wskrzesiła Go z martwych, a nas powołała z krańców ziemi do życia, dla Ojca, w Nim. Jakiekolwiek byłoby nasze powołanie, wezwani jesteśmy na świadków i wykonawców Bożego miłosierdzia".[12] Życie pustelnicze, podobnie jak męczeństwo, jest złożeniem Bogu daru z siebie.

Męczeństwo spełnia się w poniesieniu śmierci fizycznej. Życie pustelnicze, nazywane przez Mertona samotnością lub przebywaniem na pustyni, spełnia się w poniesieniu śmierci ascetycznej. Ta śmierć ascetyczna jest pominięciem wszystkiego i przebywaniem wyłączenie w Bogu. To św. Paweł mówi, że "umarliście bowiem i wasze życie jest ukryte z Chrystusem w Bogu" (Kol. 3, 3). To przebywanie lub ukrycie w Bogu jest przebywaniem lub ukryciem na pustyni.

Pustynia to w życiu religijnym okres pełnej samotności, wywołanej ciemną nocą miłości. Jest to oddalenie od ludzi, od ich pomocy i opieki, także oddalenie od Boga, pozorne w porządku realności, jednak faktyczne w dziedzinie przeżyć. Dzięki bowiem modlitwie myślnej już dystansujemy wszystko, co nie jest Bogiem, i kierujemy się wyłącznie do Boga. Już godzimy się na realizowanie życzeń Bożych, lecz jeszcze ich w pełni nie rozpoznajemy. Życzenia Boże są często inne niż nasz projekt życia religijnego. Bronimy tego projektu. Gdy pod wpływem działania w nas Ducha Świętego załamuje się nasz projekt życia religijnego, sądzimy, że załamuje się nasze życie religijne, że je tracimy. Przeżywamy lęk, dopada nas przerażenie, prawie rozpacz. Czujemy się zupełnie osamotnieni. Nasila się poczucie grzeszności. Wierzymy bardziej temu poczuciu i swojemu projektowi życia religijnego niż Bogu. Swoiście kwestionujemy swoją wiarę w Boga, a jeszcze nie do końca udoskonalił ją dar rozumu. Przeżywamy kryzys miłości do Boga, gdyż wydaje się nam, że Bóg nie chce naszej miłości. I tylko gdzieś głęboko w nas trwa pełna smutku tęsknota do Boga, znak miłości. Nie umiemy oprzeć się na tym znaku, który ożywia nadzieję. Załamuje się w nas także nadzieja. Mamy poczucie pełnego opuszczenia. Jesteśmy sami "jak ziemia zeschła, spragniona, bez wody" (Ps. 63, 2). Jesteśmy na pustyni. I jest jedynie Bóg, którego nie widzimy, nie słyszymy, nie odczuwamy. Bóg milczy. Nie pociesza. Nie rozumiejąc życzeń Bożych, które chcemy spełniać, gdyż jeszcze dar rozumu nie udoskonalił naszego intelektu, nie wiemy, że Duch Święty tworzy i umacnia nasze więzi z Bogiem. Jesteśmy tak ukryci w Bogu, że nawet przestajemy widzieć, słyszeć i odczuwać siebie. Umieramy, a raczej umiera w nas wszystko, co nie jest Bogiem. To właśnie jest śmierć ascetyczna na pustyni.[13]

Tomasz Merton krótko stwierdza, że "pustynia … jest pełna niepewności, niebezpieczeństw, upokorzenia i lęku".[14]

Zarazem Tomasz Merton wiąże męczeństwo z Eucharystią. Pisze, że "Eucharystia … utrwala w nas miłość do imienia Chrystusa i uczy pogardy dla rzeczy ziemskich, a miłowania rzeczy niebieskich. Nic dziwnego więc, że Eucharystia jest pokarmem, który daje siłę męczennikom. Liturgia nazywa ją ofiarą, z której wzięło początek wszelkie męczeństwo".[15]

Wiążąc z Eucharystią męczeństwo przez śmierć fizyczną, Tomasz Merton wiąże z nią także przebywanie na pustyni, która zadaje śmierć ascetyczną. Dzięki tej śmierci postępujemy tak, "jak postępował Chrystus". I Merton dodaje cytując tekst św. Cypriana, że "przyczyną, dla której … żołnierze Chrystusa … codziennie piją z kielicha Krwi Chrystusa, jest to, aby sami mogli przelać swoją krew dla Chrystusa. To właśnie oznacza, że chcemy znaleźć się z Chrystusem: naśladować naukę i czyny Chrystusa".[16]

5.  Dopowiedzmy już tylko, że w literaturze teologicznej wiąże się męczeństwo z podanym przez Chrystusa błogosławieństwem: "Błogosławieni, którzy cierpią prześladowania dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie"(Mat. 5, 10). Jest znamienne, że św. Tomasz z Akwinu w swej analizie męczeństwa akcentuje prawdę i właśnie sprawiedliwość jako powód obrony tego, co niewidzialne, stanowiące rzeczywistość Boga. Ta obrona zbawia, wprowadza w królestwo niebieskie.

A nawiązując do ujęć Tomasza Mertona, moglibyśmy powiedzieć, że Chrystus także jak gdyby ukazuje nam męczeństwo ascetyczne, gdy mówi: "Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z powodu Mnie i Ewangelii, zachowa je" (Mk 8, 34-36). Mamy właśnie pominąć siebie i postępować tak, jak postępował Chrystus (1 Jan 2, 6). Wtedy " już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus" (Gal. 2, 20).

Mieczysław Gogacz

 

Tekst pierwotnie ukazał się w "Christianitas", nr 3-4/ 2000, pod tytułem Kościół, świętość i męczeństwo.

 

[1] "Temoin qui se fait egerger". H. Leclercq, Martyr, Dictinnaire d’Archeologie Chretienne et de Liturgie, t. 10, cz. II, Paris 1932, s. 2360.

[2] H. Leclercq, s. 2362.

[3] H. Leclercq, s. 2363.

[4] "Le chretien qui meurt en prison avec l’intention bien arretee d’affronter, s’il le faut, le dernier supplice, peut etre compte au nombre des martyrs". H. Leklercq, s. 2364.

[5] "Ad tertium dicendum quod bonum reipublicae est praecipuum inter bona humana. Sed bonum divinum, quod est propria causa martorii, est potius quam humanum. - Quia temen bonum humanum potest effici divinum, ut si refertur in Deum; potest esse cuodcumque bonum humanum martirii causa secundum quod in Deum refertur". II-II, q 124, a 5, ad 3.

[6] "Martyrium … definiri potest posessio martis propter causam christianam … Martis possessio … et … elementum materiale martirii … Elementum vero formale martirii est, ut quis cruciatum mortiferum propter Christi causam, scilicet propter fidem vel virtutem christianam, patiatur … ad defansionem alicuius virtatis ad Deum relatae". I. Pallazzini, Martyrium, Dictionarium morale et canonicum, t. 3, Romae 1966, s. 180.

[7] Oto celniejsze wypowiedzi św. Tomasza o męczeństwie, podane w II-II, q 124: "Pertiten autem ad rationem martyrii ut aliquis firmiter stet in veritate et iustitia contra persequentium impetus", a 1, c. Męczeństwo "consistit in debita sustinentia passionum iniuste inflictarem", a 1, ad 3. "Martyrium est fortitudinis actus", a 2, c. "Martyrium comparatur ad fidem sicut ad finem in quo aliquis firmatur: ad fortitudinem autem sicut ad habitum elicientem", q 2, ad 1. "Ad actum martyrii inclinem quidem caritas sicut primum et principale motivum per modum virtutis imperantis: fortitudo autem sicut motivum proprium, per modum virtutis elicientis. Et inde etiam est quod martyrium est actus caritatis ut imperantis, fortitudinis autem ut elicientis", a 2, ad 2. "Martyrium … consistit in debita toleratia mortis … , maxime demonstrat perfectionem caritatis … Inter omnia alia bona praesentis vitae, maxime amat homo ipsam vitam, et e centrario maxime odit ipsum mortem … Et secundum hoc patet quod martyrium inter ceteros actus humanos est perfectior secundum suum genus, quasi maxime caritatis signum", a 3, c. "Martyr dicitur quasi testis fidei Christianae, per quam nobis visibilia pro in visibilibus contemnenda proponuntur … Ad perfectum rationem matyrii requiritur quod aliquis mortem sustineat proptes Christum", a 4, c. "Cuiuslibet martyrii causa est veritas fidei", a 5, c. "Christianum dicitur qui Christi est", a 5, ad 1.

[8] Por. R. Hedde, Martyre, Dictionnaire de Theologie Catholique, t. 10, Paris 1928, s. 220-226.

[9] T. Merton, Myśli w samotności - Chleb żywy, tłum. F. Zielińska, Kraków 1975, s. 91.

[10] T. Merton, s. 91-92.

[11] T. Merton, s. 92.

[12] T. Merton, s. 92.

[13] Por. na temat ascetycznej pustyni np. M. Gogacz, Seminarium Duchowne ochroną w ciemnej nocy duszy, "Nasz Prąd" (miesięcznik do użytku wewnętrzengo alumnów Wyższego Seminarium Duchownego SAC, ul. Kilińskiego 20, 05-850 Ożarów Mazowiecki), styczeń-luty 1985, s. 16-17. Por. także książkę: L. Cheneviere, Rozmowy o milczeniu, tłum. Siostry Wizytki Warszawskie, opr. T. Gogolewski, wyd. 2, Kraków 1984.

[14] T. Merton, s. 91.

[15] T. Merton, s. 256.

[16] T. Merton, s. 258.


Mieczysław Gogacz

(1926-2022), filozof, znawca ascetyki i mistyki katolickiej. Mieszka w Warszawie. Requiescat in pace!