Tygodnik "Idziemy" zamieścił na swoich stronach internetowych rozmowę z abpem Józefem Górzyńskim, biskupem-koadiutorem warmińskim i specjalistą od liturgii ("Co wolno w liturgii", wydanie z 17 czerwca br). Rozmowa wskazuje niestety na dość opłakany stan refleksji nad liturgią w Kościele katolickim. Praktycznie do każdego zdania wypowiedzianego przez hierarchę można, mówiąc kolokwialnie, się "przyczepić".
Liturgia jest w samej swojej istocie "Królestwem Ojca i Syna i Ducha Świętego", które przywołujemy i oddajemy mu cześć na samym jej początku - np. w Boskiej Liturgii św. Jana Chryzostoma kapłan rozpoczyna pierwszą publiczną część liturgii (po wcześniejszej proskomidii - przygotowaniu darów dokonywanego za zamkniętym ikonostasem) słowami "Błogosławione Królestwo Ojca i Syna i Ducha Świętego". W klasycznym rycie rzymskim Msza również rozpoczyna się w Imię Trójcy Świętej i słów kapłana "Introibo ad altare Dei" - "Przystąpię do Ołtarza Bożego". Kapłan i wierni wchodzą więc w rzeczywistość nie z tego świata, w miejsce połączenia Nieba i Ziemi, w święty "poza-czas" w którym dokonuje się misterium Ofiary i cudownej przemiany chleba i wina w Ciało i Krew Chrystusa.
Liturgia św. Jana Chryzostoma wskazuje w czasie Wielkiego Wejścia z darami eucharystycznymi, które wkrótce zostaną cudownie przemienione, że "nikt, kto poddał się cielesnym pożądliwościom i rozkoszom nie jest godny ani przystępować, ani przybliżać, ani służyć Tobie, Królu Chwały. Służyć Tobie bowiem jest rzeczą wielką i budzącą bojaźń nawet Mocy Niebieskich". Wkrótce potem, śpiewa się hymn "Cherubikon", w którym podkreśla się, że wierni zgromadzeni na liturgii odwzorowują Cherubinów i chóry anielskie. W innym miejscu, tuz po symbolu wiary kapłan wypowiada wdzięczność Bogu, za "tę służbę, którą z rąk naszych raczyć przyjąłeś, chociaż stoją przed Tobą tysiące Archaniołów i i miriady Aniołów, Cherubini i Serafini sześcioskrzydli i wieloocy, unoszący się uskrzydleni". W liturgii rzymskiej zaś, w Kanonie, już po Przeistoczeniu kapłan prosi Boga o to, aby "ręce świętego Anioła Twego zaniosły tę Ofiarę na niebiański Twój ołtarz, przed oblicze Boskiego Majestatu Twego".
Tymczasem w słowach ks. arcybiskupa o liturgii jakoś w ogóle nie widać tych duchowych, kluczowych aspektów. Możemy natomiast zapoznać się z refleksją, że "(...) Sprawy istotne [w liturgii - przyp. mój] ujęte są w przepisy. Niektóre kwestie: formuły, znaki pozostawione są do wyboru lub do określenia poszczególnym konferencjom episkopatów. Możliwa jest zatem sytuacja, że to, co na terenie działania jednej konferencji episkopatu będzie dopuszczalne, na terenie drugiej może nie istnieć (...)"
Brzmi to tak, jakby liturgia, przedstawiająca największe tajemnice wiary była tylko i wyłącznie dziełem ludzkich - w tym wypadku kościelnych - "przepisów", niczym kodeks znaków drogowych, zmienny i wieloznaczny. Tak, jakby Boska Liturgia była dziełem komisji różnych administracyjnych gremiów, którymi są przecież katolickie episkopaty. W kolejnym passusie dotyczącym zmian liturgicznych na przestrzeni dziejów czytamy: "Każdy nowy dokument [dotyczący liturgii - przyp. mój] objęty jest klauzulą <<wbrew wszystkim przepisom, które wyszły dotychczas>>. Oznacza to, że ostatni dokument znosi dotychczasowe zasady, które byłyby sprzeczne z nowymi."
I znowu, nie ma tu rzeczywistości nadprzyrodzonej, nie widać działania Boga. Jest tylko kolejny "dokument", który i tak za chwilę może być zmieniony. Dzisiaj jest, a jutro może go już w ogóle nie być. Zdaniem hierarchy, "dosłowne cytowanie dokumentów liturgicznych z przeszłości nie ma sensu". Istotnie, w tej logice "nie ma sensu", bo liturgia, podstawowa czynność Kościoła jest czymś zmiennym, jak oprogramowanie do smartfona podlegające nieustannej aktualizacji. Po chwili znowu arcybiskup zauważa: "Sobór Watykański II w Konstytucji o Liturgii na nowo ukonstytuował rzeczywistość liturgiczną. Wszystkie kolejne dokumenty na temat liturgii muszą być zgodne z jej zapisami, bo konstytucja soborowa to najwyższy rangą dokument kościelny".
Rozumiem przez to, że liturgii nie kształtuje teologia, wiara, asceza, mistyka, nawrócenie, ofiara i odkupienie rodzaju ludzkiego, lecz ponownie, "najwyższy rangą dokument", który zresztą, jak już się dowiedzieliśmy, nie jest czymś trwałym i może ulec zmianie. No cóż, taką drogą szybko przekształci się Kościół w elastyczną biurokrację, a nie wspólnotę ufundowaną na Ciele i Krwi Chrystusa...(Cytaty z Liturgii św. Jana Chryzostoma za: H. Paprocki, "Liturgie Kościoła Prawosławnego", Wydawnictwo M, Kraków 2003, z Mszy św. w klasycznym rycie rzymskim: "Mszał Rzymski", Pallotinum, Poznań 1963).
Łukasz Kobeszko